Skocz do zawartości
IGNORED

Chińskie lampki do 4kzł...


sovajazz

Rekomendowane odpowiedzi

Wróciłem wczoraj z odsłuchów lampek w katowickim Puzonie. Niestety, ekspresowe tempo z jakim przyszło się zmierzyć, mogło odbić się negatywnie na wiarygodności wrażeń odsłuchowych. Ale to oceńcie już sami, najlepiej słuchając i zestawiają własne wrażenia z poniższą recenzją.

Wczesnym rankiem, z bólem serca, wytaszczyłem moje Haydny z domu i pojechali my... Niestety na miejscu okazało się, że TA35 nie dotarł, co zresztą nie było dla mnie zaskoczeniem (o takiej ewentualności wiedziałem już od dwóch dni). Na szczęście, ludzie z Puzona specjalnie dla mnie przytargali TA30, który okazał się moim faworytem. Nie uprzedzajmy jednak faktów. Celem owej wyprawy było poznanie granic chińskich lampek w połączeniu z mini-monitorami Vienny. Większość producentów, w tym VA, stosuje dziwną i niepojętą praktykę polegającą na notorycznym podbarwianiu tabelek z danymi. Nie ominęło to również Haydnów. Przy 89dB skuteczności 35 watowa lampka lekko powina się z nimi uporać. Tak się jednak nie stało. Co więcej, próba przekręcenia gałki potencjometru ponad dwunastą, kończyła się całkowitym zlaniem góry i bólem głowy. Szkoda. Po chwili rozmowy z "puzonistami" (i nieco dłuższej chwili, która upłynęła podczas podłączania), mogłem bez przeszkód delektować się wizualną stroną obydwu chińczyków. A było co oglądać. Oba są śliczniusie i gdybym miał je kupić na podstawie wyglądu, nie wachałbym się ani chwili. Na szczęście sova nie jest w ciemię bita i postanowiła wnikliwie posłuchać. Na pierwszy ogień poszedł Cayin MT35, z zamontowanymi 6P27S rosyjskiej produkcji. Jeśli źle zapamiętałem, proszę o wyrozumiałość, tempo i wrażenia robią swoje. Zgodnie z sugestią Pana z salonu, podpieliśmy go do jasno brzmiącego źródła tej samej firmy, co z jednej strony było dobrym pomysłem, z drugiej jednak niekoniecznie. O tym jednak za chwile. Początek odsłuchu zakłócił nam kapryśny napęd Cayina, który nie chciał współpracować z Liturgią św. Jana Złotoustego op.31 Sergiusza Rachmaninowa (do końca testu wyraźnie jej nie lubił). Jednak nie źródło było przedmiotem analiz. Na szczęście, bo z tak zawodnym mechanizmem ciężko się przeprosić i spokojnie kontynuować nasze ulubione wieczorne smędzenia. Wróćmy jednak do lampki. Kiedy już udało się pokonać fochy Cayina, do naszych uszu dobiegł przyjemny, ciepły dźwięk lampy. Allegro Vivace z I koncertu fortepianowego Rachmaninowa (mam do niego słabość) z Byronem Janisem w roli głównej, zabrzmiało nadzwyczaj przyjemnie, przynajmniej przy cichym słuchaniu. Początek był więc zdecydowanie obiecujący. Idąc za ciosem przekręciliśmy gałkę potencjometru zdecydowanie w prawo i... (tu pada stek wyzwisk, których autor tejże recenzji pragnie oszczędzić czytelnikom). Nie wiem czyja to zasługa - wzmaka czy moich kolumn (ich połączenia?). Za mało było czasu na test, i siłą rzeczy był on bardzo pobieżny. Jeżeli przy cichym słuchaniu można było mówić o w miare precyzyjnej przestrzeni, to przy wyższych zakresach głośności takie zjawisko nie występowało. Nie zaobserwowano również równowagi tonalnej, która pobiegła tłumnie w góre pasma. Mnie to osobiście raczej nie denerwowało, natomiast kolega, który "asystował" przy odsłuchu, przy włączeniu 72 kawałka z "naszej" lukarowej testówki podwinął ogon i chciał