O Naimie napisano wiele , również i na tym forum gdzie z reguły mentorami "naimowskiego grania" są posiadacze wersji 5i. No coż , jaki kraj - tacy mentorzy - jako skromny posiadacz XS czyli naima oczko wyżej od "wersji demo" czyli seri 5i nie będę uogólniał tylko pokrótce opisze to małe szare pudeło , dość cennne audiofilsko jak chodzi o przelicznk cena do wagi. Kilo Naima wychodzi drogo , może nawet na tej planecie drożej już nie ma. Co dostajemy w zamian ? Za ponad 6 tysiaków mamy bezbolesne tranzystorowe granie . Kto posłuchał kiedyś dobrej lampy czy hybrydy wie jak potrafi boleć tranzystor - tutaj się udało bez za co powinna być zasłużona pochwała. Największą zaletą Naima XS jest gładka barwa o analogowym zacięciu , skrzypce i fortepian potrafią zabrzmieć aksamitnie i jednocześnie dźwięcznie , to wszystko zaś dzieje się w ciasno upakowanej przestrzeni , gdzie o dziwo pomimo ciasnoty każdy dźwiek posiada swoje miejsce. Do tego mamy znakomity bas , nadający każdemu nagraniu wyraźny puls co prowadzi do przyjemnego odczucia , że w jakiś sposób dźwięk "żyje" , a nie jest reprodukowany z martwych. Różnica względem typowego tranzystora jak np Primare I30 jest dojmująca i stawia panów z Naima na piedestale za umiejętność skonstruowania pudełka , które w sposób dopracowany ucieleśnia pewną filozofię grania - właśnie , Naim XS w jakiś sposób jest całością - jest harmonijny sam dla siebie , pomimo odmienności względem innych .
.png.2fedbaeed142d9ffa7ad27f243687120.png)