Skocz do zawartości
Słuchawki

Noontec Zoro HD

Noontec jest najlepszym przykładem producenta o istnieniu którego można się dowiedzieć w momencie, gdy się człowiek o niego niemalże nie potknie. Bardzo możliwe, że za taki stan rzeczy odpowiadają brak dynamicznej kampanii reklamowej, sławnych twarzy i tzw. kreowania marki. Ot kolejny azjatycki młody gniewny próbujący uszczknąć co nieco z puli, jaką rozdzielili między sobą najwięksi i zdecydowanie bardziej rozpoznawalni gracze. Żeby jeszcze dolać oliwy do ognia nie można pominąć jednego, acz niezwykle istotnego faktu – dość problematycznego designu. Nie chodzi mi w tym wypadku o sam projekt, bo jest on nad wyraz zgrabny, przemyślany i estetyczny, lecz niestety świetnie rozpoznawalny i utożsamiany z produktami Beats by Dre. Oczywiście Chińczycy zawczasu pomyśleli o zabezpieczeniu się przed ewentualnymi pozwami i wprowadzili kilka, niewielkich zmian w stosunku do protoplastów, dzięki czemu od strony czysto prawnej wszystko jest OK., a że ktoś może mieć jakieś skojarzenia… cóż akurat na to wpływu nie mają.

 

Przejdźmy jednak do sedna. Beats by Dre to słuchawki, które dzięki bardzo dynamicznemu (ofensywnemu?) marketingowi swojego czasu było widać praktycznie wszędzie i u wszystkich liczących się gwiazdek, celebrytów, w filmach, autobusach, etc. Nie liczył się dźwięk, lecz szpan i o dziwo ludzie dali się na to złapać. Kiedy zatem rozpakowałem dostarczone do testów Noontec Zoro HD minę miałem delikatnie mówiąc nieszczególną. No bo i jaką mógłbym mieć patrząc na „kopię bezpieczeństwa” czegoś, co lepiej wygląda niż gra. Czasem jednak trzeba zacisnąć zęby i przez tydzień, bądź dwa się przemęczyć.

 

ccs-2651-0-30015800-1382477599_thumb.jpg ccs-2651-0-54239100-1382477600_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-72244500-1382477601_thumb.jpg ccs-2651-0-93061200-1382477602_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-19373400-1382477604_thumb.jpg ccs-2651-0-50367900-1382477605_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-76999100-1382477606_thumb.jpg ccs-2651-0-00312400-1382477608_thumb.jpg

Zanim jednak założyłem je na uszy postanowiłem, choć przez chwile bliżej się im przyjrzeć i prawdę powiedziawszy im dłużej to robiłem, tym ma niechęć topniała. Po pierwsze użyte do produkcji materiały okazały się nad wyraz porządne i solidne a co najważniejsze precyzyjnie wykończone. Plastik, z jakiego wykonano zarówno pałąk jak i muszle wykończono na wysoki połysk, co bardzo efektownie prezentuje się na zdjęciach, jednak podczas codziennego użytkowania potrafi irytować podatnością na palcowanie, choć biorąc pod uwagę zbliżającą się zimę, konieczne o tej porze roku rękawiczki powinny rozwiązać ww. przypadłość. Co do elastyczności i samej podatności na układanie się na głowie nie miałem żadnych zastrzeżeń a miękka poduszka, jaką wyściełano wewnętrzną powierzchnie pałąka znacząco podnosiła komfort odsłuchu nawet podczas kilkugodzinnych sesji. Ba, śmiem twierdzić, że to jedne z najwygodniejszych słuchawek, z jakimi miałem do czynienia na przestrzeni ostatnich kilku lat. O mechanizmie składania nie będę się rozpisywał, gdyż jest 1: 1 zapożyczone z oryginałów (Beats’ów). Wystarczy powiedzieć, że nic nie skrzypi, nie telepie i pomimo wielokrotnego składania i rozkładania nie zauważyłem żadnych oznak wskazujących na ewentualne problemy w przyszłości.

