Skocz do zawartości
Wzmacniacze

Wzmacniacz zintegrowany Plinius Hautonga

lulu

Plinius to firma, do której zawsze miałem ogromny sentyment. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. Czy to miejsce pochodzenia z dalekich, dalekich antypodów, czy wygląd wzbudzający zaufanie, a może dźwięk? Sam nie wiem.

Budowa Pliniusa jest bardzo charakterystyczna - wszystkie urządzenia poza szczytowym modelem końcówki mocy, są podobne. Solidnie wykonane, ładne, choć surowe aluminiowe obudowy z zaokrąglonym przednim panelem oraz wygrawerowaną nazwą firmy po środku. Kolory do wyboru- klasycznie, czyli czarny lub srebrny i niebieski (jak we wszystkich Pliniusach) tylny panel z gniazdami przyłączeniowymi i głośnikowymi. Na froncie umieszczono potencjometr głośność, przyciski wyboru źródła w tym również gramofonu. Wszystko podświetlone diodami, jak na mój gust, niestety świecącymi zbyt jasno.

ccs-1119-0-86363300-1388101917_thumb.jpg ccs-1119-0-58251100-1388101919_thumb.jpg

 

Wygodnym rozwiązaniem jest możliwość podłączenia zarówno gramofonu z wkładką MM jak i MC (fabryczne ustawienie jest dla wkładki MM).Urządzenie ma pięć wejść liniowych RCA oraz jedno dla odtwarzacza CD symetryczne, XLR. Podnad to istnieje możliwość wykorzystania wzmacniacza jako przedwzmacniacza liniowego (wyjście pre out) oraz podłączenia do procesora kina domowego (HT bypass). Gniazda głośnikowe wyglądają wyjątkowo solidnie i przyjmują wszystkie rodzaje zakończeń. Wzmacniacz wyposażono w dwie pary gniazd na stronę. Pilot systemowy to znowu charakterystyczny wygląd dla produktu tej firmy. Długi, wąski dość ciężki. Obsługuje zarówno wzmacniacz jak i odtwarzacz CD, ale z powodzeniem mógłby służyć do samoobrony.

 

ccs-1119-0-30951600-1388101919_thumb.jpg ccs-1119-0-40018400-1388102072_thumb.jpg

 

Ciekawostką jest, iż w instrukcji obsługi znajdziemy numer seryjny urządzenia oraz wkładkę, kartkę z podpisami osób przeprowadzających kontrolę jakości. Miły dodatek. Instrukcja obsługi ładnie wydana na eleganckim, papierze kredowym, a nie jak to się zdarze niektórym producentom - luźne kartki złączone binderem odbite na kserokopiarce. W komplecie otrzymujemy też białe rękawiczki z logo firmy. Niby to wszystko drobiazgi, ale świadczą o klasie firmy i dbałości o postrzeganie marki.

 

Wiele lat temu miałem okazję słuchać wzmacniacza 9200, który wywołał u mnie masę pozytywnych emocji przywoływanych za każdym razem, kiedy mam do czynienia z tą marką. I nie chodzi tu tylko o wygląd urządzeń, który wyjatkowo przypadł mi do gustu, ale również o charakter brzmienia.

Nie dalej jak półtora roku temu recenzowałem najwyższy model - końcówkę mocy i przedwzmacniacz, tamte doznania pozostały niezapomniane. Ale do rzeczy…

 

Postępując zgodnie ze sztuką, nagrzawszy uprzednio urządzenie, nastawiłem pierwszą płytę i z głośników popłynęła muzyka. Nie wiem, czy był to egzemplarz dziewiczy, czy może już wygrzany, nie ma to znaczenia, bo to co usłyszałem mogę określić tylko jednym słowem- rozczarowanie.

Szczęśliwie nie byłem sam, bo pomyślałbym pomyłka, starcza głuchota, coś z kablami, fazą, czy prądem w gniazdku, ale wszyscy obecni słyszeli to samo, gdybym był sam to pewnie nikt by mi nie uwierzył. Cóż, szkoda, pomyślałem i z rozczarowaniem wyłączyłem.

Na szczęście pozostała część obecnej przy pierwszym odsłuchu redakcji nie była tak skora w osądach i stwierdziwszy, że nie możliwym jest takie brzmienie Pliniusa zabrała go do dalszych testów.

