Skocz do zawartości
IGNORED

Cudowna oświata!


Gość dziadekwłodek

Rekomendowane odpowiedzi

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Reforma oświatowa do dzisiaj jednym ze sztandarowych, udanych osiągnięć postsolidarnościowego rządu AWS/UW premiera Buzka. Dziś okazuje się niewypałem. Na oświatę zaczyna brakować pieniędzy rządowi PO/PSL premiera Tuska: http://szkola.wp.pl/kat,131914,title,Polski-nie-stac-na-szkoly-dla-naszych-dzieci,wid,15190460,wiadomosc.html?ticaid=1fbaf&_ticrsn=2. Pojawiają się różne pomysły - takie, jak ten: http://www.tokfm.pl/blogi/cicer-cum-caule/2012/12/skasujmy_obowiazek_nauki_do_pelnoletniosci_kto_nie_chce_niech_nie_podejmuje_inicjatywy_jego_sprawa_/1?b​o=1. Sztandarowym efektem reformy są gimnazja - http://www.tokfm.pl/blogi/weronikt/2012/12/gimnazjum__wirtualna_rzeczywistosc/1?bo=1:

 

"Gdzieś w Polsce, w niedużym mieście, w gimnazjum trwa lekcja matematyki. 17-letnia uczennica, wyrwana do odpowiedzi w kwestii brył, odpowiada nauczycielce:

 

- Na ch... mi te bryły i ta twoja matematyka

 

Oburzona nauczycielka nic nie może zrobić. Obowiązek szkolny obejmuje młodzież do 18-tego roku życia. Chamskiej gówniary nie można wyrzucić ze szkoły. Nie można też wyrzucić jej z klasy, bo pozostanie bez opieki. Szkoła odpowiada za jej bezpieczeństwo. Kar cielesnych dawno już nie wolno stosować. Nie można jej zostawić w szkole po godzinach i zmusić do pracy na rzecz szkoły. Jedyny środek wychowawczy, jaki nauczycielka ma do dyspozycji, to uwaga wpisana do dziennika. Uczennica to komentuje:

 

- Wali mnie twoja uwaga.

 

Rodzice? Są tak samo bezradni, jak nauczycielka.

 

To prawdziwa historia. Takich historii co dzień są tysiące. W każdym zakątku Polski. Obowiązek kształcenia młodzieży do 18-tego roku życia stawia tysiące nauczycieli w upokarzających sytuacjach. Część młodzieży – nazwijmy ją młodzieżą klasy „A” – chce się uczyć, ale jest też duża część, ta klasy „B”, którą to „wali”.

 

Tych ostatnich trzeba przepchnąć przez gimnazjum. Zwykle właśnie tutaj doczekują swej pełnoletności, powtarzając kolejne klasy. Ale w niektórych szkołach jest dyrektorski przykaz, aby nie zostawiać takiej młodzieży, żeby ją na siłę promować do kolejnych klas, pomimo zerowych wyników nauczania – aby czym prędzej pozbyć się tego balastu i nie psuć sobie statystyk.

 

Pozostałe dzieci są w ten sposób totalnie demoralizowane, widząc, że uczciwa praca nie jest konieczna do ukończenia szkoły. Zaś ci przepychani dowiadują się, że są tępi i nie zasługują na szacunek. Trudno doprawdy wyobrazić sobie bardziej demoralizujący system edukacji.

 

Należy więc postawić pytanie – komu potrzebna ta farsa? Czy nie lepiej by było, aby ta młodzież „B”, zamiast być zmuszana do edukacji, uczyła się od razu jakiegoś zawodu? Oni mają rację: im te bryły naprawdę nie są potrzebne. Ani wiedza o greckich mitach. Ani te lektury, których nie czytają. Oni nigdy nie bedą potrzebowali tej wiedzy. Oni potrzebują zawodu.

