Skocz do zawartości
IGNORED

Jakość - dla każdego coś innego?i dobrze


xtr99999

Rekomendowane odpowiedzi

Wielu z nas uważa jakiś sprzęt za super, inni piszą o nim że to kicha....jedni piszą, że jakość dzwięku jest dobra, inni że zła...wielu to irytuje.. bo oni słyszeli to samo i ichdaniem gra to super....

Jest wiele definicji jakości- ale każda z nich zawiera jedno..jakość nie jest bezwzględna....Weżmy taką najprostszą definicje " Jakość to stopień spełnienia oczekiwań klienta" - i już wiemy że dla każdego jakość tego samego urządzenia jest inna, bo każdy ma inne wyobrażenie o doskonałości...Norma ISO 9001 mówi, że jakośc to stopień w jakim wyrób, przez swoje inherentne cechy spełnia uświadomione oczekiwania klienta...i znowu...każdy uświadami sobie potrzeby inaczej....W takim razie jak zmierzyć jakość....są pewne metody np określania ważności danej cechy dla użytkownika np...w skali od 0-100 dynamika jest dla mnie ważna na 30/100 a pozniej zbieramy oceny samej dynamiki i mnożymy przez uprzednio uzyskany wspolczynnik...to metoda współczynników kryterialnych...jakośc można też stopniować ....są produkty, które spełniaja podstawowe oczekiwania, są te które spełniaja najwyższe oczeiwania, są też te które wprowadzają w zachwyt bo pokazują coś czego nie wyobrażaliśmy sobie w ogóle..to model Kano. Powstaje pytanie , czy dostatecznie duża grupa obiektywnych wartości pewnych charakterystyk, na odpowiednio wysokim poziomie nie storzy czegoś, co będzie prawdziwym zmierzonym high-endem....czy przy pewnych parametrach jest w dzwieku i powietrze i dynamika i kontrola...może warto zastanowic sie nad podawaniem szerszej grupy charakterystyk ( nie zmanipulowanej ) , i umożliwić prawdziwy wybór....wtedy na pewno byłoby łatwiej wybraći dobierać klocki do siebie....

podawanie przy okazji wzmacniacza nie tylko klasy, mocy wg normy, impedancji, wspolczynnika tlumienia, tylko ustanowienie syntetycznego wskaznika ( na innych zasadch niz np elektryczna klasa A ) ktorego poziom np .55/100 wyznaczany byłby przez niezalezna jednostke np ..wezmy taki TUV...i wtedy niezaleznie od konstrukcji sprzet gralby na 55 albo 76

a chodzi o to zeby klient nie musial tracic 5 lat na poszukiwania optymalnego sprzetu tlyko zrobil to w 1 dzien....i nie zastanawial sie z taki ancient audio lektor kosztuje tyle co samochod i czy tego warta...przykladowo taki lektor mialby ocene np 91 wiadomo byloby ze w przedziale od 90-100 kazdy punky to praktycznie wzrost geometryczny...ale porownanie by bylo...i zeby nie bylo jednego referencyjnego urzadzenia to skala byla by otwarta poniewaz skladowymi bylyb wyniki pomiarow ..

xtra9999: wiem do czyjego wpisu z twojego innego postu pijesz. Napisałeś : "Jakość to stopień spełnienia oczekiwań klienta" - poniekąd możnaby się z tym zgodzić, ale przy wzroście oczekiwań klienta (np. na podstawie odsłuchu innych zestawów) oznaczałoby to spadek "jakości" posiadanego zestawu...?

Moim zdaniem nie da się wprowadzić uregulowanego normą TuV, DIN, ISO czy inną, parametru oddającego czy sprzęt jest dobry czy nie.

Większość dobiera klocki pod swoje upodobania brzmieniowe i dąży w miarę budżetu do dźwięku, który jest w opinii słuchającego najlepszy. Dlatego jeden woli Krell'a, a inny MacIntosha; jednemu z drugim brzmienie Amplifikatora odpowiada (kłaniam się), a inny je zdyskwalifikuje na podstawie dwóch odsłuchów ;)

 

Teoretycznie taką funkcję normującą pełnią gwiazdki/punkty/procenty stosowane przez redaktorów pism hi-fi w tabelkach, ale uważam, że to nie jest obiektywna ocena - jest zbyt zależna od sprzętu towarzyszącego, preferencji testującego i nawet od jego nastroju.

