Skocz do zawartości
IGNORED

Jean-Baptiste Lully - słodka płynność w marszowym rytmie :)


JazzyFan

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Zaglądam po dłuższym czasie żeby podzielić się swoją kolejną fascynacją i zapytać o coś przy okazji. Otóż po ogromnej dawce renesansu, operach Wagnera itd spróbowałem w końcu baroku. Tyle że nie jestem chyba zbytnio wysublimowany, bo mimo że potężnie się starałem, nie polubiłem Bacha. Jedyne co mi jako-tako przypadło do gustu to koncerty pod Pinnockiem. Może to kwestia odreagowania po renesansie, sam nie wiem, ale zdecydowanie ostatnio zatopiłem się w kompozycjach Lully'ego. Motety (Herreweghe + Christie), L'Orchestre Du Roi Soleil (Savall), muzyka z filmu Le Roi Danse (Musica Antiqua Koln).

 

Żeby było ciekawiej, to ja wcześniej słuchałem niektórych z tych rzeczy, ale zupełnie to do mnie nie trafiało. Teraz trafiło i sprawia olbrzymią przyjemność. Dziwne to trchę, bo muzyka Lully'ego wydaje się specyficzna. Z jednej strony patos (ale jakiś taki wybitnie zjadliwy), z drugiej marszowy rytm, a pomiędzy masy zwiewnych ozdobników, "płynne" wręcz wokale (ach ten język. Ja nie wiem, jak ja teraz do Wagnera wrócę ;)) i taki trudno opisywalny, sugestywny, rozpoznawalny styl. Przede wszystkim motety są genialne, uwertury, generalnie polifonia wokalna (świeża, swobodna, nie taka matematyczna), ciekawie prowadzone chóry.

 

Czy moglibyście polecić jakiś komedio-balet, tudzież operę JB Lully'ego, gdzie połączenie libretta i muzyki będzie na zdecydowanie zadowalającym poziomie? Najlepiej coś dla początkującego w barokowych dziełach tego gatunku, jednocześnie zakochanego w wagnerowskiej wieloznaczności ;))

 

Pytanie kolejne. Czy w kontekście w/w i podobnej muzyki taki oto kuszący boksik będzie solidnym wyborem?:

 

51kQEhha%2BIL._SL500_AA300_.jpg

 

51cTN2uttDL._AA300_.jpg

 

20 płyt. Naxos. M.in Christie, Les Arts Florissants, Minkowski.

 

 

pozdrawiam serdecznie i wracam pod swój kamień

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

...mimo że potężnie się starałem, nie polubiłem Bacha. Jedyne co mi jako-tako przypadło do gustu to koncerty pod Pinnockiem.

W tematach operowych zdecydowanie wysiadam (nie jestem fanem ;)

 

Jeśli chodzi o Bacha...

Spróbuj jeszcze dotrzeć do tej płytki:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

i wysłuchaj (w całości!) motetu Jesu, meine Freude;

 

albo do tego nagrania Koncertów brandenburskich:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

a może dasz się jeszcze przekonać. :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

W tematach operowych zdecydowanie wysiadam (nie jestem fanem ;)

 

Oczywiście opery Lully'ego, a właściwie jego comedie-ballet i tragedie lyrique to trochę inna bajka. Jest i balet, recytatywy bardziej

melodyjne, niemal przechodzące w arie. Tylko że mam jedynie płyty z fragmentami. Nic całego.

 

Jeśli chodzi o Bacha...

Spróbuj jeszcze dotrzeć do tej płytki:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

i wysłuchaj (w całości!) motetu Jesu, meine Freude;

albo do tego nagrania Koncertów brandenburskich:

 

Spróbuję. Zresztą jak do wielu rzeczy zamierzam i do Bacha wracać. Może się okazać, że za pół roku Bach u mnie nagle "zaskoczy". Kto wie :))

 

Opera Lully do snu Cię utully;)

 

Ale chyba nie chciałeś napisać, że Lully Cię usypia? Bo mnie już bardziej Bach nudził momentami ;) Jak zresztą można usnąć przy takich hucznych

uwerturach?

 

.. no nie drażnij się papageno. Jako miłośnik opery z pewnością masz w zanadrzu jakąś perłę duetu Lully-Molier..lub Lully-Quinault. Chyba że epoka nie ta, tudzież francuszczyzny nie lubisz (inna sprawa że taki z Lully'ego Francuz, jak ze mnie Włoch)

 

 

JazzyFan

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Gość papageno

(Konto usunięte)

 

Ale chyba nie chciałeś napisać, że Lully Cię usypia? Bo mnie już bardziej Bach nudził momentami ;) Jak zresztą można usnąć przy takich hucznych

uwerturach?

