Skocz do zawartości
IGNORED

Japońskie wydania CD - o co tu chodzi ?


piter

Rekomendowane odpowiedzi

audiofil123

Ale Ty chyba piszesz caly czas o K2/XRCD itp.

Ja o "normalnych" wydaniach japońskich i w tej chwili mam wrażenie obcięcia pewnych szczegółów...

Pogram sobie na nich dłużej sprobuje się przyzwyczaić i zobaczymy jak to będzie za jakis czas.

piter => też sporo kupiłłem Japońskich wydań M.Davisa i w większości jakość jest sporo lepsza od oryginałów.

Ale ma to sens w przypadku starszych nagrań - gdy nie ma oryginalnego dobrego wydania,

bo te Japońskie wydania nie są pozbawione wad, mają pewne wyostrzenia, dźwięk nie jest taki płynny -plastyczny - czuć pewną sztuczność itp.

Ale jeśli oryginał praktycznie nie nadaje się do odsłuchu no to nie ma o czym gadać - trzeba zakupić Japoński remaster.

Nie mówimy tu o XRCD - bo to osobny temat.

piter,

 

ja mówię o wszystkich japończykach - nawet wydania współczesnych płyt są lepsze. Tak jak napisałem wyżej określeniem K2/xrcd może się tylko posługiwać JVC ale zarówno Toshiba jak i inne japońskie wytwórnie dostępne na tej stronie najprawdopodobnie używają systemów bliźniaczych. Mam wiele klasyki jak i trochę rocka i wydania niejapońskie odpadają w przedbiegach. Wsłuchaj się uważnie

audiofil123=> był okres kiedy zachwycałem się bezkrytycznie Japońskimi remasterami,

ostatnio - gdy właśnie dobrze posłuchałem ;-) dostrzegam minusy Japończyków.

One trochę wpaczają prawdę ,zniekształcają oryginalne nagranie, no może trochę przesadziłem ;-)

gutekbull, 21 Lis 2006, 23:54

 

japońskie remasteringi wyciągają wszystko co jest zawarte na taśmach - dlatego bardzo często również obnażają złe nagrania. Szczególnie to dotyczy realizacji z lat 70-80 gdzie powstało wiele fatalnych nagrań i stąd najprawdopodobniej Twoje wrażenie. Ja porównywałem wiele płyt i nie stwierdziłem ani jednego przypadku zeby japończyk grał gorzej. Wręcz przeciwnie - niejapońskie remasteringi są bardzo często nienaturalnie skompresowane co wychodzi dokładnie na dobrych sprzętach

 

Pozdrawiam

audiofil123 => ja już byłem na tym etapie bezkrytycznych zachwytów ;-)

Nie razi cię pewna sztuczność ?

No ,ale ustalmy jedno ,ja lubię Japońskie remastery ;-)

gutekbull, 22 Lis 2006, 00:08,

 

gdybym stwierdził jakąkolwiek sztuczność to bym przestał kupować bo nie lubię być oszukiwany. Na wielu nagraniach słychać źle nagrany bas, za blisko mikrofony przystawione do perkusji, matowy fortepian itd. Japończycy bezwzglednie obażają amatorszczyznę jednych realizatorów i perfekcję innych - za to ich uwielbiam

 

Pozdrawiam

Panowie!!!Tylko analog może być wiarygodnym porównaniem.Namawiam do odsłuchów naprzemiennych-wtedy zrobicie to co powinniście-zapomnicie o CD-ja już zapomniałem!Pozostaje tylko problem tego co na analogu nie zostało wydane.Wtedy niestety musimy się męczyć tą sterylnością CD przyjmując,że i tak tego materiału nie ma do czego porównać.Pozdrawiam.

Andrzeju też lubię analogi ale niestety nawet najlepszy analog nie sprosta hi-endowemu CD. Analog - i mówię tu również o japońskich plytach analogowych po remasteringu i cięższych od klasycznych - może tylko konkurować z dobrym CD w średnicy, ale pozostałe pasma nie mają szans. Analogowy dzwięk potrafi być przyjemny ale szczególnie w sferze mikroinformacji i dynamiki nie ma szans. Mimo jednak tego nadal trzymam stare płyty i od czasu do czasu na nich gram

 

Pozdrawiam

andrzej analogowy => to co ? Mam se patefon kupić ;-)

Może taki z korbką ;-)

 

A jak jest z płytami - ich trwałość ? 10 odtworzę płytę i do śmieci ?

audiofil123, 22 Lis 2006, 12:50

 

>Andrzeju też lubię analogi ale niestety nawet najlepszy analog nie sprosta hi-endowemu CD. Analog -

>i mówię tu również o japońskich plytach analogowych po remasteringu i cięższych od klasycznych -

>może tylko konkurować z dobrym CD w średnicy, ale pozostałe pasma nie mają szans. Analogowy dzwięk

>potrafi być przyjemny ale szczególnie w sferze mikroinformacji i dynamiki nie ma szans. Mimo jednak

>tego nadal trzymam stare płyty i od czasu do czasu na nich gram

>

>Pozdrawiam

 

Ale to rejony 30.000,- Czytałem opis podobnej walki,wygrana na punkty cedeka.

