Skocz do zawartości
IGNORED

LOUDNESS WARS


jensen

Rekomendowane odpowiedzi

jensen, 28 Kwi 2010, 17:08

 

Myślę, że fala dziadostwa minie, kiedy pokolenie iPodowców pozna możliwość odsłuchu na lepszym sprzęcie, w lepszych warunkach. Wtedy wizja podwójnego masteringu, bądź "powrotu do korzeni" jest całkiem realna. Teraz iPodowcy są targetem wytwórców więc pod ich "wymagania" się nagrywa.

Myślę że następne pokolenie będzie miało ipody o dziwniejszych kształtach i mniejsze, ale dźwięk z nich się dobywający będzie jeszcze gorszy niż z obecnych. I zanim zestarzeją się technologicznie, będą lądować w koszu, bo będzie im brakować kilku bajerów, bez których "nie da" się słuchać muzyki itd. itp.

To moja wersja. Jeśli Twoja jest prawdziwa, to fala dziadostwa minie także w innych branżach, prawda? A zanosi się na to? Gdzie pokolenie wychowanie na chińszczyźnie, erzatzu, trocinach i solance pozna jakość jaka była standardem dajmy na to na Zachodzie w latach 70.? Nie jest tak że dziadzieją same produkty. Konsumenci dziadzieją razem z nimi. No chyba że pojawia się tańsza technologia, która jest jednocześnie lepsza od starszej. Ale jeśli priorytetem jest teraz tańsze, to lepszy produkt może pojawić się tylko przypadkiem. W każdym razie nie liczę na jakąkolwiek poprawę, jeśli kupujący muzykę nie zaczną głośno krzyczeć. A oni zamiast krzyczeć, przestają kupować, więc coraz mniej pieniędzy trafia w ręce tych którzy muzykę produkują. Ile bym się nad tym nie zastanawiał, to myślę że będzie tylko gorzej.

jozefkania, 28 Kwi 2010, 16:15

 

>Równoległa produkcja dwóch wersji albumu:

>"For Audiopfiles" i "For listening in autobus, korek drogowy, praca w stoczni etc.".

 

Nie podoba mi się taka wizja - po pierwsze trzeba byłoby płacić 2x więcej za taki materiał, po drugie jest to technologicznie zbędne i stawia problem na głowie. Nie widziałem w życiu ipoda ;) ale nie widzę powodu, żeby to nie odtwarzacz robił kompresję (pisanie o głośności jest mylące - od tego jest gałka "volume").

M.B., 28 Kwi 2010, 20:17

 

Jak widzę ludzi z tymi przyssanymi do uszu słuchawkami/pchełkami to mi "Dzień Świra" staje przed oczami. Przymocować na stałe ten szajs do uszu i niech "meloman", znawca hitów Eski ma trwały dostęp do "kultury".

Masz po części rację. Króluje szajs w wielu dziedzinach. A patrząc na pokolenie bezstresowo wychowywanych dzieci trudno wierzyć, że będą oni chcieli tworzyć JAKOŚĆ. Im się pewnie nic nie będzie chciało. Poza rozrywkami.

 

Cały paradoks polega na tym, że dostępność sprzętu, dostępność muzyki nie spowodowała dostępności do prawdziwej kultury. Ja rozumiem, że można lubić muzykę w skrócie mówiąc lekką. No ale trzeba umieć to odsiać od szajsu pisanego na zamówienie. Jeśli ktoś tworzy 10, 20, 30 lat jakiś lekki gatunek muzyki. Dla przykładu Pet Shop Boys, to wynika to często z talentu i przede wszystkim z pasji.

Niestety gówniarzeria (po części odpowiedzialna za obecny stan) nie wie w czy rzecz. Nie wie, że ich "gwiazdy", to niemoty i marionetki "systemu", które kiedyś mogłyby zmywać podłogę u prawdziwych popowych twórców, takich jak na przykład Jackson.

jozefkania, 29 Kwi 2010, 00:04

 

>Chodziło mi, że będzie można kupić wersję do wyboru. Nie wyraźnie napisałem.

