Skocz do zawartości
IGNORED

Dlaczego nie wznawia się listów Mozarta?


Bmoll

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie. Na allegro i antykwariatach jedyne wydanie listów Mozarta osiąga ceny powyżej 100 zł. Jak się już pojawi to schodzi jak ciepłe bułeczki. Jakoś nikt ich nie wznawia.

 

Druga sprawa, czy polecacie biografię Norberta Eliasa "Mozart. Portret Geniusza"? Hagiograficzna, czy raczej rzetelna? W tej chwili zamówiłem Jarocińskiego.

Jakoś nikt ich nie wznawia.

 

Być może dlatego, że spora część miłośników Wolfiego wolałaby, żeby część tych listów nigdy nie powstała? ;-) Szczególnie adresowanych do kuzyneczki Basle. Też nie rozumiem tej awersji do kontrowersyjnej korespondencji... Mozart to nie pomnik tylko człowiek z krwi i kości, a że południowoniemiecki humor w tamtych czasach był specyficzny...no cóż. Na naszym podwórku można przecież znaleźć pikantniejsze okazy ;-)

 

Druga sprawa, czy polecacie biografię Norberta Eliasa "Mozart. Portret Geniusza"? Hagiograficzna, czy raczej rzetelna? W tej chwili zamówiłem Jarocińskiego.

 

Przede wszystkim to nie jest typowa biografia. To bardziej socjologiczno-psychologiczna analiza skomplikowanej i pełnej sprzeczności osobowości Wolfganga.

Elias rozważna różne kwestie (np. na ile sztuka jest autonomiczna wobec warunków życia i sytuacji społecznej jej twórcy, zjawisko kreatywności Mozarta, zresztą bardzo ciekawie ujęte, jego złożone relacje z ojcem, czy specyficzny związek ze starszą o 15 lat baronową von Waldstatten). W zasadzie to taki zarys dojrzewania Mozarta w kilku aktach, z nałożoną zgrubną mapą wydarzeń z jego życia.

 

Mankamentem może być to, że praca Eliasa nie obejmuje ostatnich lat życia Mozarta. W końcu dosyć szczególnych, kiedy ten coraz więcej komponuje dla siebie (trzy wielkie symfonie napisał bez żadnego zamówienia) i w zasadzie staje się coraz mniej rozumiany przez publikę. Z pewnością książkę warto przeczytać. Natomiast jak szukasz bardziej kompleksowej biografii, połączonej z analizą twórczości - to chyba najlepszy będzie Alfred Einstein.

Pozdrawiam,

Ola

Dzięki. O szczegóły listów nie pytam bo zamierzam przeczytać. Eliasa też kupię. Jak rozumiem sprzeczność może dotyczyć tego, że żył na przełomie epok i stylów? Wcześniej barok, ścisłe i sztywne, naukowe podejście, a tu bardzo szybko przychodzi galant i klasycyzm.

Jak rozumiem sprzeczność może dotyczyć tego, że żył na przełomie epok i stylów? Wcześniej barok, ścisłe i sztywne, naukowe podejście, a tu bardzo szybko przychodzi galant i klasycyzm.

 

Zupełnie nie o to mi chodziło. Rzecz dotyczy raczej dojrzałości dzieł Mozarta, charakteru jego twórczości - która biografom kontrastowała z dosyć specyficzną osobowością i brakiem dojrzałości emocjonalnej twórcy. A ta (ich zdaniem) objawiała się właśnie w w/w listach, relacjach z ojcem, czy niektórych decyzjach życiowych. Ot, taki odwieczny problem z geniuszami ;-) Sprawa złożona i raczej mało istotna dla miłośnika muzyki...

 