Ze względu na dość kompaktowe rozmiary muszli Noontec’i zaliczyć można do rodziny słuchawek nausznych a dzięki miękkim, pokrytych skóropodobnym materiałem (zupełnie nie wiem skąd w materiałach reklamowych wzmianka o bawełnie) i niezbyt silnemu naciskowi świetnie leżą i nie ma się wrażenia, jakbyśmy włożyli głowę do imadła. Kolejną miłą cechą Zoro jast odczepianym płaski przewód z zamontowanym mikrofonem umożliwiającym swobodne prowadzenie rozmów, gdy słuchawki podłączymy do smartfona, bądź komputera. Jego dwustronne zakonfekcjonowanie standardowymi wtykami mini-jack zachęca do eksperymentów i poszukiwania spełniających w iekszym, bądź mniejszym stopniu nasze indywidualne wymagania, choć nawet dostarczone przez producenta okablowanie nie odbiega od tego, co możemy spotkać nawet u droższych konkurentów.

 

Po wstępnych oględzinach uznałem, że dam słuchawkom dojść do siebie i na ponad 72h podłączyłem je pod Bitzie, fundując dietę składającą się z repertuaru jednej z internetowych rozgłośni. Po tym okresie założyłem je na głowę i … bardzo pozytywnie się zdziwiłem. Okazało się, że Noontec’i są nad wyraz muzykalnymi a zarazem dynamicznymi słuchawkami, które pomimo wrodzonej żywiołowości nie próbują słuchacza ogłuszyć basem, bądź zdjąć z zębów szkliwo napastliwą górą. Najniższe tony są konturowe, zwinne i świetnie jak na tą cenę zróżnicowane. Nic się nie zlewa, nie wlecze i nie dudni a cały przekaz zyskuje na motoryce, dzięki solidnym fundamentom. Przełom wyższego basu i niższej średnicy z oczywistych względów został delikatnie wyeksponowany, jednak zapewnienie odpowiedniej soczystości w reszcie pasma nie powoduje wrażenia jakby ktoś próbował nas oszukać zbytnio „napompowanym” i niestety zbyt lekkim basem. Delikatne osłabienie można natomiast zaobserwować w punkcie styku średnicy z sopranami, które choć gładkie nie oferują takiej klarowności i rozdzielczości co droższe nauszniki. Z drugiej jednak strony patrząc na cenę Zoro, jak i spodziewaną bylejakość i miernotę materiału wsadowego powyższe uwagi i tak tracą sens. Na ściągniętych z „netu” mp3kach, w zatłoczonym metrze i tak, i tak ich posiadacze nie będą mieli nawet najmniejszych szans na wyłowienie takich niuansów. Za to w zaciszu domowego ogniska, Noonteci nakarmione odpowiednio wysublimowanym materiałem wysokiej rozdzielczości dostarczają sporo przyjemności delikatnie upraszczając bardziej skomplikowane i wielowątkowe ekwilibrystyki.

Na ciężkich odmianach rocka (Megadeth, Dream Theater) dalsze plany ulegały zauważalnemu uśrednieniu, choć nie można było mieć zastrzeżeń zarówno do stereofonii, jak i samej stabilności prezentowanej sceny. Operowa klasyka („Carmen”. „Il Trovatore”) dawała pewne wyobrażenie o skali spektakli, choć znów do głosu dochodziło delikatne upraszczanie przekazu i utrata możliwości wglądu w dalsze plany. Za to w bardziej popowo-rockowych klimatach jak Madonna, Timbaland, czy Depeche Mode słuchawki sprawdzały się wyśmienicie. Pulsujący rytm nie pozwalał usiedzieć w miejscu i zmuszał do mniej, lub bardziej dynamicznego podrygiwania. Co ważne nawet niej ambitne realizacje nie były dodatkowo okaleczane poprzez podkreślanie sybilantów, które choć obecne niespecjalnie starały się przykuć uwagę słuchacza.

 

Tym oto sposobem sprawdziło się ludowe porzekadło, że nie taki wilk straszny jak go malują. Spodziewane traumatyczne przeżycia zastąpiły całkiem miłe kilkunastodniowe odsłuchy słuchawek, które będąc kopią zdecydowanie bardziej popularnego produktu okazały się po prostu od niego lepsze. Pytanie tylko, czy klienci szukając czegoś dla siebie, bądź sugerując wybór swoim nastoletnim latoroślom kierować się będą własnym słuchem i rozsądkiem, czy iluzorycznymi reklamami.