 

Zrozumiałem. I twierdze, że ta wersja "lepsza" będzie dużo droższa. Już to po części mamy z

"polską ceną", polską jakością.

 

Poza tym - nie rozumiem ironii przewijającej się w tym wątku, kierowanej pod adresem użytkowników sprzętu przenośnego. Trudno pakować się do autobusu z podłogówkami i lampiakiem, a lepiej posłuchać, niż nie posłuchać.

tomaszg, 29 Kwi 2010, 00:47

 

Ironia tyczy tego, że z dużej mierzy pod potrzeby tej grupy jest masterowana muzyka. A czy tym się należy kierować wydając sztukę ? Wątpię. Powinno się nagrywać z nadzieją, że ktoś kiedyś zechce posłuchać tego na dobrym sprzęcie i będzie zachwycony. Z nagraniami o dynamice kilku dB nie ma takiej możliwości, bo efekt jest porównywalny do pracującej wiertarki, a nie do sztuki.

Nie wiem czy było, ale wklejam. Z wikipedii.

 

 

"Dynamika (gr. dynamikós oznaczające: posiadający siłę) jeden z elementów dzieła muzycznego, określający siłę dźwięku.

Większość instrumentów muzycznych cechuje się możliwościami wydobycia dźwięków o zróżnicowanej głośności.

 

Wyróżnia się dwa zasadnicze odcienie dynamiczne:

 

* f (forte) – głośno

* p (piano) – cicho

 

Oba odcienie występują w kilku stopniach natężenia:

 

Nazwa włoska Znaczenie

 

fff (forte fortissimo) - możliwie najgłośniej

ff (fortissimo) - bardzo głośno

f (forte) - głośno

mf (mezzo forte) - dość głośno

mp (mezzo piano) - dość cicho

p (piano) - cicho

pp (pianissimo) - bardzo cicho

ppp (piano pianissimo) - możliwie najciszej"

jozefkania, 29 Kwi 2010, 01:17

 

>Ironia tyczy tego, że z dużej mierzy pod potrzeby tej grupy jest masterowana muzyka.

Owszem, ale to nie jest wina tych słuchaczy. A raczej - nie wina tego, że słuchają ze sprzętu przenośnego. Ci, pod których muzyka jest masterowana, tak samo woleliby słuchać w każdych warunkach. Takie prawa masowości i postępów "demokratyzacji" rynku. Równanie w dół... Za czasów walkmanów przenośność nie wymagała psucia nagrań.

A może to tylko kwestia zwiększonego hałasu dookoła ? Jadąc autobusem czy przechodząc obok ulicy często jest potwornie głośno, nie do zniesienia. Żeby zagłuszyć ten hałas trzeba katować uszy jeszcze większą dawką decybeli. W tym cała ironia. Lepiej byłoby zatkać uszy i niech odpoczywają, zamiast jeszcze bardziej dokładać do pieca.

Józkukaniu i inni mili czytelnicy

moim zdaniem długofalowo wygra szajs i to nie tylko w jakości odsłuchiwanej muzy. Osoba która nie wie, że coś moze być znacznie lepsze niż to co ogólnie dostępne nie będzie odczuwała braku tego teoretycznie lepszego. Dam przykład ze swojego podwórka. 20 lat temu w ramach obecności wraz z rodzicami na zagranicznej placówce w kraju uważanym wtedy za trzeci świat moja mama kupiła kilka t-shirtów w przyzwoitym ale nie luksusowym sklepie. Te ubiory po 10 latach intensywnego używania zrobiły się nieładne a po 15 pojawiły się dziury. Po 20 pojawiły się duże dziury. Mój młodszy o 10 lat brat w pełni akceptuje fakt że t-shirt kupiony w markowym sklepie w Polsce po roku wyglada marnie a po dwóch strzępi się ostro wokół kołnierza i nie nadaje do celów reprezentacyjnych. Dla niego to normalne jest...bo nie ma innego wzorca.

Obawiam się że już za niedługo będzie kwitł konspiracyjny rynek flaców tworzonych z digitalizacji analogów z lat 70.80. a nawet z wczesnych 90.