 

.. no nie drażnij się papageno. Jako miłośnik opery z pewnością masz w zanadrzu jakąś perłę duetu Lully-Molier..lub Lully-Quinault. Chyba że epoka nie ta, tudzież francuszczyzny nie lubisz (inna sprawa że taki z Lully'ego Francuz, jak ze mnie Włoch)

 

 

JazzyFan

 

Jazzzzy! Opera może być tylko po włosku!!! No i po...niemiecku. Patos tego kryptosodomity i biseksa czasami poraża (mnie).

 

A na poważnie, to Armida z Philippe Herreweghe (HMC90 1456\7)

 

Walcome back.

Jazzzzy! Opera może być tylko po włosku!!! No i po...niemiecku.

 

Operowy purysta! ;))

 

Patos tego kryptosodomity i biseksa czasami poraża (mnie).

 

Był jeszcze megalomanem. Do pełnego zestawu kompozytorskich zalet brakuje mi jeszcze tylko... mistycyzmu ;P

Ale w końcu nie można mieć wszystkiego.

 

A na poważnie, to Armida z Philippe Herreweghe (HMC90 1456\7)

 

Wielkie dzięki. Poszukam, zamówię i zobaczę jak mi podejdzie.

 

pozdrawiam!

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Nie Herreweghe ale Christie w tym, nowiutkim poniżej wydaniu. Doskonale odpowiada sensem oryginałowi, bardziej to freehip niż HIP ale z sensem (polityczny prolog dooskonały, to także apoteoza ogólnie rządów, władzy, prawa, porządku, rozumu i państwa).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Dochodzi "Mieszczanin szlachcicem" w niezwykle HIPowskim wykonaniu

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Dla hipowskich purystów jeszcze to:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Tutaj parę fragmentów:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Lully to takie skrzyżowanie Leni Riefenstahl z trąbkarzami Medicich i skrzypków (skrzypic, skrzypiec?) francuskich. Godny zaufania jak Wiaczesław Mołotow, słowny jak deweloper, honorowy jak Czarna Żmija. Ale miał talent do tej propagandy bo to nie tylko muzyka, to komunikat, apoteoza systemu ponad porządkiem feudalnym i tradycjami, apoteoza sprawności państwa pod silną ręką koronowanej egzekutywy wydającej edykty na prawo i lewo. Estetyka, zręczność, błyskotliwość, konwersacja, ruch i taniec idą razem. Razem tworzą władzę i seks mające duży urok w swej formie. Wagnerowskie opowieści o władzy, błędach, zaniechaniach i małości wyglądają przy Lullym jak Bokassa. Połączenie rozwijania wrażliwości, zmysłów, rozpoznawania siebie nawzajem (ruch, zapach, postawa, skóra, proporcje etc), zachowania kondycji i postrzegania daje przecież z seksu więcej przyjemności niż rutyna lub niemiecka dosadność jakże zniuansowanego przemysłu niemieckiego porno.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Nie Herreweghe ale Christie w tym, nowiutkim poniżej wydaniu. Doskonale odpowiada sensem oryginałowi, bardziej to freehip niż HIP ale z sensem (polityczny prolog dooskonały, to także apoteoza ogólnie rządów, władzy, prawa, porządku, rozumu i państwa).

 

Dzięki. Teraz sobie przypominam, że już kiedyś wklejałeś fragmenty tego wykonania z youtube. Bardzo apetycznie się prezentują. Zamówię po prostu oba wykonania. Christie będę miał na DVD, a Herreweghe to i tak tylko wersja audio. Będzie dla porównania. Co do HIP i nie-HIP, to dla mnie ważniejszy jest chyba dobrze pomyślany i zrealizowany przekaz niż trzymanie się co do joty konstrukcji ustnika barokowej trąbki.

 

Lully to takie skrzyżowanie Leni Riefenstahl z trąbkarzami Medicich i skrzypków (skrzypic, skrzypiec?) francuskich. Godny zaufania jak Wiaczesław Mołotow, słowny jak deweloper, honorowy jak Czarna Żmija. Ale miał talent do tej propagandy bo to nie tylko muzyka, to komunikat, apoteoza systemu ponad porządkiem feudalnym i tradycjami, apoteoza sprawności państwa pod silną ręką koronowanej egzekutywy wydającej edykty na prawo i lewo. Estetyka, zręczność, błyskotliwość, konwersacja, ruch i taniec idą razem. Razem tworzą władzę i seks mające duży urok w swej formie. Wagnerowskie opowieści o władzy, błędach, zaniechaniach i małości wyglądają przy Lullym jak Bokassa. Połączenie rozwijania wrażliwości, zmysłów, rozpoznawania siebie nawzajem (ruch, zapach, postawa, skóra, proporcje etc), zachowania kondycji i postrzegania daje przecież z seksu więcej przyjemności niż rutyna lub niemiecka dosadność jakże zniuansowanego przemysłu niemieckiego porno.

