Skocz do zawartości
IGNORED

po co słuchamy? muzyka lepsza i gorsza?


parmenides

Rekomendowane odpowiedzi

Czytając ten wątek rozśmieszył mnie pewien idealizm u Fana Karajana, obecny także w niektórych postach.

 

Przecież poza czasami nowszymi i przypadkami w XVI wieku nie istniała muzyka pisana konceptualnie dla "prawdy i piękna". Pisano wtedy gdy znalazł się mecenas, nie było ustandaryzowanego wykonawstwa więc na każde miejsce gdzie grano przepisywano dzieła pod aparat który był dostępny. Nie zapominajmy o zupełnie innym podejściu dawnych instrumentalistów gdzie najczęściej "wzorowano się" na zapisie bo kompozytor wyznaczał często podstawowe wątki i linie resztę zostawiając lokalnej tradycji wykonwczej i indywidualnym gustom mecenasa lub wykonawcy dzięki czemu z jednej strony nie stawiał absurdalnych wymagań jak Wagner, Strauss czy Mahler a z drugiej pozwalał lepszym wykonawcom się realizować. Mozart zapisywał podstawowe informacje i jego utwory grane nuta po nucie trudno zaliczyć do genialnych - on sam grając dopełniał jednostkowym przyporządkowaniem ozdobników, wskazaniami do portamenta (co było wtedy dość wieśniackie - dopiero XIX wiek to rozpropagował :-) itd.

 

Mozart pisał utwory i wielkie i błache z przyczyn zarówno ideowych jak prozaicznych. Trudno przecież porównać kwartet dysonansowy do "Eine kleine nacht musik". Wiele zmieniło się w XIX wieku kiedy to artyści mogli już tworzyć standardy rzemiosła, unormowało się wykonawstwo a w miarę stały dopływ pieniędzy ze środowisk mieszczańskich pozwolił na powstanie stałych środowisk artystycznych które potrafiły się "pilnować". Z drugiej strony dopływ pieniędzy oznaczał także że klient stracił kompetencje, obniżyły się jego wymagania, gust bo Chopin czy Beethoven byli (i po prawdzie są nadal ;-) twórcami elitarnymi których trudno było słuchać szerszej ówczesnej publiczności. Beethoven był tytanem dla artystów ale ich opinie były zarezerwowane do środowiska zawodowego. Dobry w XIX wieku był Bruch, Halevy, Czajkowski, Auber, Offenbach, Mendelssohn, d'Indy podczas gdy Schumann, Chopin, Schubert byli grani po salach stowarzyszeń artystycznych i w konserwatoriach, częściej na prywatnych salonach starej arystokracji i artystów. W XIX wieku był to procent życia muzycznego, bo wogóle grano więcej ale nie dlatego że ludzie tak kochali muzykę ale dlatego że nie było radia i iPodów.

 

Lepsze i gorsze dla różnych osób znaczyło zawsze coś inszego. Można się pokusić o twierdzenie że to człowiek kompetentny ma rację ale sami widzimy jak marketing potrafi dziś wypromować średniactwo czy beztalencia. Kościoły także straciły kontakt ze sztuką bo akolitów szuka się z łapanki więc w seminariach musieli nawet zrezygnować z obowiązkowych kiedyś egzaminów muzycznych. Efekty są jakie są :-)

czemu sluchamy?

 

ciekawosc/chec rozwoju/przyjemnosc

 

ta ostatnia uwarunkowana zaspokojeniem przynajmniej jednej z pierwszych dwóch.

 

_______________________________________________

 

 

wartosciowanie gatunkow muzycznych?

 

jak mozna wartosciowac cos co z natury jest zartem branży marketingowej (a moze nie?)

 

kombinacje fal docierajacych do ucha w konkretnych odstepach czasu - ot jak widze* muzyke.

 

a dobra muzyka od zlej rozni sie przede wszystkim.....

 

 

 

odbiorcą (:

gdyby panowie wiedzieli ile genialnych rzeczy rodzi sie dziećmi przypadku, darowaliby sobie konceptualne oratoria...

 

 

inna sprawa: nic tak nie bawi jak ideologia domalowana do gotowego produktu :)

  • 2 tygodnie później...

Muzyka, to też harmonia. Wiedzą o tym doskonale cywilizacje wschodu.

Choć raczej nie tworzył się tam nigdy jakiś kanon muzyki światowej i może brakuje tam wybitnych kompozytorów, ale to właśnie tam ludzie starają się żyć w harmonii z naturą. Trochę generalizuję, ale w różnych rejonach świata podchodzi się do tego inaczej.

Ciekawe czego i po co słuchają Eskimosi, albo Pigmeje?

Jedni słuchają jej dla relaksu, odprężenia, przed snem, inni odwrotnie, dla zabawy, dla emocji, dla poweru. Nierzadko są to ci sami ludzie, którzy słuchają muzyki w zależności od okoliczności.

 

A po co słuchają i czy muszą? A jaki jest sens życia...? ;-)

Koniunkturę chęci do słuchania na pewno napędza nam "Wielka Piątka", która ostatnio robi się coraz mniejsza...

 

Rzeczą ludzką jest wartościować i oceniać sztukę (nie tylko), tę pisaną zarówno przez małe jak i duże "S".

Ocena jest zwykle wymierna, ale niestety nie zawsze sprawiedliwa. Wiadomo przecież co się dziś najlepiej sprzedaje.

 

Niektóre gatunki muzyczne jako całość są z góry "skazane" na to, aby uznawać je za lepsze: klasyka, jazz, blues, rock, ale czy jest sens porównywać je między sobą? Każdy dorobił się własnego zaplecza odbiorców i nawet zaczął ewoluować w różne nowe kierunki. W każdym bowiem zdarzają się zarówno rzeczy wybitne jak i tandetne.

A skąd wiemy, które lepsze?... z encylkopedii, od krytyków, recenzentów, od znajomych, no i z własnego gustu rzecz jasna.

 

 

Do Siego Roku !!!

I nie dajcie sobie wcisnąć kitu. :-)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.