Moi pracownicy, wysocy specjaliści w programowaniu, mający mnóstwo gadżetów, kupujący setki oryginałow CD...na codzień słuchaja mp3 192 z podręcznego 2,5 calowego dysku..nie flaców...nawet nie mpc. I są z tego zadowoleni !!! CDki trzymają w kartonach w garderobie bo ich dziewczynom przeszkadza taka ilośc bezszensownych pudełek.

Moje siostrzenice i bratanice i bratanki to niemal nie wiedzą co to jest CD a LP na oczy nie widziały. Już nie wspomnę o kasetach. Wystarczy im bumtarara z kompa lub mptrzyplajera w tramwaju w drodze do liceum. I są zadowolone . I co im zrobisz ? Nic. My wymrzemy jako zwolennicy nieefektywnych zasobo- i sprzęto-chłonnych formatów a oni pozostaną :-). Chyba że przekonam kiedyś chłopaków tych siostrzenic że jest coś lepszego niż mp3..Dam wam znać za jakieś kilka lat czy się udało )))

Józku. W USA nauczono mnie że 4% ludzi rozumie o co wogóle chodzi 2% myśli a 0,2% rządzi nami. Dlaczego w jakości i w muzyce miałoby być inaczej.

Nawet mając pieniądze to kupienie na rynku czegoś w dobrej jakości jest bardzo trudne. Spójrz na rynek AGD. Niemal wszystkie lodówki są robione w Polsce lub we Włoszech. Ile byś nie zapłacił to po 3 latach może się rozpaść. Kup sobie Liebherera to może 10 lat podziała.

Chcę powiedzieć że bardzo trudno jest ostatnio kupić coś w dobrej jakości za sensowne pieniądze. To że zapłacisz o 50 % więcej niczego i nie gwarantuje, dostajesz może lepszą etykietkę. Młodzież nieświadoma jest niczego czyli płaci niemało za byle co i jest zadowolona...gdyż przeważnie to ich rodzice płacą a nie oni. OK. Dość tych dywagacji. Uważam że z jakością będzie coraz gorzej a nie lepiej.

Grześ

Jaca_re, 29 Kwi 2010, 02:24

 

O własnie! To miałem na myśli pisząc o postępach demokratyzacji.

 

>W USA nauczono mnie że 4% ludzi rozumie o co wogóle chodzi 2% myśli a 0,2% rządzi nami.

>Dlaczego w jakości i w muzyce miałoby być inaczej.

Ale czy czasem to 0.2%, które rządzi nie rekrutuje się z tych 96%? ;)

Ciekaw jestem, jakby wydawnictwa oferowały płyty "mniej zmajsterowane" ale 2x droższe, np. poprzez jakiś swój sklep internetowy to jakby rozłożyła się sprzedaż między empikami, a takim sklepem? Mam na myśli udział w zakupie ludzi takich jak my vs. mniej wymagających melomanów (może tacy już nie kupują płyt?).

Jaca_re

 

Masz 100% rację. Niestety dla Nas. Choć ja wychodzę z tego założenia że to co dobre to nie ginie w naturze. ;)

'Muzyka używana jest do kształtowania ludzkiego umysłu; może być mocna jak narkotyk, lecz o wiele niebezpieczniejsza, gdyż nikt nie traktuje poważnie manipulowania poprzez muzykę."

>tomaszg

 

"(pisanie o głośności jest mylące - od tego jest gałka "volume")."

 

Absolutnie nie jest mylące, gdyż to właśnie "głośność" (z braku lepszego określenia) zrealizowanych płyt odpowiada za kompresję, co wynika z natury zapisu na CD (o czym zresztą mówi od początku ten wątek i skąd też bierze nazwę całe zjawisko). Podnoszenie poziomu głośnośi zapisu zmniejsza przestrzeń między nim a poziomem 0, którego na CD nie da się przekroczyć. W efekcie informacje zawarte pomiędzy tymże poziomem a wartościami szczytowymi ulegają zmniejszeniu, czyli kompresji (vide wykresy zamieszczane w tym wątku).

Tylko trzeba dodać, że można mieć nagranie które nawet nie przekracza poziomu powiedzmy -3dB czy więcej, a przy tym jest mocno skompresowane, dynamika skoszona na równo.

