Skocz do zawartości
IGNORED

Perkusyjne Solówki Who De Best ?


jaabaa

Rekomendowane odpowiedzi

Solówki solówkami, ale warto zwrócic uwagę na bębniarzy 'nie popisujących się nadto' swoimi umiejętnosciami, czyli takich, którzy nie starają się pokazać wszystkiego co potrafią w kilka minut. Ja osobiście bardzo w takim kontekście lubię grę panów: Billa Bruforda (polecam 'dejavroom' king crimson), Viniego Colaiutę (jak słucham płyty Stinga 'mercury falling' to zwracam uwagę tylko na jego bębny - jakże wysmakowane i precyzyjne). Do tych dwóch mistrzów można (i należy) dodać Steva Gadda. Wspomniani powyżej nawet kiedy grają prostą fakturę rytmiczną to potrafią oszołomić słuchacza pieknem brzmienia ...a to wszystko często grane jakby 'od niechcenia'.

 

Jeżeli zaś chcę obejrzeć kilkuminutowe bębniarskie fajerwerki to oczywiście niezawodny jest Mike Portnoy lub np. Virgil Donati. To jest eksplozja energii i szybkości.

 

Natomiast jeżeli ktoś poszukuje 'audiofilsko' nagranych bębnów to polecam płytę z FIM XRCD panów Keltnera i Tutta, czyli:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Brak tam szybkiego i skomplikowanego bębnienia - zamiast fajerwerków otrzymujemy pieknie nagrane bębny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Za umiejętności cenię takich mistrzów jak Bill Bruford , Terry Bozzio, Ginger Baker , jeśli chodzi o solówki to najlepsza pochodzi z koncertowego albumu Thin Lizzy. Drugie miejsce Ginger Baker z płyty Blind Faith "do what you like" te solówki mają jeszcze jakiś sens artystyczny poza popisem sprawności :)

 

 

To były czasy! kiedy zaden szanujacy się zespół nie zapominał o popisie solowym swojego perkusisty. Perkusja i bas są jednak motorem zespołu ...taki fundament, myslę że ostatnio trochę zaniedbany, najczęściej ciągle zle nagrywany.

Zespoły które dobrze nagrywały perkusję tak jak Led Zeppelin do dzisiaj brzmią dobrze. John Bonham nagrywał partie prkusji na szerokiej taśmie wielokanałowo i dla tego jego perkusja świetnie brzmi do dzisiaj.

Dobry perkusista to dzisiaj niestety skarb. Jest wielu rzemieslników ale prawdziwych artystów jest jak na lekarstwo.

MAD SEASONS płyta ABOVE utwór nr 9 NOVEMBER HOTEL

MOŻDŻER - TANGO Z LEDY M ( warto posłuchać )

SLAYER wsjo

 

fajny temat ubiegłes mnie po powrocie z wakacji miałem taki załozyć wróciłem i już jest : )

jaro

 

tak,Colaiuta!!!......,ale ja już nie mogę znieść Stinga. Pan Kydryński skutecznie mi go obrzydził.

 

U nas był jeszcze taki Pan : ś.p. Andrzej Tylec. Żal.....

1-szy wpis z grubej rury.

Dużo jest świetnych pałkarzy a wśród nich m.in. to:

Dennis Chambers, Kirk Covington / od scotta hendersona /, Jack deJohnette, można tu ich dużo wymieniać, ale

i tak ten 1-szy gość to najlepszy solówkarz na Ziemi.

jeśli chodzi o rock to widzę dwa rodzaje solówek bębnowych - popisówki i solówki stanowiące integralny element większej kompozycji.

z pierwszego rodzaju największe wrażenie zrobiła na mnie wiele lat temu "Time Machine" Jon Hisemana z płyty Collosseum "Daughter of time", polecam wielbicielom rockowego perkusyjnego poweru typu Baker, Bohnam, Paice :)

z drugiego - solo Alana White w "Ritual" z "Tales form topographic oceans" Yes

pozdrawiam,

graaf

ps.

osobna kategoria to jazz i fusion - ale tam perkusja to instrument solowy jak każdy inny, genialnych bębniarzy dziesiątki a wspaniałych solówek setki

zildjian >

Ja mam ze stingiem dokładnie ten sam problem co ty. Zresztą wydaje mi się, że nie tylko my... Co do Vinniego Colaiuty to właśnie słucham w pracy płytę 'System has failed' Megadeth i on tam gra na bębnach. Nie jestem specem od mocnej muzy ale chciałem posłuchać jak Vinnie sprawdzi się w takim repertuarze. Jest szybko i równo. Każde uderzenie wyrachowane. Nie wydaje mi się, żeby Vinnie odkrywał na tej płycie 'nowe bębniarskie lądy' ale mimo wszystko fajnie posłuchać.

