Skocz do zawartości
IGNORED

Nusrat Fateh Ali Khan - wokalna emfaza


pavulon

Rekomendowane odpowiedzi

Odkrylem muzyka z obszaru, ktory dotad nie byl szczegolnym obiektem moich zainteresowan czyli tzw. etno.

Istotne jest to, ze trafilem na nagranie, ktore jest pozbawione "producenckich" pomyslow rodem z Ameryki czy Europy -

czysty, ekstatyczny spiew kawwali (quawwali) wprowadzajacy w niezwykly trans.

Mysle, ze postac jest znana wielu z melomanow.

Zapraszam do podzielenia sie wrazeniami z kontaktu z muzyka tego niezyjacego artysty.

Ktore nagrania cenicie szczegolnie?

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/24967-nusrat-fateh-ali-khan-wokalna-emfaza/
Udostępnij na innych stronach

całkiem niezła jest płyta nagrana z Garbarkiem

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

mam dwie cd:

Nusrat Fateh Ali Khan & Party "The Last Propeth"

Nusrat Fateh Ali Khan & Michael Brooks "Night Song",

obie wydane przez Real World - wytwórnię Petera Gabriela (chyba gdzieś czytałem, że PG jest szwagrem??? nieżyjącego jużAli Khana).

Śpiew jego brzmi przejmująco i dziko - lubię takie śpiewanie, bo też od dawna lubię muzykę hinduską. Ta estetyka trafiła do Indii z islamskimi zdobywcami i razem z takimi instumentami jak sitar czy sarod...

Pozdrowienia

muzyka łagodzi obyczaje

> mahler

 

zdaje się, że na płycie Garbarka występuje jednak INNY muzyk o tym samym nazwisku - USTAD Fateh Ali Khan.

 

Nusrat daje się natomiast usłyszeć m.in. w jednym z utworów na ostatniej płycie Petera Gabriela "Up" ("Signal to noise") - ale nie jest to nagranie w stylu wspomnianym przez pavulona.

Nusrat Fateh Ali Khan (ur. 13 października 1948, zm. 16 sierpnia 1997) był śpiewakiem i wykonawcą qawwali, religijnego śpiewu, który rozwinął się na gruncie sufizmu, mistycznego nurtu w islamie. Nusrat Fateh Ali Khan pochodził z Pakistanu. Wywodził się z rodziny, która od wielu pokoleń zajmowała się qawwali. Sam zaczął śpiewać dopiero przed trzydziestką, kiedy - jak to wspominał w wielu wywiadach - Allah nakazał mu śpiewać Jego imię. Wspaniały głos Nusrata uczynił go gwiazdą w świecie islamskim.

 

Nusrat Fateh Ali Khan był pierwszym śpiewakiem ze Wschodu, który dotarł do zachodniej publiczności. Współpracował z Peterem Gabrielem (czego efektem był między innymi album „Passion” z 1989 roku, zawierający kompozycje stworzone do filmu Martina Scorsese „Ostatnie kuszenie Chrystusa” („The Last Temptation of Christ”), obecność na płycie „Passion - Sources” oraz albumy wydawane przez wytwórnię Petera Gabriela „Real World”, m. in. „Shahen-Shah”, „The Last Prophet” i wiele innych). W 1995 nawiązał współpracę z Eddiem Vedderem (Pearl Jam) i Davidem Robbinsem przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej do filmu „Przed egzekucją” („Dead Man Walking”). Jedno z jego nagrań wykorzystał Trent Reznor (Nine Inch Nails), kompilując ścieżkę muzyczną do „Urodzonych Morderców” („Natural Born Killers”).

 

Udział przy tworzeniu tych ścieżek dźwiękowych oraz innych nagrań, jak i współpraca z wytwórnią „Real World” pomogły Nusratowi zyskać większą popularność w Europie oraz Stanach Zjednoczonych.

