Skocz do zawartości
Słuchawki

Dali IO-12

Nieco wbrew logice, a tak po prawdzie również wbrew ogólnemu postrzeganiu marki wybierając na testy „coś” sygnowane przez duńskie Dali zamiast spodziewanych kolumn głośnikowych dystrybutor – stołeczny Horn raczył był zaproponować … słuchawki. Niby ostatnimi czasy przysłowiowe nauszniki – na potrzeby niniejszej epistoły pod tym pojęciem pozwolę sobie uwzględnić wszelakiej maści wokół/na/do-uszne słuchawki, mają w swych katalogach jeśli nie wszyscy, to przeważająca większość producentów z audio związanych, jak daleko nie szukając Bowers&Wilkins, więc zdziwienia być nie powinno, a jednak jest. Tym bardziej, że nie mamy do czynienia z nazwijmy to ogólnie incydentem, czy też wypadkiem przy pracy a kolejnym modelem uzupełniającym firmowe portfolio. I to uzupełniającym od góry, bowiem po podstawowych bezprzewodowych IO-4 i już mogących pochwalić się ANC IO-6 dołączyły topowe IO-12, na których test serdecznie zapraszam.

Dali_iO-12-0001.thumb.jpg.6372f68c3d6d1657dc4344c963bb32b1.jpg Dali_iO-12-0002.thumb.jpg.46cd472015eb367884b4ca9c2747a417.jpg

Dali_iO-12-0003.thumb.jpg.194e8977405453b15cb8a1fef52f24c5.jpg Dali_iO-12-0004.thumb.jpg.22d2a0be8d6c1302701764e09dce309f.jpg

Dali_iO-12-0005.thumb.jpg.9c1aff811fff6ff69158e579da17f323.jpg Dali_iO-12-0006.thumb.jpg.0ccfffe7a84b93bc9c387635bac3399c.jpg

Dali_iO-12-0007.thumb.jpg.43f0a016a5d85584d05941c5878edb99.jpg Dali_iO-12-0008.thumb.jpg.b8ff624624ada663bf0eeb74ce29e658.jpg

Dali_iO-12-0009.thumb.jpg.8b7f47f8ef596dd9ba76de962b640b1e.jpg Dali_iO-12-0010.thumb.jpg.aa000d31f9832d0219ef3b3b4740c1e8.jpg

Dali_iO-12-0011.thumb.jpg.aee7a8f4f70441c2f1130059c2225db1.jpg Dali_iO-12-0012.thumb.jpg.3a0102327664adaf23e8b811339ae495.jpg

Dali_iO-12-0013.thumb.jpg.d1568f3937092126ac90d3e3a8fd712f.jpg Dali_iO-12-0014.thumb.jpg.b4434d251e986eb71749453e9d6741f0.jpg

Dali_iO-12-0015.thumb.jpg.8cbe574b4b790f8a4f18db531b3d8613.jpg Dali_iO-12-0016.thumb.jpg.0a0e77eb7a8acabebeab17fafe0876ec.jpg

Dali_iO-12-0017.thumb.jpg.519db0120223cc4fa37b21748ea0c2b0.jpg Dali_iO-12-0018.thumb.jpg.a01389bc96bd474e1767af9e3ca2c2a6.jpg

Dali_iO-12-0019.thumb.jpg.1f937e524e6a39309faec6ee1c028838.jpg Dali_iO-12-0020.thumb.jpg.3e8bbc285742eb796a7ccfbf76c3e950.jpg

