Skocz do zawartości
IGNORED

Straszny. temat-USZKODZENIA SLUCHU):


Gość Maz.

Rekomendowane odpowiedzi

Ja patyczkami czyszczę uszy ale tylko po prysznicu, jak są dobrze namoknięte. Inaczej woskowinę się tylko ubija. Oczywiście trzeba być ostrożnym, ale to wiadomo.

A-cerumen też jest b.dobry, najlepiej po patyczkach.

A na hałas - jak pisałem: najlepsza wata. I mam w nosie że głupio wyglądam, te ruskie wagoniki w metrze to po prostu masakra, przeciągi w metrze też parę razy nieźle odchorowałem.

Gość cadam

(Konto usunięte)

Nie mam pewności czy nagrzewanie ucha jest bezpieczne bo podniesienie temperatury powoduje szybsze namnażanie bakterii.

 

Gdzieś przeczytałem że ssaki mają głuchnięcie wpisane w geny. Tego problemu nie mają ptaki gdyż u nich komórki rzęskowe odradzają się przez całe życie.

Może w przyszłości będą dostępne leki oddziałujące na geny przywracające ludziom słuch.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) - są też lampy hi-end :))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

cadam: tak, komórki rzęskowe u ssaków są uszkadzane bezpowrotnie i stąd się bierze cały problem, to dlatego nie powinno się słuchać na słuchawkach przez dłuższy czas - bo uszkodzenie zależy od głośności ale też od czasu. Niestety w naszym kraju sluch uwaza sie chyba za malo potrzebny do zycia i higiena sluchu w postaci dbania o zdrowie ludzi poruszajacych sie po miescie po prostu nie istnieje. Na tlukowatosc roznych wladz miejskich poradzic sie nic nie da, ale o czyszczenie uszu mozemy zadbac sami. Ten cerumen jest nie wskazany przy perforacji blony bebenkowej oraz tendencjach do zapalen itp. Znacie jakies jeszcze inne sposoby?

A zamiast waty można stosowac zatyczki do uszu? Czy może chodzi tez również o ochronę cieplną przy stosowaniu waty? Bo pomyślałem sobie, że póki jest ciepło możnaby stosować zatyczki, a jak się zrobi zimno, to zatyczki i ciepła czapka.

Poruszam się co prawda po mieście samochodem (bez klimatyzacji), ale hałas jest i tak duży. Tam gdzie mieszkam też zbyt cicho nie jest.

 

A ja kretyn tyle lat niszczyłem słuch chociażby chodząc przy dużych mrozach bez czapki... Ile to razy przewiało mnie, a ja to ignorowałem. Chyba się wybiorę do laryngologa, bo oprócz szumów zdarzają mi się piski. A to mnie brdzo niepokoi.

No, ale popracuje się nad uszami, może część błędów da się naprawić.

ja mam taką budowę ucha że co kilka lat małżowina mi je przytyka i wtedy tylko płukanie u laryngologa pozostaje, po takim płukanku słuch mam iście audiofilski wszystkie detale się świetnie słyszy, takie zbieranie się małżowiny myslę że ma swoje plusy bo tworzy naturalną ochronę przed zbyt dużym hałasem, muzyki słucham często, od czasu do czasu chodzę na koncerty, kiedyś grałem w kapeli i na póbach było baardzo głośno, słuch mam jeszcze dobry, po koncertach słyszę dzwonienie w uszach ale następnego dnia przechodzi, swoja drogą nie wyobrażam sobie cichych koncertów, to nie byłoby to samo, najgorszą sprawą dla uszu jest mp3, dźwięk rozproszony tak źle nie działa, ale mp3 to kat dla uszu z tym radzę uważać to może rozwalić słuch bezpowrotnie

Zatyczki to też nie jest świetne rozwiązanie, bo poprzez ich używanie zwiększa się wydzielanie woskowiny, poza tym odcinają one wnętrze ucha od powietrza i zwiększają temperaturę wewnątrz ucha, co powoduje, że bakterie i grzyby, które mamy uchu i które normalnie nie sa groźne, zaczynają się bujniej rozwijać. Po tym jak dwa razy zdarzyło mi się, że obudziłem się po nocy z zatyczkami z zatkanym uchem, dałem sobie z zatyczkami spokój i śpię teraz w innym pokoju, w którym w nocy jest ciszej :)

 

pozdrawiam.

Do laryngologa tak ale tylko do najlepszego - to w końcu nasze uszy, drugich nie kupimy jeśli ktoś coś zepsuje. Ważne żeby był dobry, miał wyczucie oraz zdrowy rozsądek, przepisywał wyłącznie dobre i bezpieczne leki oraz miał nowoczesne narzędzia - także pomiarowe.