 

Czyli względna głośność/cichość płyty w stosunku do innych nie mówi nic o kompresji dynamiki.

>AndAudio, 14 Kwi 2010, 23:39

>

>>Słynna nowa Metallica w studio przecież została nagrana doskonale, dopiero potem skopali

>>ja żeby wspomniane 16 bitowe płyty CD dobrze brzmiały na jamnikach

 

rafal996, 15 Kwi 2010, 09:12

 

>Autorzy ostatecznego miksu mówili wielokrotnie, że dostali ścieżki od razu przesterowane, nic się

>już z tym nie dało zrobić. Więc błąd został zrobiony na etapie nagrywania w Twoim "gęstym" formacie.

 

Po-pierwsze, z punktu widzenia studyjnych realizatorów żadnego błędu tu nie ma, tylko sama korzyść dla dźwięku dźięki kompresji dynamiki i wielu innym zabiegom "polepszającym" dźwięk. Bo skąd by naprzykład gitarzysta Metallici miał by wiedzieć jak powinna brzmieć jego gitara? my tu w studio znamy się na tym znacznie lepiej, więc poprawmy jego nieudolne brzmienie. Taki jest tok myślenia tych specjalistów. 99% realizatorów nagrań myśli właśnie w ten sposób. Wystarczy wejść na branżowe portale czy poczytać branżowe gazetki typu :Estrada i studio".

 

Podstawowe narzędzia "polepszania" dźwięku to są kompresja i zmiana barwy. Są stosowany na wszystkich etapach produkcji.

1. Kompresja i popdbarwianie przy nagrywaniu poszczególnych instrumentów.

2. Kompresja i popdbarwianie przy obróbce nagranych poszczególnych partii.

3. Kompresja i popdbarwianie przed miksowaniem

4. Kompresja i popdbarwianie całego miksu

5. Kompresja i popdbarwianie podczas masteringu

6. Ostatnio modne dodatkowe przesterowanie skutkujące obcięciem sygnału na płasko na maksymalnym poziomie oczywiście z "polepszaniem" barwy dźwięku.

 

Oczywiście na różnych etapach są stosowane różne rodzaje limiterów i kompresorów, również wielopasmowe. Do zmiana barwy są stosowane różnego rodzaju equalizery, exitery i t.d. To jest przedstawione w wielkim uproszczeniu. Tak na prawdę oprócz kompresorów i equalizerów są stosowane dziesiątki różnego rodzaju narzędzi do obrubki dźwięlu. Wszystko to się teraz uprawia w najgęstszych studyjnych formatach i z przekonaniem że takie "polepszanie" dźwięku jest niezbędne.

jozefkania, 29 Kwi 2010, 12:37

>Czyli względna głośność/cichość płyty w stosunku do innych nie mówi nic o kompresji dynamiki.

 

Ano właśnie. Prawdą jest, że osiągnięcie średniej głośności na makabrycznym poziomie wymaga spłaszczenia nagrania. Sama jednak normalizacja głośności (ze względu na maksima) jest zjawiskiem pożądanym, bo zwiększa dokładność zapisu. Mówiąc obrazowo - więcej bitów z 16 wykorzystujemy. Czyli z reguły głośno=dobrze. Byle z umiarem. Zjawisko to typowe jest dla zapisu cyfrowego, a nawet i analogowego.

 

Problemem słuchania w warunkach przypadkowych (ten autobus, czy koparka) nie jest poziom głośności, lecz poziom dynamiki. Nie musi być głośno nagrane, musi być równo. Jest to trochę inne zjawisko niż klasyczny "loudness war", w którym celem było m.in. zagłuszenie konkurencji w radio. Tam celem była właśnie głośność, a nadmierna kompresja była efektem ubocznym.

 

Ponadto, podejrzewam, że często powodem marnego masteringu jest po prostu głupota... Wciąż mam w pamięci cytat z wypowiedzi Larsa Ulricha podany tu parę stron wcześniej...

