Skocz do zawartości

1057 opinie płyty

Cassandra Wilson - Glamoured

moim zdaniem najciekawsza (obok P.Barber) komercyjna artystka z okolic jazzu. Swietny głęboki wokal, ciekawe różnorodne aranżacje towarzyszące. Chyle czoła przed tyloma pomysłami na jednej płycie. Co do tego głebokiego wokalu - może brakuje troszke wiekszej roznorodnosci, mimo ze ujmujacy na dłuższą mete jednak monotonny. Bradzo bardzo ładna i intrygująca płyta. Warto kupić sobie przed Swietami.... pod warunkiem że ma sie juz New Moon Dougchter tejze artystki.

Diana Krall - The Girl In The Other Room

Niskie loty Diany Krall, muzyka kobiety z innego pokoju/pokroju niż zostaliśmy przyzwyczajeni. Aranżacja rodem Rod Steward. Brak życia, dynamiki z jednej strony, z drugiej trudno doszukac sie jakiejs emocjonalnosci. Norah Jones, monotonna ale jednak z pewną głebią. Płyta nijaka, nie przemowila do mnie. Kilka smaczków artstycznych na perkusji, kontrabasie (skojarzyłem od razy Raya Browna). Kupilem w ciemno, ale nie żałuje. Miejmy nadzieje chwilowy krok wstecz.

Slayer - Reign in Blood

Płyta-legenda. Udało się na niej zawrzeć to co jest kwintesencją i jednoczesnie definicją trash metalu. To odróżnia Slayer od tych łachmytków z Metallicy za którymi generalnie nie przepadam :)) Na albumie mamy dość krótkie, zwięzłe i treściwe utwory, często gęsto w zabójczych tempach, agresywne gitary, agresywny śpiew (tylko nie mylić z porykiwaniami rodem z death-metalu), generalnie wspaniały czad pełen świetnych pomysłów, zmian tempa, przy absolutnym braku bezmyślnej młócki. Pozycja absolutnie obowiązkowa do posłuchania dla każdego fana mocnego uderzenia. 100% miodu.

Residents - The Third Reich'n'Roll

Trzecia Rzesza Rock\'n\'Rolla...... Na tej płycie mamy esencję filozofii i stylu The Residents. Czyli ogólna niechęć do machiny zwanej \"szoł biznesem\", do komercyjnej strony muzyki..... I odzwierciedlenie tegoż w ich stylu czyli namiętnie posługiwanie się groteską, karykaturą, parodią - stąd też wynikają te wszystkie pokrętne i pokraczne melodie, dziwne instrumentarium oraz niezwykłe środki wyrazu....... Na płytę składają się dwie rozbudowane kompozycje, będące właściwie zlepkiem przebojów i znajdziemy tu m.in. satisfaction Stonesów, in a gadda da vida, hey jude i wiele inncyh....... Tyle że cięzko w ogóle cookolwiek rozpoznać ponieważ piosenki te zostały w makabryczny sposób wynaturzone, zdeformowane.... Powstał jeden wielki zgiełk i chaos, mam wrażenie że niestrawny dla słuchacza. Nie lubię tego albumu. To taka gombrowiczowska walka z formą przeniesiona na grunt muzyczny ale z miernym, odpychającym rezultatem......... Płyta kuriozalna, może i warto jej posłuchać......