 

Nusrat przyczynił się do dalszego rozwoju qawwali. Chociaż najprawdopodobniej nie był pierwszym, który tego próbował, spopularyzował mieszanie śpiewu khyal oraz techniki qawwali. W dużym uproszczeniu polega to na improwizacjach solowych w technice sargam: zamiast słów śpiewa się nazwy nut tworzących melodię śpiewu (czyli na przykład przy zachodnim zapisie nutowym byłoby to „do, re, re, mi”). Próbował również łączyć muzykę qawwali z zachodnimi stylami, takimi na przykład jak techno. Współpracował między innymi z gitarzystą Michaelem Brookiem, co dało w efekcie dwa albumy: „Mustt, Mustt” (1990) oraz „Night Song” (1996). Na pierwszej z tych płyt zamieszczono także dance’owy remiks pieśni „Mustt, Mustt” przygotowany przez Massive Attack.

 

Jak podaje Księga Rekordów Guinnessa, Nusrat Fateh Ali Khan pobił światowy rekord w ilości wydanych płyt wśród wykonawców qawwali (w sumie nagrał 125 płyt).

 

Początkom jego kariery poświęcono pakistański film dokumentalny z 1997 roku pt. „Nusrat Has Left the Building...But When?”

 

Po śmierci Nusrata w 1997 roku w jego ślady poszedł bratanek, Rahat Fateh Ali Khan, który od dzieciństwa był przygotowywany do roli qawwala (wykonawcy qawwali). Zgodnie z tradycją, nauki przekazuje się najstarszemu synowi, ponieważ jednak Nusrat Fateh Ali Khan nie miał synów, zdecydował się uczyć bratanka.

 

...tyle Wikipedia... howgh!

muzyka łagodzi obyczaje

Witam

'Ragas & Sagas' to rzeczywiście piękna płyta. Kiedy postanowiłem wyprzedać płyty Garbarka z mojej kolekcji zostawiłem sobie chyba tylko około pięciu - w tym także 'R&S'. Bardzo wciągająca płyta, muzyka z tych namacalnych - 'do dotknięcia' podczas słuchania. Choć chyba rzeczywiście nie występuje na niej Nusrat.

 

Jeżeli o niego chodzi to dla mnie wyjątkowy jest jego głos w utworze 'signal to noise' z ostatniej płyty Petera Gabriela 'UP'. Utwór ten traktuje o samotności jednostki w dzisiejszym na pozór zjednoczonym świecie. Zjednoczonym przez media masowe. Krzyk Nusrata w drugiej części tego wyjątkowego utworu jest wołaniem o kontakt.

pozdrawiam

Głos wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.

 

Na R&S na pewno nie śpiewa Nusrat, ale pomyłka jak najbardziej zrozumiała.

 

Jest sporo jego płyt nagranych dla wytwórni PG, i te są chyba najbardziej warte uwagi, także ze względu na dopracowaną produkcję - o pozostałych nagraniach artysty stanowczo tego nie można powiedzieć.

 

Na początek warto sięgnąć po dwie bardzo dobre płyty nagrane z Michaelem Brooksem, gdzie potężny głos Nusrata współgra z nowoczesnymi brzmieniami; po takim przetarciu łatwiej będzie się zabrać za nagrania gdzie jest już "czysta" muzyka quawwali.

Głos wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.

 

Na R&S na pewno nie śpiewa Nusrat, ale pomyłka jak najbardziej zrozumiała. ;))

 

Jest sporo jego płyt nagranych dla wytwórni PG, i te są chyba najbardziej warte uwagi, także ze względu na dopracowaną produkcję - o pozostałych nagraniach artysty stanowczo tego nie można powiedzieć.

 

Na początek warto sięgnąć po dwie bardzo dobre płyty nagrane z Michaelem Brooksem, gdzie potężny głos Nusrata współgra z nowoczesnymi brzmieniami; po takim przetarciu łatwiej będzie się zabrać za nagrania gdzie jest już "czysta" muzyka quawwali.

Padło fajne stwierdzenie: dziki śpiew.

W pełni się zgadzam z tym, że w tym głosie jest okielznana dzika pasja.

 

 

Wszedlem w posiadanie plytki "sufi qawwalis" wyd. przez Navras Records.

Zmiazdzyl mnie kawalek nr 3 pt. "Song of praise".

Czekam na dostawe kolejnych Khanów:)

Watek produkcji tez jest istotny.

>Mciej piszesz o wytworni PG - sprawdze.