 

OT. Daj znać na priv'a gdybyś wybierał się w okolice 3miasta, na 90% dałoby się zorganizować odsłuchy Fibr i Allumin w jednym miejscu. Mam w miarę stały kontakt z T.B.

z całym szacunkiem zgodnie z ogólnie przyjętą definicją jakości, kiedy posłuchasz lepszego sprzętu poziom jakości poprzedniego dla ciebie spada...to naturalne..ale spadek ma tutaj wartości graniczne ustalane przez jeszcze gorsze urządzenia i dlateg oobiektywny pomair pozwala ustawic je w pewnej kolejności dla przedziału zmienności ( czyli od najgorszego do najlepszego)..no i jeszcze metoda..to moglaby być norma na zestaw pomiarow, i ktos kto by to mierzyl czyli niezalezna jednostka..bez obrazy ale powli dla cego sprzetu rtv i agd...rodzi sie taka koncepcja..chocby klasy energetyczne lodowk..lepiej tak niz dac sie omamiac samej cenie jako wyznacznikowi jakosci ...a odsłuch..jak wiemy co miejsce to inny....

wiem ze wtedy nie byloby tego smaczku poszukwiania,, ale byloby :

1.Taniej,

2.Szybciej,

3. Bardziej konkurencyjnie,

4. O wyborze sprzetu z taki msamym ratingiem decydowalaby cena albo design,, warunki dostawy.etc

To może ja o jakości - czytałem wczoraj i to mnie poruszyło - koncepcja jakości wg której MP3 to obecnie produkt najwyższej jakości: jakość wg six sigma:

Celem firmy nie jest zadowolenie klienta, ale generowanie zysku i przetrwanie na rynku. Tak więc produkt o najwyższej jakości to taki, który powoduje olśnienie klienta i generuje maksymalne zyski dla firmy. Wg tej koncepcji produkowanie urządzeń o najwyższym stopniu doskonaości funkcjonalnej, przemyślanych i prawie niezniszczalnych nie jest działaniem projakościowym bowiem ogranicza zysk firmy...

Dla każdego coś innego: jesteśmy dinozaurami...

to wyjety kawalek polityki jakosci jakiejs firmy nie majacy nic wspolnego z six sigma ( to technika jakosci) a nie jej definicja..a polityke jakosci kazda firma ma inna...wiec moze pisac co chce....six sigma to technika jakosc nie jej definicja.....

Zajrzyj na stronę www.6sigma.pl napisali to ludzie którzy certyfikują blackbeltów...

6sigma nie jest moją domeną, potrzebuję jej do swojego toolboxa, no to sobie szukłem... i nie mam powodu wątpić że można tak myśleć w kontekście polityki jakości

przepraszm ale firmy konsultingowe nie certyfikuja tylko doradzaja...a co do black belt to polecam ..TQM -Kanji, Daalgard..a nie stronke firmy konsultingowej....prosze wybaczyc ton..ale myli Pan pojecie...black belt to też technika a nie stanowisko.....zalecam skorzystanie z prawa do milczenia jesli nie jest się pewnym tego co się mówi tudzież pisze..

xtr99999

Nie wiem, jak to jest z tą jakością/normami/metodami/high-endem,...

 

Być może jest to (oprócz pomiarów, powtarzalności...), część zabawy Wielkich Magów (Ukrywających Tajemnicę) :-)

Jak zabawa w dzielenie kija (zabawa z dzieciństwa) - początek, środek, koniec i.......początek początku, środek poczatku, koniec poczatku,........

 

z prasy -międzynarodowej:

"Zaliczyłbym to urzadzenie do środkowego high-endu"

"Moim zdaniem, konstrukcja z wyższego pułapu high-endu"

"Wzmacniacz ociera sie o high-end"

"Odtwarzacz śmialo może konkurować z innymi urządzeniami niższego high-endu"

 

Wyższy, niższy, najwyższy,... :-)

 

Jak w dowcipie (z czasów ZSRR) - odwróconym:

"Towarzysze, mniej czytajcie , a więcej chodźcie po ulicach" :-)

 

Pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Tu jest źródło tego co piszę

Piszę też że to nie moja domena, poprostu cytat!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

black belt zaklada takie wyszkolenie pracownika aby ten jego czarny pas byl mozliwy do zweryfikowanie..szkoli sie tak według pewnych ścisłych reguł i oczekuje sie pewnej techniki podejmowania decyzji...a nazywanie ludzi po tych szkoleniach black belatami jest pojęciowym nadużyciem

xtr99999

To jeszce nie The End :-)

Czy firma Black Belt, to ta sama, która wypuściła doskonaly program komputerowy (do obróbki filmów) WinImages FX (a także plugina do Photoshopa)?