 

Ależ Ty Piotrze potrafisz zachęcić :)) Dzięki za kolejny ciekawy kondensat.. A właśnie. Dosyć sporo informacji na temat Lully'ego znalazłem w książce Bukofzera "Muzyka w epoce baroku". M.in fragment dotyczący włosko-francuskich asocjacji w jego twórczości:

 

Żaden ze współczesnych Lullyemu kompozytorów nie mógł mu dorównać pod względem zjadliwego dowcipu, przejawiającego się również w jego włoskich kompozycjach wokalnych. Utwory te ustaliły sła­wę Lully'ego nie tylko jako kompozytora, lecz także jako komika i tancerza. Do włoskiej sztuki "Amor malato" Butiego Lully skomponował balety, a następnie sam wykonał partię Scaramouche'a. W prologu z baletu "Alcidiane" świadomie przeciwstawił styl włoski francuskiemu, a w Ballet dc la Raillerie wprowadził zabawny dialog między muzyką włoską i francuską, w którym zręcznie skontrastował prosty, sylabiczny styl włoskiej canzonettyz subtelnymi obiegnikami francuskiej air.

 

Dalej autor rozpływa się nad nieprzeciętnym wyczuciem barwy Lully'ego, aż dochodzę do fragmentu, który nie do końca jest dla mnie zrozumiały:

 

Lully nie tworzył spontanicznie. Jego wyobraźni muzycznej nie pobudzała ani zmysłowa melodyka stylu bel canto, ani ekspresywne możliwości harmoniki, lecz idea abstrakcyjnego rytmu i ruchu. W tych ramach był jednak niedościgniony.

 

Czy chodzi o ten specyficzny, taneczny (lub dla odmiany marszowy) rytm w jego muzyce? Już w jakimś artykule w sieci spotkałem sie z określeniem, że dla Lully'ego najważniejsza była idea "abstrakcyjnego ruchu". To o tyle mało zrozumiałe dla mnie, że w każdej muzyce jest przecież "abstrakcyjny ruch". Chodzi więc (tak potocznie) o płynność? (chociażby recytatywy u Lullyego versus recytatywy u Wagnera?). Domyślam się, że wszelkie takie definicje to tylko pewne uproszczenia, ale ciekaw jestem co się tak wszyscy tej "idei ruchu" u Lullyego uczepili.. Bo był tancerzem? :))

 

pozdrawiam

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Pod koniec lat 90 istniała w Warszawie na przeciwko Muzeum Narodowego duża wypożyczalnia płyt CD i kaset wideo. Przy okazji można było zakupić w tamtejszym komisie używane płyty m.in z muzyką poważną.

Tam też nabyłem drogą kupna (do dziś nie wiem co mnie skłoniło do tego kroku - nazwisko Lully nic mi wtedy nie mówiło) pierwszą moją operę barokową - był to Phaeton pod Minkowskim. Później przez kilka dni słuchałem tej płyty z włączonym na stałe repeat. Tak zaczęła się moja fascynacja operą barokową, która trwa do dziś. Uzbierał się spory zbiór na CD i DVD od opery włoskiej (Monteverdi, Handel, Pergolesi, Vivaldi), angielskiej (Purcell) czy francuskiej (Lully, Charpentier, Rameau, Gluck).

Są dwa źródła kontaktu z operą francuską epoki baroku w Polsce. Pierwsze to płyty CD/DVD - niestety mało jest wydań. Praktycznie każda opera Lully`ego ma rzadko więcej niż jedno wydanie płytowe, a np. premierowe wydanie Bellerophon pojawiło się dopiero w tym roku. Cadmus et Hermione jest mi znane jedynie na DVD. Większość to wydania francuskie, niestety relatywnie drogie. Za to polecam 10 płytowy box Les Premiers Operas Francais (4 opery), który kupiłem ostatnio za skrajnie małe pieniądze (Le Bourgeois Gentilhomme; Les Fetes de L`Amour et de Bacchus; Isis; Amadis) pod Hugo Reyne. Polecam !

