SoulNote to japońska firma z długimi tradycjami w branży hi-fi. Jej urządzenia są projektowane i wytwarzane w taki sposób, aby zaspokoić oczekiwania nawet najbardziej wymagających słuchaczy. A co najważniejsze, w pracach nad rozwojem produktów tej marki biorą udział także doświadczeni muzycy. Na naszym rynku firma jest postrzegana jako wielce obiecująca „nowa gwiazda” i wszystko wskazuje na to, że zdobędzie w pełni zasłużone uznanie. Pora zatem na test systemu złożonego z odtwarzacza CD i wzmacniacza zintegrowanego, określanych mianem urządzeń monitorowych.
Budowa:
Odtwarzacz CD SC710 to bardziej zaawansowane urządzenie w ofercie tego producenta. Choć wygląda niemal bliźniaczo z tańszym o przeszło 12'000 zł modelem SC300, to jest bardziej wyrafinowany pod względem konstrukcyjnym. Zanim dojdziemy do szczegółów drzemiących we wnętrzu obudowy, zajmijmy się aparycją SC710.
Wzornictwo bazuje na masywnym froncie, wykonanym z grubego płata szczotkowanego aluminium. Ma on fazowane krawędzie i ciemnografitową barwę. W centralnej części znajduje się szuflada napędu płyty, a pod nią bardzo ciekawie zaprojektowane w 3D logo firmy, stanowiące swoistego rodzaju metaloplastykę i to w bardzo dobrym wydaniu. Prawą część czołówki okupuje świecący na czerwono wyświetlacz oraz część z kilku srebrzystych guziczków do obsługi podstawowych funkcji napędu płyty. Przycisk zasilania wraz z niebieskimi kontrolkami LED oraz odbiornik zdalnego sterowania powędrowały na przeciwległy skraj frontu. Tylna ścianka zawiera tylko kilka gniazd: 1 parę XLR, 1 parę złoconych cinchów, cyfrowe wyjście współosiowe (koaksjalne) oraz zasilające IEC. Z myślą o użytkownikach grubych sieciówek z opasłymi wtykami wokół tego ostatniego zostawiono całkiem sporo wolnego miejsca. Z materiałów producenta dowiadujemy się, że sercem odtwarzacza jest przetwornik c/a firmy Burr-Brown PCM1792A o rozdzielczości 24-bity/192 kHz wspomagany 24-bitowym filtrem cyfrowym z 8-krotnym nadpróbkowaniem. Filtr analogowy 3. rzędu jest pasywny, a w stopniu wyjściowym pracują wzmacniacze operacyjne TI 5532. W komplecie z odtwarzaczem otrzymujemy zdalne sterowanie, dość schludnie i ergonomicznie rozwiązane.
Wzmacniacz SA710 ma klasyczną konstrukcję analogową i wzornictwo nawiązujące do odtwarzacza. Według informacji producenta, zbudowany jest w oparciu o układy pracujące bez globalnej pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego.
W stopniu mocy pracują wyłącznie tranzystory bipolarne 2SC5171/ 2SA1930 Toshiby oraz darlingtony 2SD2241 tegoż samego producenta. Umiarkowana moc wyjściowa wzmacniacza wynika z możliwości prądowych tychże podzespołów (odpowiednio 2 i 4A). Niemniej jednak wyjście słuchawkowe charakteryzuje się imponującymi parametrami, a zwłaszcza mocą którą można zasilić nauszniki. Trzy waty przy 32 omach – to działa na wyobraźnię! W praktyce sprawa wygląda nieco inaczej. Faktycznie mamy do dyspozycji taką moc, tyle że przy wyższych impedancjach słuchawek jest ona zdecydowanie niższa. Dla 300 omów (np. Sennheisery HD600 Avantgarde) wynosi 325 mW, a dla 600 omów już tylko 160 mW. Warto w tym miejscu przypomnieć że dla słuchu ludzkiego są to i tak bardzo duże moce, którymi należy operować w rozsądny sposób. Wnętrze wzmacniacza widoczne jest na kilku zdjęciach.