Residents - Mark of the Mole

Mark of the Mole to pierwsza część \"The Mole Trilogy\". W warstwie nazwijmy to, literackiej jest to opowieść oparta na motywach książki Steinbecka \"Grona gniewu\". Wobec powyższego rzecz traktuje o kryzysie na skutek którego tytułowe stwory (Kreciki? :)))) są zmuszone do wędrówki w poszukiwaniu pracy i trafiają do kraju zamieszkiwanego przez Chubsów (wybaczcie, w oryginalne jest Chubs :)) No i wiadaomo, najpierw jest fajnie ale potem wybucha konflikt i dochodzi do wojny. No taka tam historyjka. Piszę o tym dlatego ponieważ warstwa muzyczna jest mocno skorelowana z pokrótce opisaną historią. A więc pierwszy utwór \"Ultimate disaster\" to gwałtowny w swoim wyrazie moment kataklizmu który pozbawia naszych bohaterów pracy i domów oraz pracy. Następny to lament, decyzja o podjęciu wędrówki etc. Niektóre z fragmentów są mocno pozbawione pierwiastka melicznego i mamy do czynienia właściwie z ilustracją muzyczną. Doskonałym tego przykładem jest utwór \"The new machine\" w którym jak sama nazwa wskazuje możemy posłuchać rozruchu maszyny - z muzyką jako taką ma to niewiele wspólnego. Niemniej jednak płyta stanowi bardzo frapującą całość, ciekawą pod każdym względem. Dowodzi dojrzałości zespołu pod względem muzycznym, pod względem literackim jest niestety nieco naiwnie i sztampowo ale oceniamy muzykę, prawda? Niezwykła płyta, w sumie anty-muzyczna, autorom udało uniknąć się przegadania (przed czym nie uchronił się np Frank Zappa), polecam, polecam, polecam.

Residents - Not Available

Rezydenci wyznawali filozofię "zaciemnienia". Polega to na tym że dzieło które powstaje w umyśle twórcy jest (nawet podświadomie) "zaciemniane" czyli poddawane pod zgubny wpływ oczekiwań audytorium..... Dlatego też zdecydowali się nagrać płytę której nie zamierzali wydać. Nagrali i dzieło powędrowało na półkę. Po kilku latach zespół popadł w tarapaty finansowe i jedyny ratunek to wydanie tej płyty która kurzyła się w archiwum. Tyle mówią strony internetowe i tyle o genezie samego tytułu. Czy tak było naprawdę - nie wiem. W każdym razie obecnie możemy posłuchać czegoś "niedostępnego" :) Muzyka - bardzo ciekawe melodie, pojawia się wokal żeński, co nie jest zwyczajne dla muzyki Residents. Jedno z lepszych dzieł muzyki alternatywnej - ambitne, przemyślane, bez jazgotu i popierdywań często kojarzonych z tego rodzaju muzą. Zawiera dłuższe, rozbudowane pod względem brzmieniowym jak i formalnym kompozycje. Polecam - płytka należy do bardziej strawnych wydawnictw The Residents.

Residents - Commercial Album

Ten prześmiewczy i z założenia antykomercyjny zespół wydał album....komercyjny właśnie! :) I myślę sobie że jest to płytka najbardziej zjadliwa i od niej można zacząć. Zawiera kilkadziesiąt krótkich, mniej więcej minutowych utworów o przewrotnej melodyce, o dziwo! wpadającej w ucho. Wszystko rzecz jasna polane rezydentowym sosem dlatego też nie spodziewajcie się numerów rodem z list przebojów ale jak na nich to są to przeboje właśnie :))) Zdecydowanie polecam.