Drugie źródło o którym wspominałem to francuski kanał Mezzo dostępny na Canal plus. Dużo na nim muzyki barokowej, dużo francuskich wykonawców we francuskim repertuarze. Wczoraj miałem okazję obejrzeć bardzo dobre wykonanie Atys Lully`ego pod Williamem Christie, który jak wiadomo dużo zrobił dla reaktywacji opery barokowej gł. francuskiej.

Niestety naturalne trzecie źródło jakim byłaby możliwość obejrzenia Lully`ego na żywo w Polsce w praktyce nie istnieje. Nie znane jest mi jakiekolwiek wykonanie jego dzieła w Polsce, podobnie jak pozostałych Francuzów, może z wyjątkiem i to z rzadka Niemco-Francuza Glucka ale czy to był jeszcze barok, no powiedzmy okres przejściowy jak Mozart ?

Już w jakimś artykule w sieci spotkałem sie z określeniem, że dla Lully'ego najważniejsza była idea "abstrakcyjnego ruchu". To o tyle mało zrozumiałe dla mnie, że w każdej muzyce jest przecież "abstrakcyjny ruch". Chodzi więc (tak potocznie) o płynność? (chociażby recytatywy u Lullyego versus recytatywy u Wagnera?). Domyślam się, że wszelkie takie definicje to tylko pewne uproszczenia, ale ciekaw jestem co się tak wszyscy tej "idei ruchu" u Lullyego uczepili.. Bo był tancerzem? :))

 

Lully miał rękę do budowy dzieła totalnego, nie miał jednak "totalnych" pomysłów dramatycznych ale łączył po prostu wszystko w rytmie i harmonii. W "Mieszczaninie szlachcicem" Dumestra/Lazara na dvd świetnie to widać - kompozycja sceny, ruch sceniczny, choreografia w połączeniu ze słowem zawsze są wyrównane, są jak ciągły strumień lecący to szybciej to wolniej. W w/w przedstawieniu wiele dialogów otrzymuje sensowną i logiczną podbudowę nie tyle w treści co w samym ruchu scenicznym i oświetleniu. Wszystko było tam uwzględnione, to mogła być comedie-ballet ale dopracowana do najmniejszego szczegółu. Coś podobnego widać np. w filmach Wojciecha Jerzego Hasa. To ciągły potok precyzyjnie zakomponowanych i zmieniających się obrazów z którym dobrze połączony jest dialog, monolog, muzyka. U Lullyego jest to widoczne w "historycznych" przedstawieniach bo te wszystkie niuanse otrzymują wyjaśnienie akcją i scenografią choćby to że ludzie w określony sposób się witali i ubierali to wynikały określone konsekwencje, że oświetlenie sceniczne ze świec wyostrzało rysy twarzy i można sobie było tym fajnie zagrać co nie musiało być wprost widoczne w samych dialogach. To bardzo bogate przedstawienia, małe scenki mogą być tam perełkami.

Trochę tak jak ze słuchaniem dobrze nagranych płyt na odpowiednim sprzęcie audio. Zaczyna się wyławiać to co słychać na żywo (o ile muzycy grają równo i dokładnie co w kraju nie jest najczęstsze) czyli grę kompozytora w operowaniu proporcjami sekcji i ich dźwięku żeby wydobyć odpowiednie wrażenia kolorystyczne lub płynnie oznaczyć przetworzenie tematu (świetne rzeczy na przełomie XVIII/XIX wieku np. u Spohra). Dobra orkiestra, dyrygent i odpowiednio napisana muzyka potrafią dać nam przedstawienie składające się z tysiąca parametrów a my możemy się skupić na tych których chcemy, rzecz w tym żeby tego bogactwa nie zubożyć.

Dlatego temat hip/niehip nie jest prosty. W ramach hipu można siać kiczowatą tandetę jeżeli zespół i prowadzący nie są w stanie ogarnąć całego tego bogactwa. Na hipie można polec i to łatwiej niż na romantyzmie bo w tym ostatnim z reguły ciężko znaleźć głębię możliwości (dekoltu owszem). Problem w tym że do odczytania tego wszystkiego potrzebna jest pewna "baza kulturowa", po prostu dość duża porcja wiedzy, tak samo jak do wyłapania gry przestrzenią i detalem w architekturze potrzebna jest wiedza i praktyka. Można to uprościć przekładając część elementów na język bliższy współczesności dzięki czemu obraz nie będzie hermetyczny, może nieco straci ale i tak pokaże niesamowite możliwości. "Platee" Rameau pod Minkowskim wyszło świetnie, wspomniana "Armida" Lullyego pod Christiem tak samo.