uciekać (jak mój pies, kiedy włączałem płytę Fadeovera w domu). Znaleźliśmy więc granice tego wzmaka (z czego niemalże byliśmy dumni - przecież po to testowaliśmy). Jak się później okazało znajdowanie tejże było dziecinnie proste, także na kilku innych nagraniach, zwłaszcza dużych składów. Nie jest to bynajmniej wadą 35 watowej lampy, raczej jej urodą, którą można akceptować lub nie. Kwestia gustu. Postanowiliśmy zatem wrócić do cerkiewnych modłów. Zmieniliśmy więc płytę w odtwarzaczu i tym razem, (dzięki wielkiej pomocy jednego z właścicieli przybytku), kapryśny Cayin łyknął haczyk i przystał na współpracę. Mała rzecz a cieszy. W nagraniu tym (dodajmy dość przeciętnie zrealizowanym) MT-35 znowu pokazał swój ciepły, przyjemny charakter brzmienia, z obszernym, miłym basem, ciekawą średnicą i spokojną górą. Na głos "popa" odpowiadali "wierni", stopniowo przechodząc z pianissimo do mezzoforte, które kończyło się punktem kulminacyjnym nieco poniżej poziomu fotre. Urzekające - do czasu aż potencjometr alpsa nie osiągnął godziny 13. Wówczas dobiegły nas rytmiczne trzaski w obu kanałach, których nieco znużony realizator płyty zapewne nie przewidział. Oj, zdziwiłby się biedaczek, gdyby odkrył coś takiego. My, z końskim uśmiechem na twarzy (i smutnym sercem), znowu byliśmy górą. MT szybko się poddał. Test nie byłby jednak kompletny, gdybyśmy nie posłuchali jazzu. Ponoć małe składy + lampa = uczta audiofila. No to jedziemy (i pojechaliśmy). Ewa Uryga, na której koncert spóźniliśmy się wczoraj przez własną pazerność (a której pozytywny rezultat stanowi niniejsza recenzja), zabrzmiała cieplutko, mięsiście i niesamowicie wiarygodnie. W "A Child Is Born" Jonesa, Ewa stworzyła ciekawą i realistyczną kreację nastroju, z bogato zdobioną paletą barw. Stereofonia i autentyzm źródeł pozornych nie pozostawiły najmniejszej wątpliwości, w imię czego konstruktor tracił czas na tworzenie tego lampiaka. Po kolejnym doświadczeniu już wiedzieliśmy. Stworzył go do jazzu. Wyłącznie do jazzu. Niestety, nie dane nam było rozkoszować się dłużej urokiem wokalistycznego misterium, ponieważ czas naglił (wciąż naiwnie wierzyliśmy w nasze polskie drogi, hehe). Zdołaliśmy jeszcze zapuścić ostatni kawałek z płyty Ballads for Ella (która po kolejnym kawałku miała stać się świetlistym punktem na firmamencie szarzyzny), żeby przekonać się, że bas ma się dobrze. Ba, nawet bardzo dobrze! W Black Cofee solówka basisty rozbujała nasze zassane żołądki, sprawdzając przy okazji stan okiennic Puzona. Bez namaczania, tfu...subwoofera. Dalsza część kawałka upłynęła pod znakiem wzoszenia się w górnych warstwach stratosfery, z malutkimi odchyleniami w strone piekła (tam też chłopaki nieźle dają czadu). Siłą woli i heroicznym przebłyskiem rozsądku zdobyłem się na wyłączenie płyty i wyskomlenie prośby o pospieszne podłączenie następnego z testowanych urządzeń - Cayina TA 30 (tym razem na EL34 słowackiej produkcji JJ Electronics). Siłą rzeczy odsłuch drugiego z testowanych urządzeń musiał odbyć się w trybie ekspresowym (o ile nie da się tego powiedzieć o pierwszym teście). Płyty wirowały w odtwarzaczu (który tym razem, z litości chyba, okazał stoicki spokój), z taką samą szybkością jak nasze łapy w roli zmieniarek, kiedy usiłowaliśmy w kilkanaście minut rozszyfrować charakter brzmienia TA 30. Nie przeszkodziło to jednak w