Skocz do zawartości
IGNORED

Zasilacz prądowy DHT


zjj_wwa

Rekomendowane odpowiedzi

Zasilacz prądowy DHT - propozycja, a zarazem prośba o konsultację.

 

Naszkicowałem to jako rezultat przemyśleń nad opisem płytki Pana Coleman'a - niestety nie znam szczegółów schematu tego jego rozwiązania, więc bazowałem jedynie na tym, co można wyczytać z opisu funkcjonalności tego układu.

 

Zasilacz ma służyć do grzania włókna lampy mocy DHT.

W moim konkretnym przypadku, prądem 10,5 A przy napięciu 12,6V.

 

Punktem wyjścia dla całej koncepcji jest przesłanka, aby oba końce włókna widziały niezwykle wysoką impedancję. Założenie jest, iż sygnał muzyczny musi widzieć absolutną blokadę i nie mieć jakiejkolwiek możliwości przenikania z włókna katody lampy DHT do obwodów zasilania żarzenia, gdzie dalej mógłby się sprzęgać jakąś "dziką" ścieżką sygnałową, np. przez pasożytnicze pojemności rdzenia transformatora zasilającego do masy.

 

R1 - reprezentuje katodę / żarnik lampy DHT. Włókno to ma otrzymywać stabilny prąd, ale ze źródła prądowego.

A w zasadzie z dwóch przeciwsobnie współpracujących ze sobą źródeł prądowych. Niezależnie od tego, do którego końca włókna przyłączymy "rezystor katodowy" lampy mocy, który uczestniczy w zapinaniu obiegu sygnału w ramach końcówki mocy, to żadna najmniejsza część tego sygnału nie może się przedostać / uciec przez obwód żarzenia.

 

Taką blokadą mają być mosfety Q1 i Q2, typu IRF540 / IRF9540, które są skierowane "drenami" w kierunku włókna. Innymi słowy, z obu swoich końców, włókno widzi wysoką impedancję.

 

R2, R3, R4 - tworzą drabinkę podziału napięcia, ale tak dobraną, aby oba tranzystory Q1 i Q2 były silnie spolaryzowane w kierunku mocnego przewodzenia.

Q1 i Q2 są wyposażone w radiatory, gdyż przewala się przez nie 11 Amper. Silne otwarcie tych tranzystorów ma sprzyjać ograniczeniu spadku napięcia Dren-Source, które determinuje o stratach mocy na tych tranzystorach.

 

Q3 i Q4 to są tranzystory, których zadaniem jest obniżać / bocznikować polaryzację bramek Q1 i Q2, czyli powodować ograniczenie prądu płynącego przez Q1 i Q2 do potrzebnej nam wartości. Im bardziej Q3 i Q4 są otwierane, tym bardziej Q1 i Q2 są przymykane.

 

O stopniu przewodzenia Q3 i Q4, a zatem pośrednio o zaprogramowanym prądzie płynącym przez Q1, Q2 i włókno lampy mocy, decyduje precyzyjne źródło napięcia referencyjnego U1. Źródło to jest wyposażone w regulowany dzielnik potencjometryczno-rezystorowy R7 i R8, za pomocą którego ustalany jest poziom napięcia bias na bazach tranzystorów Q3 i Q4. Innymi słowy, nastawa poziomu napięcia z U1 decyduje o wartości zaprogramowanego prądu, jaki ma płynąć przez włókno.

 

Koncepcja wykorzystania mosfetów jako Q1 i Q2 wynika z ich lepszej stabilności temperaturowej, jak również ich potencjalnej zdolności do osiągania bardzo niskiej wartości Rds_on, a zatem również i niskiej wartości napięcia dropout, czyli strat mocy na tych elementach. A przy 11 Amperach to każdy przyoszczędzony miliwolt tego dropoutu - jak na wagę złota.

 

Q5 - to jest prosty stabilizator napięcia. Gdyby się coś "pochrzaniło" z nastawą lub ze stabilnością pracy hybrydowego źródła prądowego opasającego żarnik lampy DHT, to niniejszy stabilizator napięcia ma ograniczyć napięcie, jakie ma możliwość trafić / dotrzeć do tej katody.

