Wzmacniacz Leben CS 600x to najnowsza odsłona, najbardziej uniwersalnej lampowej konstrukcji Lebena, czyli modelu „600”. To klasyczny lampowy Push-Pull oparty o pentody mocy EL34 (opcjonalnie można użyć lamp 6L6). Lampy w stopniu wejściowym to kombinacja podwójnych triod: ECC82 oraz 12BH7A. Jest to konstrukcja w pełni lampowa – w torze audio nie znajdziemy ani jednego elementu półprzewodnikowego – żadnego opampa, tranzystora czy nawet cyfrowo regulowanej głośności. Wszystko jest całkowicie „analogowe”. Nawet zasilanie anody lamp wykonano przy pomocy prostownika lampowego (lampa 6CM3).
Obudowa to klasyczna dla Lebena mieszanina złotego koloru, drewna, lakierowanej na szaro stali, ozdobiona zielonymi wstawkami kolorystycznymi. Wszystko w stylu nawiązującym do sprzętów z lat 70tych. Na frontpanelu plejada gałek i przełączników oraz kilka diod sygnalizujących pracę urządzenia oraz jaki typ lamp jest wybrany. Solidne złote gałki służą do wyboru źródła, wyboru pętli magnetofonowej, odwrócenia kanałów w stereo (długo zastanawiałem się jaka może być użyteczność tej funkcji…), ustawienia siły głosu – to oczywiście zadanie największej gałki, kolejne dwie służą do regulacji balansu między kanałami i ewentualnego podbicia niskich tonów, w skokowym ustawieniu od 0dB przez +3dB do +5dB. Czarne przełączniki, znajdujące się nieco poniżej gałek odpowiadają za tryb pracy wzmacniacza: jako integra lub końcówka mocy, kolejny przełącznik służy do uruchomienia trybu „mute”, czyli wyciszenia, a ostatnim uruchomimy gniazdo słuchawkowe.
Wewnątrz obudowy, po ściągnięciu górnej płyty widzimy olbrzymią schludność i dokładność wykonania. W środku, oprócz lampi wysokiej klasy, Japońskich transformatorów i dławika znajdziemy jeszcze dwa przełączniki do wyboru typu lamp mocy (EL34 lub 6L6). Jeden przełącznik służy do ustawienia rezystorów katodowych, a drugi do ustawienia napięcia anody – oba muszą być ustawione w odpowiedniej pozycji, odpowiadającej aktualnie używanym lampom. Nie można arbitralnie, czy testowo wybrać innego ustawiania, bo na przykład: komuś lepiej gra lampa EL34 ale z napięciem dla lampy 6L6 – grozi to uszkodzeniem (w najlepszym wypadku) lamp. Tak więc trzymamy się jasnych wytycznych producenta i gdy używamy lamp np. EL34 ustawiamy obie pozycja na poprawne miejsce. By mieć pewność, że wszystko jest ustawione poprawnie na frontpanelu są dwie małe, zielone diody sygnalizujące bieżące ustawienie.
Na tylnej ściance gniazdo zasilanie IEC, gniazdo na bezpiecznik, solidne gniazda głośnikowe w stylu WBT, oraz seria gniazd RCA – niestety nie są tak dobrej jakości jak w topowym preampie RS-28 czy końcówce mocy CS-1000 – wprawdzie, taki zestaw jest prawie trzy razy droższy niż opisywana tu integra, ale ten wzmacniacz też nie jest wybitnie tani i według mnie można oczekiwać trochę lepszych gniazd RCA od takiej konstrukcji.
Z tyłu znajdziemy jeszcze jeden, bardzo użyteczny przełącznik – wyboru impednacji kolumn. We wzmacniaczach lampowych to w zasadzie norma, że ma mamy rożne odczepy dla kolumn 4 ohm i 8 ohm, ale dzięki rozwiązaniu wprowadzonym w Lebenie, nie musimy odpinać kolumn do przetestowania różnych odczepów, a ponadto zakres ustawień jest znacznie szerszy od 2 ohm do 16 ohm. Możemy więc precyzyjnie ustawić ten parametr, jest to łatwiejsze i mamy szeroki zakres ustawiania – bardzo podoba mi się takie rozwiązanie (notabene Leben stosuje je we wszystkich swoich konstrukcjach).
