Pożegnałem się z Pioneerem. Ze względów gabarytowych zdecydowałem się na jeden segment: Marantz PM 7000N. Przede wszystkim ze względu na strumieniowość i możliwość odtwarzania z Tidala. Mam jeszcze do tego CD i (miałem - w trakcie wymiany) gramofon. Jest dużo lepiej niż Pioneer plus KEF Q5 czy KEF R300. Ale:
- jestem jeszcze przed przeprowadzą i KEFy nie stoją w miejscu docelowym, niestety na różnej wysokości (różnica 30cm) - i to natychmiast daje się zauważyć. Stojąca na odpowiedniej wysokości kolumna jest słyszalna mocnej.
- to bardzo czuły zestaw, wychwytujący natychmiast wszelkie mankamenty. Dopiero wczoraj odkryłem, dlaczego niektóre płyty, które powinny brzmieć super, zachowują się nijako, a inne wręcz powalają. Jakość podawana przez Tidala MUSI być "max" a nie "hight" czy "wysoka". O innych wolę nie wspominać. Natychmiast daje się to wychwycić. Czasami dobrze zapodana przez Tidal płyta, lepiej brzmi przez Tidala, niż z CD - np. "An Ancien Muse" McKennitth. Podobnie "TV Sky" Young Gods. Przestrzeń, scena, szczegółowość, idealna kompozycja. Z kolei pierwsza płyta Black Sabbath raziła drażniącymi, zbyt mocno wyciągniętymi elementami perkusyjnymi, a "Ten" Pearl Jam, tak świetnie dający gęstą przestrzeń na zestawie Pioneer i KEF Q5, tutaj brzmiał zaledwie poprawnie.
Wróciłem z wakacji. Teraz będzie słuchane. Pozdrawiam.