 

Swoją drogą (pytanie do znawców tematu!) czy wspomniana wyżej płyta Megadeth o jeszcze TRASH? Nie potrzebuję szufladkować, ale jestem ciekaw. Wszystko tam takie dopieszczone, wygładzone - chyba formalne zaprzeczenie Trashu?

 

A tak zupełnie na marginesie to dawni koledzy Mustaine'a z Metaliki mogą mu teraz zazdrościć pewnej konsekwencji twórczej. Sami mają naprawdę niewiele do zaproponowania. To oczywiście moja skromna opinia osoby, która na co dzień ma niewielki kontakt z ostrzejszą muzą.

W tym wątku wspomniano także Manu Catche. Na 'secret world live' gra ciekawie, ale mi najbardziej odpowiada jego gra na płytach Jana Garbarka - szczególnie na 'twelve moons' (zdaje się, że utwór 6, nie pamiętam tytułu). Piękne plastyczne granie. Bardzo wyrafinowane akcentowanie połączone z niesamowitą artykulacją. Do tego rejestracja spod znaku wytwórni ECM. Podobne ascetyczne akcentowane można usłyszeć na płycie Richarda Wrighta (pink floyd) 'broken china'. Tam też na bębnach gra Manu Catche. Pomimo kilku ciekawych momentów nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że 'broken china' to dla Manu Catche była tzw. 'fucha'.

 

Natomiast jezeli chodzi o sola to Manu Catche ciekawie wypada na koncertowym DVD stinga (znowu!) '...All This Time'. Pamiętam chyba w 'hounds of winter' faceta ostro poniosło aż drzazgi z pałeczek poleciały... hehehe. Smiał się także patrzący na Manu w tym momencie Chris Botti. Miłe.

 

Konia z rzędem temu, który wie w których utworach z płyty 'Bothers in arms' Dire Starits na bębnach gra Manu Catche, a w których na basie Tony Levin? Może w 'Money for nothing'?

Jest jeszcze oczywiście wspomniany Terry Bozzio. Pierwzsy raz usłyszałem Terry'ego na płycie UK (nie pamiętam tytułu) i ...absolutnie mi sie nie podobało. Potem był Frank Zappa i tutaj Terry robił niesamowite bębny. Jak każdy muzyk wspólpracujący z Zappą także Terry uległ magii tego niezwykłego człowieka. Nawet spiewał. Jednak najlepiej kojarzę Bozzio z płytą ' black light syndrome' formacji Bozzio Levin Stevens

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Swietni muzycy spotkali się w wolnej chwili żeby pograć. Wyszła z tego płyta na której wybija się Bozzio. Podobnie jest na płycie 'polytown'

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) gdzie Terry gra m.inn. z Davidem Tornem (duuuża gitarowa indywidualność) i Mickiem Karnem. Świetna płyta - Bozzio popisuje się techniką i wyobraźnią. Miodzik dla uszu.

 

Nie słyszałem jeszcze wspólnej płyty Bozzio i Pata Mastelotto (bębny w king crimson)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) ale myślę, że będzie mocno 'popłynięta'. Na fotach Bozzio sam, Bozzio z Mastelotto i zestaw koncertowy na wspólnej trasie obu panów. no coment.

 

Na marginesie mogę dodać, że w grze Mike'a Portnoya z Dream Theater słychać duży wpływ Terry'ego Bozzio. Sam Portnoy często powtarza, że artysta z którym chciałby grać był Frank Zappa. Portnoy przesiakł Zappą i przy okazji Terrym Bozzio.

post-6776-100004227 1170273392_thumb.jpg

post-6776-100004228 1170273387_thumb.jpg

post-6776-100004229 1170273386_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jerzy Piotrowski, "Slodkiego Milego Zycia" KOMBI, haha! na elektronicznym Simmonsie, haha!