 

Przy okazji można też zauważyć, że takie mierzenie dynamiki, jakie można sobie zrobić na dr.loudness-war.info ma sens tylko w odniesieniu tylko do tego samego nagrania, a i to tylko w przybliżeniu, bo nawet długość rozbiegówki ma na to wpływ (a pamiętać trzeba, że niektóre rippery wycinają ciszę na początku i na końcu...). Wątpie czy istnieje jakaś sensowna miara dynamiki, stosowalna w szerokim zakresie.

>jozefkania, 29 Kwi 2010, 12:37

 

>Tylko trzeba dodać, że można mieć nagranie które nawet nie przekracza poziomu powiedzmy -3dB czy

>więcej, a przy tym jest mocno skompresowane, dynamika skoszona na równo.

>

>Czyli względna głośność/cichość płyty w stosunku do innych nie mówi nic o kompresji dynamiki.

 

Słuszna uwaga, ale nie wspominałem o tym, gdyż od ponad 15 lat na rynku masowym nie ma płyt z maksymalnym poziomem -3dB (za to są takie gdzie jest to poziom minimalny :)). Jest to zawsze 0, więc maksimum jest wspólne dla wszystkich, a zatem porównanie głośności na współczesnych płytach może służyć za punkt odniesienia. Na starszych poziomy maksymalne mogły znajdować się na -3, tyle że poziomy średnie sięgały np. -25, więc dynamika nie stanowiła problemu.

 

Uwaga tomaszag, że musi być równo, a niekoniecznie głośno i że głośność to efekt uboczny - bo skoro już wyrównaliśmy i spłaszczyliśmy, to podnieśmy poziom do maksimum, bo po co nam ta pusta przestrzeń między 0 a poziomem spłaszczonego nagrania - jest również trafna, ale efekt końcowy jest ten sam. Tyle że płaskie, ale ciche nagranie odgłaszamy sami, a płaskie i głośne zostało ogłoszone podczas masteringu. Zabrzmią tak samo do dupy, choć nie wiem, czy identycznie.

>tomaszg, 29 Kwi 2010, 14:53

 

>Przy okazji można też zauważyć, że takie mierzenie dynamiki, jakie można sobie zrobić na

>dr.loudness-war.info ma sens tylko w odniesieniu tylko do tego samego nagrania, a i to tylko w

>przybliżeniu, bo nawet długość rozbiegówki ma na to wpływ (a pamiętać trzeba, że niektóre rippery

>wycinają ciszę na początku i na końcu...). Wątpie czy istnieje jakaś sensowna miara dynamiki,

>stosowalna w szerokim zakresie.

 

Algorytm pomiaru jest dość dobrze opisany w instrukcji do programu i wygląda sensownie, choć pewnie dałoby się go oszukać nagrywając odpowiednio utwór, ale statystycznie spełnia swoje zadanie (wystarczy skonfrontować wyniki z bazy z wykresami uzyskiwanymi w Audacity, by zobaczyć, że to trzyma się kupy). Chodzi bardziej o ogólne pojęcie (i zabawę), bo w końcu jest to Unofficial DR Database. Kolumna, w której widnieje format pliku, z którego był zrobiony pomiar ("lossy" bądź "lossless") służy właśnie temu, by wiedzieć, na ile pomiar można uznać za miarodajny, zauważyłem bowiem, że wyniki podane ze stratnych formatów różnią się od bezstratnych i bardziej ufam tym drugim.

 

Poza tym zawsze najważniejsze jest ucho. W ślepych testach - przy wyrównaniu głośności, rzecz jasna - zawsze odróżnicie oryginalne wydanie od odgłoszonego, zmanipulowanego remastera. Owszem, wiele starych płyt, poza nietkniętą dynamiką, miało mankamenty brzmieniowe, na które remastering może wpłynąć pozytywnie i tak ja rozumiem ideę dobrego remasteringu (tak robi go Audio Fidelity czy MFSL - poprawiamy to, co złe, a nie tykamy tego, co dobre). Niestety wielkie wytwórnie rozumieją go inaczej.

jensen, 29 Kwi 2010, 20:07

 

...od ponad 15 lat na rynku masowym nie ma płyt z maksymalnym poziomem -3dB...bo skoro już wyrównaliśmy i spłaszczyliśmy, to podnieśmy poziom do maksimum, bo po co nam ta pusta przestrzeń...