Nie sa to podejrzewam nagrania audiofilskie, zwlaszcza poziom relizacji sesji live jest pod znakiem zapytania.

Dla audiofila moze miec znaczenie, ze nie skrzypia krzesla w filharmonii a muzyk lekko pochrząkuje przed

kolejnym setem :))

 

Coz... plytki spiewajacych pań przykryje u mnie warstewka kurzu:))

Ciekawy temat.

NFAK wydał rzeczywiście bardzo dużo płyt, ale też na bardzo wielu z nich śpiewa te same pieśni.

Często w bardzo różnych wersjach. Na przykład Yeh Jo Halka na płytce Love songs trwa 7 min, a na Ultimate NFAK chyba 15 min. Warto zresztą zwrócić uwagę na zestaw Ultimate, bo prezentuje on nagrania NFAK-a z okresu gdy jeszcze nie był znany publiczności "zachodniej" i grał w stylu "tradycyjnym". Jeśli porównamy Halkę w wersji wczesnej (Ultimate) i późnej (Love songs) to oprócz różnicy w czasie trwania słychać wyraźnie różnicę w aranżacji i sposobie śpiewu. Na ultimate NFAK jest naprawdę "dziki".

Ale na pierwszy kontakt polecam raczej płytki z drugiego okresu twórczości - lata 90. Są bardziej strawne, ale też już chyba nie tak intensywne emocjonalnie jak te pierwsze. Mimo wszystko Love songs jest płytą bardzo dobrą. Oprócz tego "miła" jest Allah i Prophet z piosenką If I fall in love.

Bardzo lubię też Shala Sookhan Diyan Nindran. To jest kwadrans naprawdę niezłej jazdy.

Osobiście wolę NFAK-a w wersji raczej bliższej stylowi tradycyjnemu niż temu przerobionemu na modłę zachodnią. Dołożenie do jego tradycyjnego instrumentarium smyczków, saksofonów itp uważam za nieporozumienie. Ginie wówczas w tych nagraniach coś dzięki czemu zwróciłem na nie uwagę. Ale mogę oczywiście zrozumieć, że innym bardziej przypadnie do gustu NFAK z płyty Swan Song.

dzieki. wlasnie, na przyklad IMO mustt mustt to skomercjalizowana produkcja:

poza jednym rewelacyjnym kawalkiem "Taa Deem", nietknietym przez pretensjonalne DJ-ejskie kombinacje.

 

Ultimate Coll. zapowiada sie obiacujaco - jak oceniasz ja od strony jakosci nagrania?

 

Czy ktos mial przyjemnosc z plytami Khana - koncertami zarejestrowanymi i wydanymi

przez Radio France?

Na płyty z koncertu paryskiego ostrzę sobie zęby już od jakiegoś czasu. To przecież lata osiemdziesiąte gdy NFAK grał bardzo tradycyjnie. Fragmenty słyszałem w radiu i bardzo mi się podobały. Teoretycznie płyty są dostępne w gigant.pl. Ale pojedyńczo, w pełnej cenie, czyli 49.99/szt. Trochę drogo jeśli chciałbym kupić (a chciałbym) wszystkie pięć. Komplet w amazon.com to chyba

Tez wpadlem na ten 5-pack na amazonie, fakt - osobno robi sie troche kilkakrotnie drozej.

Na pewno jest to rzecz godna uwagi. Po probkach trudno ocenic, kawalki rozkrecaja sie z kazda minuta.

W sumie da sie przezyc nizsza jakosc nagran, ale sesje w duzych salach NY, Paryza powinny byc

teoretycznie przyzwoite brzmieniowo.

