Skocz do zawartości
IGNORED

Polecacie coś szczególnego Haydna?


aleksandraU

Rekomendowane odpowiedzi

Bmoll. Mozart jest zawsze ciekawszy. Na każdym polu, jeśli wiesz, co mam na myśli.

Ale nie kupuj nigdy kompletu dzieł jakiegokolwiek kompozytora w jednym wykonaniu. Najpierw się rozsmakuj, potem żądaj więcej, delikatnie to pieść, wzbudzaj w sobie pożądanie, by w końcu posiąść całe jestestwo ofiary. Tryumfuj, zdobywaj. To on (wykonawca) jest dla Ciebie. Nie odwrotnie. Lubrikuj przy słuchaniu, szczytuj w finale. Zajrzyj na jpc.de. Nowe wydanie pieśni Pana Haydna. Bardzo dobre.

 

Dziękuje papageno. Zapytam o ostatnią rzecz i nie będę już bałaganił w wątku o Haydnie. Pisaliście tutaj że Haydn jest w swojej twórczości bardzo równy. Że zawsze czymś zaskakuje. Czy w symfoniach Mozarta jest podobnie? Są oczywiście jak wiadomo te kultowe jak Jowiszowa, Praska, znana jest 25. Ale czy reszta symfonii Mozarta to zawsze jakiś w miarę wysoki poziom? Pytam gdybym jednak za pewien czas chciał skusić się na kompletny zestaw. Ostatecznie z Haydna zamówiłem te symfonie pod Fischerem.

 

pozdrawiam

Ano właśnie w symfoniach Mozarta tak nie ma. Jest sporo po prostu błahych. Kompletów jest sporo, więcej niż Haydna (bo mniej, no i Mozart...), ja sam mam dwa, HIPowy (z Pinnockiem) i "tradycyjny" (ASMIF, Marriner). Oba komplety świetne na swój sposób. Ale Mozart instrumentalny to przede wszystkim koncerty, zwł. fortepianowe. Jakoś też mam dwa, HIPowy (Gardiner, Bilson), rewelacyjny, jedno z najlepszych nagrań KB 499, i tradycyjny (Perahia), którego nie lubię.

Mozart też nie lubił zabawy z publicznością, stąd nie zaskakuje. Ale chyba nazbyt kojarzy nam się ze słodką muzyką, Rosen w swojej rewelacyjnej książce o stylu klasycznym pokazuje, jak gwałtowny potrafi być.

Tad

Jakie to jednak ludzkie gusta są różne?

Ale to chyba dobrze.

Piszesz że Perahii nie lubisz,a dla mnie to fantastyczny pianista.

Podobnie para Gardiner-Blison dla Ciebie świetne,a dla mnie to była właśnie przyczyna że przejrzałem na oczy w sprawie wykonań hipowych.

Tak okropnego,beznadziejnego karykaturalnego wykonania V koncertu Beethovena (ale nie tylko) po prostu nie słyszałem.

Ano właśnie w symfoniach Mozarta tak nie ma. Jest sporo po prostu błahych.

 

A już myślałem że poniżej pewnego poziomu Mozart nie schodził. Swoją drogą dziwne, że Haydn potrafi być zaskakujący i równy przy setce symfonii, a Mozartowi trudno przy czterdziestu. Może to po części związane z tym że komponował szybko, był może mniej pracowity niż Haydn. Koncerty fortepianowe zostawie na później. Chwilowo poluje na dobrą symfonikę.

 

Mozart też nie lubił zabawy z publicznością, stąd nie zaskakuje. Ale chyba nazbyt kojarzy nam się ze słodką muzyką, Rosen w swojej rewelacyjnej książce o stylu klasycznym pokazuje, jak gwałtowny potrafi być.

 

Nie lubił? Czytałem że uwielbiał brylować na salonach, że świetnie improwizował. Właśnie kameralistyka Mozarta niezbyt mi podchodzi przez tą słodkość i salonowość. Posłuchałem kilku serenad i kwartetów i coś w tym jest. Z drugiej strony genialne miewa melodie i pomysły. Nie mi oceniać czy później, w tych przetworzeniach dorasta do Haydna, czy nie.