Residents - Fingerprince

Z Fingerprince jest problem związany z tym jak płyta ta była wydawana. Najpierw był Fingerprince, potem dodatek (jako EP?) Babyfingers a potem wszystko to razem jako Fingerprince aka Babyfingers - ale mogłem coś namieszać :) W każdym razie przed ewentualnym zakupen należy upewnić się że jest to pełna wersja - tejże dotyczy niniejsza recenzja. Jeżeli ktoś nie zna residentów - anonimowy po dzień dzisiejszy zespół, właściwie anty-zespół o nie do końca ustalonej liczbie muzyków. Jak kogoś bardzie to interesuje to polecam oficjalne i nieoficjalne strony w internecie ale zbyt wiele się z nich nie dowiecie, zresztą sam zespół wprowadza w obieg różne bzdury na swój temat. OK, muzyka. Ci goście słabo grają na instrumentach, słychać to np w suicie "Six things to a cycle", gdzie jedna partia instrumentów goni drugą i jakoś nie mogą się czasem zgrać, ale na pocieszenie są doskonałymi kompozytorami jeśli chodzi o muzykę alternatywną rzecz jasna. Używają najtańszego chyba automatu perkusyjnego ale nie ma się czym przejmować. Sama muza to zbieranina często bardzo zaskakujących pomysłow, czasem na pozór nie pasujących do siebie, przy zastosowaniu przeróżnych środków wyrazu i przeróżnego instrumentarium. Na tego typu muzykę trzeba się otworzyć i trzeba chcieć ją zrozumieć. Dla wielu z pewnością może być zbyt jazgotliwa, czasem naiwna, po prostu niestrawna. Residentów można nie lubić, natomiast uważam że przynajmniej należy spróbować ich poznać. Uważam że to jedna z lepszych płyt z dużego dorobku tego zespołu. Posłuchajcie "Waltera", posłuchajcie "Six things....."

Primus - Frizzle Fry

Nie wiem po jaką cholerę jest kretyński wymóg wskazania wytwórni płytowej??? Frizzle Fry wydało Caroline należąca chyba do Interscope - ani jednej ani drugiej nie ma na liście! To albo czegoś wymagamy albo robimy sobie jaja :)))) Ale mniejsza. Pierwsza studyjna płytka Primusa, nagrana za jakieś śmieszne pieniądze, wszystko w jednym podejściu, może całość zajęła im parę dni..... A co otrzymaliśmy? Płytę pełną czadu, świeżości i ekspresji. Kompozycje o skomplikowanych strukturach, pełne zmian tempa - nie pytajcie mnie o gatunek...... To jest po prostu Primus! Znakomita sekcja, bębniarz który gra a nie wybija rytm no i bas........ Wirtuozeria. Płyta oczywiście dosyć trudna w odbiorze, raczej nie spodoba się bananowej młodzieży z dyskotek. Ale jeżeli słuchasz rzeczy typu King Crimson a nie znasz Primusa to najwyższy czas to zmienić. Polecam!

S.O.D. - Speak English Or Die

Wydało ich Polskie Radio S.A.? :))))) Ja się pod tym nie podpisuję. Ale do rzeczy: ten album to kultowa sprawa, zdefiniowano tutaj gatunek hard-core. Krótkie, ciężkie ale dosyć melodyjne kompozycje, z mniejszą ilością napieprzania niż mamy w trash metalu. Płytka to miód absolutny z gatunku trzeba mieć - oczywiście dla fanów ciężkiego grania. Polecam w ciemno.

KoRn - Take a Look in the Mirror

Jest słabiutko. Po dobrych dwóch poprzednich albumach mam nieodparte wrażenie że Korn powoli się wypala. Płyta jest w sumie nijaka, nic nowego nie wnosi do gatunku zwanego nu-metalem, brakuje kompozycji z prawdziwym pazurem, do tego jacyś rapujący goście. I największy zarzut - do głosu coraz bardziej dochodzą inspiracje Korna i właściwie mamy tutaj plagiat. Chodzi oczywiście o Primusa. Z \"Take a Look...\" posłuchajcie utworu \"Deep Inside\" a potem \"Eleven\" z \"Sailing The Seas Of Cheese\" Primusa. Jak dla mnie to jest ten sam numer.

Enya - Watermark

Moim zdaniem najlepsza płyta tej wokalistki mozna sie w tej płytce zatopic bez końca.Celtomaniacy do boju! Płyta która potrzebuje ciepło brzamiacego systemu dzwiekowego bo wokal jest nieco chłodno zrealizowany..za to pozostała czesc -miodzio. Idealna płytka do długich godzin dumania i medytacjii.Płyta która kojarzy mi sie z czasami mojej młodosci pierwszych klocków audio.Gorąco polecam.

