Skocz do zawartości
IGNORED

Najlepszy Kebab w Warszawie i nie tylko


Jaro_747

Rekomendowane odpowiedzi

Najlepszy kebap a właściwie pita giros jadłem na Krecie.

W Retymnonie jak się zaczyna plaża za portem, po drugiej stronie ulicy jest taki tamtejszy fast-food.

Ale girosy przepyszne.

Żaden kurczak czy wieprzowina.

Delikatna, lekko tłuściutka jagnięcinka, świeże warzywka,tzatziki, takie fajniutkie skwareczki.

Rewelka.

Do tego zimne piwo lub butelka retsiny, siadamy na zewnątrz z widokiem na plażę, morze, statki, laski w bikini i wciągamy po kilka girosów.

Echhhhhhhh

Najlepszy kebap a właściwie pita giros jadłem na Krecie.

W Retymnonie jak się zaczyna plaża za portem, po drugiej stronie ulicy jest taki tamtejszy fast-food.

Ale girosy przepyszne.

Żaden kurczak czy wieprzowina.

Delikatna, lekko tłuściutka jagnięcinka, świeże warzywka,tzatziki, takie fajniutkie skwareczki.

Rewelka.

Do tego zimne piwo lub butelka retsiny, siadamy na zewnątrz z widokiem na plażę, morze, statki, laski w bikini i wciągamy po kilka girosów.

Echhhhhhhh

 

Jadę tam! :)

Powrót po dłuższej przerwie...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

tutaj jest najlepszy gyros - lepszy od wszystkich kebabów jakie jadłem - i rzeczywiście Pan grek ( Mimi ) jak sam zrobi gyros to jest najlepszy ( chociaż dla nieobeznanych nawet te od innych pracowników będą nieziemskie ) - niepolecam natomiast kupować w piątek ani sobote wieczorem - kebaby schodzą za szybko aby mięso się dobrze wypiekło i czasem jest dosmarzane w piecu do pizzy co psuje smak ( bez tragedii oczywiście )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

tutaj jest najlepszy gyros - lepszy od wszystkich kebabów jakie jadłem

 

W Sanoku - kto by pomyślał! Jak będę w drodze w Bieszczady to wpadnę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jestem Europejczykiem.

 

W Warszawie nalepszy? - Kebab Wiatrak dla mnie.

na tyłach Sadyba Best Mall ul. Konstacińska, taka mała dziupla w pawilonach jakieś 100m od Bonifacego.

 

Jest wersja z baraniny i z kurczaka. Mówię o wersji w cienkim naleśniku. Zaleta jest taka że tamtejsza pani ładuje dużo mięsa a nie tak jak w niektórych głównie kapuste i cieknący sos.

 

Przypomina mi on najlepszy kebab jaki jadałem w życiu w pewnej knajpce w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej, tam co prawda nazywa się to shawarma. Przez tamte shawarmy przytyłem 15kg w ciągu roku.

Jak będziecie w Dublinie i najdzie Was ochota na kebabik, to tylko Iskander na Dame Street!

Właścicielem jest Ajrisz ale przed otwarciem interesu spędził parę miechów na Bliskim Wschodzie. Przywiózł stamtąd nie tylko know-how ale i... pracowników! :)

W dobrym tonie jest tam rzucić "salam alejkum" na wejściu - wtedy od razu obsługa chowa noże! ;)

Wewnątrz atmosfera i klientela żywcem bliskowschodnia: kobiety pozawijane w jakieś szmaty ze szparą na karmienie ;), faceci z brodami do pasa, wzrok dziki, na stołach elementy bomb i ulotki Al-Kaidy (no, może trochę przesadzam), pod stołami tajemnicze pakunki, przy obwąchiwaniu których pies bomb squadu dostałby świra... :)

Kebabik - marzenie! Klękajcie Narody! Jest kurczaczek i baraninka. Mięso, a nie ta dziwna mielonka, którą w Polsce nazywa się kebabem... Oryginalne sosy i sałatki oraz... piec wyłożony wulkaniczną skałą. Gość robi podpłomyki i przylepia je do wnętrza pieca. Dostajesz gorące... po prostu BOSKIE! :)

Tam nauczyłem się prawidłowo jeść kebab. Bo to nie jest buła z mielonką jak w Polsce, tylko tradycyjne danie, element starej kultury... Tak jak sushi należy jeść pałeczkami, tak i kebab wymaga odpowiedniego traktowania.

Zatem "pokazuję i objaśniam": urywamy kawałek podpłomyka, do środka nakładamy odrobinkę kebabu i sałatki. Zawijamy. Maczamy w sosie i siup! do paszczy! :)

Naprawdę polecam Iskandera - Arabusy tam walą drzwiami i oknami, jest certyfikat halal (to ważne - jak żarcie nie jest halal, to nie jest prawdziwy kebab) i ma się gwarancję, że koryto jest autentyczne. Kurczaki i baraninę szykują sami - najpierw mięso marynują i dopiero wysezonowane w przyprawach ma prawo być upieczone.