 

Pozdrawiam

Black Belt to pewien stopien kwalifikacji dla kadry menedzerskiej realizujeącej w swej działalności strategie six sigma np w ramach aspektu TQM lub systemu zarządzania jakością takiego jk np. zgodnego z normą iso 9001:2000

=> xtr99999

 

> to wyjety kawalek polityki jakosci jakiejs firmy nie majacy nic wspolnego z six sigma ( to technika

> jakosci) a nie jej definicja..a polityke jakosci kazda firma ma inna...wiec moze pisac co

> chce....six sigma to technika jakosc nie jej definicja.....

 

six sigma, jak czytamy, wywodzi się z Motoroli i pozwoliła tej firmie osiągnąć większe zyski.

 

Wróćmy jednak do cytowanego już elementu opisu celów six sigma ze strony www.6sigma.pl:

 

> Celem firmy nie jest zadowolenie klienta, ale generowanie zysku i przetrwanie na rynku. Tak więc

> produkt o najwyższej jakości to taki, który powoduje olśnienie klienta i generuje maksymalne zyski

> dla firmy. Wg tej koncepcji produkowanie urządzeń o najwyższym stopniu doskonaości funkcjonalnej,

> przemyślanych i prawie niezniszczalnych nie jest działaniem projakościowym bowiem ogranicza zysk

> firmy...

 

Niestety, z produktami Motorli z rynku telekomunikacyjnego (telefony GSM, urządzenia sieciowe) miewam do czynienia

i muszę powiedzieć, że u żadnego producenta nie spotkałem tak źle zaprojektowanych, nieergonomicznych, niewygodnych

urządzeń, których najgorsze cechy są jednocześnie tymi najtrwalszymi i nie zmieniły się od początku danej serii produktów

(około 10 lat już będzie).

 

Rewelacyjny (jakoby) skutek zastosowania metodologii six sigma w Motoroli pokazuje coś, co bardzo widać po wszystkich

nowoczesnych firmach - że celem doskonalania metod zarządzania nie jest:

- ani korzyść klienta - postrzegana jako dawanie mu lepszych, nowocześniejszych, wygodniejszych, bardziej przemyślanych

produktów; przeciwnie, rzeczywiste innowacje techniczne i troska o rzeczywistą korzyść końcowego klienta są najwyraźniej

sprzeczne z celami organizacji; w przeciwieństwie do umiejętności sprzedania produktów jak najmniej udoskonalanych - przecież

to maksymalizuje zysk (o ile uda się *wmówić* klientom, że sprzedajemy im produkty nowe i lepsze)

- ani korzyść pracowników firmy - definiowana jako praca w przyjemniejszym, bardziej stymulującym intelektualnie środowisku,

poczucie stabilności zawodowej, rozwoju intelektualnego.

 

Celem metodologii jest umożliwienie uzyskania papierka z liczbami, opisami, wykresami, który wygląda lepiej niż podobny papierek

z innej firmy.

 

Widać to bardzo, gdy się popatrzy na:

- fluktuacje składu personalnego zespołów w dużych nowoczesnych firmach - mało kto pracuje w tej samej firmie dłużej niż 2-3 lata;

przepracowanie aż pięciu lat jest ewenementem godnym złotych tabliczek na ścianach z osobistym podziękowaniem zarządu

(który też ma bardzo mało wspólnego z zarządem sprzed tych 5 lat)

- kryteria wyboru nowo zatrudnianych pracowników - kompetencja i inteligencja jest na ogół kryterium zmniejszającym szanse

- wyniki ocen okresowych pracowników - dowodzących czarno na białym, że im mniej konkretnych rzeczy ktoś robi i im mniej

kompetencji wykazuje (w pewnych granicach), tym lepiej wypada.

 

Przepraszam, ale jak czytam o metodologiach usprawniania procesów w dużych firmach, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Widziałem

takie rzeczy i z boku (na ogół), i ze środka, i większość fachowców od usprawniania skierowałbym do obozów pracy przymusowej,

aby odpokutowali swe winy wobec zwykłych ludzi.