Residents - Eskimo

Właściwie płyta na której nie ma muzyki. Jak ktoś zna składankę "Heaven? Hell" to jest na niej umieszczony jeden fragment z Eskimo który nosi znamiona utworu muzycznego. Residents opowiadają o Eskimosach więc generalnie wieje. Odgłosy wiatru z mniejszym lub większym nasileniem towarzyszą nam cały czas stanowiąc tło dla czegoś co jest stylizacją "ludowych" pieśni ludzi śniegu, o otoczeniu niesamowitych głosów i tajemniczych dźwięków. Jednym słowem płyta to wielki eksperyment którego słucha się z zapartym tchem. Co prawda nie od razu i trochę trzeba czasu na poznanie ale zapewniam że warto....

Vincente Dumestre - Il nuovo stile

Jest to składanka utworów Domenica Belli gatunkowo należących do kameraty florenckiej. Laurens i La Poeme Harmonique brzmią niesamowicie tworząc coś rzadkiego w nagraniach - poetycką oraz "improwizowaną" grę wykonywaną przez warsztat który gra tak że "my wiemy że oni wiedzą że my wiemy" robiąc z tej muzyki autentyczną muzykę dworską. Można się poczuć jak Guido Bardi z "Tragedii Florenckiej" albo jak aktor patrzący na dobrze zagranego Gombrowicza. Żadne aspiracje do "absolutu sztuki" jak u Bacha ani do fun&smile. Po prostu żywa gra z muzyką i słuchaczem a co najlepsze to wszystko jest na płycie a nie żywym koncercie. Głos Laurens i zespół sprzęgnięty w magii kameraty śpiewanym nie "po niemiecku" tylko autentycznie na górnej strefie dróg oddechowych z akcentującym użyciem nieszczęsnego w tym wątku wibrata. Głos jest wtedy zupełnie inny i posiada inne możliwości. Arte di Fiorenza - tytuł pierwszego utworu jest jednocześnie określeniem całej płyty. Kamerata Florencka była czymś oryginalnym i niezwykłym. Szkoda że monodia akompaniowana przepadła. Wykonanie La Poeme Harmonique pod Dumestrem pokazuje nam niesamowicie bogaty i zgrany świat muzyczny, współbrzmień, ciągle obecnej chociaż nieco przekornie polifonii oraz niesamowite wyczucie barwy przez kompozytora. Wtedy kompozytorzy najczęściej sami wykonywali i dyrygowali odtworzeniami własnej twórczości. Dało im to niesamowite wyczucie warsztatu które widać także i u bliższych nam czasowo "outsiderów" jak Mahler i Wagner. Oczywiście że sztuka podążyła w stronę samej koncepcji i formy ale na szczęście mamy dzisiaj wydawnictwa nagrywające muzykę dawną. No i zostaje jazz - czysty dźwięk chociaż na bardzo nierównym poziomie (też jesteśmy zdani na nagrania :-) Co ciekawe podobno La Poeme Harmonique i ich szef na płytach są lepsi niż na żywo. Dumestre opowiada się za interpretacjami mocno dopracowanymi i osadzonymi w samych sobie. Trochę to się kłóci z tym co napisałem powyżej ale wrażenie żywej, autentycznej muzyki jest przemożne. Jakość rzemiosła na pewnym poziomie przemienia się dla nas w magię. Na tej płycie to się zdarzyło.

Jarosław Śmietana - extra cream

płyta jarka smietany zamknięta jest w ramach dwóch kompozycji solowych. płyte otwiera kawałek the blues j.passa zaś zamyka solowo zagrany the duke brubecka. mistrzostwo śmietany słuchac już tutaj. kolejne kawałki do następne perełki. 2. kawałek voluneered slavery genialnie zaśpiewany z rapowanymi frazami. potem standard god bless the child zaśpiewany przez k. edwards, która współpracowała czasem ze śmietaną. w 9. utworze świetne nagranie georgia on my mind zaśpiewanej przez sp. a zauche. genialny jest też kawałek 8 - chyba najlepszy w wykonaniu Śmietany. Płyta nie stanowi jednolitej całości. składa się z nagrań z różnych lat - każdy pochodzi z innej sesji lub koncertu i wykonywany jest z innym zespołem. Mimo, to płyta brzmi spójnie.

