Skocz do zawartości
IGNORED

Dobrze brzmiące tłoczenia z polską muzą


jarex

Rekomendowane odpowiedzi

Wiadomo, że lwią część muzyki z polskim rockiem i klasyką wydano za czasów PRL, to co sie obecnie wydaje to incydentalne tłoczenia, przeważnie wznowienia. W związku z tym mam pytanie, jakie posiadacie płyty które byście polecili jako "referencyjne" dobrze brzmiące tłoczenia (walor artystyczny akurat w tym wątku pomińmy). Ze swoje strony na początek proponuje pierwszy album zespołu Voo Voo wydany w 1985 roku przez Pronit, płyta brzmi wg mnie świetnie, chociaż została w studiu nagrana w sposób charakterystyczny (z dużym użyciem kompresorów i bramek szumowych) Dominuje góra i dół, w zasadzie zero środka, świetna dynamika, mimo 24 lat od premiery cieszy ucho.

Podzielcie się subiektywnymi opiniami na temat najlepiej brzmiących i wytłoczonych w polskich wytwórniach płyt.

Dla info załączam okładkę opisanej przeze mnie płyty.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Mnie się do teraz podoba jakość poltonowskich albumów: Republika "Nowe sytuacje" i TSA "TSA", no isentyment jest, to Voo Voo fajne, i "Sno-powiązałka" też fajna, spójna płyta, sekcja rytmiczna i sax mnie tam zawsze powalały i nadal powalają. Dobre czasy dla Voo Voo to były!

Mam "Sno-powiązałkę" płyta artystycznie dobra, ale fatalne tłoczenie, całkowicie "zamulone" szkoda:-(

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Mam pierwszą płytę Voovoo i faktycznie gra dobrze. Generalnie dość dobrze nagrane są płyty licencyjne z lat 90, wcześniej to była raczej loteria. Polton, Pronit brzmiały chyba zawsze trochę lepiej od Polskich Nagrań.

A najlepiej chyba wifon i tonpress, o ile kojarzę były one tłoczone w ówczesnym ZSRR lub Czechosłowacji, na lepszym granulacie

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

>Mam "Sno-powiązałkę" płyta artystycznie dobra, ale fatalne tłoczenie, całkowicie "zamulone"

>szkoda:-(

 

Ja tą płytę miło wspomina z czasów, kiedy słuchałem muzyki na WG-417 Stereo Lux z rylcem Uf-70, a ten zestaw każde tłoczenie skutecznie sprowadzał do parteru... :-D Natomiast jeżeli trafię ją w stanie idealnym gdzieś to kupię i przetestuję na moim obecnym zestawie, który wiele wybacza złym tłoczeniom. Może być ciekawie...

Mi osobiście podchodzi "czarna" Brygada Kryzys,Siekiera "Nowa Aleksandria" oraz ostatnio słuchany Klaus Mit Foch "Mordoplan"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

MUSIC NON STOP

Tytul watku jest bezsensu bo powinien sie nazywac najgorsze polskie tloczenia a to dlatego ze polskie tloczenie to naprawde dno z ktorego jeszcze z premedytacja wyskrobywano materialy by starczylo wiecej na polskoradzieckie bomb. Trzeba zwracac glowna uwage na rok wydania co wrozy czysty analog bo albo z braku technologii robiono wszystko maksymalnie prosto albo jak pod koniec lat 80 nieudolnie cyfrowo. Najwazniejsi sa jednak operatorzy dzwieku.

Piotr,

nie masz racji, główną wadą polskich analogów lat 80 jest słaby winyl i brak okresowych wymian matrycy tłoczącej, co skutkowało fatalną jakością płyt. Samo zgranie materiału muzycznego miało tu drugorzędne znaczenie.

Kiedyś podzieliłem płyty Polskie według wytwórni i zastanawiałem się które grają lepiej, i tak:

 

tak do końca to nie ma reguły, ale:

 

1.) zazwyczaj lepiej grały polonijne Savitor, Polton i (nie wiem czemu) Pronit

2.) Polskie Nagrania tak pośrodku, bez rewelacji ale też nigdy źle. Inne wytwórnie też tak różnie.

3.) Najsłabszy zdecydowanie Tonpress i tu nie ma ani jednej płyty, która by grała dobrze. Pomijam single, bo to 45rpm - i na swój sposób dobrze, bo 45 ale chyba nie ma ani jednego singla, który byłby w dobrym stanie (papierowe okładki).

 

Do najlepiej nagranych płyt należy np. Ya Hozna, Renaty Przemyk, Pronit

 

Generalnie wbrew obiegowym opiniom, płyty z tego okresu brzmią nieźle.

>Najwazniejsi sa jednak operatorzy dzwieku.

