Skocz do zawartości
IGNORED

Music on Vinyl 180g vs oryginalne tłoczenia


Azorsky

Rekomendowane odpowiedzi

Jakie są wasze odczucia co lepsze? Lepiej szukać oryginalnych pierwszych tłoczeń czy seria Music on Vinyl zapewnia wystarczającą jakość. Chodzi mi o empiryczne porównania konkretnych tytułów

Dobra wytwórnia, płyty proste, foliowane koszulki, okładki w miare OK. Dźwiękowo bardzo dobrze, tylko niestety coraz drożej. Na ogół grają dynamicznie, mocnym basem i czysto. Mam między innymi:

 

Herbie Hancock - Headhunters - lepiej niż 1st UK

Hancock - Thrust - lepiej niż 1st HOL i wydanie USA

Miles Davis - Bitches Brew - inaczej niż starsze wydanie, bardziej selektywnie, ale też bardzo energicznie, tu werdykt niejednoznaczny ze starszym wydaniem

Hendrix - moim zdaniem najlepiej brzmią starsze wydania z wytwórni Reprise, ale MOV też jest w porządku. Trochę zmienił się klimat nagrań, wiadomo, że są fanatycy brzmienia oryginalnego.

 

Kiedyś za pojedyncze LP płaciło się 49zł, później troche więcej, za Bitches brew płaciłem 89zł. Nie wiem ile dokładnie teraz kosztują te tytuły, ale wiem, że na pewno drożej. Ale moda na winyl i stado jeleni robi swoje:)

Gość miniabyr

(Konto usunięte)

To bardzo dobra tłocznia,starannie przygotowująca materiał do tłoczenia. Płyty nie szumią. MOV ma swój sznyt brzmieniowy ,który można po przesłuchaniu kilku pozycji rozpoznać. Nie jest to w jakiś sposób narzucające się, raczej firmowe brzmienie.Mam sporo pozycji i jestem bardzo zadowolony.

Podstawowy i dla mnie często nie do przeskoczenia problem, to dotknięcie materiału przez nowego masteringowca. Na szczęście nie psuje, ale to już jest inne granie. Mam tylko ze dwa krążki i są ok, ale selektywnością zalatują na szczęście dobrą ale cyfrą. ;-)

pozdr.

odpowiedź jest prosta na tak postawione pytanie

tylko stare tłoki, przy przyzwoicie zrealizowanych -mov nie istnieje

dla wyjaśnienia kupowałem mov bo grało ładnie -tak myślałem

ale faktycznie czym lepsze elemeny w torze analogowym montowałem tym bardziej przeciętny dzwięk słyszę

teraz jeśli kupuje to tylko dlatego że nowy materiał który mnie interesuje wydają tylko oni i niejako jestem skazany na nich ,ale się ograniczam ;)

sprawa jest prosta

kup ameykański debiut SRV, Gallaghera czy Sade, że z przyzwoitości o starym jazzie nie napiszę

i do mov nie wrócisz.

jest jak pisze umka-taki vinylowy cd

oczywiście tematem tego wątku nie będzie 'marudzenie" na ceny, ale zawsze się zastanawiam co skłania ludzi do wydania ponad stu czy 200 zł za nowy winyl, kiedy przy odrobinie wysiłku za podobne kwoty można nabyć materiał z epoki, no ale to już nie mój problem.

pozdr.

kiedy przy odrobinie wysiłku za podobne kwoty można nabyć materiał z epoki,

 

A ile radochy, że trafił się placek z epoki. Jeśli nowe tłoczenia, to tylko obecnie produkcje. Ale to jest jakieś ograniczenie dla kogoś chcącego szybko napompować płytotekę.

pozdr.

umka-

zgadza się

'napompować płytotekę' - dobre, dobre

 

z innej beczki:takie skojarzenie

dzisiaj 007 na polecenie M miał -popmować- informacje z Pani Carver, co prawda moneypeny dała mu wolna rękę jakiej pompy ma użyć :))))))))

pozdr.

Nie mniej są to dobrze przygotowane produkty. Ja kupiłem sporo z pozycji z lat 90' ,które wtedy nie wyszły na vinylu i mam uciechę.

 

To jest naturalnym procesem rozbudowy zasobów. Ja sądzę, że wielu nowych maniaków winylowych nie zdaje sobie sprawy, jak gra dobrze zrealizowany materiał z epoki. Ba nawet neguje jego poprawność i kupuje nowe "grzebane" reedycje, twierdząc, że źródła pozorne dobiegają z kolumn lub talerze nie są selektywne, będąc przy tym mocno natarczywe. ;-)

pozdr.

Gość miniabyr

(Konto usunięte)

No coś w tym jest. Był swego czasu u mnie z wizytą mój kumpel z grupy Perfect.Rozmawialiśmy o reedycji "białego" albumu. Puściłem mu wersję starą i nową z której wszyscy podobno są zadowoleni. Był zdziwiony tym co usłyszał.Wadą starej wersji jest koszmarna jakość samego winyla.Moim zadaniem mankamentem nowej wersji jest to,że gdzieś uleciał charakter tamtego brzmienia.Wszystko brzmi za dobrze-) Bas schodzi nisko, blaszki cykają jak nigdy. Generalnie nie czepiam się ,ale w manii poprawiania wszystkiego można więcej napsuć niż poprawić.