 

MP3 się zgodzę że może uszkodzić ale tylko gdy:

 

1. odtwarzacz jest marnej jakości i żeby wogóle mieć satysfakcję ze słuchania musi grać na full - taki odtwarzacz proponuję od razu wyrzucić

2. mamy dobry odtwarzacz ale dajemy go głośno żeby przebić hałas otoczenia

3. mamy marne słuchawki - patrz punkt 1: wyrzucić bo nie są nic warte

4. no i oczywiście jakość pliku ma znaczenie - Deutsche Grammophon udostępnia tylko 320 kbps i moim zdaniem ma rację.

 

Uszkodzenie słuchu zależy także od odległości źródła dźwięku. Osobiście odradzam całkowicie słuchawki dokanałowe - drażnią powłokę kanału słuchowego oraz podają dźwięki prosto do środka. Słuchawki nauszne z kolei byłyby lepsze od dousznych. Ale z nausznych dają dobre brzmienie tylko te z górnej półki - Sennheiser itp., po conajmniej 100 PLN. Moim zdaniem każde słuchawki mogą uszkodzić jeśli się nie umie ich używać - one nie słuszą do przebijania hałasu otoczenia. Jeśli taki hałas jest, to należy go po pierwsze unikać a jeśli się nie da, to nie pogarszać sytuacji dostarczając jeszcze głośniejsze źródło dźwięku.

Dodam ze dzis ostatecznie przestawilem sie ze sluchawek dousznych na nauszne. Koniec wypadania z uszu, wiecznego brudzenia przewodu sluchowego. Nawet dzwieki otoczenia tak nie przeszkadzaja jak sie slucha na takich. Dziwie sie jak tak dlugo wytrzymalem z dousznymi. No i brzmienie duzo lepsze i naturalniejsze. Oczywiscie jest to tylko moja opinia - ale jest ona wlasnie taka. No i poza tym teraz wszystkie swoje utwory odkrywam na nowo.

A co do świecowania to tylko słyszałem o tym zabiegu i jeśli okazałby się sensowny to raczej wybrałbym się do specjalisty - oferta "przy okazji" czego innego może być gorszej jakości - chociaż oczywiście nie musi. Cokolwiek robimy z uszami, uważajmy - nowych nie kupimy.

  • 1 miesiąc później...

Cały czas poszerzam wiedzę na ten temat i dopiszę kilka nowości:

 

- już wiem na czym polega zabieg świecowania uszu - działa to na zasadzie wytworzenia podciśnienia i ułatwia wyrównanie ciśnienia trąbek słuchowych; zabieg stosowano w Azji i Ameryce. W aptekach są dostępne specjalne zestawy do świecowania. Oczywiście jak ze wszystkim trzeba być ostrożnym, mogą być przeciwwskazania;

 

- zastosowanie kamfory itp. bezpośrednio do ucha może spowodować przekrwienie i pęknięcie błony bębenkowej - tak powiedziała mi aptekarka; kamforę można stosować tylko ZEWNĘTRZNIE na małżowinę uszną;

 

- przegrzewanie uszu nie jest wskazane - tak jak pisano wyżej powoduje to wzmożony rozwój bakterii i grzybów - słuchanie na słuchawkach zamkniętych, zwłaszcza przez dłuższy okres czasu, byłoby więc nie wskazane, podobnie jak podgłaśnianie słuchawek żeby przebić się przez hałas ulicy czy autobusu - po co wogóle słuchać wtedy, kiedy nic nie słychać?

 

- no i ciekawostka - z tego co zauważyłem świadomość higieny i ochrony słuchu jest wszędzie zadziwiająco niska z wyjątkiem... Francji. Tam są dość ostre przepisy, między innymi z tego powodu Creative wprowadził ograniczenia głośności w swoich odtwarzaczach. Zastanawiam się skąd wzięła się we Francji tak wysoka świadomość? Może jakieś tradycje? No i wolałbym, żeby ktoś w końcu coś napisał nowego na ten temat a nie tylko ja dopisuję :)

Ja dopiszę, że nie stwierdzam problemów związanych z brakiem wentylacji przewodu słuchowego mimo częstego i długotrwałego używania zatyczek.

 

A co do mycia uszu to najprościej użyć prysznica, ustawiając odpowiednio "słuchawkę" lub ją wogóle odkręcając. Wodę pod cisnieniem wprowadzić do ucha, tak żeby poczuć nacisk na błonę i płukać.