Po niespełna trzech dniach dostaję wiadomość, że wzmacniacz gra diametralnie inaczej, zmiana o 180 stopni! Niemożliwe? A jednak!

Plinius wrócił do mnie w celu ukończenia odsłuchu. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy po wpięciu Hautongi i kilkunastominutowej rozgrzewce usłyszałem coś co ponownie mnie zaskoczyło, ale tym razem pozytywnie. Dawne plumkanie odeszło w siną dal, pozostała płynna, dynamiczna muzyka. Całkowita przemiana kopciuszka w królewnę!

 

I nagle mnie olśniło, bo przypomniało mi się analogiczne doświadczenie z końcówką mocy i przedwzmacniaczem Pliniusa sprzed ponad roku. Wówczas również początek odsłuchu nie był zachęcający. Wiem, że mogę zostać posądzony o propagowanie audio voodoo, ale te urządzenia naprawdę potrzebują dnia, czy dwóch, żeby z pierwotnie matowych i bezbarwnych dźwięków powstała dźwiękowa tęcza. Tak właśnie tęcza - wielobarwna, rozłożysta, wypełniająca muzyką cały pokój, bo tak w skrócie opisać można prezentowaną przez Pliniusa muzykę. Hautonga przypominała brzmieniowo końcówkę mocy SA-103 i przedwzmacniacz Tautoro.

 

Jak zwykle już, do recenzji wziąłem najlepiej znane mi płyty jazzowe: EST, Patricia Barber, Diana Krall, Keith Jarrett trio i z muzyką klasyczną, Czajkowskiego, Rachmaninowa, Mozarta w wykonaniu Rafała Blechacza, Lang-Langa, Marty Argerich, Filharmoników Berlińskich pod dyrekcją Von Karajnana. I aby nie zarzucano mi stereotypu w doborze muzyki, również stary klasyczny rock - Pink Floyd, The Eagels, Alan Parsons Project, i Supertramp.

W dużej części to wydania na płytach winylowych. I ponownie w kontakcie z tą marką zacząłem zastanawiać się dlaczego Plinius gra tak inaczej niż wszystko, czego do tej pory słuchałem.

 

Wszystkie modele posiadają tę samą manierę w brzmieniu i to bez względu na repertuar. Jest nią muzykalność, spójność przekazu z jednoczesną wybitną rozdzielczością i płynnością. Dodatkowymi bonusami jest kapitalna przestrzeń i niesamowita wręcz detaliczność. Wszytko dokładnie poukładane i zespolone ze sobą, wysokie tony które się nie narzucają, gładkie i jednocześnie szczegółowe bez ziarnistości nawet z najdrobniejszego piasku, przestrzenne. Bas jest świetnie kontrolowany i nieco wyoblony na skraju, a średnica namacalna i szalenie wyraźna. Jak w większości przypadków ona jest najistotniejsza, odpowiedzialna za charakter brzmienia i niezwykłą melodyjność.

Tony niskie i wysokie płynnie uzupełniają zakres średniotonowy – tu swą wyższość miał wspomniany system dzielony Pliniusa, pokazując jeszcze więcej plastyczności i mimo małej różnicy w mocy, jakby więcej muzyki i słodyczy w niej zawartej. Był bardziej wirtuozem niż rzemieślnikiem w porównaniu do Hautongi, no ale różnica w cenie jest ponad trzykrotna.

 

Tymczasem wspomniana Hautonga poczynała sobie całkiem nieźle, żeby nie powiedzieć ,że nawet bardzo dobrze. Wybrzmienia instrumentów zwłaszcza tych basowych były pełne, bez urywania się w najniższych rejestrach i schodziły naprawdę nisko. Równowaga między wibrującymi strunami i rezonansem pudła była prawidłowo zachowana, choć ja wolę więcej „strun” w brzmieniu kontrabasu, ale mam zaburzone postrzeganie tego instrumentu, Państwo wybaczą.

Na koniec pozostała mi muzyka symfoniczna, ta dla odmiany, wydaniu Hautongi to potęga brzmienia. Szybkość, moc, realizm to trzy słowa najlepiej ją charakteryzujące. Skoki dynamiki od pianissimo do fortissimo są nieograniczone. Tutti nie robi na Pliniusie żadnego wrażenia, przechodzi po nim jak walec po mrówce.

 

Mając na uwadze powyższe, proponuję spróbować kiedyś przeżyć emocje, których dostarcza Hautonga i gwarantuję, że nikogo nie czeka wspomniane przeze mnie, nie słusznie zresztą, rozczarowanie..