 

Na powaznie, polecam niedocenianego, ale znakomitego bebniarza Alexa Van Halena na plycie "Live Right Here Right Now"

Sorki za brak precyzji i literówkę. Link do wspólnej płyty Bozzio i Mastelotto BO/MO:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jako, że zdarzyło mi się kupić remaster cudeńka sprzed lat... już prawie piętnastu ośmielę się zaproponowac jeszcze jedną płytę z cudną pracą perkusisty - Sepultura, krążek 'Arise'. Ok 1991 r. kiedy to wyszło byłem w liceum i pamiętam jak się wszyscy rajcowali bębnieniem na 'Arise'. I faktycznie, było chyba czym, po -nastu latach dalej robi duże wrażenie. To na tej płycie są takie killery jak 'Dead Embryonic Cells', 'Desperate Cry' mocarny "Altered State" czy 'Under Siege (Regnum Irae)'. Tak czy kwak, praca bębniarza tutaj to czysta rozkosz. Wraz z pierwszymi Testamentami i wczesnymi albumami Annihilatora, rodzynki trashu wczesnych lat 90' :-))

 

pozdro, Akr.

jaro_001, 22 Sie 2005, 12:56

 

"...czy wspomniana wyżej płyta Megadeth o jeszcze TRASH?

..."

 

Moze nie jestem znawca ;), ale dla mnie jak i dla wielu ostatnia thrashowa (nie trashowa) plyta Megadeth byla "Rust In Peace" wydana w 1990r. Z nastepna plyta muzyka D. Musteina i reszty jest bardziej zlagodzona i juz nie ma w sobie takiego pazura jak we wczeniejszych plytach. Nie oznacza to, ze zle, aczkolwiek... ;). Mustein chyba nigdy sie nie pogodzil z tym, ze zostal wywalony z Metallicy. Zawsze staral sie "przegonic" chlopakow, ale komercyjnie nigdy mu sie to nie udalo. I tak jak chlopaki z Metallicy tak i Megadeth odeszli od swoich korzeni w strone bardziej progresywnego grania (Megadeth) czy jakiegos hardcore(?) (Metallica). Syszalem ostatnie dziecko Megadeth, ale dla mnie plyta jest nudna. Brakuje w niej tylu smaczow ile na wspomnianej "Rust In Peace" czy nawet " Countdown To Extinction". To, ze ja mam takie odczucia wzgledem tej plyty nie oznacvza, ze jest ona zla, a napewno prezentuje sie o wiele ciekawiej niz to co wyklulo sie spod kiecki Metallicy... ;} I bardzo dobrze.

 

Pozdrawiam.

 

P.S.

Obserwuje uwaznie ten watek. Zwlaszcza, ze dowiedzialem sie o kilku plytach, ktore powinienem poznac. :)

Slav, Jaro

 

Ciekawa dyskusja o Megadeth - faktycznie goście 'Rust In Peace' może nie przeskoczyli, ale też i poprzeczkę ustawili tym albumem niesamowicie wysoko. Na wielu następnych płytach zdarzają się doskonałe utwory, 'Return to Hangar' z albumu 'World Needs a Hero' mnie szczerze rozczulił, dobrze że są takie kawałki. Co ciekawe podobnie Annhilator nie pokonał imo własnych dwóch pierwszych płyt (Alice i Neverland) a Testament pierwszych 3-4 tytułów, właściwie to sam się zastanawiam czy po 'Souls in Black' czy po 'Practice What you Pray' zapanował lekki kryzys. To samo np. Sepultura z 'Arise', mam to na świeżo w domu, i po odsluchaniu pomyślałem sobie, że 'Arise' goście już nie nagrali tak doskonałego materiału.