Dużo możliwości i możliwości odczytań a gdyby zabrał się za to Sławoj Żiżek to otrzymalibyśmy i pierwotny lęk przed dzikiem, i walkę klasową, i wykorzystywanie służby damskiej (mniam) oraz męskiej (eee...), i świadomość istnienia obcych, i oczywistość martwoty opery czego jej życie jest najlepszym dowodem etc.

Można napisać wszystko, ja też czasami mówię takie bzdury że musi minąć chwila zanim sam siebie zrozumiem. Wtedy wiem że powinienem był zostać politykiem lub biskupem. Echh życie...

Problem w tym że do odczytania tego wszystkiego potrzebna jest pewna "baza kulturowa", po prostu dość duża porcja wiedzy, tak samo jak do wyłapania gry przestrzenią i detalem w architekturze potrzebna jest wiedza i praktyka. Można to uprościć przekładając część elementów na język bliższy współczesności dzięki czemu obraz nie będzie hermetyczny, może nieco straci ale i tak pokaże niesamowite możliwości. "Platee" Rameau pod Minkowskim wyszło świetnie, wspomniana "Armida" Lullyego pod Christiem tak samo.

 

Ech, no tak. Pozostaje słuchać, czytać o epoce itd.

 

Dosyć ciekawą pozycję popełnił ostatnio scenarzysta filmu o Lullym "Le Roi Danse" Philippe Beaussant (niezła szyszka. Muzykolog‚ pisarz, założyciel Centrum Muzyki Barokowej w Wersalu, członek Akademii Francuskiej). Facet w swojej "Barokowej melokuchni" odnosi się do muzyki barokowej w kontekście potraw, spożywania wina, zapachów, doznań smakowych (np "Szczególny smak wielkich organów francuskich XVIII w. polega na miękkości burdonów‚ na smaku świeżych owoców fletów‚ na mocy taniny rejestrów i kwaśności mikstur") ... Można poczytać o tym, że łakomstwo słów odpowiada soczystości dźwięków itp :)

 

Taka ciekawa, lekka pozycja, ułatwiająca podskórne, niemal "cielesne" poczucie tej muzyki, "francuskiego smaku". Nie wiem co sądzisz o filmie "Le Roi Danse", ale wydaje się, że scenarzysta dosyć ciekawie oddał realia dworu Ludwika XIV i klimatu jaki tam panował. Zresztą specjalizuje się właśnie w tym okresie.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Niestety naturalne trzecie źródło jakim byłaby możliwość obejrzenia Lully`ego na żywo w Polsce w praktyce nie istnieje. Nie znane jest mi jakiekolwiek wykonanie jego dzieła w Polsce, podobnie jak pozostałych Francuzów

 

Aż tak tragicznie nie jest. Co prawda sprzed dwóch lat, ale zawsze

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Lully się wyróżnia - mam parę boxów z dziełami kilku tuzinów no jednak mniej znanych kompozytorów z epoki i Lully na szczycie tej kolekcji, pamiętam, mi się odnotował. Nie pamiętam ani jednego tytułu trzech jego dzieł (5 płyt) które wysłuchałem. Tytuł dobrze oddaje fenomen talentu twórcy.

Hi Jazzy, how RU buddy?

 

Atys na Mezzo, warto obejrzeć (ew. oglądnąć).

 

W tematach operowych zdecydowanie wysiadam (nie jestem fanem ;)

 

Jeśli chodzi o Bacha...

Spróbuj jeszcze dotrzeć do tej płytki:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

i wysłuchaj (w całości!) motetu Jesu, meine Freude;

 

albo do tego nagrania Koncertów brandenburskich:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

a może dasz się jeszcze przekonać. :)

 

W temacie kb JSB ciekawostka:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Polecam tę (tą) audycję w PR2, naszej medialnej ostoi

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Hi Jazzy, how RU buddy?

 

I am feeling wonderful today.. thanks for asking :)

 

Atys na Mezzo, warto obejrzeć (ew. oglądnąć).

 

Ci z Mezzo nie znają litości. Puścili zachwalaną przez Piotra Armide (Christie, Les Arts Florissants) wczoraj..

szkoda tylko że o godz. 9:00. Bym wiedział, to bym kurcze nagrał:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

JazzyFan

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

I am feeling wonderful today.. thanks for asking :)

 

 

 

Ci z Mezzo nie znają litości. Puścili zachwalaną przez Piotra Armide (Christie, Les Arts Florissants) wczoraj..

szkoda tylko że o godz. 9:00. Bym wiedział, to bym kurcze nagrał:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

JazzyFan

 

powtarzają co jakiś czas, do skutku, aż wszyscy chętni zobaczą

 

powtarzają co jakiś czas, do skutku, aż wszyscy chętni zobaczą

 