Zejdżmy trochę niżej i cedek ze wstydu chowa się w Red Book,skąd nie powinien był wyjść.

Patefon też trzeba mieć choćby dla odtworzenia płyt z lat 20........Lepiej mi grają niż odtwarzane na wkładce współczesnej np shure 78.Niektóre z moich analogów mają 30 lat i były grane ze 100 razy,bez jakiegoś wielkiego uszczerbku/a może z wiekiem słuch mi stępiał--na pewno tym bardziej,że mam za sobą bogatą działalność w kapelach rockowych w latach 70 gdzie się nie oszczędzało słuchu.Wypowiedż dałem trochę przekornie dla wywołania twórczego fermentu.A tak na koniec----miałem całą dyskografię Weather Report na CD teraz mam na analogach,bardziej mi pasuje---jednak---- na temat gustów się nie dyskutuje.Pozdrawiam i dalej zazdroszczę kolegom mających dobre/czyli najczęściej drogie cd-ki.

O jakiej skali skomplikowania jest mowa, kiedy dywagujemy nad różnymi wydaniami i rodzajami remasteru tych samych płyt, można się zorientować czytając ten artykuł

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ja znalazłem natomiast ciekawą rzecz na japońskim tłoczeniu LP Led Zeppelin Physical Graffiti.

Otóż w "In my time of dying" wokal i gitara są w odwrotnych kanałach w porównaniu z tłoczeniem niemieckim i tym co mam na CD( czyli na niemcu w prawym a na japońcu w lewym) perkusja i bas chyba bez zmian.

Czy zdarzyło się Wam spotkać coś takiego w przypadku innych japońskich edycji (LP bądź CD) ?

Nie sprawdzałem po kolei wszystkich kawałków bo taka żonglerka płytami mnie nie bawi ale pewnie jeszcze coś by znalazł.

Na dodatek japońce zrobili rzecz kretyńską. Jakby ktoś nie wiedział "In my Time..." Kończy się kilko-kilkunasto sekundową ciszą po której jest kaszelek i gadki w studio. Na japońcu jest tak: Plant kończy śpiewać cisza -Słychać syczenie taśmy po pół sekundy następuje cisza absolutna (myślę : wycieli kurde kaszelek) po kilku sekundach wraca syczenie i jest kaszelek. Gościa który to zrobił bym po prostu udusił

Ten LP to stare tłoczenie choć raczej nie pierwsze. Czy gra lepiej od niemieckiego trudno powiedzieć bo niemiec jest mocno zniszczony ale chyba ma większego "kopa"...

Gość jamówię

(Konto usunięte)

japońskie wydania są kapitalne i basta K-2 są po za dyskusją.

 

Sorry to mój trzeci wpis tutaj i do tej pory się nie przedstawiłem wybaczcie.

 

Łałr Bałałr -Ci z Was którzy odwiedzaja forum HFiM mnie znają,z nieznanych powodów nie mogłem zalogować się pod znanym nickiem.

Na płycie "Sonny Clark Trio" fortepian jest po przeciwnej stronie, ale ponieważ japończyk pod względem jakości bije wydanie Blue Note tej samej płyty więc domniemywam, że jednak oni mają rację ale oczywiscie nie mam pewności

Kind of Blue - HQD- High Quality Disc, Sony.

Pisałem o tej płycie w wątku gutekbull`a. Nie jest to XRCD, tylko jakiś nowy format Sony. Z całą pewnością brzmi inaczej niż tradycyjna wersja dostępna w każdym Empiku i M&M. To co rzuca się w uszy najbardziej to faktycznie analogowość tego brzmienia. Jest mniej metaliczne/dźwięczne, zdecydowanie łagodniejsze, nie tak agresywne w zakresie wysokich tonów. Do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać czy to nie wada – gdy trąbka Milesa przestała gryźć w ucho upodobniając się barwą z saksofonem ( w którym też brakuje mi nieco tej metalicznej odpowiedzi). Przyznaję, że mnie to zirytowało, czyżbym na tyle przywykł do `złej` nie japońskiej wersji? No ale posiadam w domu saksofon i to co słyszałem ze starej płyty wydaje mi się bliższe prawdy niż to co serwuje japończyk. Tak więc wystawiam poważny minus w tej kwestii.