Oprócz tego, stanowi dodatkowy człon regulacyjny, który izoluje dalsze obwody przed nieprecyzyjnie odfiltrowanym napięciem tętnień pochodzącym z kondensatora filtra C1, tuż za mostkiem prostowniczym D1.

 

Poziom napięcia wyjściowego z tego regulatora napięcia jest ustalany na bazie dzielnika R10, R11, definiującego napięcie odniesienia z precyzyjnego źródła napięcia referencyjnego U2.

 

Tranzystor sterujący Q6 jest zasilany z napięcia znacznie wyższego niż dren tranzystora Q5. Dzięki temu istnieje możliwość dopakowania metodą brutalnej siły takiego napięcia polaryzującego Q5, jakie okaże się niezbędne dla zapewnienia jego silnego otwarcia i zredukowania strat mocy wynikających ze spadku napięcia na tym tranzystorze, dzięki osiągnięciu niskiej wartości Rds_on.

 

Ten wyższy poziom napięcia, o małej wydolności prądowej, jest uzyskiwany z prostownika D2 oraz filtru C2, które są napędzane metodą bootstrapu / powielacza, za pośrednictwem kondów C3 i C4. Niski pobór prądu z tego podwyższonego źródła sprzyja jego porządnemu odfiltrowaniu na niezbyt wypasionym kondensatorze C2.

 

Z takiego podwyższonego napięcia korzysta zarówno kolektor Q6, jak również przy okazji R13 doprowadzający prąd polaryzujący dla źródła napięciowego U2.

 

No i w zasadzie to tyle.

Pytanie do Was o ewentualne uwagi, poprawki, alternatywne rozwiązania dla tej koncepcji.

 

Przypominam, że punktem wyjścia dla całej tej zadymy jak wyżej jest stworzenie zasilacza dla włókna żarnika lampy DHT, który z punktu widzenia sygnału audio będzie widziany jako bardzo wysoka impedancja. Czyli konstrukcja, która ma skutecznie zniechęcać sygnał od łażenia tymi ścieżkami, i to niezależnie od tego, czy rozmawiamy o jednym końcu włókna żarnika, czy o drugim.

 

Jedyną możliwą drogą dla sygnału audio hulającego w końcówce mocy ma być rezystor katodowy. I nic więcej.

 

Aha, na koniec dodam, iż (oczywista oczywistość) cały ten moduł zasilacz pływa i nie jest w jakikolwiek sposób związany czy połączony z potencjałem masy sygnałowej wzmacniacza. Jedyny sprzęg tego modułu z chassis i/lub z ziemią i/lub z masą to jest poprzez pasożytniczą pojemność uzwojenia transformatora zasilającego, dostarczającego napięcie zmienne do zacisków AC. Jednak ten sprzęg jest dla nas bezbolesny, gdyż Q1, Q2, i cała reszta tego bałaganu, ma właśnie przeciwdziałać przedostawaniu się sygnału do masy taką dziką drogą.

 

Chyba.

 

Uwaga końcowa: Dla prawidłowej pracy tego układu, oraz dla minimalizacji strat mocy, niezbędne będzie bardzo precyzyjne ustalenie wartości napięcia zasilającego AC. To napięcie będzie trzeba ustalić, metodą dowijania / odwijania zwój po zwoju, z niezalanego transformatora toroidalnego. Optymalna wartość tego napięcia AC będzie taka, iż wyprostowane i odfiltrowane napięcie DC, na końcach C1, będzie wystarczające, aby pokryć straty napięcia dropout na tranzystorach Q1, Q2 oraz Q5, z minimalną rezerwą, dropouty o wartościach na tyle wysokich, aby były wystarczające ku temu, aby te tranzystory nie wypadły z zakresu regulacji.

A jednocześnie na tyle niskie, aby ograniczyć straty mocy wydzielanej na radiatorach tych tranzystorów.

Każda indywidualna sztuka transformatora toroidalnego, przy poborach rzędu 11 Amper (a w impulsach na diodach prostowniczych - znacznie więcej), nie zapewni nam precyzyjnie przewidywalnego i powtarzalnego napięcia wyjściowego na swoich końcówkach, więc konieczne jest precyzyjne dodanie / odjęcie niezbędnej liczby zwojów, reprezentującej stosowną deltę do napięcia, jakie uzyskujemy "z fabryki".