 

pozdrawiam

Owszem, gusta ludzkie sa bardzo odmienne i wrecz niezbadane, mimo ze geniusz Mozarta jest dla mnie oczywisty, jego muzyki kompletnie nie przyswajam, a zwlaszcza symfonii, no jakas taka za lekka/frywolna ta jego tworczosc, nigdy sie tak nie czulem i mala szansa by cos mnie pchnelo w jego kierunku.

 

ps.najciekawsze jest tez, ze podobnie jak rozmowca powyzej, uwazam iz Perahia to wybitny pianista, jednak sluchac jego grania nie moge, mam sporo nagran ale nic z tego ;"))

COŚ w Haydnie jest. Googlam sobie i znalazłam ciekawe wypowiedzi Casalsa na temat

Haydna:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

pozdr

Ola

 

Ola sięgnęła po tą stronkę:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jaka ona jest, taka jest. Jeśli się przedrzeć przez jej amatorską chaotyczność, to może być pewnym lekarstwem na niedocenianie Mozarta. Wspominam o tym, bo w ostatnich postach wątku pojawiło się to częste porównanie (a co lepsze? klamka czy koszyk?) Haydna do Mozarta.

 

Że Mozart za lekki, za zlukrowany, może nie zawsze "interesująco dramatyczny" w symfoniach. Właśnie rzecz w tym, że u Mozarta sens, siła leży rzeczywiście w czystej muzyczności. Nie ma tak że tylko tam gdzie odchyla się ku "sturm und drang" tam jest wartościowy.

 

Przypomnijmy, że Gould bardziej cenił wczesnego Mozarta.

A wielka wartość wczesnego... Rossiniego?

 

Często w najwcześniejszych na pozór naiwnych melodyjkach W.A.M. leży geniusz- o to:

"Niemal bezpośrednio (po Bachu) pojawia się cudowne zjawisko: Mozart, który doprowadził do doskonałości i absolutnego ideału melodię głosu ludzkiego. Nazwałbym ją platońską "ideą" i "praobrazem". Nie można jej ani dostrzec okiem, ani ogarnąć umysłem. Tę największą świętość można tylko przeczuć sercem, któremu ucho pomaga ją chłonąć..."

(jak to pisał wielki znawca muzyki Ryszard Strauss)

 

To tyle w temacie zbożnego, w dobrej wierze, wynoszenia (rehabilitacji) "papy" nad Wolfiego ;-)

 

(+sorry za offtopic)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

To tyle w temacie zbożnego, w dobrej wierze, wynoszenia (rehabilitacji) "papy" nad Wolfiego ;-)

 

(+sorry za offtopic)

 

Jeśli mogę wtrącić dwa słowa, to w sumie dlaczego offtopic. Skoro niemal od początku w wątku mamy porównania Haydna z Mozartem. Od subiektywnych po techniczne (cytaty z Chomińskiego), to uwaga jest bardzo na miejscu. Daje pełniejszy obraz.

 

Nie mi Bmoll podpowiadać czy coś sugerować bo ja bardzo krótko słucham, natomiast jeśli szukasz bardzo ciekawych (imho oczywiście) interpretacji symfonii Mozarta, ale nie wszystkich, a tych bardziej znamienitych (w tym wspaniałej koncertującej Es-dur, której nie znajdziesz w boksie Hogwooda), w tym koncert 25, kwartet g-moll (cudo), dwie sonaty, a nawet jako bonusik K409 prowadzone przez Leinsdorfa - to polecam Ci świetny i całkiem niedrogi boks "George Szell Plays and Conducts Mozart". Wydało to Sony w swojej serii boksów "Limited Edition". Tam nie uświadczysz zewnętrznego "niby-lukru" za to usłyszysz co miało na myśli paru wielkich, pisząc o muzyce Mozarta że to "żywa tkanka", że jego muzyka jest wręcz "organiczna". Na koniec jeszcze jeden cytat, właście z tego serwisu, który kilka miesięcy temu tu podlinkowałam i który słusznie przypomniał markowski. To w kontekście Goulda i jego podejścia do Mozarta:

 

Gould chciałby tam widzieć więcej kontrapunktu, "pracy". W tej muzyce jest postęp wobec kontrapunktu, trochę go przypominający. Życie piękna w organicznie niezliczonych pokrewieństwach, wewnętrznych nawarstwionych odniesieniach między długimi, długimi tematami- melodiami w całym czasie trwania utworów. Korespondencje bardziej natchnione, spontaniczne, naturalne i organiczne współtworzące piękno. "Bas Albertiego", powtarzalne figurki pianistyczne. To jest niezwykłe u Mozarta, że właśnie nawet w takich mechanistycznych lukrowanych tkankach rozwijają się te korespondencje opisane powyżej. One po prostu nie wymagają ostentacji "pracy"..

 

Mozart i Haydn to moim skromnym zdaniem dwa różne światy. Niemal jak Vivaldi i Bach. Sama przynależność do danego okresu muzycznego jeszcze o niczym nie świadczy.. A najgorsze co można zrobić, to takich geniuszy na siłę "etykietkować". Można przytoczyć różne opinie, brać pod uwagę różne punkty widzenia, ale i tak najważniejsze co się komu indywidualnie podoba.

Pozdrawiam,

Ola

Ano pewnie. Nie dlatego mam po dwa komplety symfonii etc. Mozarta, żeby słuchać i nienawiść swą potęgować, ale dlatego, że słucham i upodobanie swe potęguję! Inny jest od Haydna, też pewne. I na tym obu wielkość: że się różnili. I co prawda symfonie wolę Haydna en masse, to już nie opery, nie koncerty, etc. etc. A i jest taki mały genialny utworek na trio Mozarta: diwertimento Es-dur. Mogę słuchać na klęczkach.

A i jest taki mały genialny utworek na trio Mozarta: diwertimento Es-dur. Mogę słuchać na klęczkach.

 

Wykonanie Kremer & Yo-Yo Ma czy coś starszego?

Pozdrawiam,

Ola

Mam trzy... najstarszy -- Grumiaux Trio, "normalny" Yo Yo, etc., HIPowy l'Archibudelli. Miałem też na LP węgierskie, od którego me uczucie się wywodzi. Swoją drogą było to zabawne: miałem okres impresjonistyczny, nagrałem z radia (takie czasy były) coś tam Ravela i przypadkiem kawałek divertimenta. Omijałem je skrzętnie, a któregoś razu... jak w łeb: toż to warte kilku takich Ravelów. Ale nie wiedziałem co to jest, był kawałek zapowiedzi nagrany i od niego doszedłem do tego jaki utwór. Genialny, po prostu genialny.

Mnie takie cudowne zauroczenie dopadło po tym jak kupiłam wspomniany wcześniej box "George Szell plays and conducts Mozart". Zaczęło się od tego, że trafiłam na płytę Sony z późnymi symfoniami Mozarta. Właśnie z Szellem i Cleveland Orchestra. Tak mi się spodobała interpretacja, że jak zobaczyłam box, m.in z tą właśnie płytą to kupiłam. Początkowo tylko dla zawartych tam symfonii. Tymczasem w pudełku znajduje się niepozornie wyglądająca płyta z sonatami na skrzypce i fortepian (m.in KV 301, 304, 376). Zremasterowane nagrania z 67 roku. Na fortepianie gra Szell, a na skrzypcach Rafael Druian. Czegoś tak naturalnie przepięknego, barwnego i żywego dawno nie słyszałam. Nawet nie przypuszczałam że Szell był takim wirtuozem fortepianu - i że ze skrzypiec można wydobyć takie brzmienie ;-) No i sposób w jaki te instrumenty się uzupełniają, przenikają, prowadzą dialog. Ile tam niuansików i zakamarków. Prawdziwa perełka.