Natomiast nie wiem czemu tak uparcie i "sztywno" dzielisz te "style" i "epoki" i upychasz Mozarta w dziwnych klatkach (mam na myśli również inne wątki). Przecież to wszystko jest relatywnie umowne i nie polegało na tym, że nagle na zawołanie wszyscy za Carlem Philippem Emanuelem pisali sobie "w jednym stylu". Wszystko się mieszało, zmieniało, przewartościowywało. Sądzisz, że klasycyzm odrzucał "naukowe" podejście bo J.S. Bach wyszedł z mody? Moda też nie była wszędzie taka sama. Co innego grywało się (i co innego pisało) na imprezy masowe dla szerszej publiki, a co innego dla wąskiego grona przyjaciół lub dla siebie. Zresztą ani Mozart, ani Haydn stylami i modą zbytnio się nie przejmowali. Ówczesna krytyka często zarzucała np. Haydnowi zbytnią "ludyczność" i degradację muzyki, a Mozart pod koniec życia po prostu "przestał być modny". Poza tym Mozart dużą ilość dzieł Bacha, czy Handla doskonale znał i studiował (wiele zakupił np. od van Svietena). Często nawet w kompozycjach typowo "galant", potrafił wpleść tak naturalnie różne "kosmiczne" fugi, że jak czyta się analizy muzykologów, nie można się wręcz nadziwić jak lekko i naturalnie to brzmi. Zdaniem Einsteina Mozart perfekcyjnie, niemal w niezauważalny sposób łączył najwyższe mistrzostwo w sztuce kontrapunktu, z lekkością, inwencją melodyczną. Pisał więc Mozart zarówno "naukowo" (chociaż nigdy nie "sztywno" jak to określiłeś), jak i lekko, z polotem, fantazją.

 

Czy taka mistrzowska fuga Mozarta:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

... mogła powstać w głowie człowieka, który napisał tak boskie adagio?:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

.. Ewentualnie poniższy koncert (24)... Zgadnij dlaczego był ulubionym koncertem Beethovena? To o nim Ludwig napisał, że nigdy nie byłby w stanie napisać czegoś,

co brzmi równie ujmująco jak kilkanaście pierwszych taktów I części:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Nadal Mozart kojarzy Ci się wyłącznie z "salonowością"? ;-) Sądzisz, że da się go jednoznacznie zamknąć w obrębie jakiegoś jednego "stylu"?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Zdaniem Einsteina Mozart perfekcyjnie, niemal w niezauważalny sposób łączył najwyższe mistrzostwo w sztuce kontrapunktu, z lekkością, inwencją melodyczną. Pisał więc Mozart zarówno "naukowo" (chociaż nigdy nie "sztywno" jak to określiłeś), jak i lekko, z polotem, fantazją.

 

Dosyć ciekawe jest to, że kompozytorzy o tak różnych gustach, którzy często na sobie nawzajem nie zostawiali suchej nitki, jak wspomniany przez Ciebie Beethoven, czy Rysiek Wagner, czy Brahms, Mahler, Strauss, Czajkowski, Karłowicz i pewnie paru innych, uwielbiali Mozarta.

 

Jeśli dobrze pamiętam to Brahms pisał do wydawcy, że marzy mu się osiągnięcie takiej umiejętności, żeby skomplikowane i kunsztowne zabiegi kompozytorskie były przez słuchacza niezauważalne i brzmiały tak naturalnie jak u Mozarta. Żeby jego melodie mogły być tak swobodne. Brahms okazał się z pewnością świetnym eklektykiem, ale chyba tego swobodnego przepływu minimalnie zabrakło. To tak na marginesie tematu ;))

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Jeśli dobrze pamiętam to Brahms pisał do wydawcy, że marzy mu się osiągnięcie takiej umiejętności, żeby skomplikowane i kunsztowne zabiegi kompozytorskie były przez słuchacza niezauważalne i brzmiały tak naturalnie jak u Mozarta. Żeby jego melodie mogły być tak swobodne.

 

"Wtórna naiwność"? Oczywiście "naiwność" w tym pozytywnym znaczeniu :-) Cecha bardzo rzadka nawet wśród genialnych twórców. Wymaga chyba paradoksalnie ogromnej dojrzałości i mistrzowskiego opanowania techniki. Tak, żeby ta "nie przeszkadzała" w swobodnej wypowiedzi ;-)

Pozdrawiam,

Ola

Otóż to :)

 

A Bmollowi radzę nie zaczynać od listów. Mozart to nie Rysiek Wagner ;)

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Otóż to :)

 

A Bmollowi radzę nie zaczynać od listów. Mozart to nie Rysiek Wagner ;)

 

Wiem. Tylko, że ja nigdy nie oddzielam dzieła od twórcy.

 

Dzięki Ola za przybliżenie tematu i wrzucenie inspirujących kawałków. Czas zmierzyć się z Mozartem.

Listy to mimo wszystko literatura niszowa i wbrew pozorom niewielu melomanów sięga tak głęboko w swoich badaniach nad muzyką, żeby zaczytywać się w korespondencji kompozytorów. Jako przykład wystarczy podać znakomicie wydany przez WUW pierwszy tom korespondencji Chopina. Sprzedaż na granicy opłacalności. Drugiego tomu pewnie długo jeszcze nie zobaczymy.

