Budowa - jest jedno z urządzeń z którym obcowanie sprawia prawdziwą przyjemność. Odtwarzacz zadaje kłam twierdzeniu, że dobry CD musi automatycznie ważyć co najmniej 20kg. Tak często jest, ale to w żadnym razie nie jest regułą. W Evolution zadbano praktycznie o wszystko; podzespoły (w tym dobry cichy napęd), pozostałe elementy, solidną, wyszukaną obudowę, czytelny przyciemniany display i sensownego, estetycznego pilota. Z ręką na sercu nie ma się do czego przyczepić.
Działanie:
- szuflada wysuwa się stosunkowo cicho,
- mechanizm pracuje bezgłośnie,
- płyty wczytują się bardzo szybko,
- na polecenia urządzenie reaguje praktycznie bezzwłocznie.
Brzmienie:
- dynamika w skali mikro i makro bez zarzutu,
- holograficzny obraz sceny (kontury dźwięków są wyraźnie zarysowane, poszczególne dźwięki są bardzo dobrze zaakcentowane, co nawet w tej klasie sprzętu należy do rzadkości),
- znakomita kontrola podzakresów (dotyczy zarówno góry, środka, jak i basu - nogi same odruchowo tańczą po podłodze),
- czysty, szczegółowy, nie drażniący przekaz.
- daje się korygować poprzez zmianę IC i w tym wypadku jest to faktem, a nie audiofilską poezją.
Rock, jazz, muzyka klasyczna prezentowana przez Creeka wypada znakomicie. Ten odtwarzacz różnicuje płyty, wychwytuje smaczki, ale jednocześnie nie drażni. Jedynie w wypadku metalu miałbym pewne wątpliwości i to można postrzegać jako swojego rodzaju, jedyną wadę urządzenia.
Dobrze zgrywa się z lekko ocieplonymi systemami.
Ewentualna alternatywa - chyba jedynie Creek Destiny.
Jeśli ktoś szuka źródła o żywym, dynamicznym i szczegółowym brzmieniu powinien posłuchać tego CD.