 

mówisz i masz:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Swoją drogą jest też trochę nowości Lullyego. Z tego roku premierowe wydanie Bellerophona:

 

412KUEZQU6L._SL500_AA300_.jpg

 

 

no i ciekawa zapowiedź 3 płyt z motetami. Z genialnym "Plaude laetare Gallia" na pokładzie:

 

51EvihpuNgL._SL500_AA300_.jpg

 

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

"Armida" Lullyego na dvd tak jak wcześniej napisałem jest jakąś wariacją na temat hipu. Dźwiękowo jest dobrze, orkiestra idzie w stronę spójności z akcją, może dobrze bo to nie tylko muzyka a jedyny w swoim rodzaju stop dźwięku, pulsu, ruchu, rytmu, emocji, dramatu uporządkowanych harmonią, sztuką tańca, regułami języka i dramatu (Quinault - jak na "operopodobne" klimaty całkiem dobre libretto!). Warto obejrzeć "Armidę" dla Stephanie d'Oustrac i Paula Agnew, ich sceniczny związek bez przyszłości jest... uhhh... Groźna kobieta ale z takim charakterem, uhh... Zjawisko :D Śmiertelne ale warte doświadczenia. To działa dużo lepiej niż w dużo młodszych operach nie mówiąc o formie późniejszej przecież opery seria i jej odmiany u Haendla.

To połączenie zmysłowości, emocji, tańca w połączeniu z takim wykonaniem (genialna gra d'Oustrac, świetna u Agnew) powodują że nieważna staje się estetyka. Lully był dość paradoksalny. Pompa, wielka skala, struktura i jakiś rodzaj jak by to powiedzieć, godności (w końcu to propaganda sztuki nowego państwa "l'Etat") przeplatają się z subtelnością, poezją, erotyzmem i grą emocji. Ciekawe rzeczy dzieją się z czasem. Rytmika taneczna manipulowana przez Lullyego z wykorzystaniem barw instrumentów i ciekawymi partiami basowymi powodują że czas jak gdyby zostaje do końca wypełniony, jest gęsty i nasycony, nie ma płycizn i pustki, takie push-pull pomiędzy muzyką a widzem. Może to jakaś dźwiękowa metoda manipulacji, w końcu próbowął róznych rzeczy jak można bardziej uderzyć w człowieka żeby zrobić na nim wrażenie. Zastosowanie różnych efektów dźwiękowych, niecodziennych brzmień, modulacja tempa i rytmu w połączeniu z baletem, śpiewem i zagęszczeniem psychicznym Armida-Rinaud powodują że jest to trochę jak creme brulee. JazzFan pisał o "Barokowa melokuchnia nie tuczy" - coś w tym jest :D To zmysłowość, natężenie zmysłów i brak pustki, pasuje więc do baroku który wg XIX-wiecznych estetów cierpiał na horror vacui. Porównując jednak jakość tworzywa "Armidy" do XIX-wiecznych sentymentalnych burżuazyjnych produkcyjniaków okazuje się że nie jest to tak proste.

Francuski królewski klasycyzm (tak ówcześnie nazywany) był sztuką tworzoną z premedytacją, celowo, ze świadomością braku ograniczeń w osiąganiu celu. Lully mógł być oficjalnym, administracyjnie zatwierdzonym outsiderem który wprowadzał sztukę zupełnie inną od dominujących wzorów włoskich i przepchnął swoją sztukę (także z powodu swoich wad). Inna rzecz że akurat "Armida" z powodu kiepskiej sytuacji Lullyego przed premierą nie mogła jej doczekać aż do paru lat po śmierci twórcy (i to nie na dworze królewskim). To tak summa warsztatu Lullyego w którym zawarł wszystkie swoje doświadczenia, talenty i pomysły.

Połącznie

z tym

i tym

Czemu nie? "Barokowa melokuchnia nie tuczy" Beaussant

no i ciekawa zapowiedź 3 płyt z motetami. Z genialnym "Plaude laetare Gallia" na pokładzie:

 

51EvihpuNgL._SL500_AA300_.jpg

 

 

JazzyFan

 

Coś mi się tylko wydaje, że Naxos po prostu wydaje boksową wersję tych nagrań:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Nie będzie to więc raczej nic nowego, tylko nowe łączone wydanie.