 

Kondy C5, C6, C7, C8 - dorzuciłem jako wyciszenie źródeł napięcia referencyjnego i/lub odsprzęgi, żeby ładniej wyglądało.

 

Aha, jeszcze taka sprawa ... niepokój może wzbudzać koncepcja dwóch źródeł prądowych, pracujących "dupcia w dupcię" od przeciwległych końców jednego i tego samego obciążenia. Teoretycznie mogłoby to prowadzić do niestabilności, "nieokreśloności" na końcach włókna, ale mam nadzieję, że z pomocą przybędą tutaj te tranzystory Q3 i Q4, które "odwracają optykę" całego układu.

Dzięki Q3 i Q4, **oba** źródła prądowe korzystają z jednego i tego samego źródła napięcia odniesienia U1, źródła *pływającego*, które dostarcza napięcia bias, a właściwie sumę dwóch napięć bias, dla tranzystorów Q3 i Q4.

 

Taka topologia, mam nadzieję, pozwoli ustalić pewien punkt równowagi pomiędzy górnym a dolnym źródłem - w taki sposób, aby oba się automatycznie ustawiły na jeden i ten sam zaprogramowany prąd, i że będzie pełen konsensus w tej sprawie.

Ewentualny rozrzut parametrów IRF540 oraz komplementarnego IRF9540 zostanie wyrównany przez samoczynne ustalenie się różnych napięć na bramkach tych tranzystorów, z racji na różny stopień otwarcia Q3 i Q4 oraz efektu bocznikowania bramek tranzystorów mocy.

Być może wystąpi tutaj jeszcze potrzeba na jakiś dodatkowy kondek gdzieś.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/118763-zasilacz-pr%C4%85dowy-dht/
Udostępnij na innych stronach
Gość stary bej

(Konto usunięte)

Zasilacz ma służyć do grzania włókna lampy mocy DHT.

W moim konkretnym przypadku, prądem 10,5 A przy napięciu 12,6V.

Wartości prądów jakie potrzebujesz przekraczają co prawda możliwości układu LM2596, ale zainteresuj się nim.

Działanie tego modułu zostało sprawdzone w lampiaku z 300B na wyjściu.

http://allegro.pl/modul-zasilacz-regulowany-lm2596-1-25v-30v-3a-48-i5095443671.html

 

pzdr.

Wartości prądów jakie potrzebujesz przekraczają co prawda możliwości układu LM2596, ale zainteresuj się nim

Hmmm .. zupełnie inna koncepcja widzę.

Skoro za słaby, ... no to może jego większy braciszek ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Tyle tylko że to jest źródło napięciowe, przetwornica, bodajże na bazie stałej częstotliwości 150 kHz ...

A skoro źródło "napięciowe" - to o bardzo niskiej rezystancji wyjściowej, tak ?

 

Co można powiedzieć o "blokowaniu" przepływu sygnału muzycznego przed penetrowaniem z włókna DHT, czyli z wyjścia tego układu, na wejście, i dalej na transformator zasilający całe to ustrojstwo ?

 

A tak w ogóle to dzięki za podpowiedź.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Punktem wyjścia jest produkt Pana Coleman - opisany na stronie tutaj:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Facet przedstawia tam pogląd, że istotny wpływ na jakość percepcji dźwięku ma zasilanie włókna żarzenia za pomocą źródła, a raczej drenu prądowego. Facet opowiada, że najpierw ma regulator napięciowy (od strony "końca dodatniego), ale z kolei strona "-" zasilania tego włókna jest obciążona drenem prądowym o wysokiej impedancji, jak to przy drenie prądowym.

 

Schematu niestety nie umieszcza. Natomiast cała ta historia jest jakaś taka niespójna i niekonsekwentna.

 

No bo skoro dąży do uzyskania "wysokiej impedancji" - to dwa równoprawne końce włókna powinny być "jednakowo" traktowane, czyli oba powinny widzieć "wysoką impedancję" źródła prądowego, które je zasila (zakładając oczywiście, że to rzeczywiście ma znaczenie dla jakości odsłuchu audio).