Warto tam zajrzeć i oddać się rozkoszom podniebienia. To nie jest fastfood, a przynajmniej nie taki fastfood na amerykańską modłę...

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Jak będziecie w Dublinie i najdzie Was ochota na kebabik, to tylko Iskander na Dame Street!

Właścicielem jest Ajrisz ale przed otwarciem interesu spędził parę miechów na Bliskim Wschodzie. Przywiózł stamtąd nie tylko know-how ale i... pracowników! :)

W dobrym tonie jest tam rzucić "salam alejkum" na wejściu - wtedy od razu obsługa chowa noże! ;)

Wewnątrz atmosfera i klientela żywcem bliskowschodnia: kobiety pozawijane w jakieś szmaty ze szparą na karmienie ;), faceci z brodami do pasa, wzrok dziki, na stołach elementy bomb i ulotki Al-Kaidy (no, może trochę przesadzam), pod stołami tajemnicze pakunki, przy obwąchiwaniu których pies bomb squadu dostałby świra... :)

Kebabik - marzenie! Klękajcie Narody! Jest kurczaczek i baraninka. Mięso, a nie ta dziwna mielonka, którą w Polsce nazywa się kebabem... Oryginalne sosy i sałatki oraz... piec wyłożony wulkaniczną skałą. Gość robi podpłomyki i przylepia je do wnętrza pieca. Dostajesz gorące... po prostu BOSKIE! :)

Tam nauczyłem się prawidłowo jeść kebab. Bo to nie jest buła z mielonką jak w Polsce, tylko tradycyjne danie, element starej kultury... Tak jak sushi należy jeść pałeczkami, tak i kebab wymaga odpowiedniego traktowania.

Zatem "pokazuję i objaśniam": urywamy kawałek podpłomyka, do środka nakładamy odrobinkę kebabu i sałatki. Zawijamy. Maczamy w sosie i siup! do paszczy! :)

Naprawdę polecam Iskandera - Arabusy tam walą drzwiami i oknami, jest certyfikat halal (to ważne - jak żarcie nie jest halal, to nie jest prawdziwy kebab) i ma się gwarancję, że koryto jest autentyczne. Kurczaki i baraninę szykują sami - najpierw mięso marynują i dopiero wysezonowane w przyprawach ma prawo być upieczone.

Warto tam zajrzeć i oddać się rozkoszom podniebienia. To nie jest fastfood, a przynajmniej nie taki fastfood na amerykańską modłę...

 

Tylko ten halal jakoś wadzi... Na jakość kebabu to nie ma wpływu, a wątpliwości natury humaintarnej jednak przeszdzają w konsumpcji.

Powrót po dłuższej przerwie...

Jak nie ma wpływu, jak ma? :)

Halal to podstawa.

Oczywiście, że smak nie będzie od tego lepszy (bo niby i w jaki sposób?), ale halal daje gwarancję autentyczności kebabu.

W tym sensie, że skoro fanatycznie dbają już o surowiec, to i na dalszych etapach wszystko będzie robione "tak jak w domu".

A jak komuś nie pasuje halal, to zawsze może zamówić sobie w Polsce (i w stu miejscach w Dublinie) bułkę z mielonką i nazywać to kebabem...

Tylko, że z kebabem ma to tyle wspólnego, co koń z koniakiem.

A propos kebabu - przypomina mi się taka wypowiedź Stanisława Soyki... pytali go kiedyś, w którym z miast najbardziej lubi koncertować. Odpowiedź była natychmiastowa: Istambuł! :) Muzyk wyjaśnił zdziwionemu dziennikarzowi, że wcale nie chodzi mu o atmosferę na koncertach, o przyjęcie przez publikę, tylko o coś zupełnie innego... "Budzisz się rano w hotelu. Wychodzisz na balkon, wciągasz powietrze nosem a tam już zaczynają piec te wszystkie kebaby! Boże! Mógłbym stamtąd nie wyjeżdżać!". :)

A ostatnio wpadłem w nocy do sieciowej Abrakebabry w Dublinie... Kebeb najpodlejszy z podłych - absolutnie omijać! Ale ja wpadłem po frytki... Wchodzę - a tam na wielkim telewizorze leci Al Jazeera... po ichniemu, na dole napisy po angielsku z tłumaczeniem. Tak potworna antyzachodnia i antyamerykańska propaganda, że włos się jeży... A obsługa i goście (dziwnym trafem wszyscy jacyś ciemnawi...) wpatruje się w ekran i poważnie kiwa głowami... Kurka, dziwnie się poczułem! :) Zabrałem frytki - i w długą! :)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.