Niestety dalej sprawa się komplikuje :). Japończyk podaje więcej informacji, jest czytelniejszy. Kontrabas już nie plumka plami, są to wyraźnie zdefiniowane, i kontrolowane dźwięki. Podobnie fortepian, koniec z rozmyciem, pięknie czytelne wszystkie uderzenia w klawisze. Talerze, ok. mniej metaliczne ale czystsze ??? ciekawe prawda. Dźwięk całościowo jest jakby lżejszy, ma nieco mniej wypełnienia, jest łagodniejszy (taki bardziej analogowy) ale za to czytelniejszy, z większą ilością detali.

No i teraz pytanie co jest lepsze w takim razie? To po części kwestia indywidualnych upodobań i kompromisów. Co jest dla was do przyjęcia, z czego nie zrezygnujecie za cenę np.: lepszej kontroli basu.

Osobiście najbardziej irytuje mnie ta utemperowana góra, utrata blasku dęciaków, talerzy jest to dla mnie nienaturalne i nie rekompensuje mi tego większa czytelność. Za to reszta jest bardzo ok. Generalnie więc płyta jest akceptowalna, ale z pewnością nie ma co wpadać w absolutny zachwyt. Czekam teraz na nowy master amerykański, który poprawi to co japończycy skwasili, a resztę pozostawi (ewentualnie doda więcej ciała bez utraty przejrzystości i detali).

 

Może to kwestia jakiegoś obłędu japońskich audiofili na tle analogu, analogowego brzmienia? Może to kwestia zmysłu słuchu, to co dla nas jest dźwięczne w sam raz, dla nich jest już za ostre?

Podobne aspekty zauważyłem w Brother In Arms JVC XRCD z tym, że tam nie miałem już zastrzeżeń do wysokich tonów, niektórzy nawet uważają, że jest za jasno. Za to pozostała tam pewna analogowość brzmienia, a przede wszystkim zauważa się pewne odchudzenie dźwięku w odniesieniu do europejskiego wydania. Lecz znów mamy więcej detali, lepszą kontrolę basu, lepszą dynamikę – perkusja gitara na wejściu Money for nothing nie jest już taka płaska. Nie ma też tego o czy wspominał autor wątku – oddalenia. Jest właśnie duże złudzenie obecności, namacalności muzyków, choć w wadze lekkiej :)

Gość jamówię

(Konto usunięte)

Mam tą wersję SONY ,o której piszesz i powiem tak,tylko wersja vinylowa z Calasic Records, którą to posiadam jest jej w stanie dorównać.Mam także wydanie KoB w wersji "standardowej" i tam faktycznie jest duzo kłócia moim zdaniem za dużo!

PMD , mam bardzo podobne odczucia do tego co piszesz. Moje japończyki brzmią gładko, spójnie calościowo

brzmienie jest dobrze zdefiniowane, ale przy okazji zanikło gdzieś poczucie otoczki akustycznej pojedyńczych instrumentów, separacja wybrzmień, 'liquid", i całościowo brzmienie jest dla mnie jakoś nienaturalne i mniej anagżujące w stosunku do normalnych nagrań , pomimo że te normalne odbieram jako bardziej chaotyczne i nerwowe.

piter, 23 Lis 2006, 11:06

 

>PMD , mam bardzo podobne odczucia do tego co piszesz. Moje japończyki brzmią gładko, spójnie

>calościowo

>brzmienie jest dobrze zdefiniowane, ale przy okazji zanikło gdzieś poczucie otoczki akustycznej

>pojedyńczych instrumentów, separacja wybrzmień, 'liquid", i całościowo brzmienie jest dla mnie jakoś

>nienaturalne i mniej anagżujące w stosunku do normalnych nagrań , pomimo że te normalne odbieram

>jako bardziej chaotyczne i nerwowe.

 

Zdecydowanie wolę skośnego Crimsona "In the court....". Ta płyta od zarania jest żle zrealizowana. Co do reszty, w stosunku 70/30 przyznaję rację.

Zildian

Jak też mam tą edycję Crimsona i też wolę japończyka !. Dlatego zdecydowałme się od razu nabyć cąłą wiązankę japońów za sporą kasę, myślałem że będzie podobnie jak z K.C. a tu kupa...