 

Facet następnie uzasadnia, że brak takowej "wysokiej impedancji" powoduje, że część sygnału przedostaje się do toru zasilacza żarzenia DHT, a następnie jakimiś dzikimi ścieżkami zapina się w obwód, np. poprzez pasożytnicze pojemności na transformatorze żarzenia. Tam łapie przydźwięk i różne niefajne sprawy. Słowem - kicha.

 

Coleman przedstawia na to receptę - ale patrząc na liczbę elementów na tej jego płytce - receptę połowiczną.

Albowiem o ile "-" jest obciążony tymże drenem prądowym, to jak sam autor twierdzi, "+" jest zasilany ze źródła napięciowego.

 

Tutaj konkretnie rysunek Coleman'a:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

A zatem: koniec włókna żarzenia które jest przypięte do "minusika" - widzi wysoką impedancję zasilacza, natomiast

koniec włókna żarzenia, który jest przypięty do "plusika" - widzi normalny liniowy regulator napięciowy, czyli niską impedancję, więc sygnał audio może tędy dać dyla i hyc na uzwojenie trafa żarzenia ... no a dalej to różne niefajne skutki.

 

Tak więc sobie myślę, że o ile to w ogóle ma "sens" to gadanie o wysokiej impedancji źródła zasilania włókna lampy DHT, to ta wysoka impedancja powinna być widoczna od OBU końców tego włókna.

 

No i tak zacząłem szukać rozwiązania, jak taką wysoką impedancję "z dwóch końców" zapewnić ...

 

Oczywiście i tak się zapewne skończy na tym, że wezmę gotowego Mean Well RSP-150-13,5V i temat pozamiatany, ale ....

 

ciekaw jestem czy ta zaprezentowana koncepcja układu sprostałaby wyzwaniu zapewnienia "wysokiej impedancji" od obu końców włókna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość vittorio

(Konto usunięte)

No wszystko dobrze tylko po pierwsze ten Mr.Coleman czy jak mu tam pisze chyba o lampach bezpośrednio żarzonych małej mocy gdzie można by było brać pod uwagę tego rodzaju efekty uboczne ze względu na niskie poziomy sygnałów na siatce ale Ty kolego masz (bądź chcesz mieć) do czynienia z lampą GU81 a raczej z parą takich lamp w kanale i to jak rozumiem pracujących w połączeniu triodowym w układzie push-pull gdzie napięcie polaryzacji siatek jest na poziomie -160V w stanie spoczynku (w klasie A, oczywiście),

zaś włókna żarzenia są zasilane napięciem 12.6V i pobierają przy tym prąd ok.10 A każde czyli w jednym kanale mamy lekko 20A prądu, żarzenie GU81 źródłami prądowymi w ogóle nie wchodzi w rachubę ze względu na niską i przy tym nieokreśloną przez producenta rezystancję włókna żarzenia a przy tym silnie zmienną pod wpływem temperatury,

poza tym rezystancja wyjściowa źródła prądowego (emitującego bądź pochłaniającego prąd) przy założonej wydajności 10A przy niskim napięciu dren źródło będzie niewiele większa od oporności samego włókna żarzenia (chyba, że zastosujesz wzmacniacze operacyjne i precyzyjne rezystory w źródłach MOSFETów),

 

suma sumarum wydaje się, że w zasadzie nic nie zyskujesz a niesłychanie komplikujesz układ biorąc przy tym pod uwagę fakt, że i tak te katody podłączasz do masy (czyli ujemnego bieguna zasilania) bezpośrednio bądź przez niewielki rezystor,

 

tak jak już kiedyś Ci proponowałem sądzę iż jedynym rozsądnym rozwiązaniem w przypadku gdy chcesz mieć kontrolę nad tym co się w żarzeniu dzieje jest zastosowanie konwerterów DC-DC zdolnych do dostarczenia tych 10A prądu, niestety potrzebujesz tyle sztuk tychże ile będziesz miał lamp mocy - co wcale nie będzie szczególnie tanim rozwiązaniem,

 

ale alternatywa jest niesłychanie smutna nie zdołasz zapanować nad bujającymi się prądami anodowymi co w efekcie spowoduje nasycenie sie rdzenia transformatora wyjściowego no i jest mało prawdopodobne by zabezpieczenia w chałupie zdążyły zareagować na destrukcję która będzie tego następstwem (jest to opis najgorszego przypadku naturalnie),

 

jakby co to pisz w sprawie Ci od dawna znanej.