wyciągnięciu pewnych prostych wniosków. Przede wszystkim duże zmiany zaszły w basie, który pełni tutaj rolę tła, choć jego brak nie jest specjalnie dokuczliwy. Drugi lampiak okazał znacznie więcej wyrozumiałości dla kameralistyki jak i rozpasanych składów. Urządzenie uniwersalne? Niekoniecznie, choć znacznie bliżej niż MT 35. "Asystentowi" (recenzenta z bożej łaski), góra wydała się znacznie znośniejsza, mimo niedostatków basu. Miałem podobne skojarzenia.Zarówno Byron Janis jak i Chór Moskiewski wykonały swoją robotę tak, że Rachmaninow byłby z nich dumny. Odniosłem pobieżne wrażenie, że silnym punktem tego wzmaka była stereofonia (która stała na wyższym poziomie niż w MT 35). Być może była to zasługa podpięcia minitorów pod 8 omowe odczepy. W tym miejscu należy się bardzo ważne sprostowanie. Gros recenzji MT 35 przeprowadziliśmy z wykorzystaniem 4 omowych odczepów, więc wrażenia, którym się dziele powstały przy użyciu powyższych. 8 omowe pograły zbyt krótko, żebym mógł wyciągać jakiekolwiek wnioski. Szkoda. Na szczęście recenzja TA 30 rozpoczęła się już od użycia złoceń z "ósemką" w nazwie. Jazz nie miał tak silnej podstawy basowej, lecz jak już wspomniałem, jej brak był mało odczuwalny. Może gdybym miał wykorzystywać TA w dużym pokoju? Wówczas Haydny musiałyby zapewne oddać pola nieco poważniejszym Beethovenom (posiłkując się terminologią Vienny). Tak się jednak nie stało, i w małym pomieszczeniu TA zagrał ciekawym, lekkim i jakby mało lampowym dźwiękiem. Ciekawym na tyle, że szybko zaskarbił sobie moją szczerą sympatię. Nawet siedemdziesiąty drugi kawałek z testówki nie dokuczył kopułce i naszym "słuchom" (mimo wykorzystania w odtwarzaczu filtra HDCD). Kończąc test utwierdzaliśmy się więc w przeświadczeniu, że TA nadaje się znacznie lepiej do biegunowo przeciwnego mateiału jakim jest orkiestra i mały skład jazzowy. Może gdybyśmy mieli pod ręką Mansona, albo innego "głośnego chłopca", mielibyśmy haka na TA 30. A tak nie mamy, a to klops. Jedyne wątpliwości jakie mną targają, dotyczą całości Cayina TA 30. Kupując lampę oczekujemy przecież charakterystycznego brzmienia. Skoro TA "sieje chłodem" nasuwa się więc proste pytanie, czy w tej cenie nie znajdziemy tranzystora, który (grając podobnie) bezobsługowo posłuży nam na długie lata. Chwilowo nie umiem na nie znaleźć odpowiedzi. Pewien jestem natomiast tego, że Panowie z katowickiego Puzona nie zgodzą się z naszym spostrzeżeniem. Słuchali tego wzmaka wielokrotnie w różnych konfiguracjach i ponoć potrafił tam pokazać ładny bas i ciepłą średnice. Wierze na słowo - opisuje zaś to co sam usłyszałem. A swoim uszom ufam. Ufam również w kompetencję właścieli Puzona i do nich kieruje prośbę, aby czytając ten wątek (bo wiem, że przeglądają forum), dopisali swoje odczucia z odsłuchów obydwu lampek. Warto, bo jeżeli chciało mi się przejechać pół Polski, żeby osobiście posłuchać jak grają, to z pewnością znajdzie się kilku innych forumowiczów skłonnych wydać Władka (100zł) na wache i przyjechać do Katowic. A warto, bo mają tam dobry sklep. Nazywa się Puzon. Żeby nie było posądzeń o łapownictwo (o co w naszym pięknym kraju nie trudno), niżej podpisany nie ma nic wspólnego z branżą audio, a sklep wychwala, bo jak to powiedział jozwa maryn: "klient nie musi kupić, klient natomiast musi wyjść zadowolony". Ja wyszedłem i z chęcią wróce.

