Skocz do zawartości
IGNORED

Definicja dźwięku hi-end


Gość rochu

Rekomendowane odpowiedzi

Gość rochu

(Konto usunięte)

Zastanawia mnie co może oznaczać termin "dźwięk hi-end"?

 

Co rusz ktoś wyskakuje tutaj z twierdzeniem, że coś gra (albo nie gra) hajendowym dźwiękiem.

Odnoszę wrażenie, iż każdy pod tym mianem rozumie coś zupełnie innego.

Zastanawiam się zatem, czy da się dla tylu sposobów rozumienia w/w terminu stworzyć jakiś wspólny mianownik?

A może jednak jest to ze względu na czysto subiektywny aspekt problemu całkowicie nie możliwe?

Ciekaw jestem Waszego zdania.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/82462-definicja-d%C5%BAwi%C4%99ku-hi-end/
Udostępnij na innych stronach
Gość HarpiaAcoustics

(Konto usunięte)

rochu

Dla mnie to proste!

Hi Endowy dźwięk jest NORMALNY!!!

Nie taki jakim chciała by go słyszeć gospodyni domowa( aby nie przeszkadzał przy gotowaniu)

ale normalny!!!

Często odnoszę wrażenie, że część "audiofili" szuka czegoś co im się podoba a nie koniecznie jest dobre.

Dla mnie musi być normalne i dopiero wtedy będzie piękne!

 

Zamulaczom NIE :)

Hi End to dzwiek naturalny, czyli zblizony do tego jaki wystepuje w naturze.

Hi End to proba przelamania barier i ograniczen sprzetowych.

W Hi End nie ma wyznaczonych wlasnych wymagan technicznych jak w Hi Fi, dlatego mozna go jedynie oceniac subiektywnie.

Gość rochu

(Konto usunięte)

Jak wszystkie subiektywne pojącia, dźwieku hi-endowego nie da się jednoznacznie zdefiniować, bo każdy słyszy inaczej, a nawet upodobania te nie są stałe i zmieniaja się w czasie.

 

Skoro tak, to dlaczego posługiwać się pojęciem które dla każdego znaczy coś innego, a co za tym idzie nie ma jakiejkolwiek wartości komunikacyjnej?

High End to nie pomiary to dźwięk, który zapewnia wyjątkowe emocje jego słuchaczowi. Dlatego dla każdego audiofila to co innego. Pojęcie emocji jest nie możliwe do zdefiniowania, natomiast całkowicie realne do odczuwania. Gdy przestajemy słuchać, a dźwięk oddziaływuje na całe nasze jestestwo to jest dla mnie high end. To tak jak z doskonałym posiłkiem w świetnej restauracji...normalnie jemy i czujemy smaki, natomiast w świetnej restauracji możemy doświadczyć zmysłowej przyjemności delektowania się każdym kęsem...czujemy go całym sobą a nie tylko podniebieniem. High End gdy się zdarzy to daje nam podobne przeżycia...i za te wyjątkowe przezycia i chwile ludzie płacą wielkie pieniądze...bowiem rozkoszy nie da się wycenić w realistyczny sposób;-)

Gość HarpiaAcoustics

(Konto usunięte)

Taka "definicja" jak kolegi moreno zakłada, że sprzęt jest instrumentem muzycznym a tak być nie powinno.

Hi End powinien grać dokładnie tak jak powinien i wtedy będzie powodował ciary.

Ciary mogą być tylko wtedy kiedy jest dobrze.

Od zapewniania wyjątkowych emocji są muzycy a sprzęt ma to TYLKO ODTWORZYĆ.

To trudne do spełnienia ponieważ ludzie chcą wstawiać dobrą elektronikę do przypadkowych pomieszczeń.

 

Na takim pojęciu bazuje współczesny fatalny "hi end"- dla każdego coś miłego.

 

Przecież podobać powinna się muzyka i brzmienie muzyków a nie kolumn czy wzmacniaczy.

Zabawki audio to tylko przekaźnik a nie twórca sztuki.

Hi Endem nie można nazwać drogiego systemu grającego np. bez basu i detaliczności tylko dlatego, że taki dźwięk podoba się jego właścicielowi.

Oczywiście każdy ma prawo do dowolnego kształtowania dźwięku na swój użytek ale to nie Hi End.

Skoro tak, to dlaczego posługiwać się pojęciem które dla każdego znaczy coś innego, a co za tym idzie nie ma jakiejkolwiek wartości komunikacyjnej?