Wielkie dzięki za odpowiedź.

Na tymczasowym rozwiązaniu gra mi to, nawet całkiem sympatycznie. Obecny, raczej prosty układ, to autobias, termistor mocy PTC (czytaj: żarówki), na którym odkłada się napięcie od około +90V do +160V DC (w zależności od konfiguracji punktu pracy).

Termistor autobias jest przyłączony do środkowego odczepu włókna.

Boczne skrzydełka włókna są zasilane wprost z transformatora halogenowego 12V, stosownej mocy.

W zasadzie przydźwięku nie ma. No dobrze, jest taki bardzo szczątkowy. Ale to nie jest zwyczajny bazowy brum 50Hz.

Raczej jakieś nieco wyższe harmoniczne, być może z prostownika anodowego, tych biednych diod, co tam szału dostają.

 

Cała pająk konstrukcja jest wciąż jeszcze nieekranowana, więc to i tak gra lepiej, jak można by się rozsądnie spodziewać.

To nie jest układ triody. To nie jest układ pentody. Szczerze mówiąc to nie wiem co to jest, bo trochę nietypowo wykorzystuję siatkę trzecią.

Przypomina to w zasadzie tetrodę, z wysokonapięciowym ultra-linear na S3. Natomiast S2 jest spolaryzowana napięciem 700V, ale względem masy, a zatem więc z punktu widzenia (skaczącej) katody, to na S2 widoczna jest zarówno składowa DC, jak również składowa sygnału AC.

 

Termistor autobias przyjmuje różne wartości rezystancji, w zależności od konfiguracji, ale najbardziej praktyczna wypada przy około 1000 ohm, gdy pracuje w warunkach 141V, 141mA, czyli około 20 Watów.

 

Czyli powiadasz, dać sobie spokój z tą koncepcją "źródła prądowego" Coleman'a i normalnie po ludzku zasilić to z przetwornicy i temat pozamiatany, tak?

Gość vittorio

(Konto usunięte)

Pytanie zasadnicze brzmi: ten Twój pająk to pracuje w układzie PP czy single ended ?

 

Ultralinear przypięty do siatki 3 ????? ja pier... !?!?!?!? z modulacją (nieliniową) w siatce 2 ?!?!?!?!? autobias na żarówce ????......... Ty jeszcze żyjesz ??????

 

Ty chyba rzeczywiście z kosmitami (czytaj Artonem) masz jakieś konszachty ;)))

 

Co do źródeł prądowych, gdybyś spróbował je zrealizować wg. tego co narysowałeś to bardzo byś się zdziwił ale nie działałoby w zakresie prądów których oczekujesz no chyba, że podniósł byś napięcie zasilania źródeł do ok 30V czego efektem byłyby straty mocy na tranzystorach rzędu 250W (cóż za efektywność !!!), tak więc moim zdaniem pomysł nieco chybiony ;(((

Ten układzik pracuje jako czysta klasa A, ale bazująca na dwóch gałęziach, takie PP, każda gałąź pędzona w przeciwfazie.

Natomiast nigdy nie jest tak, aby którakolwiek z lamp się zatykała / zamykała całkowicie, stąd ta nieśmiała wzmianka o "czystej klasie A".

 

Ultralinear na poziomie około 1,5 kV przypięty do siatki trzeciej. Dlaczego do trzeciej ? Bo druga wytrzymuje maks 600V, a potem jest flashover.

To poprostu wynika z liczby milimetrów między poszczególnymi siatkami. Zmierzyłem to sobie dokładnie, a następnie policzyłem wskaźnik kilovolty na milimetr. No i wyszło, że da radę. Bez piorunów.

 

Ta siatka trzecia jest wściekła (do czerwoności) z tego powodu, że jest podpięta pod skaczące HV,

więc na otarcie łez to jej takie duże oporniki wrzuciłem, żeby przestała świecić. Świecącej S3 mogłoby przyjść do głowy, żeby za emitującą katodę zacząć robić, a to by jeszcze bardziej zamuliło obraz całej sytuacji. Teraz nie świeci, więc nie ma problemu.