 

Święte słowa. Większość rockowych (najogólniej) płyt realizowanych w PRL to tragedia realizatorska, pomijam nawet aspekt dostępu do techniki, sprzętu itp. Ale to był jeden wielki państwowy burdel, w którym realizatorowi zwisało to co robi, a nawet jeżeli nie zwisało, to miał na to 2 dni, a nie 2 miesiące, a warsztatu uczył się na Jacku Lechu i Waldemarze Koconiu. I stąd bierze się stopa brzmiąca jak trampek o scianę, basgitara na kształt gumy od starych kalesraków etc. etc. Szkoda, bo wiele rzeczy mogło brzmieć o niebo lepiej, a już nie zabrzmi. Pierwsza płyta Maanamu jest dla mnie przykładem takiego nieszczęścia.

>ale przez to, że były realizowane prostymi metodami, były nieprzekombinowane (mało przetworzone)

 

hmmm, dla mnie np. płyty Exodusu to brzmieniowa tragedia, ale nieprzekombinowanymi to bym ich nie nazwał;

 

Niezależnie od ironii linijkę wyżej: mi się jednak mocno wydaje, że realizatorzy na państwowej posadzie nie kumali zwyczajnie istoty rzeczy jeśli idzie o nagrywanie muzyki, nazwijmy to, elektrycznej, tam nie ma przestrzeni, oddechu, żaden sprzęt odtwarzający nie ma tu nic do rzeczy, na tzw. Zachodzie w latach 60-tych robiono lepiej brzmiące płyty niż u nas w 80-tych, i nie ma tu nic (albo niewiele) do rzeczy np. tłoczenie. Ja porównuję płyty nieprzekombinowane z tzw. Zachodu a PRL, wiesz, wokal, dwie gitary, bas, perkusja, nie mówię ani przez chwilę o jakichś Yesach, Floydach, Genesisach etc. Ale racja, że u nas te proste rzeczy jeszcze najlepiej paradoksalnie sie bronią, już np. wyż. wym. Exodus (a przecież sama muzyka chwilami bardzo OK), albo np. RSC (o matko!!!)- tego się zwyczajnie nie da słuchać, chyba, że ma się wielki sentyment. O, jeszcze pierwsza płyta SBB - dla mnie rewelacja, ale to znowu prosta muzyka, do tego żywa, a np. "Welcome" - nie mogę. Długo by mówić. Przypuszczam mimo wszystko, że ówcześni polscy rokendrolowcy i im podobni chyba jednak nie do końca byli zachwyceni produkcją swoich krążków. Ale w sumie gigantycznie offtopuję, za co niniejszym założyciela wątku bardzo przepraszam.

Single Tonpressu to kompletna porażka, nie znam żadnego (mam ich chyba kilkadziesiąt) który by brzmiał dobrze, niestety do ich produkcji był chyba używany najgorszy granulat z fabryki w Pionkach

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

paww o tym samym przeciez pisalem, to Ty nie masz racji! :P ;)

natomiast faktycznie potrzeba kilogramow srebra, szlifow van den hula czy najklarowniejszych setow by ta polska mgielke przebic a wtedy rezultat przy niektorych plytach (np z 30% realizowanych przez Jastrzębska) jak juz kilka razy ku swojemu zdumieniu widzialem jest fantastyczy. Naszczescie przyjelo sie sluchac na dobrym sprzecie plyt wspolczesnych audiofilskich ewentualnie first printow wiec ceny polskich perelek sa ok :)

pozdrawiam melomanow

Taki wątek był -

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) o tych płytach:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) - ale się coś ten wątek nie rozwinął. Mam Niemena, niestety nie mam porównania z oryginalnym tłoczeniem. Akurat słuchałem tylko raz, tak trochę "jednym uchem" ale planuję to nadrobić i może coś tu jeszcze wspomnę o wrażeniach. A Wy macie coś z tej serii? Jak oceniacie?

 

Aha, żeby doprecyzować - wątek dotyczy także muzyki poważnej? ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powaga jak najbardziej:)

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Piotrze - podałeś hasło "np z 30% realizowanych przez

Jastrzębska" - możesz rozwinąć?

 

>faktycznie potrzeba kilogramow srebra, szlifow van den hula czy najklarowniejszych setow

>by ta polska mgielke przebic

 

:-DDD no ja nie wiem, czy oni wtedy pod kątem tych akurat odbiorców to robili... :DDD

Ta reedycja Niemena jest OK, Sen o Warszawie brzmi dość imponująco z rozmachem (i przyciętymi skrajami pasma charakterystycznymi dla tamtych lat). Nie sądze by oryginał grał lepiej.

 

Co do singli tonpresu, zgadzam się, że jakość fatalna a przechowywanie w papierowych okładkach sprawia że nei widziałem ani jednego dobrze zachowanego ... ale to jest 45rpm więc ma pewne zalety z tym związane.