 

A szkoda.

Wracając do tych epok, rozeznania o co chodziło Mozartowi i gdzie wyrażał emocje wprost, a gdzie za pomocą tej całej tajemniczej retoryki to sprawa dla osoby która zaczyna się przedzierać przez literaturę i jego muzykę nie jest łatwa. Myślałem, że w listach coś znajdę więcej, ale to też chyba nie to. Zapytałem w wątku o Raju o "Łaskawość Tytusa", bo w biografii Jarocińskiego czytam, że to według wielu badaczy i znawców spuścizny Mozarta dzieło prawdopodobnie najdoskonalsze i zajmuje kluczowe miejsce w punkcie oddzielającym jedną epokę od

drugiej. No i znowu te epoki. A niby Mozart tworzył tylko w ramach klasycyzmu. Dokładny cytat

 

Idąc za myślą Kunze opera Mozarta "Łaskawość Tytusa" zajmuje kluczowe miejsce w punkcie oddzielającym jedną epokę od

drugiej.

 

I dalej trochę o operze, ale nic wyjaśnienia z tą epoką. Cierpliwości już zaczyna brakować. Chciałem to sobie tylko poumiejscawiać, żeby lepiej zrozumieć.

Idąc za myślą Kunze opera Mozarta "Łaskawość Tytusa" zajmuje kluczowe miejsce w punkcie oddzielającym jedną epokę od

drugiej.

 

I dalej trochę o operze, ale nic wyjaśnienia z tą epoką. Cierpliwości już zaczyna brakować. Chciałem to sobie tylko poumiejscawiać, żeby lepiej zrozumieć.

 

Kunze ze swoim "Mozarts Opern" to taka encyklopedia, którą cytuje chyba większość autorów i biografów, z Wolffem na czele. Tutaj chyba nie o taką epokę chodziło. W momencie pisania "Łaskawości Tytusa" kończyła się w pewnym sensie kultura "dworska". Mozart współpracując z Mazzolą przy pracy nad librettem zdawał sobie z tego sprawę. Stąd pewne nowatorskie rzeczy w tekście, jak np. charakterystyka postaci Tytusa, łaskawego, bardziej ludzkiego (a była to w końcu opera koronacyjna). Poza tym inne proporcje pomiędzy muzyką i tekstem. Zwiększenie liczby ansambli, mniej "monologowania".

 

Tak na marginesie, to w "La Clemenza" objawia się taki delikatny smak i świetne wyczucie Mozarta (a przecież pisał tę operę w sporym stresie i "na wczoraj'! O tym już można znaleźć sporo w listach ;-) Warto zauważyć jak doskonale i oszczędnie są zinstrumentowane arie czy duety. Zresztą... ważniejsze jest chyba rozsmakować się w tym dziele i poczuć je na własny sposób, niż przejmować "epokami" ;-) Pełnego kontekstu historycznego, czy kulturowo-estetycznego i tak nigdy nie poznamy.

 

A jeśli Ci znależy, więcej o specyfice czy "przełomie" w odniesieniu do "La Clemenza" znajdziesz np. tutaj:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Ja po wczorajszym "Don Giovannim" (Jacobs) mam wrażenie, że i ta opera mocno wymyka się poza ramy gatunku i okresu w jakim powstała. Niby dramma giocoso, ale żaden z bohaterów nie jest jednznacznie ani seria, ani buffa. Zupełnie inaczej niż za obowiązującą konwencją (gdzie zbrodnia jest wynikiem intrygi), w "Don Giovannim" zbrodnia intrygę rozpoczyna. Na poziomie szczegółów i detali świetnie dopasowana muzyka, która oddaje złożoność pozornie prostych sytuacji. Całość wydaje się banalnym moralitetem, tylko że na końcu właściwie nikt nie wygrywa.