 

 

A swoją drogą ciekawy wątek na dyskusje i polecanki z francuskiego baroku. Ja ze swojej strony polecam Ci płytę Rameau, która po zakupie długo u mnie nie opuszczała odtwarzacza."Une symphonie imaginare" w wykonaniu Minkowskiego. Rameau był niejako następcą J.B. Lullyego

 

Ponadto znakomitą operę-balet Rameau o Miłości, która ucieka z Europy przed bogiem wojny Marsem - "Les Indes galantes". Rewelacyjne wykonanie wspomnianego tu już Christie. Niesamowita choreografia, oprawa, stroje, muzyka. Części baletowe takie, że pewnie i Lully by się nie powstydził. Ja się przymierzam również do Charpentiera, ktorego nie znam zupełnie... ale w tej chwili na tapecie Beethoven ..i sesja na uczelni :-)

post-30212-0-87282200-1307786319_thumb.jpg

post-30212-0-81384700-1307786603_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Rameau to już trochę coś innego, to oświecenie chodzące w mroku rzeczywistości i ludzkiej natury, takie oświecenie bez nadziei ale i pogodzone. Łatwiej wtedy zajmować się czymś przyjemnym, chyba dlatego Les Indes Galantes tak dobrze wyszło, bierzmy to co dobre :D Trudno tu mówić o baroku, zresztą, we Francji baroku klasycznego nie było, to osobny rozdział kultury europejskiej.

Trudno tu mówić o baroku, zresztą, we Francji baroku klasycznego nie było, to osobny rozdział kultury europejskiej.

 

Właśnie czytałem gdzieś o tym, że baroku jako-takiego w muzyce i literaturze francuskiej nie było. Był to klasycyzm.

 

Mimo wszystko dziwna sprawa. Z jednej strony rozumiem. Dbałość o kształt, symetrię, w literaturze pochwała racjonalizmu (Pierre Corneille, Molier, który współpracował z Lullym), ale z drugiej strony u Lully'ego jest przecież ta cielesność, zmysłowość, "ludzkie" brzmienie nawet muzyki sakralnej (takie motety chociażby), niektóre kawałki wokalne, wielogłosowe, to też bardziej płynna, nieregularna mieszanka głosów niż wycyzelowana geometrycznie polifonia.

Więc cechy niby barokowe.. Chyba że chodzi o to, że u Lully'ego nie uświadczy się tej wysokich lotów mistyki, wydumanej teologii, egzystencjalnych niepokojów, wielkiego strachu przed Bogiem, a w miejsce tego ludzkie oblicze uwikłane w układziki i koronkowe wojny, dbałość o harmonię, propaganda wielkiego władcy, rozbudowana etykieta.. coś jak regularne wzory ogrodów wersalskich versus powyginanana barokowa "Ekstaza świętej Teresy" Berniniego. Tyle że ten klasycyzm "pod spodem" był przecież nieregularny, lekko zaczynał gnić, a w mętliku dworskich intryg w Wersalu ludzie z pewnością odczuwali egzystencjalny niepokój ;)) Zresztą wystarczy obejrzeć film "Le Roi Danse" po którym właśnie zakupiłem motety Lully'ego i "L'Orchestre Du Roi Soleil" Savalla. Taki więc chyba "zdegenerowany" był ten francuski klasycyzm epoki baroku..

 

PS. Dopóki DVD nie dojdzie oglądam Armidę (Christie) na youtube. Znakomita rzecz. Minusem jest brak angielskich napisów, ale dorwałem już anglojęzyczne libretto :))

 

PS 2. A gdyby ktoś miał ochotę wczuć się w klimat Ludwika XIV i zwiedzić sobie interaktywnie Wersal (dostępnych jest kilka sal), to polecam ten serwis

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) (najlepiej pominąć flashowe intro) :)) Że też jak byłem kilka lat temu w Paryżu, to olałem zwiedzanie Wersalu. Buc ze mnie straszliwy niestety.

 

JazzyFan

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Ja w ramach Lully'ego też mogę tylko o Rameau, jak Ola :-) I mnie się ta płyta Minkowskiego podoba, a owa opera aż tak, że kupiłem zestaw 5 oper.

Może i Lully mnie utully... kiedyś.

Lully bardzo mi przypomina Handla. Trąbki, flety, marszowe rytmy. Ma taką radosną barwę.

 

Najlepszy i chyba najbardziej znany utwór Handla

 

>NewbieOpera

 

 

to, że jesteś newbie nie zwalnia od czytania zwykłego opisu pod tym YT:

"It is an arrangement by Tony Britten of Georg Frideric Handel's "Zadok the Priest" from the Coronation Anthems."

 

Trudno to Haendlem nazwać... Chyba, że Vanessa Mae grała Bacha.

 

 

oryginał:

Trudno to Haendlem nazwać... Chyba, że Vanessa Mae grała Bacha.

