Cytaty i bonmoty

[Nowy2]

Cytaty z książki R.M. Wilsona "Ulica marzycieli"

 

Z kłamstwem jest tak: jeśli ktoś ci nie uwierzy, gardzisz sobą; jeśli ci uwierzy, gardzisz nim.

 

Jak się zdaje, spodnie są nieodzownym składnikiem godności.

 

Staram się nie nienawidzic ludzi. Nienawiść do ludzi jest potwornie męcząca.

 

- Źle wyglądzasz, stary!

- Bo umarłem, tylko nie mam na tyle cywilnej odwagi, żeby zesztywnieć.

 

McDuffin, był starym ochlapusem z Sandy Row, który prowadził w miejscowej rozgłośni radiowej program o dawnych dobrych czasach, kiedy woda sodowa była ciepła, drzwi zawsze otwarte i nikogo nie obchodziło czy jesteś protestantem czy katolikiem - pod warunkiem ze byłeś protestantem.

 

Co ciekawe, protestanccy/katoliccy bojówkarze rutynowo, acz z zapałem tłuką katolików/protestantów nawet wówczas, jeśli dany katolik/protestant nie wierzy w Boga i formalnie wystąpił ze swego Kościoła. Jest to skądinąd intrygujący temat do przemyśleń: jakie zastrzeżenia może mieć bigot jednej wiary do ateisty zrodzonego w innej? To właśnie urzeka mnie w nienawidzących sie belfastczykach. Ich nienawiść cechuje niezwykła inercja; potrafi sie ona żywić wspomnieniami rzeczy, których w ogóle nie było. Jest w tym pewna godna podziwu konsekwencja.

 

Aspołeczne zachowanie? A co to takiego, psiakrew?! Facet dłubał w nosie w obecności pań? A może nosił trampki do fraka?

 

Twórcy ci (a raczej Tfurcy - przez duże Tfu!)

 

Ot i prawdziwe oblicze szermierzy pokoju: zawsze byłem ciekaw, na kim odreagowują.

 

Historia Roberta straciła wartość handlową. On sam stracił pracę i przyjaciół. Zaczął pić - żeby pamiętać o tym, iż nie wolno mu zapomnieć - a w jego sercu już do końca padał deszcz.

 

P.S. R.u.s.t. teraz twój ruch.

[Gość pompo]

Niektóre niezłe.

To i ja krótki cytacik z jednego z artykułów w Onecie:

"Kultura korporacji ma więcej wspólnego z bolszewizmem, niż korporacje i bolszewicy chcieliby przyznać. Ta sama histeryczna obrona raz zdobytej pozycji w strukturze, inercja, kolektywność decyzji."

 

pozdrawiam wieczorową porą,

Piotr

[LeStat]

Język zawsze był żródłem nieporozumień.

[Nowy2]

Proroczy i znowu bardzo aktualny George Orwell "1984"

kaczomowa - (duckspeak) - czyli "mówienie bez myslenia; może być zarówno dobra, jak i zła zależnie od tego, kto mówi i czy jest po naszej, czy po wrogiej stronie".

[Marcin (g)]

Kobiety szczerze i głęboko lekceważą zbieranie marek, czytanie gazet, rozmowy o aparatach fotograficznych i o stanie gospodarczym. To świadczyłoby o ich bezapelacyjnej wyższości nad nami. Na szczęście lekceważą one także i inne nasze zajęcia.

 

Głową muru nie przebije. Ale jeżeli czym, to głową.

 

Romantycy mają rację: niewinne dziewczę jest jako kwiat. A kwiaty chcą być zapładniane.

 

Zdechłe ryby płyną z prądem.

 

Bóg może być ojcem, może być sędzią, może być zagarmistrzem kosmosu, matematykiem, demiurgiem... ale na pewno nie jest księdzem.

 

Rozmawiam z nią o ekonomii politycznej, o filatelistyce i o koniach - widzę, że jest to nieciekawy człowiek - chwała Bogu, tym większa szansa, że to ciekawa kobieta!