Głębiej analizując budowę wzmacniacza, odkręciłem dolną pokrywę, tak by mieć dostęp do serca samego urządzenia. Zaznaczyć należy, że jest to sprzęt wykonany w technologii Point to Point, czyli by wyeliminować degradację dźwięku jaki powstaje przez małą średnicę miedzianej ścieżki płytki drukowanej, wszystkie połączenia wykonane są bezpośrednio do siebie. Jest to bardzo pracochłonne i wymagające doświadczonego montera, stąd mało która firma na coś takiego sobie pozwala. Ale proszę mi wierzyć, że tak wykonane urządzenia brzmią lepiej (wielokrotnie testowałem to na płaszczyźnie DIY). Wewnątrz znajdziemy podzespoły bardzo wysokiej jakości: srebrzone przełączniki, precyzyjny potencjometry, rezystory Takman, kondensatory elektrolityczne uznanych Japońskich firm (głównie Elna i Nichicon), jako kondensatory sygnałowe użyto tak zwanych pastylek, czyli zalewanych kondensatorów foliowych (w zasadzie jest to jedyny element, który można by zmienić na coś lepszego, ale to jak wiadomo już dobrać należy taki audiofilski kondensator pod własny gust.
Wrażenia odsłuchowe Lebena CS 600x w jednym zdaniu najprościej streścić jako kwintesencja lampy w lampie. Jest to wybitnie „lampowo” brzmiący wzmacniacz, a wcale nie zawsze jest to regułą. Ostatnio panująca moda nakazuje technicznie lampowym wzmacniaczom grać „tranzystorowo”, a tranzystory na siłę mają pokazywać swoje „lampowe ciepło”. Model 600x wydaje się ignorować te trendy i jest po prostu lampowcem, który gra tak, że te lampy wyraźnie słychać i czuć w każdym aspekcie dźwiękowym.
Wypełnienie dźwięku, odrywającego się od kolumn jest wyjątkowe – mało które urządzenie jest mu w stanie w tym dorównać. Nie twierdzę, że jest to efekt wybitnie naturalny, ale z pewnością bardzo przyjemny i angażujący w słuchanie muzyki. Wokale są bardzo głębokie, nasycone, pięknie wybrzmiewają. Podobnie zachowują się wszelkiej maści instrumenty strunowe, gdzie ciężko oderwać uwagę od pojedynczych wybrzmień czy dźwięków. Całość przekazu jest gęsta, jednak równowaga tonalna jest zachowana. Bas jest mocny, twardy, ale również obszerny, w każdym razie nie dominuje przekazu. Wysokie tony przebijają się przez gęstą średnicę, pięknie wybrzmiewają - jak każdy dźwięk kreowany przez to urządzenie. Nie ma możliwości uzyskać syczących sybilantów, suchego ostrego dźwięku, każdy dźwięk jest przyjemny i chce się go chłonąć. Wszystko to okraszone sporą dawkę energii i dynamiką – bajeczne połączenie. Moc 30 Wattów to już całkiem sporo, taki wzmacniacz jest w stanie poradzić sobie ze zdecydowaną większością monitorów oraz sporą grupą kolumn trzy drożnych w metrażu do 30 metrów. Nie trzeba się więc martwić szukaniem egzotycznych kolumn o wyjątkowej dużej efektowności - pod tym względem wzmacniacz jest bardzo uniwersalny i łatwy w aplikacji. Ja osobiście proponowałbym jakieś kolumny z wysokiej klasy tweeterem, tak by uchwycić, jak najwięcej tego „powietrza” i „holografii” kreowanej przez ten wzmacniacz.
Z wszystkich obecnych modeli Lebena (a miałem przyjemność testować wszystkie z obecnej produkcji), Leben CS 600x najbardziej przypadł mi do gustu. Brzmi najbardziej lampowo (a moim zdaniem tak właśnie powinno być, lampa ma brzmieć jak lampa, gdy traci te cechy to po prostu lepiej kupić sobie tranzystor…). Mniejszy brat CS300 nieco mniej czaruje, gra mniejszym dźwiękiem. Z kolei duet RS28 + CS1000 jest znacznie droższy i gra nieco poważniej. Nie powiem, żeby 600x był najlepszy z całej obecnej oferty, ale jak dla mnie jest po prostu najfajniejszy i dał mi najwięcej frajdy. Wydaje się też mieć najlepszą relację do ceny (chociaż 300ka też pod tym względem jest wybitna, szczególnie gdy uwzględnimy gniazdo słuchawkowe).
Dane techniczne:
Lampy:
4 x 6CA7/EL34 (opcjonalnie: 4 x 6L6WGC/5881), 2 x 12AU7A, 2 x 12BH7A, 1 x 6CM3/6DN3
Moc wyjściowa: 2 x 32 W (6L6WGC); 2 x 28 W (6CA7)
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 100 kHz
Zniekształcenia: 0,7%
Czułość wejściowa: 900 mV
Impedancja wejściowa: 100 kΩ
Impedancja obciążenia: 4-16 Ω (regulowana)
Pobór mocy: 195 W (max.)
Wymiary: 450 x 360 x 142 mm
Waga: 23 kg
Cena: 26900 zł
Za dostarczenie do testów dziękujemy: www.nautilus.net