 

No małe uproszczenie zastosowałem. Oryginał chyba nawet lepiej brzmi. A zasygnalizowałem Handla, bo skoro podobna muzyka

do Lullyego, a jest jej znacznie więcej, i instrumentalnej więcej, ciekawe opery, to po co zawracać sobie głowę sodomitami i francuzami?

skoro podobna muzyka do Lullyego, a jest jej znacznie więcej, i instrumentalnej więcej, ciekawe opery, to po co zawracać sobie głowę sodomitami i francuzami?

 

Ale ja lubię tego sodomitę :D

Co do podobieństwa to zupełnie inaczej rozpisane są smyczki, inne zastosowanie dętych, inaczej położony ton podstawowy, inna artykulacja, zupełnie inne rozwiązania harmoniczne i rytmiczne, zupełnie inny śpiew - prozodia francuska no i sam język. To tak jakby powiedzieć że VW Golf jest podobny do Lancii Delta albo krem wiedeński jest podobny do creme brulee...

Z całym szacunkiem do Haendla - ze względu na wymagania rynku i ciągłą pogoń zamówień nie mógł sobie pozwolić na takie dopracowanie jak u Lullyego, nie mówiąc o współpracy Lullyego z Molierem z czego wyszedł "Mieszczanin szlachcicem" i "Pan de Pourceaugnac" które są zupełnie wyjątkową mieszanką teatru, tańca i muzyki. Gdyby znalazł odpowiedniego sponsora (jak Haydn księcia Eszterhazy lub Rameau dzierżawcę podatków - pana de Pouplieniere) to i Haendel mógłby sobie spokojnie siąść a tak zabiegany był jak dzisiejszy twórca muzyki filmowej. Życie wymusiło takie a nie inne rozwiązania - od oper wolę np. koncerty organowe Haendla - świetna rzecz.

A zasygnalizowałem Handla, bo skoro podobna muzyka do Lullyego, a jest jej znacznie więcej, i instrumentalnej więcej

 

Też mi argument. Czyżby większa ilość oznaczała lepszą jakość? Poza tym Lully to coś więcej niż tylko radośnie i marszowo.. i z fletami.

Przeczytaj cały wątek (szczególnie posty Piotra) :))

 

Jeśli mógłbym mieć mimo wszystko prośbę, to wolałbym żebyśmy w tym wątku trzymali się przynajmniej granic szeroko pojętego L'Etat francais ;)) Przynajmniej będzie na temat. A za propozycje Rameau dzięki wielkie. Ta płyta Minkowskiego to jak widzę wyjątki z kilku oper. Samplery zachęcające. Zamówiona.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Z całym szacunkiem do Haendla - ze względu na wymagania rynku i ciągłą pogoń zamówień nie mógł sobie pozwolić na takie dopracowanie jak u Lullyego, nie mówiąc o współpracy Lullyego z Molierem z czego wyszedł "Mieszczanin szlachcicem" i "Pan de Pourceaugnac" które są zupełnie wyjątkową mieszanką teatru, tańca i muzyki. Gdyby znalazł odpowiedniego sponsora (jak Haydn księcia Eszterhazy lub Rameau dzierżawcę podatków - pana de Pouplieniere) to i Haendel mógłby sobie spokojnie siąść a tak zabiegany był jak dzisiejszy twórca muzyki filmowej.

 

To ja przepraszam że jeszcze offtopem wejdę w wątku o J.B Lully, ale skoro padł taki komentarz, to zapytam.

Czyli w związku z tym, że Handel skomponował dużo, nie jest to tak dopracowane i jak u Lullyego? A co z Mesjaszem, z Muzyką na wodzie, z operą Rinaldo? Te dzieła też wypadają słabiej przy operach i tragediach muzycznych francuza? Handel komponował dużo i na zamówienie, więc pewnie dużo rzeczy będzie wtórna i słabsza. Ale pewnie kilkanaście wybitnych w dorobku się znajdzie, które śmiało mogą konkurować z najlepszymi. Jakoś o Lullym nie słychać tyle co o Handlu, nie wznawia się go w takich ilościach. Beethoven też najwyżej stawiał Handla. A znał się chyba na rzeczy.

 

Też mi argument. Czyżby większa ilość oznaczała lepszą jakość?

 

Źle sie wyraziłem. Handel napisał tyle muzyki, że znajdzie się i kilka wybitnych oper, oratoriów i sporo instrumentalnej na najwyższym poziomie. Ponadto odbije piłeczkę. Ilość nie musi oznaczać słabszej jakości. W niedawnym wątku obalono taką tezę podając jako przykład Haydna.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.