Nie ma co się obawiać, jeśli nie boli to nic się z błoną nie stanie.

Lanie do ucha wody w dużych ilościach u niektórych ludzi może powodować bardzo duże podrażnienie kanału i zwiększone wydzielanie wosku aż do zatkania ucha włącznie - stąd przecież pochodzi określenie "ucho pływaka". Ucho to nie palec czy noga, to złożony i zaawansowany narząd i należy się z nim obchodzić ostrożnie. A błona bębenkowa ma 0.1 mm grubości - więc tym "poczuciem nacisku" trochę mnie przeraziłeś...

Hej chłopaki.

Mnie nie doskwierają na szczęście zarazki ale, czasami współpracownicy wyciągają mnie na „imprezę” do różnych lokali. Ostatnio byliśmy w takim szczecińskim Grand Cru. Było fajnie do czasu. O 22 DJ odpalił swój sprzęt i nie można było rozmawiać, nawet z dala od parkietu. Podkręcił sprzęt na full. Było ze 110-120 dB. Skoro słuch zaczyna boleć to tyle musi być. Nie muszę dodawać, że rodzaj muzyki był do dupy, choćby leciało to co w radiu, niestety były to jakieś remisy.

Postanowiłem z żoną pójść do domu. Wszyscy znajomi (pozostało ze 20 osób) ruszyli z nami. Po drodze weszliśmy do innego lokalu. Tam to samo. Taki sam chłam muzyczny i taki sam huk. Przez całą drogę do domu miałem ubytek słuchu. Po weekendzie zapytałem młodszych kolegów. Okazuje się, że wszyscy niedosłyszą po takich imprezach!

Powiedzcie, czy ci DJje są nienormalni!?

PS. Pani w szatni w drugim końcu lokalu miała zatyczki w uszach;)

Hej dziewczyny.

Świecowanie tylko u uznanego szamana. Wiele lat temu jeden taki lekarz ze specjalizacją znachorstwa w moim mieście, wyleczył moją znajomą z postępującej głuchoty.

Chyba jasne jest po tym co napisałem, że nie problem w słuchawkach, lecz w lokalach, w których nie można poprzebywać z przyjaciółmi. A na poważnie: słuchawki otwarte zapewniają pewien kontakt z otoczeniem i przez to są bardziej przyjazne od zamkniętych. Błędem jest „przekrzykiwać” otoczenie.

Grzegorz7: w moich poszukiwaniach zaszedłem także na forum "didżejskie". I wiesz co tam sami DJ-e napisali? Że jak grają ludziom to sami stosują zatyczki do uszu! W dodatku są już profesjonalne zatyczki - i wymieniali się rekomendacjami najlepszych sklepów i najlepszych modeli. Pisali, że grają dużo głośniej niż by chcieli - ale jak grają normalnie, to podchodzą jakieś typki i krzyczą "za cicho!". To co zaobserwowałeś to reakcja obronna uszu - kosteczki i błona tak są przestawiane, żeby mniej przewodzić ten hałas. Ustawienie wraca do normy po jednym dniu albo dłużej. Niemniej jednak dochodzi uszkodzenie komórek rzęskowych - a to już jest nieodwracalne i powoduje zawężenie pasma odbioru. Przypominam, że:

 

25 dB - szept

60 dB - normalna rozmowa

85 dB - ruch uliczny - trwałe uszkodzenia po 8 godzinach (uwaga na urządzenia wytwarzające ciągły hałas - w pracy jesteśmy często właśnie 8 godzin!)

94 dB - 1 godzina (dlatego należy uważać ze słuchaniem w ruchu ulicznym i "przebijaniem go" muzyką)

100 dB - nieodwracalne uszkodzenia po 15 minutach

140-190 dB - broń palna (uszkodzenie w przypadku braku słuchawek ochronnych następuje natychmiast)

 

Co do słuchawek już się wypowiedziałem - wiadomo, że dobre są drogie ale należy dążyć w tym kierunku. Najlepsze są słuchawki nauszne nie przegrzewające uszu i dające dźwięk wysokiej jakości.

 

Dbamy o sprzęt a zapominamy o uszach, które są jeszcze bardziej istotne.

Z DJ-ami święta racja, sam nim jestem i wiem o co chodzi. Nie gram jednak tak głośno jak się da, jak ktos narzeka ze za cicho to mam jego opinię w dupie. Zatyczek używam.

 

Co do płukania wodą, to przy braku perforacji błony można płukać spokojnie, lekarz laryngolog często płucze strzykawą z gorącą wodą w przypadku korków woskowinowych

radark, 28 Wrz 2008, 11:40

 

>najgorszą sprawą dla uszu jest mp3, dźwięk rozproszony tak źle nie działa, ale mp3 to kat dla

>uszu z tym radzę uważać to może rozwalić słuch bezpowrotnie.

