PRIMARE A 32
stan bardzo dobry
MOC: 2x 200W 8 Ohm, 2 x 400W 4 Ohm
WAGA: 40 kg
OPIS
Potwór, bydle, czołg – takie określenia nasuwają się człowiekowi na myśl, kiedy próbuje chwycić za 45 kg ogromne pudełko i przenieść to „coś” do pokoju odsłuchowego. Nic z tego – pudło jest tak duże i ciężkie, że bez pomocy drugiej osoby nie ma szans, aby zmienić położenie. Dlatego gdyby nie mój kolega audiofil, zostałbym sam, niczym Jurand pod murami szczytnieńskiego zamku.
O właśnie Jurand – dobre skojarzenie, które jeszcze nie raz cisnęło mi się na myśl podczas wnikliwego testu tego sprzętu. Dlaczego?
Bo bardzo długo, podobnie jak i on czekałem na test tej końcówki, która przypomina ogromne piece Mackintosha czy Krella, a kosztuje tylko część ich ceny.
Jednak audiofilski rodowód marki pozwolił zachować mi spokój. Również wcześniejsze doświadczenia z końcówkami A.31.2 czy A.33.2 dodatkowo uspokoiły mnie, bowiem miałem w pamięci to, co wyprawiały w moim pokoju odsłuchowym.
Tym razem jednak konstruktor najwyraźniej przesadził. Budować monstrum tylko dla kulturystów i innej maści osiłków, bo tylko oni mogą coś takiego z miejsca na miejsce przenieść, to jawna dyskryminacja.
Po cholerę pchać tyle żelastwa, kiedy na półkach sklepowych tak lekko i zwiewnie prezentują się końcówki w klasie D jak choćby Primare A 35.2 (11,7kg), którą można wziąć pod pachę i udać się na odsłuch do kolegi audiofila.
A z taką bestią to nic nie można zrobić. Dosłownie.
Wybrałem na początku do testów dwa świetne wzmacniacze z dużo niższego przedziału cenowego NAD 375BEE oraz XINDAK 6950, ale szybko okazało się, że to nie ta liga. Wymieniłem je szybko na końcówkę CREEKA DESTINY, XINDAKA PA-M, ale i to zestawienie zostało z tyłu. Została wreszcie końcówka ATC P2, która jako jedyna potrafiła dorównać szwedzkiej maszynie.
Zanim przejdę do szczegółowego testu proszę obejrzeć zdjęcia. Końcówka mocy wygląda świetnie, z bardzo nielicznymi śladami użytkowania. Nic dziwnego – trafiła od audiofila do audiofila.
Długo zastanawiałem się do czego przyrównać ten sprzęt i pierwsze co mi przyszło na myśl to właśnie Jurand. Niesamowicie silna, swoim rozmachem kładzie wiele wzmacniaczy już na wstępie. Brzmienie po prostu wgniata w fotel, a japa z niedowierzaniem rozchyla się zdziwiona możliwościami tego sprzętu.
Ale po kolei.
Jeśli miałbym wymienić największą zaletę końcówki mocy Primare A 32 – byłaby nią bez wątpienia energetyczność brzmienia i referencyjny wręcz bas. Rozmach z jakim sobie poczyna przywiódł mi na myśli walkę samotnego Juranda w zamku w Szczytnie, tak – samotnego – bo takiego sprzętu nie spotyka się na co dzień.
Taki efekt zazwyczaj uzyskuje się to poprzez przesuniecie równowagi tonalnej w kierunku niskich rejestrów, jednak nie tutaj. I to kolejny duży plus. Zarówno bas, jak też średnica słyszalne są bardzo dobrze, nieco kosztem góry pasma, która jest bardzo delikatna, choć dużo zależy tutaj od zastosowanego przedwzmacniacza i kolumn głośnikowych, które powinny być rozdzielcze i bardziej skoncentrowane na górę pasma niż na jej niższe zakresy. Wówczas będzie idealnie, czyli tak jak sobie życzymy.
Ściana energetycznego, gęstego dźwięku stawiana przed słuchaczem pokazuje, że miłośnicy mocnych wrażeń (metal, rock, pop) będą zachwyceni. Tu nie ma nic, kosztem czegoś. Wzmacniacz wydobywa z nagrań esencję, nie cacka się jednak zbytnio i robi to jak ZOMO – zdecydowanie. Gęsta średnica i dynamiczny, świetnie kontrolowany bas są tylko wisienką na torcie.
Sięgając pamięcią wstecz, przychodzi mi na myśl topowy wzmacniacz Vincenta SV-800, który jakiś czas temu posiadałem. Jednak Primare A 32 to dużo wyższa klasa brzmienia, choć ceny obu urządzeń są bardzo podobne
WYSOKIE TONY
W Primare A 32 wysokie tony są rozdzielcze, choć nie posiadają w sobie ani grama wyostrzenia. Nic nie ujdzie uwadze słuchacza o ile przedwzmacniacz i kolumny dobrze dobrane. Perkusja ma zdecydowanego kopa, poszczególne blachy są świetnie zróżnicowane. Nie dzieje się to jednak poprzez podbicie górnego zakresu pasma jak robi to konkurencja. Aby nie było tak różowo, napiszę o problemie, o którym szybko dowiedzą się posiadacze ciemnych, przesuniętych w kierunku dołu pasma kolumn. Tutaj będzie nieciekawie i zamulająco. Stworzy się pewnego rodzaju ciemna kluska mało rozdzielczego brzmienia.