 

W odróżnieniu od sytuacji w mniejszych firmach, zarządzanych metodami ,,humanistycznymi'' zgodnie z zasadami klasycznej psychologii.

 

Myślę, że rynek audiofilski ma duże szczęście, że jest na tyle niszowy, żeby znaczna część (jeśli nie większość) cenionych

wyrobów pochodziła z manufaktur (zatrudniających do kilkudzisięciu osób), a nie z firm wstępujących na kolejne kroki drabiny

doskonalenia procedur wewnętrznych i budowania korporacyjnej doskonałości organizacji.

 

To nie amerykanie - którzy celują w pracach na udoskonalaniem procedur korporacyjnych - celują w produktach naprawdę

dobrej jakości (telekomunikacja, samochody), ale te firmy japońskie, które z kulturą amerykańską mają jak najmniej wspólnego.

 

Niestety, im więcej mają wspólnego, tym gorsze i mniej innowacyjne stają się ich produkty, ale tym lepiej widoczne są na rynkach

ogólnoświatowych i tym lepiej się sprzedają. Przykre niebotycznie....

_>keyop co do metodologii usprawniania prcesów w organizacji.. iwdze , ze gdzieś w sowim doświadczeniu spotkałeś się z nieudaną reorganizacją, widocznie jej efekty nie były dostateczne albo ją uwsteczniły, ale jak wytłumaczysz mi fakt , że po wprowadzeniu zmian do organizacji prcesu i jego zasonów jego wskaźnik ppm osiąga np wartość 0,03 większą..dla organizacji to mogą być miliony....a co do motoroli...pisałem na początku że jakość to stopień w jakim wyrób spełnia oczekiwania klienta. tylko wiesz , ze każdy jest inny , nie tylko ze względu na swoje oczekiwania, ale też możliwości fiansowe, wieć może motorola jest adresowana do innego segmentu rynku , albo po six sigma zostało w motoroli tylko wspomnienie, bo system może niedostatecznie wykorzystywać informacje zwrtone na temat produktów biegnące z rynku- a bez tego i six sigma nie istnieje, nie istniej także pdca.

Konkludując, proponuje schować scyzork w kieszeni . bo się można nim skaleczyc....skuteczne zastosowanie technik jakosć zawsze powtarzam zawsze dawało efekty, natomist może trafiłem na przykład nieudolnego wdrożenia SZJ zgodnego z iso 9001 i masz złe doświadczenia.... ten system jest wspaniały tylko trzeba go zrobić z głową i sprytnie używać SPC i technik takich jak np FMEA na etapie projektowani.a I ostatni argument , gdyby to nic nie dawało to wielkie, średnie i małe firmy nie łożyłyby ani centa na ten teamt a wydają nań miliardy

-> keoyp naisałeś : Przepraszam, ale jak czytam o metodologiach usprawniania procesów w dużych firmach, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Widziałem

takie rzeczy i z boku (na ogół), i ze środka, i większość fachowców od usprawniania skierowałbym do obozów pracy przymusowej,

aby odpokutowali swe winy wobec zwykłych ludzi.

W odróżnieniu od sytuacji w mniejszych firmach, zarządzanych metodami ,,humanistycznymi'' zgodnie z zasadami klasycznej psychologii."

 

Widzę, że popierasz podejście ...nie było tak jak jest....przecież jest tak miło...ale wierz mi bez ustawicznych zmian organizacja się cofa...a ludzie którzy chciali by odesłać konsultantów do obożow zazwyczaj zbijają bąki do 11.00 a pożniej leczą swoje frustracje z tego powodu do 15.00 na którą z upragnieniem czekają...i tak przechodiz i m całe życie ...staja sie niby wszystko wiedzący..ale po głęb szym wejściu w temat tracą grunt pod nogami i robią sie złośliwi.....cóz dobrze, że wyniki pracy są już ważniejsze niż sam jej fakt....pozrawiam

>skuteczne zastosowanie technik jakosć zawsze powtarzam zawsze dawało efekty, natomist może trafiłem na przykład nieudolnego wdrożenia SZJ zgodnego z iso 9001 i masz złe doświadczenia...

 

Wiesz, naprawde niektórzy ludzie tymi tematami zajmowali sie już wiele lat temu. Nie musisz nic udowadniać. Budowanie sformalizowanych systemow jakości służy przede wszystkim wykoszeniu konkurencji (audyty, zezwolenia itd) a nie zadowoleniu klienta. Bo na tym opiera sie biseness. Owszem, i na tym polu jest wielu nawiedzonych i neofitów, ale to nic nie zmienia.