 

A jednak mam taką płytę, skompresowaną i miejscami przyciętą ale z max poziomem ok. -3dB. Jest to dancowa składanka polskiej produkcji. Po prostu mastering robił debil, nie wykluczam że na prochach i zalany prawie w trupa. Innego wytłumaczenia tego faktu nie widzę.

Dla zobrazowania powyższych wpisów postanowiłem posłużyć się tym samym utworem.

Wyniki z TT-DR Offline Meter oraz wykresy z Audacity:

 

Rush "Tom Sawyer" z:

1. "Chronicles", Vertigo, 1990

 

left right

Peak value: -0.00 dB --- -0.00 dB

Avg RMS: -15.44 dB --- -16.11 dB

DR channel: 14.10 dB --- 14.63 dB

-----------------------------------------------

Official DR value: DR14

 

2. "Moving Pictures", Marcury, 1997 - remaster

 

left right

Peak value: -0.20 dB --- -0.20 dB

Avg RMS: -12.55 dB --- -13.20 dB

DR channel: 11.08 dB --- 11.68 dB

-----------------------------------------------

Official DR value: DR11

 

Wyniki DR pasują dość dobrze do wykresów. Remaster, skądinąd nie najgorszy, jednak odbiega poziomem od nagrania z kompilacji.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

tomaszg, 29 Kwi 2010, 14:53

 

>...Sama jednak normalizacja głośności (ze względu na maksima) jest zjawiskiem

>pożądanym, bo zwiększa dokładność zapisu.

 

Ale tylko w przypadku konwersji z nagrania o wyższej rozdzielczości bitowej. Poza tym nie ma sensu normalizacja jeśli max jest ok -3 dB, bo 1 bit to 6dB. Półbita mniej czy więcej - to nie ma wpływu na jakość. Ale półbita to w ogóle głupio brzmi, bo bita nie da się podzielić:)))

 

>Problemem słuchania w warunkach przypadkowych (ten autobus, czy koparka) nie jest poziom głośności,

>lecz poziom dynamiki. Nie musi być głośno nagrane, musi być równo.

 

Do słuchania w autobusie urzywa się przeważnie odtwarzaczy niskiej jakości. Czyli wysoki szum, słaby sygnał na wyjściu słuchawkowym, niska wytrzymałość słuchawek. Więc musi być głośni, inaczej S/N jeszcze bardziej się pogorszy. Musi być głośno, bo inaczej przy pełnym rozkręceniu głośności będzie słaby dźwięk. Musi być skompresowane, bo słabiutkie słuchawki zaczną pierdzieć. Tego wszustkiego doświadczyłem osobiście.

 

>Wątpie czy istnieje jakaś sensowna miara dynamiki,

>stosowalna w szerokim zakresie.

 

Wystarczy sciągnąć jakiś darmowy program do obróbki dźwięku. Można zaznaczyć dowolny fragment (bez rozbiegówki czy wyciszenia) i zobaczyć jego statystykę - MAX, RMS i t.d. Jest to najbardziej wiarygodny i dokładny sposób pomiaru.

I jeszcze jeden przykład. Tym razem 3 wersje tego samego utworu

 

Yello "Desire" z:

1. "Stella", Mercury, 1985

 

left right

Peak value: -3.35 dB --- -2.75 dB

Avg RMS: -18.39 dB --- -18.94 dB

DR channel: 13.29 dB --- 13.72 dB

-----------------------------------------------

Official DR value: DR14

 

2. "Essential", Smash, 1992

 

left right

Peak value: -0.35 dB --- -0.00 dB

Avg RMS: -15.80 dB --- -16.32 dB

DR channel: 13.89 dB --- 14.42 dB

-----------------------------------------------

Official DR value: DR14

 

3. "Stella", Mercury, 2005 - remaster

 

left right

Peak value: -0.26 dB --- -0.24 dB

Avg RMS: -10.25 dB --- -10.79 dB

DR channel: 8.61 dB --- 9.02 dB

-----------------------------------------------

Official DR value: DR9

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>Ale tylko w przypadku konwersji z nagrania o wyższej rozdzielczości bitowej. Poza tym nie ma sensu

>normalizacja jeśli max jest ok -3 dB, bo 1 bit to 6dB. Półbita mniej czy więcej - to nie ma wpływu

>na jakość. Ale półbita to w ogóle głupio brzmi, bo bita nie da się podzielić:)))

Co do pierwszej części to zgoda, ale co do drugiej - to nie! Półbit nie ma sensu, ale jest różnica między sygnałem spróbkowanym na 65535 poziomów, a na 40000. Może zaniedbywalna, ale jednak jest.

