Patrząc na współczesny rynek audio z łatwością można zauważyć, iż rozpiętość cenowa dostępnych na nim wyrobów nie tylko potrafi wprawić w stan zakłopotania nawet najbardziej majętnych miłośników High-Endu, lecz i bardzo miło zaskoczyć statystycznych konsumentów szukających „markowego” Hi-Fi. O ile bowiem dawniej – w czasach słusznie minionych, wstęp na audiofilskie salony wiązał się z bolesnym uszczupleniem domowego budżetu, zapisami, kolejkami społecznymi czy też frustrującym polowaniem na sprzedawane praktycznie spod lady rarytasy, to teraz bez większego wysiłku – niemalże bez wstawania z kanapy, umowne wrota do raju stoją otworem a bilet wstępu w pełni zasługuje na miano ulgowego. Wystarczy bowiem zerknąć na główny nurt naszych zainteresowań, by przykładowo z portfolio powszechnie znanego i zasłużenie cenionego Rotela wyłuskać chociażby sprawcę dzisiejszego zamieszania, czyli wzmacniacz zintegrowany A8, który rodzimy dystrybutor - Sieć Salonów Top HiFi & Video Design łaskaw był wycenić na wielce akceptowalne 1 699 PLN.
Jak powyższe zdjęcia dokumentują A8-ka wręcz idealnie wpisuje się w modny nurt slim-fit, czyli swą posturą nader udanie nawiązuje do przysłowiowego „naleśnika”. A tak już nieco bardziej na serio to jej niskoprofilowość (może pochwalić się zaledwie 73mm wysokości) pozwala umieścić ją w praktycznie dowolnej szafce RTV, bądź nawet większości „cywilnych” komód bez obawy o jej przegrzanie z racji braku wentylacji. Płyta frontowa mieści wszystko co konieczne do obsługi urządzenia bez konieczności sięgania po pilot, który oczywiście również znajduje sią na wyposażeniu. Mamy zatem, patrząc od lewej, do dyspozycji włącznik główny, wejście słuchawkowe mini-jack, okno czujnika IR, trzy niewielkie pokrętła odpowiedzialne za regulację balansu, niskich i wysokich tonów, centralnie umieszczoną gałkę głośności z diodową aureolą wskazującą ustawiony poziom wzmocnienia, oraz cztery przyciski wyboru źródła z dedykowanymi im mini-diodami. I tu od razu pozwolę sobie na małą dygresję, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę, iż z racji wrodzonej niechęci do lektury wszelkich instrukcji ów szczegół może tak potencjalnym nabywcom, jak również i obecnym użytkownikom umknąć. Otóż choć tytułowy wzmacniacz fabrycznie ma ustawiona niebieską barwę diod, to przytrzymując przez 5 sekund przycisk Aux można kolor iluminacji zmienić na czerwony, zielony, bądź fioletowy a tym samym dopasować do własnych preferencji i/lub kolorystyki podświetlenia pozostałych urządzeń w naszym systemie. Mała rzecz a cieszy, nieprawdaż?
Rzut oka na ścianę tylną niejako podprogowo daje nam do zrozumienia, że jednak mamy do czynienia z podstawowym, dopiero otwierającym portfolio Rotela wzmacniaczem. Niby zacisk uziemienia, wejście phono (MM) i trzy pary wejść liniowych są jak najbardziej OK, podobnie jak przełącznik auto-wyłączania, lecz już pojedyncze i dość blisko siebie zamontowane podstawowej jakości terminale głośnikowe nie sprzyjają posiadaczom uzbrojonych w szerokie widły kabliszczy. Warto więc zapobiegliwie rozejrzeć się za okablowaniem zaterminowanym wtykami bananowymi/BFA. No i niejako na deser jest jeszcze na stałe zamontowany dość wiotki i lichy przewód zasilania. Niby śmiało można założyć, że docelowy „target” na takie niuanse uwagi nie zwraca, lecz z drugiej strony doświadczenie uczy, że nawet budżetowe urządzenia potrafią docenić wyższej klasy okablowanie. A tutaj możliwości na tego typu eksperymenty brak. Mówi się trudno, tym bardziej, że przy deklarowanej przez producenta mocy wyjściowej na poziomie 30W/ 8 Ω i to w klasycznej klasie AB nawet taki przysłowiowy „drucik od lampki” powinien dać radę. Z plusów dodatnich warto za to wspomnieć, iż Rotel nawet w swym przedsionku nie szuka nazbyt intensywnie oszczędności, więc zapuszczając „żurawia” do wnętrza A8-ki napotkamy zamiast królujących na tym poziomie cenowym impulsówek sekcję zasilania z niewielkim, bo niewielkim, ale na wskroś klasycznym toroidem.