Chet Atkins - Chet Atkins And Mark Knopfler - Neck And Neck

Prawidłowy tytuł płyty to oczywiście "Neck And Neck", a wykonanie: Chet Atkins And Mark Knopfler. Pozwoliłem sobie dodać ją pod nazwiskiem tylko jednego z wykonawców aby nie mnożyć ich ilości w dziale opinie. Tym bardziej, że wymienieni Panowie wydali wspólnie tylko ten jeden jedyny album. Natknąłem się na tą płytę przeglądając dyskografię Marka Knopflera. Nie miałem wówczas pojęcia kim był Pan Chet Atkins. Jak się później dowiedziałem, dziś jestem o tym głęboko przekonany, był jednym z najwybitniejszych gitarzystów naszych czasów. Muzyka zawarta na płycie jest wprost urzekająca. Od pierwszych taktów słychać, iż gitarowy duet stanowią dwaj serdeczni przyjaciele, dla których wspólna gra to prawdziwa przyjemność. Gatunkowo zawartość najbliższa jest chyba muzyce Country ale takie określenie wydaje mi się zbytnim uproszczeniem. Znajdują sie tutaj utwory zabawne (There'll Be Some Changes Made) i niemal liryczne utwory instrumentalne (Sweet Dreams, Tahitian Skies). Całość jest na równym, bardzo wysokim poziomie. Panowie Knopfler i Atkins znakomicie się uzupełniają. Nie ma tutaj czczych popisów, karkołomnym solówek i tym podobnych "efektów". Nie znaczy to wcale, że płyta jest monotonna czy nużąca. Swoje umiejejętności muzycy prezentują w sposób delikatny i subtelny. Wszystko układa się w piękną melodyjną całość, a mistrzowska gra obu gitarzystów wydaje się być genialna w swej elegancji, pozornej prostocie i lekkości. Dla mnie to chyba płyta nr 1, z pośród wszystkich jakie w życiu słyszałem. Może dlatego, że niesie w sobie ogromny ładunek optymizmu, serdeczności i radości życia.

Loreena McKennit - Elemental

Rok wydania: 1985 Utwory: * Blacksmith * She Moved Through The Fair * Stolen Child * The Lark In The Clear Air * Carrighfergus * Kellswater * Banks Of Claudy * Come By The Hills * Lullaby Debiutancka płyta Loreeny McKennit ’Elemental’ jest jednocześnie jedną z krótszych jej płyt, trwa bowiem niecałe 40 minut. Na ten - jakże niedługi – czas przenosimy się w krainę baśni i legend, krainę muzyki celtyckiej, którą Loreena otwiera przed nami, zarówno jako wokalistka jak i jako harfiarka. Na płycie znalazło się 6 tradycyjnych piosenek ludowych z okolic zamieszkałych przez potomków Celtów (w aranżacji samej artystki), utwory do słów klasycznych poetów języka angielskiego: Blake’a i Yeatsa, całości zaś dopełnia melodia bez słów (za to z urzekającym motywem granym na harfie) ’Skowronek w Przejrzystym Powietrzu’. Utwory robią wrażenie surowych, stylizacja jest minimalna. Skutkiem tego, niektórzy odbiorcy mogą potraktować to nagranie jako ’jeszcze jeden folk’ i przejść dalej. Dla innych takie odarcie z późniejszych naleciałości będzie sporym plusem, aczkolwiek im mogą przeszkadzać dodatkowe efekty dźwiękowe obecne w niektórych utworach (np. ujadanie psów, czy odgłosy burzy). Płytę polecam tym, którzy pierwszy kontakt z muzyką celtycką mają już za sobą i chcą poszerzyć swoją z nią znajomość.