 

W Polsce rozlega się bezustanny hałas - wszyscy wciąż wrzeszczą "cicho".

 

Dowcip, który jest tylko dowcipem, nie jest dowcipem.

 

Co za komplikacja, co za cudowna przemyślność i perfekcja serca, płuc, mózgu, żołądka, nerek, trzustki, wątroby, układu krwionośnego, oczu, uszu, nozdrzy... wszystko to jest potrzebne, żeby człowiek mógł od rana do wieczora sortować gwoździe.

 

Rasizm nie polega na przesądzie, lecz na dwóch.

 

Cóż to za religia, która potępia nienawiść, ale jeszcze mocniej miłość?

 

Na twarzy prawdziwego Polaka widać zawsze miły, pogodny uśmiech; wyraża on spokój ducha płynący z poczucia nie spełnionego obowiązku.

 

Kobieta zarzuca jednemu mężczyźnie (i tylko jemu), że wszyscy mężczyźni są jednakowi!

 

Policja kryminalna - świetne określenie.

 

Przed operacją zawsze lekarz umywa ręce.

 

Jedną z cech głupstwa jest logika.

 

Strip-and-tease powinien być absolutnie zakazany - jest to jedyny sposób utrzymania tego pięknego i pożytecznego zwyczaju.

 

Gdy stara chce sie odmłodzić, wygląda tak jak młoda, która chce się obrzydzić.

 

Rządzić jest trudno; dlatego mądrzy chętnie powierzają ten obowiązek głupim - dla nich nie ma trudności!

 

Purysta lingwista powinien się nazywać czyściorek.

 

Na czym polega dynamomaszyna? I co nam ona przypomina?

 

Mędrzec widzi w lustrze głupca, głupiec przeciwnie.

 

I na koniec moje ulubione:

 

Dowcip jest szyfrem; selekcjonuje automatycznie i bezbłędnie adresatów.

 

(wszystkie cytaty są autorstwa wielkiego matematyka i wielkiego humanisty, H. Steinhausa)

[Cervantes]

don juan wpatrywal sie we mnie ze skupieniem, a pozniej zaczal nucic

meksykanska piosenka. wyprostowalem sie, przygotowany na wszystko.

wiedzialem juz, ze kiedy zaczynal nucic meksykanska melodie, mial zamiar

niezle mi dolozyc.

-hej!-powiedzial z usmiechem, badajac mnie wzrokiem. - co stalo sie z

twoja przyjaciolka, blondynka? ta dziewczyną, którą naprawde lubiles.

musialem wygladac jak skonczony idiota.

zasmial sie z wielka rozkosza.

nie wiedzialem, co mam powiedziec.

-opowiadales mi o niej - zapewnil mnie.

ja jednak nie przypominalem sobie, abym mu opowiadal o komkolwiek, a tym

bardziej o blondynce.

-nic podobnego ci nie mowilem

-oczywiscie ze mowiles.

chcialem zaprotestowac, ale powstrzymal mnie, mowiac ze nie ma znaczenia,

skad o niej wie. wazne jest tylko to ze rzeczywiscie ją lubilem.

-przestan sie wykrecac - powiedzial don juan ostro.-najwyzszy czas zebys

skonczyl z tym wysokim mniemaniem o swojej wartosci. miales kiedys

kobiete, bardzo ci droga, a pozniej pewnego dnia straciles ją.

powiedzialem mu ze ma racja. tak, w moim zyciu byla barzdo wazna

blondynka.

-dlaczego nie jest teraz z toba? - zapytal.

-odeszla.

dlaczego?

-bylo wiele powodow.

-nie tak wiele. tylko jeden. byles za bardzo dostepny.

napradwe chcialem wiedziec, co przez to rozumie. byl swiadomy efektu, jaki

na mnie wywarly jego slowa, bo wydal wargi, aby ukryc zlosliwy usmieszek.

-kazdy o was wiedzial-stwierdzil z niewzruszonym przekonaniem.

-czy to zle?