BSM np. przyszło stamtąd, gdzie te systemy były a nie u nas.

Co do wymiarowania jakości, to zajmował się tym prof. Kolman z 3miasta. Facet przeszedł resztę świata i chyba samego siebie też. Nawet stworzył nazwę dla nowej gałęzi nauki: kwalitologia. Byc może jego książkę pt. "Inżynieria jakości" można znaleźć w jakimś antykwariacie. Typowo akademicki przerost formy nad treścią ale można się momentami zdrowo pośmiać.

>jar1

 

"Skuteczne zastosowanie technik..." zawsze daje efekty, pod warunkiem że jest skuteczne :-)

 

Żadna technika, metodlogia, procedura ani norma nie jest idiotoodporna. Powiedziałbym nawet, że projekt typu Six sigma/DMAIC znacznie łatwiej schrzanić niż wdrożenie np. ISO 9000. Realia systemów jakości wg norm ISO są jakie są, bo zdecydowano się pójść na ilość a nie jakość w przyznawaniu certyfikatów, które mają taką samą wartość bez względu na poziom reprezentowany przez firmę i jej system. A ten bywa baaardzo różny. Niemniej pewne korzyści dają i są dość łatwe do wdrożenia i tanie.

 

Z six sigma problem jest taki, że wymaga naprawdę dobrych managerów i sporych nakładów. Prosta zasada - większe nakłady - wyższe ryzyko. Dlatego udaje się tylko w niektórych firmach i raczej w dużych korporacjach.

-> Zbig ...systemy jakości słuzą nie tylko wykoszeniu konkurencji, ale także utrzymaniu ciagłego doskonalenia- po to aby organizacja się nie cofała, a co do profesoroa Kolmana, to nie on jest twórcą kwalitologi jako nauki. Książka wydaje Ci się czasami smieszna bo nie znasz pojęć którym Kolman operuje, ale tutaj cię zmartwię - tymi samymi pojęciami operował także Deming i Juran. A co do przerostu formy nad treścią - trochę się nie zgadzam...Polecam rozwiązać problem nadmiernego rozchwiania procesu produkcyjnego operującego na ppm bliskiem 1,5 ..zobaczysz wtedy ze ani Kolman, ani Iwasiewicz ani inni nie przesadzali..tym bardziej jeśli sytuacja jest taka , ze jak sobie nie poradzisz ze znalezieniem przyczyny ( ukłon w stronę Pareto-Lorentza) to straty sięgają setek tysięcy na dobę.... ) . To dalej przerost formy nad treścią.... Towaroznawstwa, kwalitologi i statystyki nie można rozpatrywać w oderwaniu od procesów przemysłowych bądz projektowania produktu..innnaczej traci się kontakt z przedmiotem tej wiedzy....

=> xtr99999

 

> Widzę, że popierasz podejście ...nie było tak jak jest....przecież jest tak miło...

 

Nie, popieram podejście "poprawiajmy aby poprawić, a nie rzeby wyrobić się z oczekiwanej liczby

reorganizacji w jednostce czasu".

 

Kultura korporacyjna dużych firm ma chyba ostatnio wpisaną w sobie określoną liczbę udoskonaleń

organizcyjnych rocznie. I jeśli nikt odpowiedniej liczby zmian nie przeprowadza, to się mówi, że firma

się cofa w rozwoju.

 

Tylko, że mało kogo obchodzi ile korzyści (i czy w ogóle) te zmiany przynoszą.

 

Tak, jestem przeciwny okresowym procesom reorganizacji udoskonalających strukturę organizacyjną firmy

robionym po to, żeby zarząd i szczeble menadżerskie mogły się wykazać swoimi działaniami. To niestety

bardzo utrudnia pracę tym - zupełnie nieważnym najwyraźniej - pracownikom firmy, którzy robią coś rzeczywistego:

projektują, produkują, prowadzą badania...

 

> ale wierz mi bez ustawicznych zmian organizacja się cofa...

 

A mnie się wydawało, że cofamy się, jeśli nie tworzymy nowych lepszych produktów, a nie jeśli nie prowadzimy

okresowych organizacji metodologii zarządzania.