 

Czas się udać kolego do psychiatry.

rbej, wypowiedź radarka może była trochę zbyt ogólnikowo sformułowana, ale podejście typu że "uszy są nie wazne a jak komuś coś przeszkadza to niech idzie do psychiatry" też mnie trodzę lekko mówiąc dziwi. Higiena i ochrona słuchu są dla ludzi słuchających muzyki sprawą bardzo istotną.

 

A teraz trochę uściślę tą wypowiedź o mp3. Przede wszystkim nie chodzi o same pliki (chociaż też, o tym dalej) ale o marną jakość słuchawek dostarczanych do większości playerów. Jakość jest tak marna, że w celu uzyskania jakichkolwiek wrażeń trzeba dawać dźwięk bardzo głośno. A zbyt głośny dźwięk prosto do ucha to nieodwracalne uszkodzenie części komórek rzęskowych i utrata odbioru częstotliwości, które one obsługiwały. Dlatego ważne aby odtwarzacza mp3 słuchać wyłącznie na słuchawkach dobrej jakości, dających ciekawy i detaliczny dźwięk, którego nie trzeba podkręcać "na maksiora" żeby cokolwiek słyszeć. No i sam odtwarzacz też musi być dobry, nie jakaś tandeta która nie da detalu i barwy cokolwiek by się z nią nie robiło.

 

Natomiast jeśli chodzi o same pliki, to jest to kompresja stratna czyli mówiąc w skrócie nie gra dokładnie tak jak audio CD. Porównajcie sobie jakiś dobrze znany utwór w różnych bitrate a zobaczycie że 128 kbps to nie to samo co 320 kbps - to jak niebo i ziemia. Przy 320 dźwięk można już uznać za naturalny i akceptowalny. Przy 128 jest dużo zniekształceń i nie wiadomo jak takie anomalie wpływają na uszy.

 

Mówiąc w skrócie: ucho to nie ta część, którą mamy na zewnątrz. Ucho to bardzo złożony i delikatny narząd znajdujący się wewnątrz. Jeśli nie dalibyśmy komuś kopać nogą w nasze głośniki, to dlaczego nie chronimy naszych uszu, bez których nawet najlepsze głośniki na nic się nie przydadzą?

 

Swoją drogą dzisiaj zastosowałem A-Cerumen i mam pytanko dla ludzi go stosujących. Otóż po wylaniu z ucha roztworu, pewna część pozostaje tam i jest to trochę nieprzyjemne - jak sobie z tym radzicie?

Praca w warunkach powodujących trwały uszczerbek na zdrowiu jest niezgodna z prawem - a przynajmniej prawami człowieka. Pracodawca ma obowiązek chronić zdrowie pracownika. Jeśli ktoś stosuje model wyzysku to tylko dlatego że się mu na to pozwala.

 

Maszyny (a także przejeżdżające samochody) często wytwarzają hałas o wysokim natężeniu. Słuchanie tego przypadkowo jest tylko nieprzyjemne. Ale słuchając przez wiele godzin, na przykład osiem, zbliżamy się do granicy gdzie kończy się sens a zaczyna szaleństwo czyli systematyczne uszkadzanie słuchu. Dlaczego nie stosujesz słuchawek izolujących od hałasu albo zatyczek?

Hałas źle działa nie tylko na słuch, ale też na psychikę.Nie stosuję słuchawek bo nie można by w nich wyrobić przez tyle godzin a zatyczki chronią chyba bardziej od przeciągu.Druga sprawa,że muszę też słyszeć pracę maszyny.

Uszkodzenie to też kwestia czasowa - jeśli tam jest np. 85 dB to trwałe uszkodzenie nastąpi po 8 godzinach ciągłego hałasu. Chyba nie musisz słuchać tej maszyny przez cały czas. Jeśli przez 4 z tych 8 godzin będziesz stosował ochronę, to chyba rachunek jest prosty. Ochrona to nie tylko słuchawki - z resztą one przegrzałyby ucho - co też niezbyt dobre, ale nie aż tak drastyczne jak eksterminacja komórek rzęskowych. Ochrona to także wkładki douszne - takie jak noszą DJ-e. Twój pracodawca sam powinien ci takie zapewnić i wymagać żebyś nosił. Nie żyjemy w epoce początków industrializacji - wyzysk oraz uszkadzanie zdrowia prawcowników są przestępstwem.

  • 5 miesięcy później...
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.