Może problem w tym, że te normalne edycje były też całkiem nieźle wydane, dlatego ta różnica tak się rzuca w uszy. Może warto inwestowac w japońskie remastery przy kiepskich orginałach,wtedy ta maniera remasteringu tak nie zwraca uwagi.

piter, 23 Lis 2006, 11:40

 

>Zildian

>Jak też mam tą edycję Crimsona i też wolę japończyka !. Dlatego zdecydowałme się od razu nabyć cąłą

>wiązankę japońów za sporą kasę, myślałem że będzie podobnie jak z K.C. a tu kupa...

 

 

Tudzież kupiłem wiązankę ale używanych od Forumowicza. Stan nienaganny - gratulowałem jemu tak utrzymanych płyt (chyba dzieci i żonę trzyma na łańcuchu). Raczej nie będę więcej kupował.

Na razie, słucham japończyka (KoB dość regularnie przewija się przez system) jak do niego przywyknę zobaczymy jaki będzie odbiór starej wersji. Generalnie nie uważam, że japończyk jest zły. Raczej nie do końca odpowiadają mi wszystkie zmiany, ale całościowo oceniam go dobrze (czy to się zmieni zobaczymy, może to faktycznie kwestia przyzwyczajeń słuchowych). Reszta moich japońskich wydań to JVC XRCD, w dodatku klasyka, w dodatku nie mam tego samego w innych wersjach więc nie mogę porównać. Z tym, że to co bardzo uderzało na Sony tu nie zwraca na siebie uwagi, więc jest inaczej (dla mnie lepiej).

 

Chyba jedynym sensownym (obiektywnym) testem dla tych płyt było by odniesienie do dźwięku na żywo, do prawdziwych instrumentów, która wersja jest bliższa prawdziwym brzmieniom, a która bardziej wypacza. Tu pojawia się problem, nie każdy za ideał uważa system absolutnie neutralny i wierny prawdzie. Jak więc ocenić, która płyta jest w tej materii lepsza? Jeśli ktoś lubi analogowo bez igiełek, a ktoś inny analitycznie z n-tym planem namacalnym jak na dłoni. :)

 

Może rozsądniejsze było by porównywanie japończyków z referencyjnymi wydaniami amerykańskimi/europejskimi, a także japońskich z referencyjnymi japońskimi? Zobaczyć czy wszystkie japońskie wydawnictwa mają te same cechy, w dodatku różne od europejskich. Pewnie trudno będzie znaleźć płyty wydane tu i tam. Można by zacząć od Patrycji Barber `Companion`, chyba najłatwiej by było skompletować egzemplarze, jest do zdobycia wersja `zwykła`, Reference Recordings SACD – uważana za wyd. referencyjne, i teraz trzeba by znaleźć japońskie wydania , najlepiej JVC XRCD i inne.

Jak pisalemm, mam wydanie Dark Side Oh The Moon SACD Multi/CD europejskie i japońskie z tego samego masteringu sądząc z opisu płyt. Obie płyty brzmia inaczej, bardziej podba mi sie europejskie.

Dziwne jest dla mnie tom że wszytskie japońce jakich słuchałem mają ten chcarkterystyczny "nalot dźwiękowy"

podejrzewam ze to jestzamierzone , ale czy to własnie jest naturalność brzmienia wg. producentów, czy też

dostosowanie do gustów tamtejszego rynku ?

>japońskie wydania są kapitalne i basta K-2 są po za dyskusją.

 

Zaraz, zaraz, nie tak prędko. W przypadku płyt XRCD te pochodzące z nieczynnej już amerykańskiej tłoczni są od tłoczonych w Japonii lepsze o klasę. Nie zmienia to faktu, że płyty XRCD japońskiego tłoczenia są i tak daleko lepsze od zwyczajnych.

no właśnie ten nalot, a w zasadzie analo(t) :(

 

Czy jest na forum ktoś z medycznym wykształceniem? :)

 

Chętnie poczytam opinie innych osób odnośnie japońskich wydań, czy podobnie je odbierają, czy też wszystko jest winą mojego ułomnego słuchu i mocno niedoskonałego systemu. Szkoda, że Wojciech Pacuła tu nie zagląda, on zdaje się miał wiele okazji do porównań japońskich wydań, w dodatku na rozmaitym sprzęcie. :(

kiedys porownywalem Davisa-Filles de Kilimanjaro. Japonskie 20bit z europejskim 24bit.

efektownosc nagrania europejskiego byla duzo wieksza - wiadomo, kodowanie.

 

ale tez jakby bylo mniej naturalnie....

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.