 

lekko przygłuchy i wciąż jeszcze roztrzęsiony (po odsłuchu)

SOVAJAZZ

 

P.S.

aaa.. i darujcie ten "magazynowy" styl... chciałem się zabawić w redaktora, wolno mi, nie? ;)

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/2994-chi%C5%84skie-lampki-do-4kz%C5%82/
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem piszesz mało konkretnie. Na początku trochę się pogubiłem - "ale wróćmy do..." - takie wstawk mogą zdezorientować czytelnika. Poza tym widać, że jesteś bardziej melomanem, niż audiofilem, jak sam mówiłeś na spotkaniu.

Kiedy podoba Ci się jakaś cecha, zatrzymaj się przy niej na dłużej. Opisuj swoje własne wrażenia z odsłuchu i nie zastanawiaj się nad tym, czy sprzedawca uważał inaczej. Twoja opinia jest zapewne jedną z wielu, jaką przed odsłuchem przeczytają ludzie zainteresowani tym wzmacniaczem i nie musisz się na forum martwić, jak toto zagra rocka. Większość z nas wie że słuchasz Jazzu :-) i weźmie to pod uwagę.

 

A 50km do mnie z Haydnkami nie zrobisz... Oj Sova, Sova:-)

spokojnie Panowie, wpis powstał w 15 minut. Machnąłem go.. z nudów :DDD

Reasumując lampki pikne i ładnie grają ale... no właśnie.. ale... rozejrze się za MF A3 i innymi tranzystorami w tej cenie, o podobnym brzmieniu. Dopiero po tym doświadczeniu skonkluduje mój pierwszy wpis. Chwilowo postawiłem kilka pytań bez odpowiedzi licząc na Wasze, słuchaczy, reakcje. Miałem ograniczoną możliwość skonfigurowania systemu (czas mnie naglił), stąd prośba o wpisy. Wówczas będziemy mieli bardziej miarodajną charakterystyke brzmienia tanich lampek. Myślę, że forumowicze byliby tym szczerze zainteresowani. Ja tylko rozruszałem temat :)

w małym, max. 15m2, głównie dlatego że długi. Szerokość nie więcej niż 3m. Haydny stały blisko ścian bocznych (czego nie lubią), co również mogło mieć znaczenie przy poprawnym odtwarzaniu szerokości sceny w klasyce.

 

ehh... zazdroszcze tym, którzy mają możliwość testowania urządzenia przez tydzień lub dwa. Takie około-godzinne odsłuchy są raczej rykoszetem, niż wiarygodnym testem.

Witam

Do Sovajazze

Dziwię Ci się ,że po odsłuchach wzmaka lampowego chcesz szukac innego wzmacniacza tranzystorowego, i że podobno słuchasz duzo jazzu.No chyba że były to nie zadobre konstrukcje lampowe. Ja juz w swoim domu miałem troche klocków i to z szerokiego przedziału cenowego tzn. o nie których tylko mogłem sobie pomarzyć. Do czego zmierzam. Niedawno zakupiłem wzmacniacz lampowy którego miałem na testach około 2 m-ce u siebie w domu i w porównaniu bezpośrednio z MF A2 poprostu zostawił go daleko w tyle, a kosztuje nie mniej.Żałowałem jedynie tego że, musiałem tak długo dochodzić do tego i wydawać troche kasy na przeróżne tranzystory, którym i tak póżniej coś brakowało.Nie twierdzę, że lampa którą mam to już nie wiadomo co.Ale naprawdę jest lepiej- jakie moje było zdziwienie, kiedy to po odsłuchach około 2 tygodni załączyłęm MF i byłem załamany jak to gra płasko, bas płytki wogóle jakiś wąski zakres przenoszenia a o barwie to juz nie wspomnę-a kiedyś byłem pod wrażeniem tego wzmaka.No i szybko go sprzedałem:)).Moi znajomi kiedy posłuchali lampy,również zapragneli zakupic coś podobnego i stało sie mają lampę za 3,5ty.zł a w odstawkę poszedł Densen DM20 i DM 30. Te nasze lampy graja w single-eden i pochodzą od mojego kolegi z Oławy.Wychodze z założenia,że błedne jest porównywanie wzm.lampowego z tranzystorem, przecież to jest całkiem coś innego.Oczywiście porównujmy lampy z lampami i odwrotnie. Ale do tego wszystkiego potrzeba jest dojść samemu po wielu błędach i innych wyrzeczeniach. Pozdr