 

To jest właśnie różnica między menedżerami i technicznymi. Techniczni dla udowodnienia, że są potrzebni, tworzą

wartość (materialną lub intelektualną). Menedżerowie odpowiedniego szczebla żeby udowodnić że są potrzebni

wyrzucają, zatrudniają i przesuwają ludzi żeby móc pokazać, że coś robią.

 

Bo przecież, jak sam powiedziałeś, menadżer który ciągle nie dezorganizuje pracy innych (przepraszam, nie wprowadza

optymalizacji procesowych) nic nie robi i nie ma wcale znaczenia, czy jego podwładni dzięki temu (że im się nie przeszkadza)

robią lepsze produkty. Bo to, że faktyczna jakość produktu nie ma znaczenia, i że ludzie się nie liczą, ustaliliśmy na samym

początku.

 

> a ludzie którzy chciali by odesłać konsultantów do obożow zazwyczaj zbijają bąki do 11.00 a pożniej leczą swoje

> frustracje z tego powodu do 15.00 na którą z upragnieniem czekają...

 

Trafiłeś jak kulą w płot. Na codzień zajmuję się działalnością inżynieryjną (projektowanie systemów informatycznych)

i wbrew pozorom robię to, bo mi to sprawia przyjemność, a nie czekam na 15.00 żebym mógł wyjść z pracy. Jestem

też co prawda członkiem zarządu jakiegośtam, ale staram się nie utrudniać życia innym bo mnie do tego nic nie zmusza.

 

> i tak przechodiz i m całe życie ...staja sie niby wszystko wiedzący... ale po głębszym wejściu w temat tracą grunt pod nogami

> i robią sie złośliwi...

 

Kolejny strzał kulą w płot. W tym co robię jestem na szczęście dość kompetentny (choć do ideału mi bardzo daleko), ale nigdy

nie wstydziłem się przyznawać do niewiedzy - w odróżnieniu od wielu wybitnych menadżerów i konsultantów, którzy prędzej

popełnią samobójstwo niż powiedzą, że czegoś nie wiedzą.

 

> co do metodologii usprawniania prcesów w organizacji.. iwdze , ze gdzieś w sowim doświadczeniu spotkałeś się z nieudaną

> reorganizacją, widocznie jej efekty nie były dostateczne albo ją uwsteczniły,

 

Nie - ja się spotkałem ze znaczną liczbą bardzo udanych (w sprawozdaniach) reorganizacji, z których niektóre (na szczęście

nieliczne) miały skutki katastrofalne, za to wszystkie pozostałe nie miały żadnych konkretnych skutków poza możliwością

napisania w sprawozdaniu że się je przeprowadziło. Dzięki tym reorganizacjom:

- menedżerowie i zarząd mieli co pisać w sprawozdaniach

- ludzie wyrzuceni z pracy - mam nadzieję, że znaleźli sobie lepszą, bo to za każdym razem byli dobrzy specjaliści

- miernoty utwierdziły się w przekonaniu (najwyraźniej słusznym) że ich nic nie ruszy

- kierownicy projektów którym rozp*eprzano zespoły poradzili sobie ze swoimi projektami kosztem dodatkowej pracy

i opóźnień, bo przywykli i umieją w pewnym stopniu kompensować działania zarządu.

 

> ale jak wytłumaczysz mi fakt , że po wprowadzeniu zmian do organizacji prcesu i jego

> zasonów jego wskaźnik ppm osiąga np wartość 0,03 większą..dla organizacji to mogą być miliony...

 

Oczywiście. Mogą. Tylko nie zawsze są (oj, jak bardzo nie zawsze), to po pierwsze.

Po drugie, wcale nie wiesz, jakie byłyby wyniki finansowe bez kolejnych regularnych zmian.

 

Po trzecie, te miliony dla organizacji wcale nie przekładają się na dostarczenie klientom lepszego produktu -

wręcz przeciwnie, często produkt jest gorszy, za to marketing - coraz bardziej kreatywny.

 

> co do motoroli...pisałem na początku że jakość to stopień w jakim wyrób spełnia oczekiwania klienta.

 

Owszem - zwykle te sztucznie budowane. Za wyjątkiem klientów o wysokim poziomie samoświadomości

i kompetencji technicznej stopień zadowolenia klienta jest proporcjonalny do poziomu trafności reklam

do niego adresowanych, a nie faktycznej jakości i użyteczności produktu. Chyba nie muszę Ci tego

tłumaczyć?