 

Swoją drogą to pewien ewenement, że od prapremiery ciągle się Don Giovanniego nagrywa, rewiduje, wymyśla kolejne podejścia. Tak obiektywnie rzecz biorąc, to przy tej postaci chyba nawet Faust się chowa ;)

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Tak obiektywnie rzecz biorąc, to przy tej postaci chyba nawet Faust się chowa ;)

 

Trochę uściślając, to ciągle żywy wydaje się Don Giovanni właśnie w ujęciu Mozarta i jego librecisty da Ponte. Ten "oryginalny" Don Giovanni, którego da Ponte ulepszył, a którego wymyślił Tirso de Molina, później wykorzystał w jednej ze swoich oper Gazzaniga, następnie w swojej sztuce Molier - to już chyba dawno się zestarzał ;-) Duet Mozart-da Ponte miał pomysł jak ożywić tę postać. Tylko u nich Don Giovanni jako bohater (i wydźwięk całego dzieła) jest taki wieloznaczny. Z wersji wiedeńskiej, którą nagrał Jacobs, wyleciał sarkastyczny chór kończący operę. W wersji paryskiej (wcześniejszej), można usłyszeć jak Mozart z librecistą śmieją się z obyczajowości swoich czasów i Ducha Oświecenia. Mimo że sami świętoszkami nie byli ;-)

Pozdrawiam,

Ola

W wersji paryskiej (wcześniejszej)

 

Oczywiście miało być "praskiej". Literówka, albo podświadomie krążyłam gdzieś w pobliżu Montmartre ;-)

Pozdrawiam,

Ola

Słucham całkiem sporo Schumanna, Schuberta. Ostatnio też Gosseca i Krommera. U Mozarta jest jednak coś, co przyciąga do jego muzyki.

 

A może polecicie jakiś dobry, godny zakupu BOX Mozarta??

A może polecicie jakiś dobry, godny zakupu BOX Mozarta??

 

 

Moim zdaniem ten powinien być w sam raz. Przy takim boksie, słuchanie muzyki Wolfiego powinno sprawić Ci jeszcze więcej przyjemności ;-)

 

reber_mozart_kugelin_box_6pc_OPEN.jpg

Pozdrawiam,

Ola

Takiego nigdy nie jadłam, ale biorąc pod uwagę ilość w jednym pudełku, ryzykujesz poważną niestrawność ;-)

 

Nie lepiej wybrać sobie starannie kilka przysmaków, sprawdzając przy okazji czy odpowiada Ci przepis cukiernika? Po co rzucać się od razu na całą fabrykę czekolady, w dodatku kiepsko zapakowanej?

Pozdrawiam,

Ola

Gość papageno

(Konto usunięte)

Moim zdaniem ten powinien być w sam raz. Przy takim boksie, słuchanie muzyki Wolfiego powinno sprawić Ci jeszcze więcej przyjemności ;-)

 

Dołączona grafika

 

Olu! Czy to znaczy to samo, co to:

Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra? ;)

Olu! Czy to znaczy to samo, co to:

Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra? ;)

 

Fakt. Przez moment moja "patientia" poczuła lekkie ukłucie ;-)

 

... Z drugiej strony ja bym zupełnie serio wolała kupić dobre czekoladki niż pół tony Mozarta w jednym pudle. Mam nadzieję, że Bmoll za jakiś czas dojdzie do podobnego wniosku.

Pozdrawiam,

Ola

Ola, ja oczywiście rozumiem co chciałaś mi przekazać. Zdaje sobie sprawę, że taki box może się mijać z celem bo będzie tutaj nadmiar rzeczy i to w wykonaniach, które nie muszą mi się podobać. Domyślam się również, że nie na wszystkich 170 płytach znajdują się arcydzieła. Chciałem mieć taki box dla encyklopedycznego porządku i rozeznania, natomiast i tak planowałem te bardziej wartościowe kompozycje dokupować sukcesywnie oddzielnie :>

 

A jak już przy tych wartościowych kompozycjach jesteśmy, to wspominałaś w wątku "Jestem w Raju" o symfonii koncertującej i innych późnych symfoniach. Mogłabyś polecić wykonania, które np. Tobie przypadły szczególnie do gustu?

A jak już przy tych wartościowych kompozycjach jesteśmy, to wspominałaś w wątku "Jestem w Raju" o symfonii koncertującej i innych późnych symfoniach. Mogłabyś polecić wykonania, które np. Tobie przypadły szczególnie do gustu?