Mayall John - Hard Road

Klasyczny zestaw z pod znaku białego bluesa firmowany nazwą John Mayall & The Bluesbreakers. Na gitarze gra Peter Green, który zstąpił Erica Claptona po odejściu do zespołu Carem. W sekcji rytmicznej Dunbar z McVie. Wysoki poziom nagrań. Według mojej opinii na uwagę zasługuje szczególnie nr 11 „Super-Natural” w którym Peter udziela lekcji gry na instrumencie swoim następcom (słuchać go m. in. u Carlosa Santany i innych). Typowe dla Greena oszczędne bluesowe brzmienie gitary, pozbawione pierwiastków hiciarskich typowych dla poprzednika. Inne bardzo udane nagrania to nr 4 „The Stumble”, nr 10 „The same way” i nr 13 „Someday after a while”. Pozostałe też są w porządku. Niestety po tej płycie Green rozstał się z Mayallem (czy chyba na odwrót) i związał się z grupą Fleetwood Mac. No a potem to już były płyty solowe.

Dire Straits - Brothers in Arms

Jest to moja jedna z ulubionych płyt z lat młodości. Od takich zespołów jak Dire Straits, Queen czy tez Kate Bush, kształtował się mój gust muzyczny. Każdy z utwórów jest dla mnie hitem. Nie wnikam w to - jak koledzy poniżej - czy płyta była bardziej promowana czy też nie, nie interesuje mnie to szczególnie. Płytę polecam szczególnie tym, którzy chcą posłuchać czegoś na prawdę dobrego w obecnym zalewie przeróżnych wykonawców przeważnie nienajwyższych lotów.

Clannad - Legend

Rok wydania 1984; reedycja 2003. Utwory: 1. Robin (The Hooded Man) 2. Now Is Here 3. Herne 4. Together We 5. Darkmere 6. Strange Land 7. Scarlet Inside 8. Lady Marian 9. Battles 10. Ancient Forest Płyta Legend zawiera utwory napisane jako podkład muzyczny do serialu Robin Hood. Treść jest więc kompromisem między muzyką celtycką z jej wymaganiami, a filmową - z przynależnymi jej prawami. Jeśli ktoś film oglądał i lubił - płytę tę powinien oczywiście mieć w swojej kolekcji. Gdy ktos po prostu lubi Clannad - też warto ją zdobyć. Jednak miłośnicy muzyki celtyckiej (niezależnie od wykonania) mogą spokojnie jej zdobycie odłożyc na później.

Enya - Shepherd Moons

Enya to wykonawczyni której chyba szczególnie nikomu nie trzeba przedstawiać.Jej specjalizacja to spiewanie Celtyckich Ballad.Na płyte składa się 12 nastrojowych klimatycznych nagrań.Oto one w kolejnosci: 1. Shepherd Moons 3:45 2. Caribbean Blue 3:59 3. How Can I Keep From Singing? 4:25 4. Ebudć 1:55 5. Angeles 4:01 6. No Holly For Miss Quinn 2:43 7. Book Of Days 2:55 8. Evacuee 3:50 9. Lothlórien 2:07 10. Marble Halls 3:54 11. Afer Ventus 4:06 12. Smaointe Jest to jedna z moich ulubionych płyt CD i jedna z pierwszych płyt Cd jakie kupiłem dawno temu jeszcze jak cały moj system kosztował połowe tego co teraz kosztuje sam odtwarzacz cd..były to duzo lepsze czasy moze mniej tez narzekałe..i wymagałem.. Płytka jest nagrana w konwencjii przeplatanej..jeden utwór zywszy, jeden wolniejszy..znakomita na jesienne spacery z discmanem w kieszeni..na zimowe podróze.Mozna nawet przy niej sobie pomarzyć..lubiana przez kobiety.