Gość miroalien :

(Konto usunięte)

Witam!

Chińszczyzna w chwili obecnej jest tragiczna. Myślę, że za 25 lat dzielni

kolesie-podrabiacze dogonią resztę Świata w high-endzie. Nie wierzę,

że w kraju zniewolonym przez zwyrodniały ustrój komunistyczny można

robić dobry sprzęt audio, a zwłaszcza oparty na lampach. Nie ma takiego

kraju komunistycznego na Świecie w którym jakiekolwiek produkty

obojętnie z jakiej branży byłyby wyprodukowane dobrze, bez wad,

sumiennie, rzetelnie, z wysoką jakością, z naciskiem na każdy detal itd.

/No może swego czasu wyjątek Polish Vodka z Polski. Ha ha ha ha ha ha.../

No i z wyjątkiem radzieckich lamp elektronowych różnych typów.

Na serio żadna Komuna jeszcze niczego dobrego dla Świata nigdy nie

zrobiła. Szkoda, że Chiny nie mogły mieć równego startu z Japończykami.

Teraz byłaby to potęga większa nawet od Stanów Zjednoczonych.

Nasz kraj też został zniszczony. Koledzy, piszemy tutaj na tym forum

o różnych rzeczach. Marzymy o sprzęcie. Ale niestety często nas na ten

wymarzony sprzęt nigdy nie będzie stać. Mamy gówniane zarobki

i wegetujemy. Dobrze, że mamy to forum i możemy sobie czasem pogadać,

pomarzyć itd. Z drugiej jednak strony ktoś mi powie, że narzekam, że

wydałem na sprzęt i płyty w przeciągu 10 lat jakieś 20 000 zlotych.

Może to i jest jakiś dorobek, ale zazwyczaj były to klocki używane

i nie zawsze sprawne w 100- stu procentach. Naprawy, modyfikacje,

zamiany, sprzedaże, poszukiwania, rozterki, wtopy, sukcesy, euforie,

odkrycia, niespodzianki itd. Jestem już tym zmęczony. Teraz ciężko

jest sprzedać jakiś dobry klocek stereo, bo wszyscy dostali "pierdolca"

na punkcie kina domowego. Sprzedaję ten scheiss w moim sklepie

na codzień i mdło mi się robi jak słyszę tą tandetę chińską, malezyjską,

czy tajwańską. Co za czasy. Pieprzona tandeta, pieprzony plastik.

Jeśli ktoś słucha muzyki z odtwarzacza DVD za 500 złotych i określa

siebie audiofilem to powinien zrobić sobie od razu lobotomię.

Nie chcę tutaj nikogo urazić. Wielu ludzi nawet sobie sprawy nie zdaje

jak wspaniale może grać dobry sprzęt stereo. Gdy widzę smętne twarze

ludzi w moim sklepie patrzących z uwielbieniem na plastikowe amplitunery

i tandetne DVD. I te mularskie pytanie: "Czy ma Pan zestaw kina domowego wysokiej klasy za 1000 złotych?" Nie wiem, czy gdybym był

totalnym tempakiem, czy miałbym odwagę zadać w publicznym miejscu

takie pytanie na poważnie. Czy Polakom całkiem już pomieszało się

w głowach. Chore czasy mamy. Zbydlęcenie gustów do minimum.

