Pierwsza sprawa: wrażenia optyczne (last but not least) jak najbardziej pozytywne. Miałem wersję czarną yamahy, konserwatywny i surowy design, zero świecidełek, nawet napis firmowy malowany matową farbą, na zewnątrz tylko pokrętło głośności oraz wybór źródła. Wszystko inne schowane pod klapką, i bardzo dobrze. Małym zgrzytem jest natomiast pilot, przez swój kształt (wąski, długi) mało ergonomiczny i na dodatek dość tandetnie wykonany. Miejsca produkcji: Malaysia
Wrażenia odsłuchowe
AX-396 to przede wszystkim BAS, który dominuje nad całością pasma. Jest to przy tym bas dość specyficzny, powiedziałbym nieco rozwlekły i powolny, w każdym razie mało precyzyjny i zakłócający niestety równowagę. Tony średnie i wysokie zostały zdominowane i nierzadko nie zdołały przebić się przez siłę basu. Kilkugodzinny odsłuch zmęczył mnie niestety, miałem wrażenie że brzmienie dobrze znanych mi przecież utworów skryło się za zasłoną, zza której docierały głównie basowe pomruki. Scena straciła przestrzeń, stała się jakaś ściśnięta, wąska, skompresowana. "Obracam w palcach złoty pieniądz" Perfectu utraciło swoją lekkość i zabrzmiało jakoś sztucznie, jak z radia tranzystorowego. Dźwięk wymuszony i pozbawiony swobody.
Byłem mocno zdziwiony cała sytuacją zanim dotarłem do opinii na anglojęz forum, gdzie krytyka dotycząca "sztuczności dźwięku" (swoja drogą co za perfidny zarzut w stosunku do firmy z hasłem "Natural Sound" uwiecznianym na wszystkich produktach!) była najpoważniejszą względem yamahy (tu chodziło o wyższy model AX-596, ale sytuacja raczej identyczna), podaję link:
http://www.audioasylum.com/scripts/t.pl?f=amp&m=8509
Podkreślam oczywiście że są to moje jak najbardziej subiektywne odczucia, niewykluczone że osobom rozmiłowanym w potędze basu wzmacniacz AX-396 lub wyższe modele yamahy spodobają się tym bardziej że ich ceny są atrakcyjne.