 

W zasadzie efektem ubocznym tego nietypowego zadrutowania S3 jest inny rozkład przestrzenny potencjałów, czy tej chmurki elektronowej, we wnętrzu lampy. Rezultatem tego jest efekt uboczny, że współczynnik wzmocnienia tej lampy wystrzelił w kosmos.

To już nie jest pentoda z tym "mu" co w dokumentacji publikują.

To jest teraz "tetrodowate_niewiadomo_co", ale takie które ma "mu" z innej planety.

 

Na siatce drugiej mam "napięcie stałe" 700V, ale ... względem masy. Precyzja słowa wymaga dodać, że ono nie jest tak do końca 'stałe', bo przecież katoda sobie skacze.

Stały potencjał DC względem masy na S2, przy skaczącej katodzie (względem masy) - oznacza że jest pewien minimalny poziom ujemnego sprzężenia zwrotnego na S2, z racji na niewielki sygnał AC, czyli zmiany napięcia S2-katoda. Czyli jest polaryzacja napięciem stałym, ale z małą składową zmienną, wynikającą ze skaczącej katody.

 

Autobias mocy mam na zgrupowaniu żarówek. Taka matryca szeregowo-równoległa. Bias barretorowo-termistorowy.

Lub inaczej: tzw. "Parszywy Barreter Źródło Prądowe".

Bardzo dobrze to działa, pod warunkiem, że sygnał przez to płynąć nie będzie, bo to przecież po zbóju nieliniowe jest.

 

Żyć - żyję, ale to czysty przypadek jest. Chyba tylko dzięki rozłącznikom B6 nadprądowym tablicowym, które miałem wpięte w obwód siatek i katody. Tam w podstawce tej lampy towarzysze rosjanie byli przylutowali jakiś durny kondek mikowy pomiędzy S3 a Katodę, ale duraki dali go na napięcie pracy 500V. A że był "standardowo" z podstawką, to jakoś o nim zapomniałem, że on tam jest.

 

A te Ruskie kondy to niestety bardzo kiepskie są. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego on po kilku godzinach grania muzyki ten kondensator na 500V wybuchł, skoro był poddany napięciu 1500V (plus składowa zmienna skaczącego sygnału HV) no i w rezultacie małej eksplozji zrobił mi pomiędzy S3 (czyli 1500V + Sygnał HV) zwarcie do katody. Uważam, że dobry jakościowo kondensator na 500V powinien pracować o wiele dłużej jak tylko 3 godziny, poddany napięciu 1500V + AC.

:)

Generalnie bardzo widno i bardzo głośno się zrobiło, kondy w obwodzie katody dostały po łapkach napięciem 1,5 kV, no i trochę się rozgrzały, bo to elektrolity na 250V bybły, oraz takie BOSCH MP na 450V. We wnętrzu lampy jakiś taki wielki piorun się zrobił. Zupełnie nie wiem dlaczego, bo przecież zwarcie było przez kondek mikowy, czyli "poza wnętrzem" lampy. Szczęśliwie wszystkie B6 wywaliły. Trefny kondek mikowy, ten ruski, co na spodzie podstawki ukryty był, ten co 1500V nie wytrzymał - to co po nim pozostało - wywaliłem, amputowałem, no i teraz wszystko miodzio jest.

 

Nie mam konszachtów z kosmitami. To ja jestem kosmitą.

Tą topologię wymyśliłem absolutnie samodzielnie. W wannie mnie kiedyś olśniło. Skoro nie można S2, ... no to S3.

Rezultat taki, że otrzymuję coś "tetrodowatego". Nie jest to tetroda tak całkiem do końca, ale raczej coś "tetrodowatego" właśnie.

Bynajmniej nie strumieniowa. To oczywiste. Problem ujemnej rezystancji charakterystyki anodowej znany jako przypadłość tetrod niestrumieniowych - jest kompensowany termistorem katodowym (czyli "autobias do kwadratu", turbo-auto-bias), oraz dwoma obwodami lokalnego sprzężenia zwrotnego (Katoda-S3 oraz Katoda-S2). Dość powiedzieć, że bydlaki się nie wzbudzają.