 

Być może stało się to dlatego, ze latach 90' trash lekko wypadł z głównego nurtu, zaczeła się modna wtedy klima ze zmiękczaniem brzmienia i zwalnianiem tempa, listy przebojów się w snach ukazywały, 'trendy' było dodać klawisze i damski wokal :-) I wszystko to super, nie mam nic przeciwko, tyle że straciły na tym doskonałe kapele trashowe, które zaczeły zabawy typu 'Cryptic Writing', czy mój ukochany Kreator, który przed powrotem do trashu nagrał w latach 90' płyty... gotyckie wręcz :-) Pamiętając jakie zniszczenie siali Ci goście produkcjami 'Pleasure To kill' 'Endless Pain' czy 'Coma of Souls' była to po prostu zgroza :)

Akira, Slav >

Lata 90te (szczególnie pierwsze lata) to oczywiście panowanie grunge. Raczej fascynacja latami 70tymi - led zeppelin, black sabath - czyli tak jak piszesz (Akira) muza zdecydowanie wolniejsza. Nawet teraz wielu 'ostrym' nowym kapelom np. p.o.d. bliżej do grunge niż trashu. Masz rację (ponownie Akira), że w latach 90tych dostało sie trashowym kapelom. Ale Megadeth nagrał świetną płytę 'Countdown To Extinction', która stała się także chyba największym komercyjnym sukcesem ekipy Mustaina.

 

Slav to, że Megadeth nigdy komercyjnie nie 'przeskoczył' metalicy wyszło im chyba na dobre. Myślę, że Mustaine tego tak nie pojmuje bo ma chyba lekkie przerosty ambicji, które nie pozwalają mu trzeźwo spojrzeć na to co zrobił ze swoją kapelą. Teraz panowie grają sobie spokojny 'ułagodzony' trash-yk i nie muszą odcinać kuponów od komercyjnego sukcesu, tak jak to robią panowie z 'wielkiej M' - którzy oprócz tego, że na razie się wypalili to co ważniejsze nie mają pomysłu co dalej z sobą zrobić po sukcesie 'czarnej płyty'. No bo co można zrobić? Wpadli w wir wielkiej machiny i nie ma bata, żeby z niej wyskoczyć. To się często nazywa, że 'kapela dorasta' albo, ze 'się rozwija'. W mojej opinii jest dokładnie odwrotnie. Nikogo nie osądzam bo niby jakim prawem, ale to jest smutne.

 

Żeby nie zawalać tematu 'trashowym' materiałem to napiszę coś o bębniarzu z Metalicy:

- Lars Ulrich - chyba miły człowiek.

Co do perkusyjnych solówek u Metallic'i (The Best Of Metal) raczej "Until it sleeps" Lars dość mocno zaznacza się w tym kawałku nie mówiąc o bardzo agresywnej perkusji w najnowszym albumie, tylko że brzmi to troszkę jakby trzaskanie w puste puszki po farbie.

Pozdrawiam Jaabaa

jaabaa>

Tak o brzmieniu bębnów na 'St.anger' było głośno. Ulrich najpierw wychwalał, że takie ostre a po jakimś czasie przyznał, ze to był fatalny pomysł. ja się zgadzam w 100%, że to brzmienie to straszna pomyłka i porażka. Wypowiiadali się w tym wątku fachowcy od bębnów więc pewnie mogą przyznać, że np. werbel na 'ST.Anger' jest za wysoko nastrojony i także przez to ostatecznie brzmi tragicznie.

jacekm >

Nieźle się obudziłeś, hehe...

 

Neal Peart - ok. Podobały mi się krótkie migawki zza kulis na koncertowym DVD Rush z Rio - te na których Neal w skupieniu ćwiczy w garderobie. Hmmm... oczywiście cały koncert też ciekawy.

Witam ! Fajny temat. Dla mnie absolutnym mistrzem świata jest Vinnie Colaiuta, lecz nie chodzi mi jak już wcześniej koledzy zauważyli o Stinga. Colaiuta nagrał dwie solowe płyty polecam numer z pierwszej pod niewiele mówiącym tytułem "Bruce Lee". Ponadto to co ten facio wygrywał na koncertach KARIZMY to wszystko na ten temat. Interesuje mnie Colaiuta autentyczny, artystyczny, w mniejszym zaś stopniu, rzemieślnik ozdabiający płyty innych. Oczywiście należy wspomnieć dwóch przedwcześnie odeszłych, Jeffa Porcaro i Carlosa Vegę. To byli absolutnie genialni bębniarze. Ich doskonałym następcą jest niewątpliwie Simon Phillips. Jego sola w Los Lobotomys, to perełki. Wielkich jest wielu, lecz Ci wspomniani to dla mnie panteon. Pozdrawiam

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.