 

Jerzy Mieszkowski

 

Dystrybutor: Audio Forte

Cena: 23.990zł

Dane techniczne:

Moc: 200W przy 8 omach i 280W przy 4 omach

Pasmo przenoszenia :20Hz-20kHz +/- 0,2 dB

Zniekształcenia: <0,05%

Impedancja wejściowa: 47 kΏ

Minimalne obciążenie przedwzmacniacza: 47kΏ

Maksymalny pobór mocy: 600VA

Wymiary W/S/G: 120/450/400mm

Ciężar: 14kg

 

System wykorzystany w teście:

Głośniki: Akustyk AR1, projekt Hurricane modyfikowany

Odtwarzacz: Esoteric SA-50

Gramofon: Acoustic Solid Rosenholz

Wkładka: Denon DL103

Kable głośnikowe: Naim Naca, XLO VDO ER-14

Kable połączeiowe XLR: DIY

RCA: DIY

Data dodania




Audio-Technica ATH-CKS30TW+

Choć zaokienna aura na to nie wskazuje a i pesymistyczne prognozy meteorologów o czających się tu i ówdzie arktycznych wirach mogą nieco pokrzyżować wyjazdowe plany, fakt nadchodzącej wielkimi krokami majówki jest niepodważalny, więc trudno się dziwić, iż co bardziej niecierpliwi już zaczynają ustawiać się w blokach startowych. Dlatego też jak co roku jednostki niewyobrażające sobie odstawienia muzyki nerwowo rozglądają się za akcesoriami takowy kontakt z ulubionymi dźwiękami zapewniającymi. Na

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki

Sezon festiwali 2025 nadchodzi – i będzie się działo!

Jeśli czujesz, że zbliżające się lato to nie tylko czas krótkich spodenek i lodów na patyku, ale przede wszystkim muzyka na żywo, śpiew pod sceną i ten specyficzny kurz unoszący się nad festiwalowym polem – to znaczy, że wiesz, co dobre. Bo sezon koncertów plenerowych i festiwali muzycznych w Polsce to coś, co fani dźwięków świętują niemal jak narodowe święto. A 2025 rok zapowiada się naprawdę kozacko. Zaczynamy klasykiem – Męskie Granie. To nie tylko seria koncertów, to zjawisko kulturowe,

AudioNews
AudioNews
Felietony

Laudberg M1

O ile w High-Endzie sky is the limit, czyli ceny już dawno poszybowały daleko poza Układ Słoneczny, tak w tzw. budżetówce da się zaobserwować zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiający do życia trend. Otóż okazuje się, iż wbrew pozorom i rozsiewanemu defetyzmowi o dramatycznym spadku jakości dostępnych na rynku towarów parafrazując szkoleniowców naszych boiskowych kopaczy nawet w segmencie zaskakująco niskich cen „nie ma słabych drużyn”. Po czym wnoszę? A po reprezentantkach do teraz zupe

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

SilentPower prezentuje OMNI LAN: Stworzony przez perfekcjonistów dla purystów

Southport, Wielka Brytania – SilentPower, marka-córka iFi audio – pioniera w dziedzinie innowacji audio oraz komponentów o wysokiej wydajności – z dumą ogłasza premierę OMNI LAN – optycznie izolowanego przełącznika sieciowego stworzonego z myślą o wymagających purystach, dla których liczy się najczystsze możliwe doświadczenie audiowizualne. Nawet najbardziej zaawansowane systemy AV mogą zostać niezauważalnie ograniczone przez jeden, często pomijany element – standardowy przełącznik sieciowy. S

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne 1

Czy muzyka stała się tylko tłem?

Wchodzisz do kawiarni – w głośnikach leci „coś”, czego nie rozpoznajesz, ale rytm buja. Włączasz Spotify – ładujesz playlistę „Chill Beats to Study/Work/Exist To”. Jedziesz autobusem – ktoś obok słucha lo-fi przez słuchawki z przeciekającym basem. Słuchamy więcej niż kiedykolwiek, ale... czy naprawdę słuchamy? Jeszcze dwie dekady temu kupowało się płytę po długim oczekiwaniu na premierę. Otwieranie opakowania, czytanie wkładki, poznawanie tekstów – to był rytuał. Dziś? Kliknięcie „play” i s

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.