Dlaczego Unia Europejska nas chce? Oni wiedzą, że będą mogli tu sprzedawać plastikowy syf wyprodukowany w Chinach. Będziemy śmietnikiem Europy. Już nim jesteśmy. Wystarczy dać tu przykład

laweciarzy, czy porównać jakość tych samych produktów w sklepach

w Polsce i na Zachodzie. Dlaczego ten sam szampon kupiony w Monachium

i w Gliwicach jest inny, gorszy. Mniej się pieni, słabiej pachnie, jest mniej

wydajny. Zagadka? Nie!!! Oni wiedzą, że mogą nas oszukiwać. Polak

musi się nauczyć WYMAGAĆ lepszej jakości. Nie chcę tutaj pisać o sprzęcie

audio, czy wydaniach płyt CD, bo wpędzę Kolegów jeszcze w kompleksy.

Dlatego WYMAGAJMY!!! Bądźmy wybredni. Nie dajmy się! Nie kupujmy

syfu. Chrońmy Polskę przed zalwem plastikowego syfu. Jeśli przestanie

się sprzedawać to bedziemy mieli szacunek na Zachodzie. Wiadomo, że

zakupy są uzależnione są od finansów. Ale lepiej high-end na raty niż

syf od razu za gotówkę. Jako handlowiec widzę dziwne zjawisko wśród

zamożnych ludzi, którzy mając często ogromne możliwości i rezerwy

pieniężne kupują gówniany sprzęt, który nie zasługuje nawet żeby

dać w niego z trepa. To wstyd! Brak pasji, zainteresowań, wiedzy, poczucia

jakości, wymagań, ambicji to przyczyny tej dewiacji. Prostactwo straszne.

Taki jeden z drugim ma dom 400m2 z basenem. Przed domem stoi naj-

nowszy Audi TT, w domu wśród marmurów, obrazów ze skóry na ścianach,

tandetnych mebli z IKEI, stoi cudowna wieża DAEWOO lub kino plastikowe

Sonego lub Pioneera plus kolumienki Quadrala "Odin". Brrrrr... Fuj...!!!

Sprzedając sprzęt audio czy video niezależnie od możliwości finansowych

klienta zawsze staram się wyperswadować jakość produktu i korzyści

z tego wynikające. Muszę się pochwalić, że wielu uratowałem i oświeciłem

w dziedzinie dobrego Stereo. Jeśli ktoś raz poczuje raz co to jest prawdziwe stereo to nie ma odwrotu. Ale trzeba mieć otwarte ucho i serce.

Są jednak przypadki nieuleczalne i chorobotwórcze - takie jak naprzykład

wielbiciele firmy Philips czy Thomson. Trudno niektórzy sami zgotowali

sobie ten los i odkryli lepszy świat plastiku...

Muzyka to sztuka. Sprzęt high-end to też sztuka. Nie każdy jednak potrafi

odbierać sztukę i odczuwać przy tym przyjemność. Tutaj na tym forum

jest wielu kolegów którzy czują ten rodzaj sztuki. Trzymajmy się razem! Dzielmy się wiedzą i wrażeniami nawzajem i podtrzymujmy się na duchu w tych trudnych i smutnych czasach recesji i upadku moralności producentów sprzętu.

Pozdrawiam serdecznie Wszystkich!

:)

Odnośnie sklepu Puzon to muszę przyznać, że lubię kolesi. Mają wiedzę,

przychodzą tam różne świry /w pozytywnym znaczeniu/ i można sobie

trochę pogawędzić i posłuchać. A jeśli chodzi o ten ich CD player z Cayina

to powinni go wywalić na złom. Moich kilku dobrych płyt też nie chciał

czytać. Kaszana Czajna...

Pozdr.