 

Jest sens - gdyż pojęcie określa człowieka, który go stosuje. Hi- End nie jest formułką lub wzorem, i dla każdej osoby może być czymś innym (to chyba jedyne stwierdzenie, co do którego wszyscy są zgodni). Bardziej skłaniam się do teorii, że pojęcie to oznacza dla danej jednostki dźwięk(w tym wypadku) na tyle dobry aby przestać poszukiwać lepszego. Sumując moje dośc wywrotne stwierdzenie - Hi-Endem może być telefon komórkowy dla mojego syna, radyjko kuchenne dla mojej matki (gdyż tam może się skupić na muzyce, taki wzorzec dźwięku jej odpowiada), sprzęt wysokiej klasy dla mnie lub innego audiofila, który uzna jako coś wyśmienitego i odpowiedniego dla siebie. Hi-Endem również mógłbym swobodnie nazwać filharmonię lub stadion i ukochany koncert, który dla melomana stanowi większą wartość niż elektronika w domu (może jej nawet nie mieć i nie czuć potrzeby posiadania).

To słowo ładnie określa nam granice do których dążymy i nie muszą być jednakowe dla wszystkich. Chcę tu zachować czystość pojęciową w bardziej filozoficznej sferze, a nie jak niektórzy chcą dopisać wzorzec "metryczny" w elektronice - ten już jest nazywa się Hi-Fi i on w zupełności wystarczy (nie da się ubrać w ramy emocji, które czujemy słuchając muzyki).

 

Reasumując - jeśli czujesz potrzebę zmiany, nie odpowiada ci dźwięk lub wygląd, nie pozwala się skupić na odbiorze muzyki - masz sprzęt wysokiej klasy o wysokich parametrach - to co najwyżej można go nazwać Hi-Fi.

Jeśli nie interesuje cię zmiana komponentów (nie masz potrzeby aby działać w tym kierunku), czujesz zadowolenie i radość ze spędzonych chwil przy muzyce - masz Hi-End.

Słucham tylko muzyki.

HI-Fi...

to próg pewnych założeń technicznych, który jednak niekoniecznie musi spełniać nasze oczekiwania co do dźwięku.

 

Hi-End...

to próg spełnienia naszych pewnych oczekiwań, po za którego granicą można już tylko być zadowolonym z dźwięku.

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Samo słowo Hi-End jest wymyślone i nadużywane przez producentów audio i video, aby podnieść wartość produktu w oczach konsumenta - dla tego mamy z tym problem gdyż nie ma ono odbicia w rzeczywistości. Równie dobrze można użyć słowa "wiarygodny" lub "powszechny" - tylko tego konsument nie "kupi". Hi-End (w tym wypadku) to określenie nadane przez producenta (dla wyrobu) mające na celu zwielokrotnienie zysków, przez podniesienie ceny i wytworzenie wrażenia towaru luksusowego. Inaczej i dobitniej: Hi-End (jako słowo - klucz)jest po prostu jedną z metod sprzedaży i manipulacji konsumentem.

 

Takim samym przykładem, lecz z innej branży, jest lasnowany obecnie zwrot "Browar lokalny" - ma mieć pozytywne skojarzenia i dobrze się "sprzedawać" natomiast nijak się ma do prawdy (bo czym jest taki zwrot? - oczywiście każdy z nas w pierwszej kolejności powtórzy formułkę lansowaną przez marketing.

Słucham tylko muzyki.

moreno,dobrze napisane.Emocje i ciary i to wystarczy za cały opis Hi-Endu.

Nie całkiem ...

Przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia ...

Kiedyś ciary powodował u mnie dobry sprzęt budżetowy.

Osłuchałem się z lepszym sprzętem i poprzeczka została podniesiona wyżej.

Wzorzec mojego High Endowego dźwięku ciągle ewoluuje. Co chwilę odkrywam coś co na co wcześniej nie zwracałem uwagi. A nagle teraz ma znaczenie.

Staję się "smakoszem". Zwracam uwagę na detale wiedząć, że cały "posiłek" jest już wysokiej próby.

Dla mnie High End to realizm. Im bardziej dźwięk zbliża się do rzeczywistego brzmienia tym lepiej. Nie może być mowy o żadnym zamulaniu, uśrednianiu dźwięku itd.

Opowiastki o tym, że budżetowy sprzęt w odpowiednim pomieszczeniu zagra jak High End to bzdura. Nie zagra bo nie jest w stanie zapewnić realizmu brzmienia. A o realiźmie decydują szczegóły, które sprzęt budżetowy po prostu gubi albo co gorsza uśrednia.

