Jest to kabel, którego szukałem przez parę miesięcy moich ciężkich odsłuchów i porównań. Jest idealnym połączeniem neutralności, realizmu, muzykalności i szczegółowości przy zachowaniu świetnej dynamiki i stereofonii. A przy tym ma to coś, co nie pozwoliło mi już go wypiąć z systemu…
Muzyka po postu sobie gra i nie myślę, co jest nie tak. Każdy z wcześniej pożyczanych kabli mając jedną dobrą cechę, raził czymś innym. Twinlink jako pierwszy pokazał, że jedno nie musi być wcale kosztem drugiego…
Zabawę z Cardasem zacząłem od tańszego brata – Crosslinka, który od razu mi się spodobał swoją liniowością i detalami. Po paru godzinach grania stwierdziłem jednak, że za bardzo ociepla dźwięk, i choć na pierwszy rzut oka było to bardzo przyjemne, to po czasie stało się męczące. Stąd następny wybór padł na droższego brata - Twinlinka. Mimo zachowania „mięska”, wypełnienia i przy zachowaniu wszystkich dobrych cech Crosslinka - nie ociepla tak jak on, gra neutralnie, choć nadal minimalnie bardziej w kierunku ocieplenia niż surowości (tego szukałem). Ponadto dzwięk się otworzył, stał się bardziej detaliczny. Jeśli komuś odpowiada dźwięk, jaki prezentuje Crosslink, to w Twinlinku po prostu się zakocha. Od pierwszej chwili wiedziałem, że to jest właśnie to, czego szukam, a dalsze odsłuchy zupełnie mnie w tym przekonały. I odechciało mi się szukać dalej…
Góra najlepsza ze wszystkich kabli jakie miałem. Bardzo dźwięczna i wyrazista, ale nie szorstka – gładka i szalenie szczegółowa. Blachy brzmią naturalnie, z blaskiem i tak melodyjnie… A dźwięk pędzli na blachach to po prostu poezja!
Średnica również zasługuje na najwyższe noty. Dzwięk otwarty, z mnóstwem powietrza; wokale, gitary i fortepiany wybrzmiewają po prostu rewelacyjnie. A przy tym ta scena!
Dół pełny i szczegółowy. Kontrabas gra realistycznie, ze wszystkimi smaczkami. Jest krótki, sprężysty, nie podbity. Czasami mogłoby być go może trochę więcej, ale schodzi nisko i nie ma się wrażenia uszczuplenia. Jeśli chodzi o bas, to tylko jeden z pożyczonych do domu kabli zagrał lepiej od Cardasa…
To, co mnie dodatkowo zdziwiło, to że choć Twinlink gra świetną sceną i przestrzenią, to po włożeniu „ostrzejszej” płyty gra nadal dobrze! Jest szybki i „nie owija w bawełnę”. Nie ma się wrażenia „ciepłych kluchów”. Czasami oprócz muzyki fortepianowej, wokali i jazzu lubię posłuchać rocka lat 60’tych – Cardas mnie tu nie zawiódł – gra szybko i dynamicznie. Góra nawet na wyższych poziomach nie staje się szorstka i gryząca, jest tak gładka i przy tym tak dzwięczna. Twinlink nie ubarwia dzwięku, ale nie jest też surowy. Jest bardzo muzykalny i potrafi wciągnąć. Gra bardzo analogowo i przyjemnie. Świetne rozseparowanie planów. Po raz pierwszy na moim, bądź co bądź, budżetowym systemie pojawił się trzeci plan.
Reasumując – kabel bardzo neutralny, szczegółowy i równy, który się sprawdzi w większości systemów. Łączy cechy kabli szczegółowych z kablami ciepłymi i analogowymi. Dla mnie ma najlepszy stosunek szczegółow i neutralności do ciepła i „mięska”. Wszystkie inne kable grały albo szczegółowo i zimno, albo ciepło i analogowo z utratą szczegółów. Twinlink łączy te cechy.
Jego jedyną wadą może być dość wysoka cena. Twinlink nie jest sprzedawany ze szpuli; można kupić tylko kabel konfekcjonowany oryginalnie przez Cardasa. Koszt 2 x 2 metry na bananach to 1200 PLN, ale wdg. mnie i tak warto…