 

W dawnych czasach, kiedy dzieciak nie rokował nadziei na udaną edukację, posyłany był w termin do szewca, czy kowala. Tam uczył się fachu. Po kilku latach mógł otworzyć warsztat i sam na siebie zarobić. Pani nauczycielka przynosiła mu np. buty do naprawy. Robił to dobrze i szybko. „Jaki pan zdolny i pracowity, panie majstrze!” słyszał od zadowolonej nauczycielki. A nie „jesteś kompletnym osłem, jak nie potrafisz odróżnić stożka od walca!”. Miał szansę na szacunek i poważanie w społeczeństwie, pomimo, że nie orientował się w zawiłych losach greckich herosów. Widział, że wykonuje sensowną i pożyteczną pracę, potrzebną ludziom, za którą dostaje wynagrodzenie. Miał szacunek dla siebie, odnajdywał swoje miejsce w społeczeństwie.

 

Obowiązek kształcenia się do 18-ego roku życia demoralizuje współczesną młodzież. Ta klasy „B” ze szkoły wynosi przeświadczenie, że jest tępa i do niczego się nie nadaje. Zwykle zasila ona potem szeregi bezrobotnych lub gangsterów. Młodzież klasy „A”, zdolną i chętną do nauki, szkoła uczy że nie warto się trudzić. A nauczycieli, pozbawionych jakichkolwiek środków dyscyplinarnych, po prostu wdeptuje w ziemię. Zarówno oni, jak i młodzież wiedzą doskonale, że jest to fikcja. Udawanie. Ostatecznie wszyscy są sfrustrowani, upokorzeni.

 

Czy można to zmienić? Oczywiście. Rozwiązaniem byłby system, w którym obowiązek edukacji kończy się na sześciu klasach podstawówki. Do gimnazjum idzie tylko młodzież klasy „A”. Młodzież klasy „B” uczy się zawodu w szkołach zawodowych. Ale bez przymusu. Nie da się nikogo nauczyć czegokolwiek pod przymusem. Nie ma sensu uprawiać fikcji.

 

Dlaczego nikt nie postuluje zmiany tego paranoicznego systemu? Odpowiedź jest prosta: nikomu się to nie opłaca. Skrócenie obowiązkowej edukacji sprawiłoby bowiem, że duża część nauczycieli straciła by pracę. Związki zawodowe nie są więc tym zainteresowane. Dla polityków to duży problem, choć przecież można by zmniejszyć liczebność klas, osiągając lepszą skuteczność nauczania. Ale wszyscy wolą cynicznie utrzymywać tę fikcję. Kto traci? W ostatecznym rozrachunku wszyscy. Z roku na rok poziom kształcenia jest niższy. Kształci się kaleki nieprzystosowane do życia. Społeczeństwo staje się coraz mniej wydolne.

 

I niestety, nie ma żadnej siły politycznej, która chciała by się zająć ratowaniem społeczeństwa z tego upadku. Nikogo to nie obchodzi. Życie polityczne to jeszcze bardziej wirtualna rzeczywistość."

 

Może tak trochę o oświacie? Zachęcam.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/99545-cudowna-o%C5%9Bwiata/
Udostępnij na innych stronach

Czy można to zmienić? Oczywiście. Rozwiązaniem byłby system, w którym obowiązek edukacji kończy się na sześciu klasach podstawówki. Do gimnazjum idzie tylko młodzież klasy „A”. Młodzież klasy „B” uczy się zawodu w szkołach zawodowych. Ale bez przymusu. Nie da się nikogo nauczyć czegokolwiek pod przymusem. Nie ma sensu uprawiać fikcji.

Szczera prawda. Oto skutki uszczęśliwiania na siłę.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Kilkaset lat edukacji w każdej społeczności wypracowuje jakieś wzorce. Było przyuczenie do zawodu, praktyka, własna działalność.

 

Obecnie nie wiadomo kogo i po co uczymy.

Nagle brak kadry techników i inżynierów do przemysłu. Naprodukowano bezpostaciowców nie nadających się do niczego, jedynie do zrzędzenia publicznie, jacy to oni wykształceni a roboty dla nich nie ma.

 

Jednocześnie znacznie wzrosło „wyedukowanie” pracodawców. Teraz aby być wziętym pod uwagę przy aplikowaniu trzeba wysmarować niezłą CV`kę. Pracodawcy określają wymagania wstępne.