Uwagę przykuwa dość masywny transformator z rdzeniem typu R-Core. Sądząc po gabarytach (podobny miałem kiedyś we wzmacniaczu o mocy 2x90 W/4 ohm) ma wydajność rzędu 250VA. Tutaj pracuje z niemalże dziesięciokrotnie mniejszym obciążeniem. Kolejnym istotnym detalem jest „poczwórny” (symetryczna ścieżka sygnałowa) niebieski Alps do regulacji głośności. Poza tym widać dobrej klasy elementy bierne oraz staranne rozplanowanie całego wnętrza.
Ciekawym rozwiązaniem jest przełącznik wzmocnienia umieszczony z tyłu wzmacniacza. W pozycji H wzmocnienie osiąga 22dB co przekłada się na czułość wejściową rzędu 0,775 V, natomiast w pozycji L – odpowiednio 8dB i 4,0 V.
Brzmienie:
Bardzo często mówi się o dźwięku firmowym, o pewnej szkole brzmienia albo o charakterze, związanym z określoną nacją czy kręgiem kulturowym. W wielu przypadkach takie uproszczenie, znajduje niemalże 100-procentowe wytłumaczenie czy cały arsenał argumentów na poparcie takiej tezy. Ale trafiają się przecież wyjątki o tej pozornej „reguły”. I bynajmniej nie chodzi wcale o to, że konstruktor z jednego kraju zachwycił się dźwiękiem preferowanym przez audiofilów z odległego zakątka, lecz o coś bardziej skomplikowanego. Soul Note jest w tej materii takim właśnie szczególnym przypadkiem i na dodatek bardzo miłym w odczuciach, jakich dostarcza nie tylko uszom, ale i oczom i… No właśnie – docieramy do sedna sprawy, do którego nawiązuje nazwa firmy. W trywialnym, dosłownym znaczeniu: nuta duszy albo dusza nuty. Jakkolwiek bądź, konotacja tych dwóch rzeczowników generuje stosunkowo szeroki zakres pojęć i znaczeń, z których możemy wybrać najbardziej nam pasujące. Niemniej jednak coś jest na rzeczy. Zestaw tej japońskiej firmy potrafi „chwycić” słuchacza za serce i skłonić do głębszej refleksji. I czyni to z dużą dozą kultury i gracji. Nie czaruje przy tym tanimi, ogranymi już schematami brzmieniowymi, ani nie epatuje nadmiernie jakąś szczególnie wydumaną estetyką brzmieniową. Dźwięk generowany przez duet „siedemset-dziesiątek” jest klarowny i bardzo precyzyjny. Relatywnie niska moc wzmacniacza bynajmniej nie oznacza ograniczeń w dynamice, ani w energii drzemiącej w niskich tonach. Chyba, że popełnimy błąd fatalny, podłączając prądożerne głośniki o „trudnym” przebiegu impedancji. I co najciekawsze, wzmacniacz zdecydowanie bardziej woli nagrania akustyczne, nawet te z udziałem wielkiej orkiestry symfonicznej niż te „wygenerowane” elektroniczne. O ile te pierwsze wypadają wyśmienicie, podane z rozmachem, to te drugie wydają się nieco zszarzałe i płaskie. Zakres niskich tonów jest dobrze różnicowany i ma przyjemną barwę. Także o jego szybkości można powiedzieć wiele dobrych rzeczy. Jest dobrze artykułowany i jędrny. Nie stwierdzono stępienia fazy ataku ani przesadnie wydłużonego czasu wygaszania impulsów. Wszystko odbywa się planowo z właściwą porcją energii. Ładną barwę, zbliżoną do naturalnej mają werble. Zakres tonów średnich jest wolny od podbarwień i artefaktów. Głos Judith Owen zabrzmiał przekonująco, bez głosowych głosek i akcentowania sybilantów. Średnica jest gładka, pastelowa i dobrze zszyta z sopranami. Nie górują one nad resztą pasma, a raczej je uzupełniają na zasadzie gustownej ozdoby, która przykuwa naszą uwagę we właściwych momentach. Zjawiska przestrzenne to bardzo mocna strona tego zestawu. W tej materii system zachowywał się zjawiskowo. Scena była pięknie rozbudowana na boki i w głąb. Zdarzenia muzyczne rozgrywały się za linią głośników, a słuchacz ma wrażenie znajdowania się w jednym z pierwszych rzędów na sali koncertowej. Wszystko jest podane bardzo estetycznie i z dużym ładunkiem emocjonalnym. Możliwości rekonstrukcji dynamiki, jej skali i stopniowania jej zakresu zależą głównie od doboru głośników i nagrań, o czym było już wcześniej. I na koniec jeszcze jedna obserwacja, brzmienie oferowane przez SoulNote'a ma w sobie tzw. wartość dodaną, wynikającą nie tyle z doskonałości przekazu, czy wyrafinowania ale umiejętności przekazania tych najsubtelniejszych emocji i uczuć tkwiących w muzyce.