Za jakość trzeba płacić - takie jest prawo na tym świecie i nasza działka audio nie może być tu wyjątkiem.

Weźmy sobie takie Dobermany Harpii - dlaczego tyle kosztują ? Bo grają dobrze a nie dlatego, że koszt produkcji jest taki wysoki. Zapewniają dźwięk niedostępny kolumnom budźetowym czy nawet ze średniej półki. Są towarem luksusowym, rzadkim i dlatego mogą kosztować znacznie więcej niż wynosi ich "materialna" wartość.

High End to jakość i prestiż dostępny tylko niektórym. Szczęśliwcom, których stać na to i którzy są w stanie to docenić.

Fanless PC + Roon ROCK -> WiFi -> Arcam SA30 (Gigawatt LC-2 mk2) DIRAC! -> QED Silver Anniversary XT -> Fyne Audio F500SP

Hi-End (w tym wypadku) to określenie nadane przez producenta (dla wyrobu) mające na celu zwielokrotnienie zysków, przez podniesienie ceny i wytworzenie wrażenia towaru luksusowego.

 

Norma...

to próg pewnych założeń społecznych, który jednak niekoniecznie musi spełniać nasze oczekiwania co do egzystencji.

 

Luksus...

to próg spełnienia naszych pewnych oczekiwań, po za którego granicą można już tylko być zadowolonym z egzystencji.

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

jarkog - ładnie i w skrócie to ująłeś.

 

Więc zamiast Hi-End, wedle tego można by było napisać Np. "Sonus Faber Cremona - LUKSUSOWA" znaczenie to samo - tylko wydźwięk - a co za tym idzie "sprzedajność" - jakby inna. :D

Ot, takie czasy...

Słucham tylko muzyki.

Koobal...

 

Po części tak się dzieje jak sugerujesz. Ale chciałem podkreślić jednak, że też i istnieje LUKSUS pełną gębą za który warto zapłacić. Jak i pewnie Hi-End, za który jak ktokolwiek zapłaci, to też pewnie nie będzie żałował :). A że marketing często miesza pojęciami celowo aby dźwignąć handel, to inna para kaloszy.

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Gość rochu

(Konto usunięte)

 

Za jakość trzeba płacić - takie jest prawo na tym świecie i nasza działka audio nie może być tu wyjątkiem.

 

 

Czyli takie wątki na tym forum jak na przykład:

http://www.audiostereo.pl/high-end-w-niskiej-cenie_82460.html

nie mają zupełnie sensu?

Z dotychczasowej dyskusji wychodzi, że każdy ma swój hi-end.

Skoro: jak usłyszę i nie mam wątpliwości to wówczas jest hi-end...?

 

A jak ma ubytki w słuchu?

 

Z tym słyszeniem to tak jak z seksem. Jak się ma ochotę to można mieć i satysfakcję. Sprzęt ma tu drugorzędne znaczenie, inaczej; sprzętu ci dostatek...

 

Jak jesteś zaspokojony to i w fotkach najseksowniejszych celebrytek wybrzydzasz.

Geneza tego słowotworu jest dokładnie taka jaką przytoczyłem - stworzona dla potrzeb sprzedaży. I nie jest tu ważne czy człowiek ma ubytki w słuchu. Hi-End to po prostu luksus.

 

Dla jednego luksusem będą bawełniane skarpetki dla drugiego chodzenie boso.

Słucham tylko muzyki.

Z dotychczasowej dyskusji wychodzi, że każdy ma swój hi-end.

Skoro: jak usłyszę i nie mam wątpliwości to wówczas jest hi-end...?

 

A jak ma ubytki w słuchu?

Zakładając, że słucha muzy Live zdrowy człowiek jak i mający jakiś tam ubytek słuchu a potem odsłuchują na sprzęcie który ten Live oddaje wiernie, to dla takiego człowieka z ubytkiem też będzie oczywiste że to hi-end. :) I w tym wypadku dla obu bez względu na ułomność jednego z nich Hi-end będzie tym samym :).

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Jarkog:

 

Przytoczyłeś nieomal moje słowa z jakiegoś podobnego wątku sprzed kilku miesięcy ;).

Wprowadziłem wówczas termin "wzorca".

 

No dobra.

Ale w zakresie tych ubytków słuchu może się dziać to czym różnią się systemy. Co wówczas?

Czyli takie wątki na tym forum jak na przykład:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

nie mają zupełnie sensu?