 

Oczywiście. Tylko że Twój gust może się diametralnie różnic od mojego, więc nie wiem czy takie rekomendacje na dłuższą metę Ci się przydadzą. W każdym razie symfonia koncertująca Es-Dur (K 364), to jedna z moich ulubionych kompozycji Mozarta, o czym pisałam wielokrotnie. Taka prawdziwa "bateria emocji" ;-) Warto w trakcie słuchania skupić się na szczegółach: dialogach instrumentów na tle smyczków, sposobie w jaki budowane jest napięcie, aż do potężnego crescenda orkiestry, takiej "wewnętrznej plastyce" poszczególnych motywów, tematów, sposobu w jaki ze sobą współdziałają. Coś niesamowitego. No i bogactwo barw! Prawdziwe arcydzieło. Dla mnie najbogatsze pod tym względem jest nagranie Bohma z Berlińczykami:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Po Bohmie właściwie długo, długo nic - aż do bardzo ciekawego i barwnego nagrania Bruggena. Tyle tylko, że tutaj ta "wewnętrzna plastyka" poszczególnych części, oddech muzycznej frazy, wewnętrzny "puls" jakoś momentami zanika. Niby lżejsze, szczegółowe, ale czegoś brakuje:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Bardzo przyjemne jest również nagranie Carmignoli z Abbado. Nie zachwyciło mnie jednak tak bardzo, jak nagranie poczciwego Karla Bohma ;-)

 

Jeśli chodzi o późne symfonie Mozarta, to ja osobiście uwielbiam Scottish Chamber Orchestra, którą poprowadził Mackerras. Po tej płycie w zasadzie nie czuję potrzeby włączania Pinnocka czy Marrinera. Uwielbiam też pojedyncze nagrania Furta czy Klemperera, ale to już zupełnie inna szkoła i podejście do Mozarta:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Znasz Olu nagranie symfonii koncertującej w wykonaniu Ojstrachów i Kondraszyna? Obok wspomnianego przez Ciebie Karla Böhma, jedno z tych które mi szczególnie utkwiło w pamięci.

Znasz Olu nagranie symfonii koncertującej w wykonaniu Ojstrachów i Kondraszyna? Obok wspomnianego przez Ciebie Karla Böhma, jedno z tych które mi szczególnie utkwiło w pamięci.

 

Nie znam. Natomiast pisząc wcześniej o wartych uwagi nagraniach, zapomniałam w sumie o bardzo ciekawym wykonaniu Szella z Druianem i Skernickiem. Mam to w boksie "Szell conducts Mozart".

 

Szell też świetnie panuje nad skomplikowaną "tkanką" koncertującej, widać że orkiestra znakomicie jest zgrana z solistami, a pomimo daty nagrania jest ono relatywnie neutralne.

Pozdrawiam,

Ola

W takim razie polecam Ci Olu wykonanie Ojstrachów z Kondraszynem. Grane oczywiście w zupełnie innej manierze niż Carmignola, można uznać je nawet za mniej neutralne niż Böhm, ale jednocześnie eksponuje bardzo ciekawe aspekty tej kompozycji. Tym bardziej, że jest dostępna wersja xrcd24, notabene znakomicie zrealizowana.

bardzo dobre wykonanie koncertującej jest też to:

000b2686_medium.jpeg

oraz warto posłuchać jak ją gra Bashmet

 

Oistrakhovie z orkiestrą wiadomo jak to Rosjanie, grają świetnie(w końcu świetna szkoła i jedni z najlepszych skrzypków), ale idą trochę jak czołg(bardzo dużo smyczka, duże oparcie, ogólnie szeroko) - słychać to wyraźnie

jednak ten co by powiedział, że słabo grają nie miałby racji

Znasz Olu nagranie symfonii koncertującej w wykonaniu Ojstrachów i Kondraszyna? Obok wspomnianego przez Ciebie Karla Böhma, jedno z tych które mi szczególnie utkwiło w pamięci.

 

Symfonia koncertująca Es-dur skrzypce, altówka. Kiedyś czytałem wypowiedź A. Rubinsztajna (nie przepadam), że to szczyt muzyki. Dużo tych szczytów.. Ojstrachowie ale z Kondraszynem, K. Boehm, G. Seel to moi ulubieni wykonawcy tego super utworu, bo tu b. ważny jest dyrygent, który tą gęstą tkankęrozświetli. Piękne są też dua na skrzypce i altówkę. Fou Tsong od konc. fortepianowych, Serkin. Ładne są te koncerty z Ojstrachem i berlińską orkiestrą.

 

i t d ...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

dieu est tres fin

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Na tej stronie sporo też ciekawostek na temat Haydna...

 

Szkoda, że nie jest już prowadzona (wg wayback.archive.org ostatnia aktualizacja treści w tym serwisie to 2009 rok)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.