ŚREDNIE TONY
Tutaj również nie ma się do czego przyczepić, choć jakbym na siłę szukał jakiejś wady, wskazałbym na lekkie wycofanie i brak intymności w głosach wokalistów. Ale w muzyce rockowej, pop, metalowej, elektronicznych brzmieniach na próżno szukać takich walorów. Dlatego też miłośnicy spokojnych ballad, poezji śpiewanej, rozkoszujący się w barwie ludzkiego głosu powinni poszukać innego urządzenia, jak choćby świetnego lampowca YAQIN MC-100B. Pozostałe gatunki muzyki na Primare A 32 wypadają świetnie.
BAS
Bas to największa zaleta tego urządzenia. Jest tak świetnie zróżnicowany, tak obszerny, tak szybki i tak nisko schodzący o fenomenalnej wręcz kontroli, że próżno szukać drugiego takiego urządzenia.
Jest to najlepszy bas, jaki w życiu do tej pory udało mi się usłyszeć. Można zachwycać się nim godzinami przymrużając oko na nieco wycofaną średnicę i brak intymności wokalistów w średnicy pasma. Nie opóźnia się i co bardzo ważne - doskonale słyszalny jest wyższy jego podzakres. Najwyższa możliwa klasa.
PRZESTRZEŃ
Primre rysuje dość szeroką, choć niezbyt głęboką scenę dźwiękową. Dźwięk odrywa się z kolumn i bez trudu możemy wskazać miejsca poszczególnych muzyków na scenie. Nie mamy tutaj powiększenia instrumentów, lecz wyraźne (ale nie nachalne) wypychanie wokalu i instrumentów do przodu.
DYNAMIKA
Ściana dźwięku wgniata słuchacza w fotel i nie pozwala się z niego wydostać aż do końca koncertu. Miłośnicy takich wrażeń będą wręcz zachwyceni. Cóż nie ma się czemu dziwić, biorąc pod uwagę imponującą moc 2 x 400W przy 4 Ohm i duże zużycie energii. Samym zasilaczem toroidalnym wielkości dysku do rzutu można zrobić komuś krzywdę!
ROZDZIELCZOŚĆ
Pomimo oszczędności góry pasma, rozdzielczość to prawdziwa niespodzianka w tym teście. Zazwyczaj wzmacniacze dynamiczne i rozbudowanym basem cierpią na brak wydobywania szczegółów z nagrań. Ale nie tym razem – gdyż końcówka Primare pod tym względem jest wyjątkowa. Wszystkie smaczki i drobne niuanse wyciąga na zewnątrz i słuchacz bez trudu może się nimi delektować. Pamiętać trzeba jednak o innych elementach toru…. Powtarzam to już po raz kolejny, jak mantrę.
Na zakończenie powiem, że Primare A 32 o mocy 2 x 200W przy 8 Ohm i 2 x 400W przy 4 Ohm wysteruje wszystko, co znajdzie się na jej drodze. Problemem może być jednak ogromna waga (40kg) i rozmiary sprzętu, więc „stolik” musi być duży i mocny jak Jurand, choć radziłbym postawić końcówkę bezpośrednio na podłodze.
Urządzenie to jest szlachetnym i bardzo rzadkim rodzynkiem – niczym Jurnad.
Primare A 32 ważąca aż 40kg, do tego w doskonałym stanie wizualnym i technicznym jest świetnym wyborem dla miłośników rocka, popu, metalu, muzyki elektronicznej i innych dynamicznych brzmień.
Nawet fani Zenka Matyniuka będą zachwyceni:)
Chociaż oni wybiorą zapewne bumboxa… Bo można go zawsze zabrać ze sobą… A to już zaleta nie do przecenienia.
Dane techniczne:
- Transformator toroidalny 2000VA.
- Całkowita pojemność kondensatorów elektrolitycznych w zasilaczu: 180,000 uF.
- Podwójny zestaw terminali głośnikowych dla każdego z kanałów.
- Wejścia niezbalansowane (RCA) i zbalansowane (XLR).
- Impedancja wejściowa: 15kOhm, RCA i XLR
- Moc wyjściowa (oba kanały wysterowane): 2x250W 8 ohm, 20Hz-20kHz / 2x400W 4 ohm 20Hz-20kHz
- Zniekształcenia THD+N: poniżej 0.05%, THD+N: 1kHz, 250W, 8 ohm poniżej 0.01%.
- Pasmo przenoszenia: 20Hz-100kHz –0.5dB
- Stosunek sygnał/szum: –100dBV
- Wzmocnienie sygnału: 26dB niezbalansowany, 20dB zbalansowany.
- Trigger input range: 4-15V.
- Obwody zabezpieczeń: temperature protection 70 degrees celcius, DC offset protection.
- Waga: 40 kg.
- Wymiary SxGxW: 430 x 540 x 230mm