Nie chce mi się już dyskutować o jakości polskich realizacji w latach 80., mimo że w zasadzie to mój ulubiony temat. Jednak już wałkowany przeze mnie tyle razy na różnych forach... Powiem tylko tyle: inaczej brzmiał rok 1980, inaczej 1983, inaczej 1986, itd... Każdy okres miał swoje mocne i słabe strony. Pierwsza płyta Maanamu czy debiut Lombardu to jeszcze ewidentnie naleciałości z końca lat 70. No i nieśmiertelna zasada w sekcji rytmicznej: automat gra jak żywa perkusja, a żywczyk jak automat. Nie odróżnisz... :-)

Z ciekawostek. Grzegorz Ciechowski opowiadał gdy ukazała się CD reedycja pt. "Nowe nowe sytuacje", że materiał został tak zremasterowany, by brzmiał jak winyl.

Było kilka brzmieniowych ciekawostek, na przykład brzmienie legendarnej perkusji Tama ze studia Tonpressu na Wawrzyszewie

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Lasic np. Wybrane przeboje Petersburskiego, Brekkaut/Blokaut nie wiem czy i nie I Ching troche tego bylo - Jastrzebska miala zwyczaj przygotowywac realizacje w taki sposob ze brzmia bardzo delikatnie na bardzo przejrzystych i dynamicznych systemach wtedy efekt koncowy jest bardzo fajny bo wszystko idealnie slychac a nic sie nie drze, oczywiscie nie dotyczy to wszystkich jej plyt, mylse ze byla fenomenem nawet wiekszym od Urbanskich. Pierwsze wydanie Niemena w stosunku do pozniejszego i jeszcze pozniejszej reedycji to niebo i ziemia. Nie znajac tematu warto szukac tez mono.

Posiadam sporą kolekcję polskiej muzyki na płytach wydanych w latach 60-90.Wiele z tych dokonań rodzimej fonografii uznawałem za tragicznie nagrane i wytłoczone,porównując je z produkcjami chociażby okolicznych demoludów.Do czasu!!!!!Umycie i odtworzenie tych płyt na przeciętnie dobrym przecież-bo własnoręcznie wykonanym sprzęcie-pozwoliło na dokonanie odkryć na miarę K.Kolumba!!!Brzmienia i smaczki pierwszych płyt z serii Polish Jazz tłoczonych przecież jeszcze za Gomółki,póżniejsze dokonania polskich jazzmanów czy rockmanów,wreszcie przyzwoicie grające płyty licencyjne pozwalają mi postawić tezę:NIE MA ZŁYCH PŁYT,BO Z ZAŁOŻENIA POLSKIE...... ---SĄ TYLKO ŹLE WYKONANE LUB USTAWIONE GRAMOFONY DO ICH ODTWAŻANIA!!!!!Twierdzenie,że dobre klocki obnażają kiepską jakość naszych płytowych wytworów jest moim zdaniem dalece nieuprawnione.One wyciągają smaczki dotychczas nieznane,bo NIE ODTWORZONE!!!!1Oczywiście są też i wpadki,ale przecież mam płyty wydane praktycznie na całym świecie pod takimi szyldami,że człowiek zdejmuje beret i staje na baczność,których jakość jest tragiczna.....Naprawdę nie mamy się czego wstydzić.Dla przykładu na koniec --wysłuchałem ostatnio Obywatela G.C. Nie przepadam za Nim o tu proszę-powaliło mnie na kolana jakością,zrozumiałością oraz widoczną troską o każdy dźwięk!!!

Witam,

A jaki Koledzy mają problem z oceną jakości polskich płyt? Bierzemy polską płytę licencyjną (a było takich wiele, np. pierwszy z brzegu Sting - "Nothing like sun", "Soul cages", albo DSOFTM, Tangerine Dream - "Poland", albo coś dowolnie wybranego) i zachodni oryginał. Słuchamy i wiemy. Polska jest zawsze krzywa jakby przeszła fałdowania alpejskie i zawsze trzeszcząca żeby nie wiem czym i jak ją wymyć (bo taki podły był vinyl i płyta lakierowana), z wyraźnie przyciętym pasmem, (szczególnie od góry), zatartymi szczegółami dźwięku i mikrodynamiką pod psem. Nie mówię już o wpadkach które polegały np, na odwróceniu kanałów stereo (L-P) - mam taką nieszczęsną, "na lewo" zrobioną płytę Akkermana. Do słuchania tego to już tylko szlif sferyczny, albo jeszcze lepiej piezoelektryk, nacisk 4 g, trochę waty w uszach i mocno zaciśnięte zęby.