 

Biorę czasami udział w kwalifikowaniu takich do pracy. Z CV`łek wynika, że są mistrzami świata. W praktyce nie potrafią niczego! Dochodzi w tym przypadku do totalnej demoralizacji. Staje na tym, że wystarczy na każdym stanowisku znajomość angielskiego. Może być tłukiem ale z odpowiednim certyfikatem i jest OK.

 

Wszystko schodzi na psy.

Ktoś dokonał zmian w polskiej oświacie, ktoś… Sami ktosie. Brak odpowiedzialnych.

A może tak wziąć takiego idiotę jednego z drugim wyłowić z tłumu, ściągnąć gacie i publicznie wychłostać wklepując w dowód zakaz uprawiania zawodu…

Tymczasem nowe zastępy idiotów grzebią i nadal psują. Psują Państwo. Winnych brak.

 

Nie będzie lepiej. Jesteśmy skazani na upadek…

...Rodzice? Są tak samo bezradni, jak nauczycielka...

 

Może niekoniecznie bezradni? Ostatnio, gdy korzystam z komunikacji miejskiej, nachodzi mnie taka refleksja: z moich szczenięcych lat, gdy jadąc tramwajem usiadłem sobie wygodnie w krzesełku, pamiętam że jeśli w pobliżu pojawiła się osoba, której należało ustąpić miejsca, to dostawałem od mamy w ucho, jeśli sam z siebie nie wstałem. A obecnie? Zadowolona paniusia siedzi obok synusia, i chyba przez myśl jej nie przejdzie aby ów ustąpił miejsca.

 

Kiedyś, gdy dzieciak przeskrobał coś w szkole, to w domu dostawał dodatkową reprymendę (jeśli nie lanie). A teraz? Szkoda gadać, dominuje postawa "moje dziecko to niewinny aniołek".

"...Kto zagląda pod powierzchnię, czyni to na własną odpowiedzialność..."

Don Kichote to zły człowiek był...

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Może niekoniecznie bezradni? Ostatnio, gdy korzystam z komunikacji miejskiej, nachodzi mnie taka refleksja: z moich szczenięcych lat, gdy jadąc tramwajem usiadłem sobie wygodnie w krzesełku, pamiętam że jeśli w pobliżu pojawiła się osoba, której należało ustąpić miejsca, to dostawałem od mamy w ucho, jeśli sam z siebie nie wstałem. A obecnie? Zadowolona paniusia siedzi obok synusia, i chyba przez myśl jej nie przejdzie aby ów ustąpił miejsca.

 

Kiedyś, gdy dzieciak przeskrobał coś w szkole, to w domu dostawał dodatkową reprymendę (jeśli nie lanie). A teraz? Szkoda gadać, dominuje postawa "moje dziecko to niewinny aniołek".

 

Bo teraz rodzice wychowują swoje dzieci bezstresowo i bezodpowiedzialnościowo. W szkole rządzi uczeń i jego rodzic oraz katecheta. Jednocześnie od szkoły i nauczyciela wymaga się, aby byli wychowawcą i autorytetem.

Polska fabryką magistrów i licencjatów. jedyny pożytek z tego mają chyba tylko drukarnie i "święta statystyka".

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Przemoc w szkole.

 

Ostatnio w telewizji był jakiś pan i pani sędzina.

Pan stwierdził, że w szkole przemoc była i jest...

Pani sędzina na to zaprzeczająco... och... ach...

 

A ja mówię; w szkole przemoc była, jest i będzie. Taka jest natura młodych ludzi.

Tu nie pomogą nauczyciele (!) a w domach wiadomo jak bywa.

 

Jednym z elementów wychowania (autowychowania) jest umiejętność ustawienia się w grupie.

Wątły, popychany Grzesio niech szuka okazji aby błysnąć przed grupą. Na pewno nadarzy się kiedyś okazja aby koledzy pozazdrościli mu gry na gitarze, może powinien podawać ściągi tym którzy go "prześladują"...

W taki sposób buduje się swoją pozycję. Zupełnie identycznie jak w życiu dorosłym!

 

Rola w tym wszystkim nauczycieli.

 

Obecnie: żadna!

Niekoniecznie z winy ich samych.