Natalie Cole - Ask a woman who knows

Natalie Cole to córka niejakiego Nat'a Kinga Colie który głownie specjalizował sie w lekko swingujacym Jazzie.Płyta jet co prawda z 2002 roku ale klimat nagrań jest jak najbardziej swingujący.Zawiera 11 nagrań..bardzo sympatycznych spiewanych bardzo miekkim kobiecym wokalem, niezwykle ciepłym pełnym.Na jednym z nagrań spiewa w duecie z nikim innym tylko z najbardziej audiofilską damą swiata Dianą Krall na tym nagraniu łatwo zauwazyc , ze Diana mimo iz ma bardzo ciepły głos w porównaniu z Natalie jest ciut chłodniejsza ..dostojniejsza. Płytę polecam słuchać póznymi wieczorami..najlepiej na dobrych słuchawkach lub na koniecznie dobrych kolumnach z swietnie zaaplikowaną jedwabną kopułką.Muzyka niezwykle spokojnia choc nie brak kilku zywszych nagrań utrzymanych w klimacie lat 50.Podoba sie zarówno mi audiofilowi jak moim domownikom ..nieaudiofilom.Polecam.

David Benoit - Professional Dreamer

Pop-jazz dla wymagających. Pozornie lekkie opakowanie kryje w sobie bogate wnętrze. Dominujące pianino. Chociaż w drugim utworze: Miles After Dark pianino i trąbka ustępują sobie wzajemnie. Kawałek w którym rytm kapitalnie się buja. W innych utworach na drugim, ale dosyć wyraźnym planie, są też saksofon, gitara. Warto wspomnieć bardzo ciekawe prowadzenie gitary basowej. ReJoyce, to kolejna kopozycja po Miles After Dark, która sprawia , że słuchacz zostaje wciągnięty w rytm. Daję *****. Tutaj gitara niejako przygotowuje miejsce dla pianina, by wypadło jeszcze okazalej. Ósma ścieżka -- Thinking \'Bout The Cove, to ewidentna dominacja pianina i pokazanie warsztatu muzyka. Bas i perkusja stają się prawie niewidoczne. Oczywiście poza wymienionymi utworami są praktycznie same super kawałki, jak choćby zamykający płytę: Dad\'s Room -- bardzo smakowite zakończenie płyty. Album godny polecenia dla każdego. Styl płyty sprawia, że nie jest ona przeznaczona dla wąskiego grona koneserów. Nie ma tu głębokich improwizacji, jednak pianista od czasu do czasu zabiera nas w ciekawe, jazzowe zakamarki. Nie trzeba przesłuchać płyty wiele razy, by ją polubić. Mnie wpadła w ucho po pierwszym razie, a raczej w jego trakcie. Teraz jest to dla mnie absolutny hicior, chociaż bestia ukrywała się przede mną przez pięć lat (rok wydania 1999.)

Fourplay - Heartfelt

Sympatyczny jazz-blues. Chociaż prawdę powiedziawszy, trudno jednoznacznie zaklasyfikować płytę. Są tu elementy funky, smooth-jazzu. Nie jest to jednak smooth-jazz typu: wyciskacz łez, czy muzyka dla uniesionych zakochanych. Muzyka jest łatwa, jednak warsztat takich muzyków jazzowych, jak np. Bob James gwarantuje perfekcyjne wykonanie. Kompozycje są dosyć zróżnicowane, a na wyróżnienie zasługują: Galaxia, Karma oraz Making Up -- wszystkie całkiem odmienne, a jednak płyta ma swój klimat i całość "trzyma się kupy." Płyta jest sympatycznym dialogiem instrumentów (muzyków). Nie ma tu brzmienia dominującego. Można słuchać jej w tle, a także zagłębiając się w detale, które przemycili muzycy, a zauważenie których daje dużo satysfakcji.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.