:)

=> mikroalien

Chyba poniosły Cię nieco emocje, albo miałeś słabe obroty w sklepie. Chyba nie chodzi nam wszystkim o sprzęt chiński o jakim piszesz. Na forum nie rozmawiamy o tanich kompletach tzw. "kina domowego", a tym bardziej za 1kzł. Cayin, Opera czy Vincent to względnie małe firmy, ale działające przy ogromnych kombinatach nowej chińskiej gospodarki. Poniekąd prawdą jest, że nie jest możliwe stworzenie sprzętu hajend w krajach pozbawionych know-how i zaplecza finansowego, ale w przypadku Chin wygląda to trochę inaczej. Do tego kraju pompowane są bowiem codziennie miliardy dolców w formie inwestycji bezpośrednich i dyfuzji inowacji oraz know-how. W efekcie tania, ale mobilna siła robocza przy niewielkich nakładach jest w stanie stworzyć dobry, a nawet lepszy produkt, niż w konkurencyjnych zakładach w innych częściach świata. Po prostu koszt krańcowy pracy jest niski, a ekonomia skali ogromna, czyli robią tanio, dużo i dobrze! Ale co to znaczy: dobrze? Tutaj wkraczamy na najtrudniejsze dla żółtych pole - marki. Firmy takie, jak Audio Note, Musical Fidelity czy Jolida (nota bene robiona w Chinach...) oprócz zaplecza technicznego mają znane, dobre i silne marki. Cayin takiej marki jeszcze nie ma, ale popatrz co zrobiono choćby w przypadku Skody - to oczywiście nieco wyświechtany, ale niezły przykład. Tak więc nie jest prawdą, że chińskie produkty to syf. Syfem jest tani plastik, o którym piszesz, ale nie monobloki za 30tys. szt. Poza tym nie zapominaj, gdzie tam, gdzie produkowano dużo dla wojska, tam robiono najlepsze lampy, czyli m.in. właśnie w Chinach. Życzyłbym sobie, aby w Polsce istniały takie możliwości, jak właśnie w Chinach, choć to, co piszesz dalej o Unii jest po części prawdą. Tyle, że do tych rozważań służą chyba inne miejsca... Pozdrawiam i życzę uśmiechniętych, szczodrych i zdecydowanych klientów w nadchodzącym tygodniu.

Faktem jest też to że Chiny mają potężny rynek wewnetrzny a odsetek ludzi bogatych tam to sredni europejski kraj.Są tam pieniądze i zapotrzebowanie

na sprzęt wysokiej klasy więc i są odpowiednie produkty produkowane w dużej ilosci.

Własnie dzięki temu że sprzęt nie ma "marki" jest w naszym zasięgu finansowym.

Tajwan to też Chinczycy a nasze komputerki to 99,999 % Made in Taiwan.

->broy

Sądzę że na zachodni rynek chińskie firmy będą produkować sprzęt "wierny" temu co zostało nagrane ale w samych Chinach rozterki "rzeczywistości" nigdy nie były rozpatrywane tak jak na zachodzie. Tzn technika techniką ale w ich sztuce jak i rzemośle nigdy nie chodziło o to aby dojść "do absolutu" / "przekazania rzeczywistego stanu z innego czasu czymiejsca". Ich malarstwo, muzyka, architektura czy rzeźba nie przedstawiały indywidualnej refleksji tylko systemowy twór kulturalny idealnie wpisany w społeczeństwo.

 

Z tego też powodu sami chińczycy i za cesarza i za komuny nie chcieliby kupować sztuki (czy to malarstwa czy nagrań) rzeczywistych tylko sztukę pasującą "do reszty" w skali społecznej. Jest to ogólnie problem kultury wschodu gdzie jednostka jest zdominowana przez zbiorowość i nikt nie ubiera się i nie wyraża do dzisiaj w pełni własnych poglądów ale pokazuje to co powinien - kupują to co modne a nie to co pozwala im się zrealizować. Dlatego tak silna jest na wschodzie instytucja rodziny bo tylko w rodzinie można mówić co się uważa i nie zostać za to napiętnowanym. W Japonii mimo gwałtownego rozwoju technicznego i społecznego życie do dzisiaj obraca się głównie wokół życia w firmie i własnym środowisku. Różnicą jest przyzwolenie w Japonii na pełną, czesto dziwaczną samorealizację w różnych hobby - nie mogących jednak wpływać czy tyczyć się innych ludzi. Dlatego twórczość i nauka w Japonii ma lepsze warunki rozwoju niż w Chinach gdzie skrępowanie psychiczne człowieka jest dużo większe. Z analiz rynku w Chinach wynika że klienci wyłącznie skupiają się na aspektach "wierzchnich" i tak przez długi czas jeszcze zostanie. Sprzęt na Chiny powinien być złoty z czerwonymi wstawkami - połączenie bogactwa, długiego życia i radości.