-okropnie. ona byla wspaniala kobieta.

wiedzialem, ze bez sensu byloby wdawac sie z nim w dyskusje, ale

rozzloscilem sie na niego za to, ze ugodzil w moj czuly punkt.

powiedzialem, ze kobieta o ktorej mowi nie byla taka wspaniala. wedlug

mnie byla slaba.

-tak samo jak ty-powiedzial lagodnie. -ale to nie jest wazne. wazne jest

to ze szukales jej wszedzie, co znaczy ze byla kims szczegolnym w twoim

zyciu. a o kims szczegolnym powinnismy mowic tylko pieknymi slowami.

poczulem sie zaklopotany. zaczal ogarniac mnie wielki smutek.

-straciles ja, poniewaz byles dostepny - stwierdzil. - zawsze znajdowales

sie w jej zasiegu i twoje zycie stalo sie rutyna.

-nie-powiedzialem. -jestes w bledzie. moje zycie nigdy nie bylo rutyną.

-bylo i jest rutyną- powiedzial dogmatycznie. -jest niezwykle rutynowe i

dlatego wydaje ci sie ze nie jest. zapewniam cie ze to prawda.

nadasalem sie i chcialem sie poddac przygebieniu, ale w ajakis sposob oczy

don juana pobudzlay mnie i zmuszaly do aktywnosci.

-sztuka polega na tym, aby stac sie nieprzystepnym - powiedzial. - w

przypadku tej dziewczyny znaczyloby to, ze musialbys rzadziej sie z nia

widywac. nie tak jak to robles. byles z nia dzien w dzien, az jedynym

uczuciem, jakie ci zostalo, byl nuda. prawda?

nie odpowiedzialem. czulem ze nie musze. mial racje.

fragment ksiazki C.Castanedy "Podroz do Ixtlan"

[Marcin (g)]

Yossarian będąc na gazie przysiadł się któregoś wieczoru w klubie oficerskim do pułkownika Korna, żeby z nim pożartować na temat nowej armaty Lepaga sprowadzonej przez Niemców.

- Co to za armata Lepaga? - spytał zaintrygowany pułkownik Korn.

- Nowa armata klejowa Lepaga, kaliber trzysta czterdzieści cztery milimetry - odpowiedział Yossarian. - Skleja w powietrzu cały szyk samolotów w jedną masę.

Pułkownik Korn oburzony wyrwał łokieć z uścisku palców Yossariana.

- Puść mnie, ty idioto! - krzyknął ze złością, patrząc z mściwą aprobatą, jak Nately podskakuje z tylu do Yossariana i odciąga go na bok. - Kto to jest ten wariat? - spytał.

Pułkownik Cathcart zarechotał radośnie.

- To ten, któremu kazał pan dać medal za Ferrarę. Kazał mi pan też awansować go na kapitana, pamięta pan? Ma pan teraz za swoje.

Nately był dużo lżejszy i z największym trudem ciągnął zataczające­go się Yossariana ku wolnemu stolikowi.

- Czyś ty zwariował? - syczał mu do ucha przestraszony. - To był pułkownik Korn. Czyś ty zwariował?

Yossarian chciał się jeszcze napić i obiecał wyjść spokojnie, pod warunkiem, że Nately przyniesie mu jeszcze jedną whisky. Potem posyłał go jeszcze dwa razy. Kiedy wreszcie Nately wyciągnął go do drzwi, z dworu wszedł kapitan Black, tupiąc mocno mokrymi butami po drewnianej podłodze i ociekając wodą jak spadzisty dach.

- O rany, ale dostaniecie teraz, skurwiele, za swoje! - obwieścił radośnie, rozchlapując kałużę, jaka utworzyła się wokół jego stóp. - Przed chwilą telefonował do mnie pułkownik Korn. Wiecie, co przygotowali na was w Bolonii? Cha! Cha! Mają tam nową armatę klejową Lepaga, która skleja w powietrzu cały szyk samolotów w jedną masę.

- O Boże, więc to prawda! - wrzasnął Yossarian i przerażony przypadł do Nately'ego.