Naszym zdaniem:
SoulNote nie jest zestawem uniwersalnym. Wymaga głębokiego namysłu i rozwagi, w tym pozytywnym znaczeniu. Warto zatem zainwestować trochę czasu i dobrać odpowiednie zestawy głośnikowe pasujące brzmieniowo do pomieszczenia odsłuchowego, którym dysponujemy. W mniejszych i średniej wielkości pomieszczeniach system może po prostu oczarować słuchacza. Warto spróbować. Nasza rekomendacja.
Dane techniczne:
Odtwarzacz CD SC710
Przetwornik c/a: Burr-Brown 1792A
Filtr cyfrowy: 24-bitowy, 8-krotne nadpróbkowanie
Filtr analogowy: 3. rzędu, pasywny
Gniazda: XLR, RCA, coax, IEC
Pasmo przenoszenia: 8 Hz - 20 kHz (+/- 0.3 dB)
Zniekształcenia THD: 0,003%
Dynamika: > 100 dB
Stosunek S/N: 105 dB
Poziom sygnału wyjściowego: 5.0 V (XLR), 2.0 V (RCA)
Pobór mocy: 21 W
Wymiary (szer. x wys. x głęb.) 420 x 98 x 221 mm
Masa: 6,2 kg
Wzmacniacz SA710
Gniazda: XLR, RCA, głośnikowe, Jack 6,3mm, IEC
Moc wyjściowa 2x10 W/ 8 ohm
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 350 kHz (+0/-1 dB)
Zniekształcenia THD: 0,003%
Stosunek S/N: 115 dB
Poziom sygnału wejściowego: 775mV (H=22 dB), 4.0 V (L=8dB)
Impedancja wejściowa: 5 kohm (RCA), 10 kohm (XLR)
Wymiary (szer. x wys. x głęb.) 420 x 98 x 243 mm
Masa: 6,0 kg
Ceny:
Odtwarzacz CD SC710: 16'500 zł
Wzmacniacz SA710: 9'000 zł
Konfiguracja:
Zestawy głośnikowe: PMC TB2i oraz PMC Twenty 24
Kable głośnikowe: Ortofon SPK200
Łączówka analogowa: Belden XLR
Kable zasilające: InAkustik oraz Sound Project
Co było grane?
- Judith Owen, „Painting By Numbers”. Linn Records, 2008
- Berlioz, „Symfonia Fantastyczna”, DECCA, 1998
- Tutti! Orchestral Sampler, Reference Recordings, 1998
- Purcell, „Music for the Funeral of Queen Mary”, Hyperion Records, 1994
- Andrzej Kurylewicz, muzyka z filmu Polskie drogi, DUX, 2001
- Płyta testowa audiostereo.pl, (autor: kolega fadeover) ścieżka nr 68: „Logos”.
Podziękowania dla firmy Audiopunkt w Warszawie przy ul. Batorego 35 za pomoc w zorganizowaniu testu.
Ludwik Igielski