 

To co mówisz ze źródłem prądowym - na bazie tranzystorów - absolutna słuszność i racja. Próbowałem to policzyć, jakby to na tranzystorze wyglądało. Pierwsze przybliżenie: prąd 0,25A x katoda 150V = 37,5 Wata. Poziom mocy, jaki by się wydzielał na radiatorze takiego tranzystora, robiącego za dren prądowy, byłby koszmarnie niefajny.

A że durna chamska żarówka (taka wykręcona z żyrandola) jest również źródłem prądowym, a ino parszywym, więc poszedłem na łatwiznę.

Technologia Parszywego Barretera Prądowego Mocy {{ © by Crazy Ziggy, 2015 :) }} świetnie się sprawdza.

Jest zgodna zasadami: Brutalnej Siły oraz "KISS" (Keep It Simple and Stupid), czyli jak najprościej jak to możliwe, ale nie prościej

(Albercik E. też kiedyś taką filozofię wyznawał. Wbrew pozorom - to ma sens. ).

 

Co ciekawe, przeprowadziłem dość szczegółowe pomiary różnych punktów pracy żarówki. Do ciekawych obserwacji doszedłem.

Jest taka sprawa: Rezystancja żarówki się zmienia wraz z napięciem, jakiemu zostaje poddana. Zmienia się w dość ciekawy sposób.

Okazuje się bowiem, że w bardzo szerokim zakresie napięć zasilających (testowałem od 15V do 180V przy jej nominalnym napięciu pracy 230V),

zachowana jest zasada:

 

(dR/R) / (dV/V) = 0,5 = Constans ....

 

...no prawie Constans. Wykres jest w zasadzie poziomą kreską, z drobnym rozrzutem tu i tam, rozrzut niewielki, zważając na fakt, iż nakładają się jeszcze na to błędy pomiaru.

 

Mówiąc inaczej: żarówka jest bardzo "liniowa" w swojej nieliniowości. Dlatego właśnie pozwalam sobie durną żarówkę nazwać mianem technologii:

LCD - "Lousy Current Drain", czyli mówiąc po naszemu: technologia Parszywego Żródła Prądowego Mocy.

Alternatywnie można to też nazwać Termistorem Katodowym Mocy.

 

To działa. Trzeba tylko zadbać o to, aby sygnał tędy nie biegał.

 

Tutaj ciekawy wykresik: (dR/R) / (dV/V).

Pomiary własne w zakresie napięć zasilających od 4V do 131V.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Wartości prądów jakie potrzebujesz przekraczają co prawda możliwości układu LM2596, ale zainteresuj się nim.

Działanie tego modułu zostało sprawdzone w lampiaku z 300B na wyjściu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

pzdr.

 

Układ fajny, ale jak na tym LM-ie zamocować radiator?

Z opisu w aukcji: "PRĄD WYJŚCIOWY 2A, 3A MAX(TRZEBA DODAĆ RADIATOR)"

 

Pobieram jakieś 2,2A i układ po kilku minutach jest bardzo mocno rozgrzany, obawiam się że po dłuższej chwili może się spalić.

Fotka z aukcji:

 

post-4217-0-20241600-1426520451_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Who's Afraid of Music?

Układ fajny, ale jak na tym LM-ie zamocować radiator?

Z opisu w aukcji: "PRĄD WYJŚCIOWY 2A, 3A MAX(TRZEBA DODAĆ RADIATOR)"

 

Pobieram jakieś 2,2A i układ po kilku minutach jest bardzo mocno rozgrzany, obawiam się że po dłuższej chwili może się spalić.

 

Mocno tu z oszczędnością przesadzili. Powierzchnia płytki drukowanej jest ewidentnie za mała. Pasowałoby coś przykleić, ale od spodu płytki.

Jestem Europejczykiem.

 

Układ fajny, ale jak na tym LM-ie zamocować radiator?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Nie wszystko stracone. Spójrz na spodnią część laminatu tej płytki.

Tam widzisz cale pastwisko pól lutowniczych, przelotki, których zadaniem jest odprowadzać ciepło z górnej strony płytki na spodnią. Spróbuj do tych pól przylutować pasek / paski blachy miedzianej modelarskiej, idące w bok, tam zrób oczko i do radiatora przykręcić.

 

Może to trochę pomoże.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.