Ale jak ktoś tak lubi to mi to nie przeszkadza, każdemu wolno wyrazić swoje zdanie. Ja lubię z oryginału, wcale nie firstprinta.

Nie było bardzo dobrych polskich płyt, tak jak nie było bardzo dobrych polskich gramofonów ani wkładek. To nie jest moja opinia, to są opinie twórców polskiej "technologii" vinylowej. Realizatorów narzekających na tłocznie że pieprzą vinyl i całe tłoczenia, pracowników tłoczni narzekających na realizatorów że spieprzyli nagrania. To są negatywne opinie realizatorów i pracowników tłoczni o polskich producentach gramofonów i producentów gramofonów o niskim poziomie realizacji nagrań i tłoczenia płyt. To był stan ogólnej niemożności, burdel totalny, w którym nikt za nic nie odpowiadał. To była KOMUNA. Dobrze, że ją szlag jasny trafił.

Andrzeju, czasem wyciąga smaczki, czasem obnaża to co i tak wiadomo, że gołe jest. Mnie rozwala to, że wg paru przedmówców żeby w ogóle cokolwiek było słychać z tych płyt to trzeba Bóg wi co kupować do odtwarzania. Płyta ma grać. Inna rzecz, że macie rację, lepszy sprzęt pomaga, ale nadal pozostaję przy swoim zdaniu co do realizacji. Tam nie ma zębów, to jest może i czysto (z punktu widzenia audiofila) nagrane i Was to raduje, bo szukacie smaczków, a nie kopa. Tylko, że rocka nie nagrywa się czysto, rock to przester, brum i energia, a na polskich rockowych płytach tego brak, poza nielicznymi wyjątkami (np. czarna Brygada Kryzys, która znów jest w drugą stronę przegięta i jeszcze wytłoczona za karę chyba przez Tonpress).

Porównajcie:

- dowolną Zeppelinów powiedzmy z jakimś Dżemem

- Stranglers "Black and White" z Republiką "Nowe Sytuacje"

- dowolne Talking Heads z dowolnym Klausem Mitffochem

- dowolny Clash z Moskwą czy inną Śmiercią Kliniczną

Nie twierdzę, że nie ma dobrze zrealizowanych płyt z PRL, ale przewaga jest jednak po stronie zgniłego Zachodu. Do tego nie twierdzę, że wymienione przeze mnie płyty tzw. zachodnie są dobrze (idealnie) zrealizowane. Mają po prostu więcej zęba, więcej jaj, a to tu idzie.

> Pierwsza płyta Maanamu jest dla mnie przykładem takiego nieszczęścia.

 

Pierwsza płyta Maanamu to nieszczęście dla słabych sprzętów - tu zgadzam się z Andrzejem Analogowym - jest dobrze nagrana, potrzebuje tylko dobrego sprzętu do odtworzenia.

 

Natomiast z Yulem zgadzam się co do tłoczeń licencyjnych Sting - "Nothing like sun" faktycznie brzmi fatalnie.

 

Ogólnie średni poziom płyt polskich jest niższy od średniej zachodniej. Niższy jest również od średniej NRD-owskiej, czeskiej, radzieckiej a nawet rumuńskiej. Lepiej brzmiały płyty t.zw. firm polonijnych.

W takiej sytuacji nie jest dziwne, że daliśmy się w większej liczbie niż na Zachodzie oszukać przez "perfect sound for ever" - ja niestety też :)

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Pierwsza płyta Maanam to rzeczywiście typowy przykład na to, że na słabym sprzęcie gra słabo a na bardzo lepszym sporo zyskuje. Płyta ta ma taką sobie dynamikę (nie ma specjalnego "kopa"). Nie ma ani rewelacyjenj góry ani markordynamiki. Im gramofon jest lepszy tym więcej "wyczyta" i ta dynamika jak i bas się poprawiają, nadal nie są rewelacyjne ale już przyzwoite. Pojawia się za to wiele aspektów dźwięku takich jak naturalne brzmienie i "nieprzekombinowany".

 

W przypadku płyt grających bardziej efektownie na słabym sprzęcie, takiej zmiany po przejściu na b. dobry sprzęt może nie być.

 

PS. Jak ktoś twierdzi, że nie ma dobrze nagranych polskich płyt to mogę zaprosić do siebie i przypuszczalnie szczęka opadnie na kilku płytach a 70% zagra przyzwoicie (mam głównie rock, lata 80-te). Z tych pozostałych 30% połowa to Tonpress :). Pewnie, że na zachodzie poziom był wyższy czy nawet w innych demoludach ale zaręczam, że przy np. wspomnianej przeze mnie R. Przemyk 90% płyt zachodnich wysiada w tym wszystkie płyty wspomnianego tutaj Stinga.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.