 

Swego czasu w ZSRR zakazano sztuki abstrakcyjnej i konkretnej (koniec lat dwudziestych) gdyż "co się może kryc pod czarnym kwadratem na białym tle?" :-) i wprowadzono socrealizm. To jest jeden z przykładów wschodniego myślenia.

->broy

W Chinach nie będzie się produkować sprzętu o wysokiej jakości przekazu bo oni sami nie są tym zainteresowani. Dla Vincenta pracują inżynierowie niemieccy, podczas gdy na rynek chiński "firma matka" oferuje także droższe, "bogatsze" modele projektowane już przez chińczyków i wewnątrz nie mających wiele wspólnego z hi-fi.

Po prostu chińczycy sami z siebie nigdy nie bedą prowadzić takich badań nad materiałami i przetwornikami jak Spendor, Focal czy ScanSpeak bo jest to ich zdaniem bardziej śmieszne niż poważne. Oni tego nie potrzebują i raczej sprzedadzą nam pozłacaną wersję podstawową pod nową nazwą niż będą się męczyć produkcją wysokiej jakości urządzeń z parowanymi częściami. Wewnątrz Cayin i innych "chińczyków" są elementy i markowe i bardzo tanie. Markowe to chyba tańsze i gorzej wykonane serie części pchanych na eksport bo w testach oraz opiniach na sieci krytykuje się to co w nich siedzi (np w testach kondensatorów )mimo że posiadają oznaczenia firmowe - więc albo to są podróbki elementów albo gorszy sort na czym i tak im nie zależy bo sami nie przywiązują do tego wagi.

 

Podsumowując. Kupując taki wzmacniacz nigdy nie będziemy pewni czy po utracie gwarancji (często przed) nie zacznie się on rozregulowywać i tracić parametry. Jest to niepewna inwestycja i ja bym nie inwestował pieniędzy w produkt co do którego nie mogę mieć ograniczonej nawet pewności.

do miroalien - piszesz stereo przez duże 'S'... no, no... nie bądź takim ortodoxem.

a co do sprzedawania tandety w polsce to sprzedaje się to, na co ludzie mają kasę. często ci, co mają jej więcej ulegają modzie kupując to samo co trochę biedniejszy kolega - i całe osiedle domków jednorodzinnych ma wieże daewoo.

to oczywiście proste wytłumaczanie, ale moim zdaniem przyczyna jest inna: Polski rynek jeszcze się nie nasycił - i dlatego ludzie kupują to co najtańsze by zaspokoić swoje pragnienie "posiadania". to normalne zjawisko w krajach rozwijających się. Potem, kiedy (jeśli) społeczeństwo się nasyci, nie będzie potrzeby już kupowania czego kolwiek - wraz ze wzrostem majętności obywateli wzrasta zapotrzebowanie na towary luksusowe.

jako naród jesteśmy strasznie biedni a nie głupi - a propos - zna ktoś wyniki testu IQ przeprowadzonego przez TVN?

  • Redaktorzy

Piotr, wydaje mi sie ze rozciagasz efekty, ktore dal konfucjanizm plus kolektywizacja, na calosc dalwkowschodniego spoleczenstwa - o ile mozna uzyc takiego okreslenia.

  • 1 miesiąc później...

Oczywiscie. Monobloki Cayin niestety niestety nie pamietam jaki symbol. Wartosc ok 15.000 PLN. Oraz Opera Reference 5.5.. Bardzo mi sie podobały obydwa choc grały róznie. Cayin gral skrajami pasma a Opera bardziej srednica. Dzwiek spokojny, zrównoważony, naturalny. Poezja. Polecam wybrac sie na odsłuch do Audiofila.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.