 

>Więc musi być głośni, inaczej S/N

>jeszcze bardziej się pogorszy.

No to też jest racja. Ale dzięki temu powstałaby nisza na odtwarzacze z super-volume boost. Na dobrą sprawę podejrzewam, że takie maszynki i tak robią same jeszcze kompresję. W normalnym świecie - robiłyby o oczko większą.

 

>Wystarczy sciągnąć jakiś darmowy program do obróbki dźwięku. Można zaznaczyć dowolny fragment (bez

>rozbiegówki czy wyciszenia) i zobaczyć jego statystykę - MAX, RMS i t.d. Jest to najbardziej

>wiarygodny i dokładny sposób pomiaru.

Twierdze, że max, rms itd niewiele mówi o dynamice. Jest to tylko grube przybliżenie.

tomaszg, 29 Kwi 2010, 23:16

 

jest różnica

>między sygnałem spróbkowanym na 65535 poziomów, a na 40000. Może zaniedbywalna, ale jednak jest.

 

Faktycznie, istnieje ta zaniedbywalna różnica. W nagraniach klasyki często chodzi o zarejestrowanie prawdziwych poziomów dźwięku i dynamiki, więc normalizacja była by nieraz szkodliwa, bo zafałszowała by dźwięk. Co do rozdzielczości bitowej, to HDCD jakoś brzmi nie najgorzej mimo 15-bitowego kodowania:)

 

 

>Na dobrą sprawę podejrzewam, że takie maszynki i tak robią same jeszcze kompresję.

 

Właśnie o to chodzi, że nie robili i nie robią. Dodatkowy kompresor na dwuch tranzystorach oczywiście kosztował by niewiele, ale w skali ogromniej produkcji tych discmanów i boomboxów to by kosztowało zbyt dużo dla producentów. Natomiast kompresja na płycie nic nie kosztuje, dla tego tak to się potoczyło. Obecnie kompresor w odtwarzaczu-breloczku też nic by nie kosztował. Ale jest już za późno na zmiany.

 

>Twierdze, że max, rms itd niewiele mówi o dynamice. Jest to tylko grube przybliżenie.

 

Właśnie poziom RMS sygnału jest mierzony do określenia dynamiki. Z tym że lepiej te pomiary zrobić na odcinku z pełnym dźwiękiem, wtedy pomiar jest bliżej rzeczywistości. Oczywiście RMS nie przekłada się bespośrednio na wrażenie słuchowe. Ale tu chodzi o sprawy techniczne, RMS jest właściwym parametrem do określania i porównywania dynamiki.

>Faktycznie, istnieje ta zaniedbywalna różnica. W nagraniach klasyki często chodzi o zarejestrowanie

>prawdziwych poziomów dźwięku i dynamiki, więc normalizacja była by nieraz szkodliwa, bo zafałszowała

>by dźwięk.

No tak - ja miałem na myśli normalizacje całej płyty, a nie każdej ścieżki osobno. Swoją drogą - i tak pewnie powinno się dynamikę mierzyć.

 

>RMS jest właściwym

>parametrem do określania i porównywania dynamiki.

Zależy jak rozumieć dynamikę i do czego ten parametr jest potrzebny. Istotniejsza jest lokalna dynamika niż globalna. Ścieżka, gdzie przez 7/8 długości cicho i jednostajnie brzdąka na gitarze, a przez resztę ktoś nawala po całości w bębny miałaby sporą dynamikę w takim sensie, ale i tak dźwięk byłby płaski i mało dynamiczny.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.