Wydany w niecały rok po "Beggers Banquet" Let It Bleed jest pomimo cukierkowatej (dosłownie) okładki równie mroczny jak poporzednik. W porównaniu z Beggers jest więcej gitary elektrycznej, co można tłumaczyć przyjęciem do zespołu nowego muzyka - utalentowanego gitarzysty M. Taylora. Zastąpił on wyrzuconego z zespołu Briana Jonesa, który w trakcie nagrywania poprzedniej płyty przeważnie przysypiał w kącie studia odurzony narkotykami i/lub alkoholem (n.b. Brian zmarł gdy nagrywano "Niech Krwawi").
Album otwiera "Gimme Shelter" - nie tylko jedno z najlepszych nagrań stonesów, ale muzyki rockowej w ogóle. Utwór o ogromnym ładunku emocjonalnym chwyta słuchacza za gardło żelaznym chwytem i przetrzymuje w napięciu do ostatniej sekundy. Tekst - dramatyczne wołanie o schronienie w świecie ogarniętym pożarem gwałtów i wojen, jest jakże niestety do dziś aktualny. Partie wokali i gitar tną niczym zardzewiałe brzytwy wybijając się nad sekcją rytmiczną, toczacą się z wdziękiem załadowanego pociągu towarowego.
" A storm is threat'ning my very life today
If I don't get some shelter I'm gonna fade away
War, children, it's just a shot away, it's just a shot away!
See the fire sweepin' out very street today
Burns like a red coal carpet, mad bull lost its way
War, children, it's just a shot away, it's just a shot away
Rape! Murder! It's just a shot away, it's just a shot away!
The floods is threat'ning my very life today.
Gimme, gimme shelter or I'm gonna fade away..."
Kolejne nagranie to wyciszający emocje bluesowy klasyk muzyka który "zaprzedał duszę diabłu" - czarnoskórego Roberta Johnsona, zagrany ciepło, wręcz pastelowo. Następnie "Honky Tonk Women" w wersji ... country !!! Stonesi musieli czuć się bardzo mocno, żeby umieścić na studyjnej płycie parodię swojego megahiciora, rockera który na równi z Satisfaction stanowił klasykę ich repertuaru. Swoją drogą ubaw jest przedni :-). Na dowód, że rolling stones nie zamierzają zostać "the best country band in the world" Live With Me jest prostym rockerem z aroganckim tekstem traktującym min. o strzelaniu do szczurów wodnych i życiu w trójkacie. Leniwie zagrana i zaśpiewana piosenka tytułowa jest nie lepsza w sferze tekstowej, wzmiankujac o seksie, kokainie i zabójstwie w piwnicy. 3-częsciowy, ponury blues rock "Midnight Rambler" wzbogacono grą Jaggera na harmonijce ustnej. Prawie 7 minutowy utwór kończy się mało rozsądnym okrzykiem: I'll stick my knife right down your throat
Baby, and it hurts! i wywołał kolejną falę oburzenia wywołaną twórczością zespołu.
You Got The Silver to wyskrzeczana przez Richardsa dość banalna pioseneczka, następnie Monkey Man - drapieżny a zarazem melodyjny rocker oparty na kapitalnym, ciężkim riffie w którym Jagger rzuca ironicznie: "mam nadzieję, że nie jesteśmy zbyt mesjanistyczni czy troche za satanistyczni", wyjaśniając, że oni tylko "love to play blues".
Tu mała uwaga - o ile dziś panowie z RS swój satanistyczny wizerunek z lat 60-ych traktują wybuchem śmiechu i lekceważącym machnięciem ręki, o tyle śledząc historię zespołu mozna stwierdzić, że tę niezbyt mądrą zabawę przecięła dopiero tragedia w Altamont, wywołana przez (nomen omen) Hell's Angels. Po tym wydarzeniu stonesi umilkli na 2 lata i płytą Sticky Fingers z 1971 r. przebudowali image zespołu na "seks, drugs & rock'N'roll - i nic poza tym !". (Historia ta powinna stanowić ostrzeżenie dla zespołów latających po scenie z odwróconymi krzyżami i ryczących o obcinaniu głów - kto sieje wiatr, ten ... ).
Na zakończenie You Can't Always Get What You Want - cóż napisać, ?? "hymn pokolenia", "rzecz kultowa" ? - banały, banały.
Album odzwierciedla szalone lata 60-e w pigułce, ich wielowątkowość, często sprzeczności. Kończy okres poszukiwań, ale utwierdza to co pokazał Beggers Banquet - że Rolling Stones to nie zjawisko lecz artyści, świadomi wyboru środków i nie goniący za tanią popularnością.