 

 

 

 

Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski

Dystrybucja: Lauda Audio

Cena: 329 zł

 

Dane techniczne:

• głośnik: dynamiczny 40mm

• złącze: jack 3.5 mm

• pasmo przenoszenia: 13-26kHz

• skuteczność: 108dB @ 1kHz 1mW

• impedancja wejściowa: 32 Ohm

• moc maksymalna: 60mW

• przewód z mikroportem do rozmów telefonicznych

• długość przewodu: 1.2m

• masa: 150g

• dostępne kolory: czarny, biały, czerwony

 

System wykorzystany w teście:

DAC/Wzmacniacz słuchawkowy: Graham Slee Bitzie; iFi iDAC

Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; iFi Gemini

Odtwarzacz plików: laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center; Sony Ericsson Xperia Arc S z odtwarzaczem Meridian Media Player Revolute; iPod Touch; Fiio X3

Słuchawki: Brainwavz HM5; NuForce HP-800; Musical Fidelity EB-50

Data dodania




Audio-Technica ATH-CKS30TW+

Choć zaokienna aura na to nie wskazuje a i pesymistyczne prognozy meteorologów o czających się tu i ówdzie arktycznych wirach mogą nieco pokrzyżować wyjazdowe plany, fakt nadchodzącej wielkimi krokami majówki jest niepodważalny, więc trudno się dziwić, iż co bardziej niecierpliwi już zaczynają ustawiać się w blokach startowych. Dlatego też jak co roku jednostki niewyobrażające sobie odstawienia muzyki nerwowo rozglądają się za akcesoriami takowy kontakt z ulubionymi dźwiękami zapewniającymi. Na

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki

Sezon festiwali 2025 nadchodzi – i będzie się działo!

Jeśli czujesz, że zbliżające się lato to nie tylko czas krótkich spodenek i lodów na patyku, ale przede wszystkim muzyka na żywo, śpiew pod sceną i ten specyficzny kurz unoszący się nad festiwalowym polem – to znaczy, że wiesz, co dobre. Bo sezon koncertów plenerowych i festiwali muzycznych w Polsce to coś, co fani dźwięków świętują niemal jak narodowe święto. A 2025 rok zapowiada się naprawdę kozacko. Zaczynamy klasykiem – Męskie Granie. To nie tylko seria koncertów, to zjawisko kulturowe,

AudioNews
AudioNews
Felietony

Laudberg M1

O ile w High-Endzie sky is the limit, czyli ceny już dawno poszybowały daleko poza Układ Słoneczny, tak w tzw. budżetówce da się zaobserwować zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiający do życia trend. Otóż okazuje się, iż wbrew pozorom i rozsiewanemu defetyzmowi o dramatycznym spadku jakości dostępnych na rynku towarów parafrazując szkoleniowców naszych boiskowych kopaczy nawet w segmencie zaskakująco niskich cen „nie ma słabych drużyn”. Po czym wnoszę? A po reprezentantkach do teraz zupe

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

SilentPower prezentuje OMNI LAN: Stworzony przez perfekcjonistów dla purystów

Southport, Wielka Brytania – SilentPower, marka-córka iFi audio – pioniera w dziedzinie innowacji audio oraz komponentów o wysokiej wydajności – z dumą ogłasza premierę OMNI LAN – optycznie izolowanego przełącznika sieciowego stworzonego z myślą o wymagających purystach, dla których liczy się najczystsze możliwe doświadczenie audiowizualne. Nawet najbardziej zaawansowane systemy AV mogą zostać niezauważalnie ograniczone przez jeden, często pomijany element – standardowy przełącznik sieciowy. S

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne 1

Czy muzyka stała się tylko tłem?

Wchodzisz do kawiarni – w głośnikach leci „coś”, czego nie rozpoznajesz, ale rytm buja. Włączasz Spotify – ładujesz playlistę „Chill Beats to Study/Work/Exist To”. Jedziesz autobusem – ktoś obok słucha lo-fi przez słuchawki z przeciekającym basem. Słuchamy więcej niż kiedykolwiek, ale... czy naprawdę słuchamy? Jeszcze dwie dekady temu kupowało się płytę po długim oczekiwaniu na premierę. Otwieranie opakowania, czytanie wkładki, poznawanie tekstów – to był rytuał. Dziś? Kliknięcie „play” i s

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.