 

Początkowo myślałam że takie piorunujące wrażenie wynikało stąd, że włączyłam pierwszy raz Mozarta, po kilku tygodniach słuchania Gesualdo, Marenzio i Monteverdiego. Że może to ta "odmiana" muzyczna. Ale to raczej nie to. Od 2 dni zasłuchuje się w kwartetach Haydna. Dzisiaj przesłuchałam te sonaty raz jeszcze i ponownie Szell z Druianem powalili mnie na kolana ;-) Gorąco polecam te nagrania. Nie wiem w jaki sposób Sony robi remastring, ale jakość na moim sprzęcie jest znakomita.

Pozdrawiam,

Ola

Bardzo lubię te symfonie Szella. Jego Haydn jest równie dobry. On był znany jako pianista, chociaż niczego nie słyszałem. Tych płyt już nie ma (przynajmniej w Internecie), a amazon nie daje ściągnąć MP3.... bo ja w Polsce.

W zasadzie od jakiś 20 lat dużo słucham Mozarta i ciekawie mi się zmienia spojrzenie na tą muzykę. Mozart i Haydn to oczywiście wielkie osobowości i bardzo różne. Rzeczywiście ciekawe jest porównanie, mimo wszelkich przepaści i różnic. Choćby te wspomniane przez daGambusa wypowiedzi Richtera- jego kłopoty z Mozartem opisane na tle wyznań jak to Richter ceni sobie Haydna.

 

1. Haydn wydaje mi się jakby nowocześniejszy- przez to wspomniane przez Lutosławskiego zaangażowanie w budowaniu psychologicznych zasad dramaturgii. W nowoczesności przypomina pokrewnego ducha z innych czasów- Prokofiewa.

 

2.Haydn jest jakby skończenie dopracowany, imponuje bogactwem szczegółów, treści (ktoś wspominał o jego epickości) i przetworzeń. Wszystko to jest naturalne, ze spokojnym dłuuugim odprężonym oddechem frazy. Pod tym względem trochę przypomina człowieka z zupełnie innej epoki i rzeczywistości- Szostakowicza.

 

3. Mozart dla mnie, po długoletnim słuchaniu, wydaje się jakby dziwny. Hm, dobrze że wątek jest o Haydnie, bo tą dziwność Mozarta trudno mi wytłumaczyć. Ale jak Richter mawia, że trudno mu się to gra, trudno mu się tego nauczyć na pamięć- jakoś go rozumiem. Wbrew wszystkim obiegowym wyobrażeniom, wbrew tej faktycznej bajecznej łatwości tworzenia jest jakby mało naturalny. Nawet we wczesnych utworach. Powiedziałbym najmniej naturalny ze wszystkich tych "klasyków wiedeński". Może by się to i dało jakoś wyrazić słowami ale na razie- poddaję się ;-)

 

4. Acha jest ta anegdotka o Mozarcie: "za dużo nut". Mi akurat wydaje się odwrotnie- jakby za mało. I przez to mi Mozart traci na kompletności dopowiedzenia, we frazie są jakby dziwne naprężenia, jakaś niekompletność- nie potrafię tego (jak widać niestety...) zgrabnie dopowiedzieć.

 

To moje prywatne "zadziwienia" i broń boże nie roszczę sobie pretensji do "racji" i innych obiektywizmów.

No mimo to jest to moja ulubiona muzyka, Mozart.

Hm, ciekawe. Mnie się wydaje, że jest kilku Haydnów, łączą ich umiejętności. Ten z okresu Abschiedssymphonie jest inny niż ten z okresu Symphonie mit dem Paukenwirbel. Nie jestem pewien, czy tego młodszego nazwałbym spokojnym....

Ja akurat odbieram Szostakowicza dokładnie na odwrót, że w jego muzyce zawsze jest zadyszka, niepokój, napięcie. Nawet gdy mamy długie motywy, jak w X symfonii, to tam słuchacz od razu jest spięty.

(tak na marginesie, i znów bardzo subiektywnie :) Ja w tym Szostakowiczu tak odbieram połączenie długości frazy z jakby rozdrobnieniem dźwięków i motywów w jej wnętrzu. Taka specyficznie "tiptopkowana" długa linia. Dla mnie osobiście to jest "odprężone" podobnie do Haydna. W moim pokątnym odbiorze czysto zmysłowym, muzycznym. Bo po treści to oczywiście prawie schiz w tym Szostakowiczu, niewątpliwy niestety tragizm.