Zgodnie z wieloletnią tradycją zasiadając do odsłuchu tytułowego Rotela praktycznie zupełnie nie zaprzątałem sobie głowy jego czysto pozorną „cherlawością” mocową, gdyż mając na koncie kilka, jeśli nie kilkanaście, spotkań z jego starszym rodzeństwem doskonale pamiętałem, że „rotelowe Waty” śmiało można liczyć jak w lapowcach, więc na dobrą sprawę jakby zamiast deklarowanych w instrukcji 30 owych Watów było o połowę mniej, to też z powodzeniem można byłoby założyć, że poradzi sobie z większością dostępnych na ryku kolumn. Mówiąc wprost Rotel gra z werwą, kontrolą i drajwem godnym zdecydowanie wyższych wartości / mocniejszych konstrukcji, co tylko dobrze o nim świadczy. Nie można też przyłapać go na jakimś sztucznym (rozpaczliwym?) prężeniu muskulatury. Ot robi swoje i to niezależnie od tego czy na playliście lądowała dysponująca niemalże jedynie gitarą Carla Bruni („Little French Songs”), czy też na scenie szalejących szarpidrutów z Metallici wspomagał skład San Francisco Symphony („S&M”). W dodatku nie sposób zarzucić mu jakiegokolwiek większego uchybienia tak pod względem barwy (o ile tylko nie przesadzimy z dość zgrubną equalizacją), jak i prawidłowego odwzorowania gradacji planów, czy też szerokości sceny. Oczywiście z racji zajmowanej przez niego półki cenowej dalsze plany są sygnalizowane i nieco upraszczane, lecz nawet w gęstszych aranżacjach nie trzeba się zastanawiać, czy za drugim/trzecim rzędem jeszcze coś się dzieje, bo dzieje się i to ewidentnie słychać, a że nie sposób z dokładnością do centymetra wskazać, gdzie dany muzyk raczył był usiąść, to już inna kwestia. Warto jednak mierzyć siły na zamiary a w tym wypadku wszystko jest na swoim miejscu i to podane nie tyle z adekwatną, co wręcz wyższą jakością od tego co mogłaby sugerować cena. Góra pasma jest dźwięczna i pozbawiona granulacji, średnica zaskakuje (in plus) komunikatywnością a bas sprężystością i całkiem przekonującym zejściem. W dodatku owa eksploracja okolic 20Hz odbywa się z zachowaniem satysfakcjonującej kontroli, więc jeśli tylko kogoś najdzie ochota do dyskotekowych pląsów przy „The Death of Slim Shady (Coup De Grâce)” Eminema, to nawet z pełnopasmowymi, trójdrożnymi podłogówkami w stylu AudioSolutions Figaro L2 Rotel sobie poradzi.
Choć Rotel A8 nie kusi sieciowymi udogodnieniami, wbudowanym przetwornikiem, bądź budząca respekt deklarowaną mocą, to śmiem twierdzić, iż jest kwintesencją tego, czym tak naprawdę klasyczny wzmacniacz zintegrowany być powinien. Umożliwia podpięcie kilku źródeł, w tym gramofonu. Doskonale radzi sobie z kolumnami i to nawet tymi ze zdecydowanie wyższej aniżeli wskazywałby rozsądek półki a przede wszystkim gra dowolny repertuar i nie boi się zarówno cichych, wieczorno/nocnych nasiadówek, jak i przyprawiających o palpitacje serca sąsiadów domowych potańcówek. Dlatego też jeśli nie czujecie potrzeby zapuszczania się w stricte high-endowe rewiry s tym samym drenażu domowego budżetu, to właśnie od spotkania z A8-ką z powodzeniem możecie rozpocząć swoją przygodę z klasycznym Hi-Fi.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II + 2 x bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Blue
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio; AudioSolutions Figaro L2
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: WK Audio TheRay Speakers + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: QSA Red + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody Ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 1 699 PLN
Dane techniczne
Moc Wyjściowa: 2 x 30 W / 8 Ω; 2 x 40 W / 4 Ω
Całkowite Zniekształcenia Harmoniczne: <0.03%
Pasmo Przenoszenia
- Wejścia sygnału liniowego: 10 Hz - 100k Hz, -0.5 dB, +0 dB
- Wejście phono: 20 Hz - 20k Hz, -0.5 dB, +0 dB
Współczynnik Sygnał/Szum: 90 dB (Maks), 102 dB (Line); 80 dB(phono)
Zniekształcenia intermodulacyjne (60 Hz:7k Hz, 4:1): <0.03%
Współczynnik tłumienia: 80
Czułość wejściowa: 180 mV (line); 2.5 mV (Phono)
Pobór Mocy: 110 W (Max); <0.5 W (standby)
Wymiary (S x W x G): 430 × 73 × 347 mm
Waga: 5.8 kg