Ali Khan-ów wogóle jest kilku. Sam dotarłem do czterech: Nasrut, Nusrat, Nustad i wspomnianu Nustah. Z informacji jakie uzyskałem od znajomego sinologa, który zresztą biegle włada sanskrytem (sic!) i zafascynowany jest "muzyką" pogranicza Pakistanu, ten charakterystyczny sposób śpiewu i rytm tak naprawdę jest oprawą czegoś w rodzaju religijnego obrzędu. Stąd cudzysłów przy - muzyka. Nusrat Ali Khan w Pakistanie był niezwykle popularny, dla niektórych będąc kimś w rodzaju guru. To co odbieramy jako fascynującą, egzotyczną muzykę w oryginale stanowi fundament radosnej "modlitwy". Mantryczny rytm, proste frazy tekstu wielokrotnie powtarzane i nic nie znaczące monosylaby bądź przypadkowe zbitki głosek, były wykorzystywane jako sposób wprowadzenia się w trans i uczestniczenia w święcie jak najbardziej religijnym. Może to nie najszczęśliwsze porównanie, ale jest bardzo prawdopodobne, że wsłuchując się w dowolnego z Ali Khanów, tak naprawdę ulegamy czarowi pkistańskiej "Arki", czy czegoś równie popularnego. Niestety jeśli chodzi o wschód, daleki czy bliski, nadal tkwimy w ignorancji. Oczywiście mistrzami są tu amerykanie. Uważny słuchacz pewnie wyłapie, że jeden z utworów Ali Khana wykorzystany został w ścieżce dźwiękowej "Urodzonych Morderców" Olivera Stone. Przy czym kontekst sugerował, że to muzyka amerykańskich indian! Z podobnych "odkryć" ciekawym doświadczeniem jest słuchanie mongolskich pasterzy kojarzonych z szyldem - TUVA. Nie mam jednak na myśli nagrań sztucznie "cywilizowanych" a czyste zaśpiewy, najlepiej a cappella. Dla nie wtajemniczonych, chodzi tu o zdumiewającą zdolność wyśpiewywania jednym gardłem dwóch nut jednocześnie. Fascynujące!

Najbardziej fascynujacy jest ten rodzaj transu, religijnego uniesienia jakiego staje sie mimowolnym uczestnikiem.

Mocna rzecz. Osobiscie draznia mnie klimaty spod znaku kadzidelka i buddhabaru,

ale w tym przypadku to co uderza to autentyzm, zaangazowanie, emfaza.

W przypadku Khana i towarzyszacych mu muzykow mamy do czynienia z czystym emocjonalnym drajvem.

Byc moze to o czym piszesz, czyli qwwali jest paradoksalnie dla europejczyka latwiej przyswajalne, bo nie sa

to piosenki (tekscik+muzyczka), ktore trzeba rozumiec, a wibracje.

Wydaje mi sie ze nie wszystkie sylaby sa przypadkowe, w wielu miejscach mozna uslyszec sylabizowane imie proroka, krotkie powtarzane frazy.

Gardlowe spiewy to osobna historia.

Niesamowite jest to, ze to jest fala dzwiekowa wytwarzana nie tylko przez krtan - mowiac krotko uklad oddechowy, nos, zatoki, przepone,

zaryzykuje stwierdzenie, ze technicznie maja one wiekszy zwiazek z operowym spiewem niz z popem ;)

Tę ekstazę wywołuje zarówno muzyka jak i (podobno) tekst. Rozmawiałem kiedyś ze znajomym Pakistańczykiem, wielkim admiratorem sztuki NFAK-a, i twierdzi on, że dopiero możliwość odczuwania melodii, rytmu i słów pozwala mu w pełni odczuwać tę muzykę. "To feel the music" - tak się wyraził, bo rozmawialiśmy po angielsku, gdyż ani urdu ani perskiego czy innego narzecza z tamtego terenu oczywiście nie znam. Trochę to dla mnie dziwne, bo na pierwszy rzut oka, to teksty śpiewane przez Khana nie są zbyt bogate. Robią wrażenie raczej krótkich wersetów często powtarzanych i przetwarzanych w improwizowanych, słownych solówkach. Taki rodzaj scatem, czy jak ktoś wcześniej wspomniał "śpiewanie nut". Kapitalny popis takiego szaleństwa jest np. na płycie Shabbaaz, której już okładka zapowiada zawartość. Nawiasem mówiąc wielce ciekawe byłoby obejrzeć taki koncert choćby z płyty - na żywo się nie da bo człowiek już nie żyje. Kiedyś w TV Planete był emitowany film NFAK The voice from heaven, ale niestety przegapiłem. No cóż może innym razem.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.