Mozart też nie lubił zabawy z publicznością, stąd nie zaskakuje. Ale chyba nazbyt kojarzy nam się ze słodką muzyką, Rosen w swojej rewelacyjnej książce o stylu klasycznym pokazuje, jak gwałtowny potrafi być.

 

Mógłbyś napisać kilka słów więcej? Chodzi o gwałtowność charakteru, czy muzyki?

 

Ja z kolei słyszałem, że jeśli chodzi o Mozarta, to lepiej omijać jego listy, bo się można zrazić. A mimo wysokiej ceny, wynikajacej z braku wznowienia, planowałem

ją zakupić na allegro.

 

pozdrawiam

Gwałtowność muzyki. Najlepiej przeczytać Rosena (jest chyba na Google Books), bo on to wykazuje ściśle muzycznie, a ja niestety nie jestem na tyle przygotowany, by wyjaśnić po polsku. Ani po angielsku...

Listy pokazują Mozarta jako człowieka, osadzonego w swojej epoce. Był zupełnie normalnym mężczyzną z XVIII wieku. Ponad normalność wychodził w muzyce. Jak się zna np. powieści z XVIII wieku to tam wiele nie zadziwi w tych listach, np. rubaszność, otwarte traktowanie seksu. To raczej kłóci się z naszym stereotypem muzyka jako czystego naczynia, przez które piękno przepływa, stąd pruderyjne okrzyki.

Ja akurat nie znam, bo nie sądzę, że poznanie człowieka da mi klucz do jego twórczości. Wolę męczyć się z Rosenem...

Ja akurat nie znam, bo nie sądzę, że poznanie człowieka da mi klucz do jego twórczości. Wolę męczyć się z Rosenem...

 

Niektóre listy Mozarta są mocno kontrowersyjne. Do tego stopnia, że jeden z dyrygentów (nie pamiętam już który. Wywiad dotyczył generalnie symfonii) powiedział, że chciałby żeby kiedyś się okazało że to falsyfikaty. Tyle tylko że dlaczego miałoby to kogoś zrażać? To nawet taki ciekawy kontrast. Z jednej strony strony prostaczek Bruckner komponujący tak imponujące dzieła jak 9 symfonia, z drugiej strony rubaszny Amadeusz, lubujący się w wulgaryzmach i skatologicznych opisach i żartach - tworzący muzykę, która na niektórych działa nawet do tego stopnia:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) (akapit zaczynający się od "Tak odzywają się dziś redaktorowie").

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Ha, jestem bardzo zadowolony z siebie, bo ustawiłem dyski sieciowe i mam bezprzewodową muzykę! Najprościej, bo na laptop, z laptopa kablem USB do DACa. Jeszcze jakby mi kto wszystkie płyty zripował... Musiałem się z kimś podzielić!

Niektóre listy Mozarta są mocno kontrowersyjne. Do tego stopnia, że jeden z dyrygentów (nie pamiętam już który. Wywiad dotyczył generalnie symfonii) powiedział, że chciałby żeby kiedyś się okazało że to falsyfikaty.

 

Ta skatologia oczywiście nie jest "pachniąca". Moim zdaniem w tych listach do Basle jest rozgrzeszona tym, że ich przyjaźń była poza tym po prostu ciepła i sympatyczna- to jest ważniejsze. Może dobrze, że napotkał na swojej drodze tą kuzyneczkę, z obustronną korzyścią. Basle wydaje się osobą dużych zalet, dobrym fajnym, wyrozumiałym, przyjacielem.

 

I chyba nie brnęło to w jakieś zbytnie zboczenie, bo taka rozsądna osóbka jak ona po prostu by przerwała znajomość. Kobiety instynktownie stronią od zdziwaczeń i przegięć.

