Co to są transjenty, sybilanty?....

[PawelP]

A no i jeszcze to co napisałem nawiązuje do tych stanów nieustalonych, o których napisał Rotor, bo najbardziej podstawowym znanym mi zniekształceniem jest właśnie ustalenie odpowiedzi układu na sygnał prostokątny - czyli ile pojawi się tzw. ringing (falowanie ch-ki ? nie jestem pewien jaki jest termin po polsku), i tym samym po jakim czasie sygnał się ustabilizuje (no bo jeżeli układ jest stabilny i charakteryzuje się odpowiedzią niezmienną w czasie, to powinien po stosunkowo krótkim czasie osiągnąć wartość docelową odpowiadającą sygnałowi wejściowemu (który jest już w tym momencie stały - przebieg prostokątny) razy wzmocnienie układu).

[kobayashi]

Wiecie co, czasem odnoszę wrażenie, że więcej przyjemności ze słuchania muzyki ma mój teściu, który używa radyjka tranzystorowego sprzed lat dwudziestu. Takiego z jednym głośniczkiem o średnicy 5 cm i antenką teleskopową (taką co to się ciągle gnie i łamie).

On nie ma problemów ze sceną stereo (radyjko jest pure mono, off course), nie wie co to transjenty, nie robi problemów z dyfrakcją dźwięku - bo dźwięk ów praktycznie w 50% z dyfrakcji na kantach radyjka pochodzi, dzięki sybilantom w ogóle słyszy co się do niego przez to radyjko mówi, nie słyszy za to turbulencji w porcie bassrefleksu (no właśnie, jakiego bassrefleksu?!), dynamika radyjka obchodzi go wyłącznie jeśli radyjko spadnie z haczyka, na którym na ogół sobie wisi - na podłogę, nie męczy go zapiaszczona góra - bo jak coś się zapiaszczy, to po prostu bierze miotłę i odpiaszcza. On po prostu z bahusowym umilowanem życia drze przy goleniu radośnie japę, wtórując radyjku: "luuudzieee zeeejdźciezdrogi bolistoooonoszjedzieeee...", wieczorem zaryczy, siermiężnie fałszując "Małgośkę", przypomnianą po raz dziesiąty tego dnia przez didżeja programu pierwszego na falach długich, czując radość i spełnienie przepełniające jego szczere serce - a wszystko to na zwykłym kablu zasilającym i bez badania miernikiem polaryzacji gniazdka.

[gry-pa]

>wasylak

To mi sie podoba krotko , zwiezle i na temat . Mialem sie wypowiedziec , ale bylaby to powtorka . A tak a propos tez mialem kiedys niezle granie w samochodzie , ale zycie pokazalo , ze w samochodzie niestety to tylko namiastka . Pozdrawiam .

[wasylak]

Cheers mate! jak to mówią Anglicy:)

W samochodzie... pochwalę się; miałem taki systemik 3-drożny MB Quart z przodu, który (komponentowo) grał u ówczesnych mistrzów Polski caraudio w pewnym Scenicu (wtedy też miałem Megane)...teraz pod szafą leży, bo zmieniłem samochód, w którym nie za bardzo da się bez znaczących przeróbek zamontować głośnik basowy w drzwi. Trudno. Za to teraz dużo więcej słucham w domu:)

Ale polemizowałbym, że w samochodzie to tylko namiastka- przecież przyjemność to zdziebko innego rodzaju! Pod pewnymi względami to jest nawet lepiej, niż w domu, mówię z ręką na sercu (abstrachując od jakości sensu stricto), żeby nie powiedzieć, że to po prostu inna para kaloszy. Fajna trasa, relaksująca prędkość, ulubiona muzyczka- teledyski na własność! No i nocne podróże...w miłym towarzystwie,

 

pozdrawiam