20-30K to już jest konkretny pieniądz.

Wydanie tyle na sprzęt audio to jest już luksus pełną gębą.

Za te pieniądze można mieć bardzo dobre brzmienie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Fanless PC + Roon ROCK -> WiFi -> Arcam SA30 (Gigawatt LC-2 mk2) DIRAC! -> QED Silver Anniversary XT -> Fyne Audio F500SP

Dla jednego luksusem będą bawełniane skarpetki dla drugiego chodzenie boso.

Można się z tym zgodzić.

Ale nie można się też nie zgodzić z tym:

Dla jednego luksusem będzie wystrzałowa kobitka dostępna jedynie w drogim hotelu dla drugiego autostradówka. Każdy ma swój wybór :). Ale to jednak mimo wszystko przekłada się chcąc nie chcąc na jakąś tam jakość. Podobnie pewnie jest z Hi-Endem :).

 

Zresztą zależy jeszcze kto po czym chodzi, bo jak po rozsypanym szkle to tylko buty będą luksusem :).

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

20-30K to już jest konkretny pieniądz.

Wydanie tyle na sprzęt audio to jest już luksus pełną gębą.

Za te pieniądze można mieć bardzo dobre brzmienie.

Albo bardzo kiepski samochód. Wybór należy do kupującego :-)

Gość HarpiaAcoustics

(Konto usunięte)

Odrzucenie wszelkich kryteriów jest bardzo niebezpieczne i doprowadziło do takiej sytuacji jaką mamy na rynku.Pod pozorem Hi Endu jest bardzo wiele złych produktów z założeniem, że komuś się spodoba i kupi. Wysoka cena pozwala niedoświadczonemu odbiorcy wierzyć , że kupuje produkt dobry.

Dobrze by było aby wymagać spełnienia chociaż normy Hi Fi a to nie zawsze ma miejsce.

 

Hi endowy system powinien być PEŁNOPASMOWY z innymi cechami zbliżającymi go do dźwięku jak najbardziej wiernego.To wszystko musi stać w dobrej akustyce.

Kolejny problem to realizacja nagrań ( zawsze do takiego systemu można włożyć fatalnie zrealizowaną płytę i spytać- co to jest? )

No dobra.

Ale w zakresie tych ubytków słuchu może się dziać to czym różnią się systemy. Co wówczas?

To musiałby mieć takiego pecha jak z trafieniem w totolotka.

CZasem sobie wyłączam wysokotonówkę jak jestem zmęczony i pobolewa mnie głowa, słucham wtedy cicho i po chwilowym odsłuchu już mi praktycznie wcale jej tak bardzo nie brakuje :). Bez tej wysokotonówki mimo to da się nadal słyszeć wszystkie pozostałe aspekty jak scena, przestrzeń i przede wszystkim nadal muzykę :). Widocznie nasze mózgi mają jakiś Bias Adaptation i nie jest wtedy tak tragicznie :).

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Gość HarpiaAcoustics

(Konto usunięte)

Widocznie nasze mózgi mają jakiś Bias Adaptation i nie jest wtedy tak tragicznie :).

 

Czy tu nie jesteśmy blisko zjawiska wygrzewania elektroniki? ( przynajmniej jakiejś części)

Pamiętam jak Elberoth wygrzewał przez miesiąc kolumny w skrzyniach i to niewiele dało.

Potem ustawione w pomieszczeniu dogrzały się szybko:)

Odrzucenie wszelkich kryteriów jest bardzo niebezpieczne i doprowadziło do takiej sytuacji jaką mamy na rynku.

I tu można się zgodzić tylko, że aby to naprawić, to trzeba by się pokusić o zbudowanie na świecie chociaż jednego systemu wzorcowego Hi-Endu i do niego się wzorować jak do przysłowiowego wzorca metra. Ale to raczej między bajki włożyć trzeba będzie.

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

...

Bez tej wysokotonówki mimo to da się nadal słyszeć wszystkie pozostałe aspekty jak scena, przestrzeń i przede wszystkim nadal muzykę :). Widocznie nasze mózgi mają jakiś Bias Adaptation i nie jest wtedy tak tragicznie :).

 

To jest właśnie "wzorzec" jaki nosimy w sobie (w głowie) a wypracowany poprzez zbieranie naszych doświadczeń (rozmawiamy, bywamy w filharmonii, inne koncerty, niektórzy muzykują, ulica,...).

Potem to już można tylko widzieć instrument aby go słyszeć...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

    Gość
    Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.