Ta skatologia oczywiście nie jest "pachniąca". Moim zdaniem w tych listach do Basle jest rozgrzeszona tym, że ich przyjaźń była poza tym po prostu ciepła i sympatyczna- to jest ważniejsze. Może dobrze, że napotkał na swojej drodze tą kuzyneczkę, z obustronną korzyścią. Basle wydaje się osobą dużych zalet, dobrym fajnym, wyrozumiałym, przyjacielem.

 

I chyba nie brnęło to w jakieś zbytnie zboczenie, bo taka rozsądna osóbka jak ona po prostu by przerwała znajomość. Kobiety instynktownie stronią od zdziwaczeń i przegięć.

 

Mnie bynajmniej rubaszne żarty czy skatologia Mozarta ani nie zrażają, ani nie mają wpływu na odbiór jego dzieł. W końcu to był człowiek a nie żadna maszynka do produkcji genialnej muzyki ;-) A jeżeli taki człowiek niemal nie ma dzieciństwa, gra w wieku 5-6 lat w duetach na klawesynie, służy poniekąd ojcu za "cyrkową małpkę" w pokazach umiejętności... to przychodzi taki moment, kiedy trzeba odreagować... w różnej niestety formie.

 

Poza tym Mozart to przede wszystkim muzyka, a nie jakieś tam listy :-)

Pozdrawiam,

Ola

  • 6 miesięcy później...

Szanowni Forumowicze,

 

Na tyle objadłem się ostatnio Wagnerem i Beethovenem, że jak zapuściłem sobie kwartety Haydna to poczułem jakąś oczyszającą ulgę. Abstrakcyjna, zaskakująca i wspaniała muzyka. Teraz chciałem znów do symfoniki i o Haydnie pomyślałem właśnie. Potrzebuję czegoś dla odmiany. Ale nie upieram się przy HIP, autentyczności i budowie instrumentów.

Może być Haydn na nowoczesnych instrumentach, byle grany ciekawie, bez nudny i dosładzania.

 

Mam 3 typy do wyboru. Albo Rattle, który podobno w Haydnie sprawdził się wyjątkowo. Uwielbia Haydna i uważa że na ponad setkę jego symfonii, jakieś 80 to arcydzieła. Wydało go EMI

 

51vtdIpATUL._SL500_AA300_.jpg

 

Albo Beecham. Też EMI

 

Albo Fisher. Tanio można kupić box Brillianta. Jak już ktoś wspomniał to wykupione przez Brillianta kultowe nagrania z Nimbus Records.

 

Czy faktycznie Rattle się sprawdził Waszym zdaniem i warto go kupić? Czy Fisher na tle tego co powstaje (Thomas Fey coraz więcej Haydna nagrywa) nadal jest jedną z ciekawszych opcji?

 

Ze starych mistrzów Furtwangler pewnie dodaje dużo (a dużo?) od siebie, więc pewnie precyzyjny Szell jeszcze jak się domyślam.

Haydna w wersji Rattle'a nie słyszałem. Dyryguje on co prawda przejrzyście, dokładnie i nieciężko to może się sprawdzić. Bardzo dobry dyrygent bez nadmiaru ego i "pomysłów artystycznych" co do klasycyzmu w ogóle pasuje doskonale.

 

Polecam te wersje na orkiestry kameralne pod Van Waasem:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Świetnie wykonane, genialnie wyłowione smaczki i czytelne przetworzenia, to jak czytanie dobrej książki.

 

A z mastodontów na pewno Szell, trudno do Haydna kogoś bardziej odpowiedniego w tamtych czasach :D No może jeszcze Antal Dorati miał do tego rękę. To jak orkiestra gra Haydna świadczy o niej samej :D

Szell panuje nad wielkim dźwiękiem, grał Haydna jakby "ciszej" niż jemu współcześni dzięki czemu mógł uzyskać lepszą, bardziej odpowiednią dynamikę i kontrasty. Dorati poszedł w przejrzystość, chyba nieco okroił orkiestrę bo jego precyzja, proporcje i umiar doskonale się zgrały z klasycyzmem Haydna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Polecam te wersje na orkiestry kameralne pod Van Waasem:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Świetnie wykonane, genialnie wyłowione smaczki i czytelne przetworzenia, to jak czytanie dobrej książki.