Ucieczka nauczycieli przed problemami środowiska młodych powoduje jedynie kompletny upadek autorytetów. W tych warunkach paskudne charaktery jeszcze bardziej szaleją i dominują.

 

Rola domu.

 

Obecnie obserwuję robienie z własnych dzieci przez rodziców gamoni. Taki gamoń nie ma szans w środowisku dzieciaków czy nastolatków.

Rodzic z marginesu zaś pogłębia odchyły u swojego dziecka. Ten staje się brutalniejszy w środowisku rówieśników.

 

Dzieciaki siedzące przed komputerem nie są w stanie budować właściwych i adekwatnych pozycji w grupie. Ich głupienie i gamoństwo mogą się jedynie pogłębiać.

To nie to co za czasów bez Internetowych. Spotykaliśmy się na boisku, wagarowaliśmy gdzieś na jakieś poligony wojskowe bawić się niewybuchami, spotykaliśmy się przy ognisku z gitarą...

Relacje były budowane.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Polska fabryką magistrów i licencjatów. jedyny pożytek z tego mają chyba tylko drukarnie i "święta statystyka".

 

Oraz ci, którzy to wymyślili jako dobrze funkcjonujący biznes.

 

Grzegorz 7

 

Pewnie, ze przemoc w szkole zawsze była i będzie. Każdy, kto chodził do jakiejkolwiek szkoły spotkał się z nią lub odczuł ja na własnej skórze. Kiedyś w zupełności radzili sobie z nią nauczyciele. Dzisiaj nie, doprowadziły do tego wszystkie reformatorskie działania. Niektórzy rodzice wrogo nastawiają dzieci do szkoły i nauczycieli.

Nauczycielka w szkole specjalnej widzi, że jeden z agresywnych uczniów bije kolegę. Nie staje w jego obronie. Nie wolno stosować jej siły, a ona chce przecież pracować. Gdyby siłę zastosowałaby, oznaczałoby, że nie potrafi oddziaływać na uczniów pedagogicznie. Wzywa psychologa szkolnego, ten wcale nie zajmuje się ofiarą maltretowaną od dłuższego czasu, tylko gładzi agresora po główce i pyta, dlaczego się tak bardzo zdenerwował.

 

W tej samej szkole WF-Man w podobnej sytuacji chwycił agresora za rękę i przytrzymał. Agresor wrócił z mamusią podobnie nierozgarniętą jak on, a ta poskarżyła się, że nauczyciel stosuje przemoc. Nauczyciel został ukarany.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Nooo...

I dlatego za 10 lat szkoły będą wylęgarniami bandytów.

 

Gdzieś w Polsce zgwałcono brutalnie kobietę. Inne w okolicy poczuły się zagrożone (recydywista). Żądały informacji.

Prokuratura odmówiła i chroni (słowami pani prokurator) interes złoczyńcy.

...

Przecież wszystko w tym Państwie zaczyna stać na głowie!

Nie przesadzajmy opierając się na nagłaśnianych przypadkach, oczywiście problem istnieje i gdy by to miał być postępujący i nieodwracalny trend to Polskę czeka kolejny rozbiór. Zapewne poza naszym krajem takie problemy nie istnieją.

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

"Pięcioro uczniów na wycieczce zostało przyłapanych na spożywaniu alkoholu w pokoju hotelowym. Dyrektor poznańskiego gimnazjum, Andrzej Karaś postanowił ukarać uczniów za ich naganne zachowanie. Uczniowie za karę musieli pracować m.in. w hospicjum, ale też usłyszeli, że grozi im wyrzucenie ze szkoły.

 

Uczniowie poskarżyli się rodzicom na kary zastosowane wobec nich przez dyrektora placówki, a ci złożyli skargę do Kuratorium Oświaty, które sprawę przesłało do Komisji Dyscyplinarnej przy Wojewodzie Wielkopolskim. Zarządzone w szkole kontrole wykazały, że są podstawy do tego, aby ukarać dyrektora naganą z upomnieniem - informuje gazeta.pl

 

Dyrektor od decyzji komisji się do Ministerstwa Edukacji Narodowej, które umorzyło postępowanie i uznało że "czyny popełnione przez dyrektora nie stanowią uchybienia godności zawodu nauczyciela"."

