Skocz do zawartości

Vienna Acoustics Haydn

Spędziłem już sporo czasu w pokoju odsłuchowym, ale po pierwsze nikt mnie nie poganiał, a po drugie nie miałem nic innego do roboty (fajne uczucie:-) więc poprosiłem sprzedawcę, żeby przytachał jeszcze Haydny. Spodobało mi sie brzmienie Bachów, więc nie zaszkodziło mi spróbować mniejszych kolumienek Vienny, tym bardziej, że bas Bachów mógłby się w moim pokoju okazać za duży. Wykonanie takie samo, jak w poprzednich kolumnach, więc nie będę się powtarzać. Nawet, gdyby nie grały, postawiłbym Haydny w swoim pokoju dla ozdoby. Sprzedawca przełączył kable, wyszedł, a ja puściłem pierwszą z brzegu płytę i wszystko sam sprawdziłem. Czy on naprawdę przełączył kable? A może podłączył naraz Bachy i Haydny? No bo skąd niby wziął się taki basior? Naprawdę zgłupiałem. Ruszały się tylko małe membranki monitorków. Eee, tu gdzieś musi być subwoofer w ścianie! Rozejrzałem się dokładnie - nie ma. A to ci psikus! Usiadłem grzecznie na kanapie bo jeszcze by mnie w kaftan zawinęli. Słuchałem, ale nadal nie mogłem uwierzyć że z tak małych skrzynek wydobywa się dźwięk o takiej masie i z niesamowicie głębokim basem. Haydny odzyskały zagubioną przez Bachy przestrzeń i nabrały nieco więcej życia. Na pierwszy rzut ucha wydały mi się lepsze od dużych braci i tak w istocie było. Doskonały bas i ciepły charakter średnicy został tu uzupełniony wiarygodną, choć jeszcze nie perfekcyjną sceną stereofoniczną oraz przyprawiony lwim pazurem i rockową werwą. Nic dodać, nic ująć, tylko głośniej zrobić. Przeczytawszy recenzję w "Hi-Fi i muzyce" byłem przygotowany na załamanie się dźwięku i przykre uczucie ograniczonej dynamiki. No więc proszę szanownej wycieczki, kręcę ja ostrożnie gałką w prawo, a Haydny się ze mnie śmieją. To ja im potencjometr na 12 i... dalej nic! Charakter dźwięku się nie zmienił, bas nie rozlał się po podłodze, nic nie skrzeczało ani nie błagało o litość. W tym momencie całkowicie mnie zjadło. Siedziałem na sofie z zębami na kolanach a małe kolumienki grały tak, jakby nie zwróciły uwagi na to, że ćwiczę je jak mogę. Katowałem je najostrzejszymi kawałkami z "Występu" Kazika na realistycznym poziomie głośności rzecz jasna i jedyny niepokój jaki się pojawił, to moje własne obawy o wysadzenie membran z koszy głośników. Najwyraźniej owe głośniki nisko-średniotonowe mają tak duży skok, że otrzymanie tak zaskakująco dużych poziomów głośności jest możliwe. Bas refleks dmuchał tak mocno, że z odległości 30cm było go wyraźnie czuć, gumowe zawieszenie skakało jak samochody po polskich drogach, a dźwięk dalej był wyrównany i klarowny. No cóż, nie udało mi się Haydnów załatwić. No to co? Zmiana płyty - dla odmiany Yundi Li grający utwory fortepianowe Liszta. Utwór nr.5 -sprawdzian naturalności i przejrzystości wypadł bardzo dobrze. Fortepian był prawdziwy, duży, a wysokie tony lśniły i mieniły się przeróżnymi barwami. Nieco zamaskowana została twardość uderzeń wysokich klawiszy, ale o to mi właśnie chodziło. Taka kontrolowana kultura pozwala słuchać muzyki dłużej i przyjemniej. A czy coś jej ujmuje? Moim zdaniem nie, ale jeżeli ktoś lubi gdy każde uderzenie w klawisz rozsadza mu uszy, odsyłam do B&W. Czy to się nazywa mikrodynamika? Pewnie tak, ale jeśli o mnie chodzi, wolę bezboleśnie przechodzić przez takie kawałki. Cóż więcej? Wstałem by spakować swoje zabawki i stwierdziłem, że na stojąco nie słucha się Haydnów o wiele gorzej. Bas robi się trochę większy, średnica cofa się o pół kroku, ale zmiany te są nad wyraz małe. Haydny nie każą nam siedzieć w jednym miejscu z głową skierowaną dokładnie do przodu. Tak jak Bachy po prostu sobie grają i mogą być zarówno tłem naszego życia, jak i narzędziem do analizowania zawartości płyt bez uczucia zmęczenia wielogodzinnym słuchaniem. To właśnie te kolumny są moim odkryciem i gdybym akurat miał do dyspozycji 3000zł, poprosiłbym o zapakowanie monitorków i zapewne dostałbym po drodze duposwędu nie mogąc się doczekać podłączenia Haydnów u siebie w domciu. Zapewne połażę jeszcze kiedyś po salonach audio, ale raczej po to, by później nie mieć sobie za złe, że czegoś nie posłuchałem. Jak na razie, Haydny są moim celem i od dzisiaj zbieram każdą nieuzbrojoną złotówkę do dużej świnki. Zachęcam wszystkich do posłuchania tych smerfów, bo chociaż tekst w HFiM jest w dużej mierze prawdziwy, to oceny nie wyglądają specjalnie zachęcająco, a ja szczerze powiedziawszy miałem zamiar słuchać tylko takich kolumn, które w audio-gazetkach dostały piątki. Każda ocena jest mniej lub bardziej subiektywna, moja zapewne wyjątkiem nie jest, ale cóż mógłbym napisać o kolumnach w których się po prostu zakochałem.

Plusy:
  • + Przepiękne wykonanie, nieskrępowane brzmienie, ogromna dynamika, łagodna barwa dźwięku.
Minusy:
  • - brak
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: słuchany w sklepie/salonie
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Top hi-Fi warszawa ul. Andersa 12
Ile zapłaciłeś/aś?: 3300 okleinie różanej
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: -
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Vienna Acoustic Bach, B&W Dm602
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Rotel seria 02, kable Audioquest
  • Jak oceniasz sprzęt pod względem wartość/cena?:
  • Jaka jest Twoja ogólna ocena?:







×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.