 

...

 

Fragment "Paragrafu 22" J. Hellera w przekładzie L. Jęczmyka.

[Gość]

nawiązując do tematu - widze że wszyscy tutaj bardzi cytaci są:)

[nowy40]

>Marcin(g)

Moja ulubiona lektóra,sezamki były dobro czyż nie?Pozdrowienia

[wojtekitek]

O tak, Paragraf 22- uwielbiam tę powieśc. Nie wiem czemu ale Yossrarian jest mi bardzo bliski ze swoim paranoidalnym spojrzeniem na świat ;-)

Przytoczył bym sporo świetnych cytatów, ale pożyczyłem książkę przyjaciółce.

 

Pozdrawiam

Wojtek

[nowy40]

Havermeyer- zaczął Appleby niepewnie-czy ja mam muszki w oczach?

Havermeyer zamrugał zaskoczony.

-Okruszki?-spytał.

-Nie,muszki-usłyszał w odpowiedzi.

Havermeyer znowu zamrugał.

-Muszki?

-Woczach.

-Zwariowałeś?

-To nie ja.To Yossarian zwariował.Powiedz mi tylko,czy mam muszki w oczach,czy nie.Wal śmiało.Potrafię znieść prawdę.

Havermeyer wrzucił do ust kolejną sezamkę i zajrzał z bliska w oczy Appleby'ego.

-Nie widzę żadnych muszek-oświadczył.

Z piersi Appleby'ego wyrwało się potężne westchnienie ulgi.Havermeyer mial okruszki z sezamek na wargach,brodzie i policzkach.

-Maszokruszki z sezamek na twarzy-poinformował goAppleby.

-Wolę mieć okruszki na twarzy niż muszki w oczach- zripostował Havermeyer.

Paragraf 22Hellera,dumny posiadacz wszystkich trzech części tego dzieła.Pozdrawiam miłośników literatury

[Marcin (g)]

Tak, Paragraf 22 to mocna rzecz, choć trochę szkoda, że autorowi około 2/3 zaczęło brakować weny...

 

...a jabłuszka mają lepszy kształt niż kasztany. ;)

[Hermes]

Witam

 

Właśnie powtarzałem "Casablancę" i w trakcie jednego z dialogów przypomniał mi się ten wątek. A oto fragment:

 

kpt. Renault (C. Rains) - Co Cię tu sprowadza?

 

Rick (H. Bogart) - Zdrowie. Przyjechałem tu do wód.

 

kpt. Renault (C. Rains) - Do wód? Jakich wód? Przecież jesteśmy na pustyni.

 

Rick (H. Bogart) - Wprowadzono mnie w błąd.

 

 

Może nie jest to najlepszy przykład ale dialogi to na prawdę mocna strona tego filmu :).

 

Pozdrawiam

[jotesz]

czy ktoś może dokładnie zacytować przeuroczy tekst p_osła Gosiewskiego o takich co "umią" i "filipinkach"?

Ja nie "umię" powtórzyć a chciałoby się niekiedy rzucić taką filipinką komuś w twarz w ferworze politycznej dyskusji...

pozdrowienia

[LeStat]

Co to jest sepulka... z odświstem?

[LeStat]

Czy tylko Ardryci wiedzą?

[ChopinHauer]

Moj ulubiony :

 

"Na tym Forum nie piszemy o filozofii" !

 

O wodce, winie, piwie, pralko-suszarkach, seksie, furach, pedalach, rowerach, karabinach maszynowych - MOZE BYC !

Tylko bron Boze nie o f........(sami sie domyslcie, nie chce dostac bana !).

[Lt_Bri]

.

[Kaprys]

.

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

[narsiltm]

Kto tak potrafi żyć chwilą i tak przyjaźnią i troskliwie umie cenić każdy kwiateczek przydrożny, każdą najdrobniejszą, najdziecinniejszą radość chwili, temu już życie nic złego nie zrobi.

[jozwa maryn]

Kwiateczek przydrożny to jest ta osoba, którą widzimy powyżej?