Kupiłem parę rzeczy, głównie płyty, które na winylu się nie ukazywały, a są dla mnie ważne - żeby mieć fajne duże okładki i radochę :o)

Jak napisał Fubb - taki troszkę jest to cyfrowy winyl.

Duża ilość szczegółów, dobra separacja, ogólnie ok.

ZAP TeXtreme Reference Monitor, ART Loudspeakers Deco 8, Triangle Australe 260, Cabasse Clipper / Audion Sterling, Bladelius Brage / Denafrips Pontus II / Moon 260 Dt / Pioneer N-70ae

Gość miniabyr

(Konto usunięte)

Kupiłem płytę D. Bowie'go Outside której nigdy chyba nie było na vinylu . Wersja MOV jest okrojona w stosunku do materiału z cd.Szkoda. Ale i tak mam radochę kiedy jej słucham. Nie ma startu do cd ,choć wiem że to materiał przygotowany specjalnie na to wydawnictwo. Gdyby było źle ,to bym strasznie utyskiwał na jakość i cenę,bo ta jest spora jak wszystkich pozycji ze stajni MOV-(

Ja posunę się o krok dalej.

Nie tylko winyl z epoki ale do tego winyl odtworzony na sprzęcie z epoki.

 

Teoretycznie masz rację, ale na taki luksus to mogę sobie pozwolić dopiero teraz, gdy wiem o co w tej zabawie chodzi. Początkujący kupi jakiegoś śmiecia, który będzie wymagał wsadu większego niż sam kosztował i do tego powinien reanimować go ktoś kompetentny. A i tak będzie to raczej forma pełnej satysfakcji niż przewagi jakościowej uzyskanego dźwięku. Oczywiście dywagując o rzeczach na pewnym poziomie wyrafinowania, a nie masówce z marketu.

pozdr.

No to przegapiłem.Było na jednym winylu ,czy rozbite na dwa?

 

Australijski first press miał 2 LP.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Osobiście również polecam odrobinę wysiłku i sięgnięcie po oryginalne tłoczenie, albo nawet re z epoki.

Kosztuje taniej, brzmi „lepiej”, nawet pachnie lepiej, i frajdy dużo więcej.

Mój przykład - Monk's Dream

Ja nowe rzeczy wole kupić na cd. A starsze jeżeli sa dostępne w dobrym stanie - wiadomo ze na winylu. Poza tym w takiej muzyce klasycznej w nowych winylach wybór jest żaden imho, jest sporo reedycji, ale wtedy i tak wole znaleźć oryginał z epoki.

Pozr

  • 3 miesiące później...

taki dzień jak dzisiaj skłania do głębszych refleksji ;(

a w temacie

co jakiś czas zbiera mi się na ponowne przekonywanie siebie że jednak kroczy się właściwą drogą

kilka sesji z klasykami już odbyłem i skomentuje to tak;

na zachodzie bez zmian :))))

co jakiś czas porządkuje półki i .......

dzisiejsze popołudnie poświęciłem na spotkanie z bossem

zaznaczę że nie mam pojęcia czy mov wydało ten album

1.album kupiony kilka lat temu w mm jako pierwszy (dawniej mi się podobał, oczywiście dopóki nie posłuchałem innych wydawnictw)

2.1 tłok amerykański

3.1 lub 2 tłok japoński

4.kolejny japończyk tym razem mastersound (bez obi)

odsłuchując stronę a.

1-jednym słowem-masakra

2.to jest dla mnie największa niespodzianka, hamerykańców cenie bardziej jak skośnookich ,zwłaszcza w rocku a tu niestety dupa,japońskie tłoczenie ma wszystkiego więcej- słyszalnie więcej, scena ,wybrzmienia, klimat, drive

hmmm, amerykanieć niestety odpada, co nie zmienia stanu rzeczy że, dzisiejsze wydanie przy wydaniu columbii -nigdy nie powinno powstać

co do wydania mastersound -nie wiem, powinienem napisać że jest najlepsze z tego kompletu, ale coś mnie powstrzymuje, ostatnio w ogóle jakoś tak do super tłoczeń podchodzę jak pies do jeża,coś mnie w nich męczy ;(

niech będzie ; ładnie gra.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Myślę że jest muzyka bardziej i mniej wrażliwa na "remastering".

Jazz lat 50-60 jest bardzo wrażliwy. Poprawianie tego dźwięku obcina wszystko co w nim interesujące.

Zaczęli japończycy i jakkolwiek japońskie edycje w pierwszym kontakcie brzmią "elektryzująco" - rzadko chce się do nich wracać.

Co do nowych niejapońskich to jakiś czas temu nabyłem nowego remastera Abbey Road i oniemiałem. Wszystko brzmiało cudnie. gitary perkusja talerze no bajka. Niestety nie byłem w stanie dosłuchać strony do końca.

W sumie nie wiem czemu.

Krótko mówiąc ja głosuję za starymi tłoczeniami (niekoniecznie pierwszymi ale najpóźniej z lat 60 ) granymi na sprzęcie z epoki.

Nie brzmi to doskonale ale słucha się tego i słucha i słucha i słucha

Czego i Wam życzę

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.