 

> tylko wiesz , ze każdy jest inny , nie tylko ze względu na swoje oczekiwania, ale też możliwości

> fiansowe, wieć może motorola jest adresowana do innego segmentu rynku,

 

Tak - amerykańskiego, gdzie elegancka srebrna obudowa i fakt, że Motorola to taka znana firma

ma znacznie większe znaczenie niż to, czy telefon konkurencji z Europy lub Azji nie jest dużo

wygodniejszy i przyjemniejszy w użyciu.

 

> albo po six sigma zostało w motoroli tylko wspomnienie, bo system może niedostatecznie wykorzystywać informacje

> zwrtone na temat produktów biegnące z rynku- a bez tego i six sigma nie istnieje, nie istniej także pdca.

 

Ale informacja zwrotna nie pokazuje w żaden sposób faktu, że większość tych klientów nigdy nie próbowała

wyrobu konkurencji i nawet nie wie, że mogłaby ośmielić się być niezadowolona. Ani tego, że można by się

ośmielić mieć własne zdanie i woleć produkt lepszy ale mniej rozreklamowany, który nie wzbudzi zrozumienia

u koleżanek z pracy (,,buee, to azjatyckie gówno, kto o tym słyszał, czemu nie kupisz sobie pożądnej amerykańskiej

motoroli?'').

 

>Konkludując, proponuje schować scyzork w kieszeni . bo się można nim skaleczyc....skuteczne

>zastosowanie technik jakosć zawsze powtarzam zawsze dawało efekty, natomist może trafiłem na

>przykład nieudolnego wdrożenia SZJ zgodnego z iso 9001 i masz złe doświadczenia...

 

Na rynku informatycznym 80-90% dużych projektów informatycznych kończy się spektakularnym niepowodzeniem.

Ile osób spoza grupy dobrze wykształconych kierowników projektów zdaje sobie z tego sprawę? Ile osób spoza

tego rynku zdaje sobie z tego sprawę? A ile z tych niepowodzeń daje się potem odczytać z okresowych sprawozdań

klientów oraz dostawców?

 

W dodatku w przypadku projektów informatycznych kryteria sukcesu bywają dość płynne i nie zawsze jest jasne, na ile

dany projekt można uznać za sukces (mówię o tych 10-20% które nie są ewidentnymi klęskami) - czyżby w doskonaleniu

struktur organizacyjnych ocena skutków działania ocena wyniku była dla odmiany trywialnie prosta?

 

A ile naprawdę projektów reorganizacyjnych się nie udaje? Jakie są skutki? Na ile to potem widać w raportach? Na ile

skutki nieudanych zmian zarządy ukrywają żeby nie wyjść na totalnych idiotów (,,wydaliśmy 1000.000USD na te szablony

dokumentów, przecież muszą być dobre'' - miewałem z takimi produktami do czynienia, i proszę mi uwierzyć, nie były).

 

Z Twoich wypowiedzi można by sądzić, że każda reorganizacji przynosi wspaniałe skutki, nieudane są sporadyczne, a

sukces sprzedaży produktu bezpośrednio odpowiada jego jakości.

 

Jeśli naprawdę tak myślisz, to jesteś niewiarygodnie naiwny. Jeśli tak nie myślisz, ale mówisz, to jesteś hipokrytą. Jeśli tylko

mnie się wydaje że to wynika z Twoich wypowiedzi, to pokaż mi że wcale tak nie uważasz.

Zgadzam sie chyba najpelniej z keytop :)

xtr99999 ty chyba jestes audytorem w firmie zajmujacej sie certyfikowaniem ISO900... Twoja wiara w uzdrawiajaca moc procedur jest wzruszajaca albo conajmniej lekko podejrzana ;)

Moim zdaniem zaden tam certyfikat ISO, THX czy inny nie gwarantuje wysokiej jakosci produktu (tej rozumianej przez zwyklego klienta). Zadowolenie klienta tez nie jest miernikiem BO KLIENT jest czesto oszukany i cieszy sie jak dziecko ktore dostalo cukierka z witamina C od tatusia ktory mysli ze jest to zdrowie dla jego pociechy (syntetyczna witamina C jest praktycznie wcale nie przyswajalna przez organizm, cukier zawarty w cukierku dodatkowo psuje dziecku zeby, przyczynia sie do zlych nawykow zywieniowych, wyplukuje wapn z kosci przyczyniajac sie do powstawania osteoporozy z starszym wieku itd... :-).

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.