 

 

Dzięki. Obie płyty właśnie zamówiłem.

 

A znasz może symfonie w wykonaniu Adama Fishera? Orkiestra gra w pałacu Esterhazych. W wydaniu Nimbusa komplet wychodził drogo, a teraz od Brillianta można mieć cały zestaw za niedużą cenę. Waas czy Szell lub Rattle to jednak tylko pojedyncze rzeczy nagrali jak widzę, a jeśli Rattle miał rację i tyle tam skarbów wśród symfonii Haydna, to chętnie bym się zaopatrzył.

 

Jeszcze jedna sprawa. Napisałeś Piotrze w jednym z postów że polecasz też kwartety i septety Haydna. Kwarteciki rzecz wiadoma. Ale septety? Chodzi o divertimenta na siedem instrumentów?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ze swojej strony chciałbym polecić bardzo interesujące ubiegłoroczne nagranie 12 symfonii londyńskich, dokonane przez Les Musiciens du Louvre pod Minkowskim. Zostało to wydane przez Naive w czteropłytowym boksie o całkiem przystępnej cenie:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Napisałeś Piotrze w jednym z postów że polecasz też kwartety i septety Haydna.

 

Pamiętaj że Haydn pisał też znakomite koncerty czy tria. Przykładowo wykonania Florestan Trio są świetne. Hyperion wydał to na dwóch CD:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Polecam. Wykonania kwartetów zostały już w wątku opisane. Ze ścisłej czołówki warto poznać Mozaiki i rewelacyjny Auryn Quartet. Znakomici są również Festetics.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Ze swojej strony chciałbym polecić bardzo interesujące ubiegłoroczne nagranie 12 symfonii londyńskich, dokonane przez Les Musiciens du Louvre pod Minkowskim. Zostało to wydane przez Naive w czteropłytowym boksie o całkiem przystępnej cenie:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Oceny na classicstoday (zazwyczaj solidne jednak) to nagranie ma niezbyt ciekawe:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Fisher, Brüggen i Pinnock mają u nich b. wysokie noty. Ze starszych nagrań najwyżej punktują Szella.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A mnie jedno zastanawia. Dlaczego czarodziej-Furtwangler nagrał tak mało Haydna :-)

 

Tyle się pisze/mówi o niezwykłym, "organicznym" wręcz prowadzeniu orkiestry przez Furta, o zabawach planami dźwiękowymi

ze znakomitym wyczuciem proporcji, o frazie "z oddechem". Przecież to są niemalże znaki firmowe Haydna.

Pozdrawiam,

Ola

A mnie jedno zastanawia. Dlaczego czarodziej-Furtwangler nagrał tak mało Haydna :-)

 

Tyle się pisze/mówi o niezwykłym, "organicznym" wręcz prowadzeniu orkiestry przez Furta, o zabawach planami dźwiękowymi

ze znakomitym wyczuciem proporcji, o frazie "z oddechem". Przecież to są niemalże znaki firmowe Haydna.

 

 

Przypuszczalnie - będę strzelał z karabinka wyborowego Navy Seals AS50 - w czasach Fyrta w ogóle mało nagrywano Haydna. Takie czasy.

Oceny na classicstoday (zazwyczaj solidne jednak) to nagranie ma niezbyt ciekawe

No jasne :) To "zazwyczaj" jest już jednak dla mnie zbyt podejrzane ;)

Moje prywatne gusta i opinie dość często rozmijają z tym, co można wyczytać z oficjalnych recenzji lub dyskusji internautów (np. w Amazonie czy na blogach i forach dyskusyjnych podobnych do tego). To przecież całkiem naturalne, że ludzie różnią się w swoich estetycznych upodobaniach i najlepszą metodą, którą ja stosuję i gorąco wszystkim polecam, jest jednak próba wyrobienia sobie własnej, niezależnej opinii na podstawie wysłuchania chociażby fragmentów danego nagrania.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.