 

(Za: http://natablicy.pl/uczniowie-z-poznania-upili-sie-na-wycieczce-do-chin-dyrektor-szkoly-dostal-nagane,artykul.html?material_id=50c1c3afb564da5f55000000)

 

To jest poważny problem. Szkoła coraz gorzej uczy i coraz mniej wychowuje. Państwo najchętniej pozbyło by się tego problemu - szczególnie w sytuacji, gdy na wszystko patrzy się przez pryzmat pieniądza.

- Na ch... mi te bryły i ta twoja matematyka

 

Oburzona nauczycielka nic nie może zrobić

 

dziadek wlodek z czymTy masz problem ?

Przeciez Polska to wolny i demokratyczny kraj,

chcesz sie uczyc to sie ucz,

nie chcesz sie uczyc to nie musisz.

 

Kto nie chcial nosic teczki ten musi nosic woreczki.

Myślisz Adam, że to nie jest również Twój problem?

 

ja nie nosze woreczkow... to nie jest moj problem

 

ale musza byc i tacy co nosza woreczki i ich musi byc zdecydowanie wiecej - no ktos musi pracowac, w czym wy macie problem ?

 

Ja uwazam ze system edukacyjny w Polsce jest BARDZO DOBRY , w porownaniu z innymi krajami - serio.

Ten system nie jest taki głupi, skoro powszechna edukacja wyższa (bez cudzysłowu) to mit, trzeba jakoś spacyfikować tych którym rodzice mówią "ucz się bo będziesz hamburgery w Macu smażył" a potem po uzyskaniu "dyplomu" nie znajdują innej pracy niż właśnie owo smażenie hamburgerów. Kontakt z uzuchwalonym marginesem jest tu bardzo dobrym narzędziem. A dzieci prawdziwej elity i tak chodzą do prywatnych szkół z wykładowym angielskim.

robienie histerii z historii jest smieszne.Takie historie byly zawsze ale nie zawsze naglasniane.Bicie ucznia nawet intensywne, niczego nie zmieni.Natomiast zgadzam sie ze nie ma co panikowac.Zastepy takich uczennic bez znajomosci brył sa potrzebne i to wszedzie.Problem w tym ze dziadek wtedy bedzie znowu odstawial histerie o braku pracy dla takich, winie panstwa i Tuska.

Muls dobrze gada, ZDZ, nawet nie wiem jak dobry nie nauczy niczego jeśli słuchacz potrzebuje tylko papierka...

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Elita:

Rodzice popychają do szkół, przepychają przez te szkoły.

W życiu dorosłym kolesiostwo i układy popychają na stanowiska.

 

Ale nie ma sprawy. Przecież jest dobrze. To nie nasz problem ta Polska...

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

robienie histerii z historii jest smieszne.Takie historie byly zawsze ale nie zawsze naglasniane.Bicie ucznia nawet intensywne, niczego nie zmieni.Natomiast zgadzam sie ze nie ma co panikowac.Zastepy takich uczennic bez znajomosci brył sa potrzebne i to wszedzie.Problem w tym ze dziadek wtedy bedzie znowu odstawial histerie o braku pracy dla takich, winie panstwa i Tuska.

 

Bo to jest wina tego państwa i Tuska. Ulubionym sposobem rozwiązywania wszystkich problemów jest likwidacja i udawanie, że ich nie ma. W budżecie nie ma pieniędzy na oświatę likwidować co się da, a jak się nie da do obarczyć tym samorządy. Tu sama likwidację. Od początku reformy wprowadzanej przez Buzka wiadomo było, że nic tego nie będzie, bo nie ma pieniędzy. Gimnazja tworzono po to, aby wyrównać edukację, a efekt jest odwrotny. Zniszczono przy tym system szkolnictwa zawodowego.

 

Zdefiniuj elitę. Jeśli definicja elity jest taka sama jak hi-endu, to jest to g... nie elita. To plutokracja.

 

Dzisiaj elitą jest ten, kto ma pieniądze i znajomości.

 

 

Każdy naród ma taką elitę, na jaką go stać.

 

Zamoyski się kłania.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.