Owa topowość w przypadku bohaterek niniejszej recenzji bynajmniej nie jest przesadą, bowiem już od startu, czyli nawet niezobowiązująco zerkając na opakowanie w jakim 12-ki do nas docierają czuć „pieniądz”, więc przynajmniej kwestia wartości postrzeganej jest przez Duńczyków opanowana do perfekcji. Sztywny „czekoladowy” (Dark Chocolate) karton przywodzący na myśl opakowania pełnoletnich destylatów mieści nie tylko same słuchawki, lecz również dedykowane im sztywne tekstylne etui z poręcznymi schowkiem i kieszonką mieszczącymi stosowne okablowanie sygnałowe, zasilające oraz przejściówki z mały/duży jack i lotniczą.
Samym słuchawkom też nie sposób czegokolwiek zarzucić a jak z pewnością zauważyliście choć ich korpusy są okrągłe, to już pady swym kształtem zbliżają się do kwadratu, czym przypominają nieco mniejsze Marshalle Major. Zarówno gąbki, jak i pałąk pokryto miękką, naturalną skórą a całość utrzymano w czekoladowo – złotej tonacji. Wszelakiej maści interfejsy i manipulatory umieszczono na prawej muszli…, a nie, wróć. Prawie wszystkie, bowiem na obwodzie lewej znalazło się wejście mini jack do połączenia „analogowego”. Z kolei na prawej dostępny jest port USB-C do przesyłu sygnału audio oraz ładowania, dwie diody informujące o stanie pracy/poziomie naładowania baterii i połączeniu, włącznik główny, przycisk odpowiedzialny za aktywację equalizacji (Hi-Fi/Bass) oraz włącznik ANC. Co do guzikologii, to warto również wspomnieć, iż do obsługi 12-ek nie tylko nie potrzebujemy żadnej aplikacji, lecz i sterowanie gestami rozwiązano jak to drzewiej bywało – zamiast „kiziania i smyrania” korpusu muszli Duńczycy zdecydowali się na zakładam, że membranowe przełączniki ukryte pod „dekielkiem” prawej muszli, więc nawigując po playliście, czy regulując głośność czuć pod palcami delikatne kliknięcie. Tym oto sposobem nie trzeba się martwic, że do ich obsługi na dworze/polu konieczne będzie ściąganie rękawiczek. Trzeba więc przyznać, że generalnie ergonomia 12-ek jest na bardzo wysokim poziomie, gdyż poza samą intuicyjnością obsługi do głosu dochodzi wysokiej próby komfort użytkowania i to nawet podczas wielogodzinnych odsłuchów, przy czym pragnę uspokoić wszystkich czytelników o mało kompaktowych rozmiarach, iż IO-12 są w 100% wokółuszne, więc małżowiny słuchaczy z powodzeniem mieszczą się wewnątrz pad-ów a pomimo początkowego, dość zauważalnego nacisku pianki bardzo szybko się układają i nawet założone okulary nie powodują uczucia dyskomfortu.
Od strony technicznej mamy do czynienia z ucieleśnieniem idei „nagłownych głośników” bowiem iO-12 wykorzystują klasyczne 50 mm przetworniki wykonane niemalże tak, jak te używane w klasycznych kolumnach. Zamiast bowiem, wzorem lwiej części konkurencji, sięgać po drajwery bezcewkowe Dali zaimplementowało bliźniacze do „stacjonarnych” konstrukcje z cewką drgającą, papierowe membrany wzbogacone włóknami drzewnymi i układ magnetyczny Soft Magnetic Compound (SMC) drastycznie minimalizującym zjawisko histerezy (niezamierzony opór cewki drgającej) a tym samym obniżający zniekształcenia harmoniczne. Ponadto 12-ki mogą pracować w trzech trybach – w pełni bezprzewodowym (Bluetooth 5.2), aktywnym przewodowym (po USB) i pasywnym przewodowym. Dzięki temu nawet jeśli 35h czas pracy na wbudowanych akumulatorach okaże się niewystarczający, to zawsze możemy z nich skorzystać jak z konwencjonalnej – przewodowej konkurencji. Warto również mieć swiadomość, że po Bluetooth obsługującym kodeki AAC, aptX, aptX HD i aptX Adaptive nasze gościnie akceptują sygnał do 48kHz a po USB radzą sobie również z 96kHz/24bit. Z kolei w przypadku połączenia analogowego dekodowanie cedują na źródło sygnału.

A jak Dali IO-12 grają? W telegraficznym skrócie potężnie, dynamicznie i co tu dużo mówić … obłędnie. To brzmienie które z jednej strony powala intensywnością, lecz jednocześnie dalekie jest od sztucznego podkręcania tempa, czy irytującego wyolbrzymiania. Poczynając od gęstych i ciemnych dźwięków „Nectar” Silent Skies, gdzie fundament basowy potrafi przygnieść niczym lawina mokrego śniegu, poprzez oniryczne, rozedrgane i garażowo-szorstkie „these are not your dreams” sleepmakeswaves na bezkompromisowym „Descent” Orbit Culture skończywszy duńskie słuchawki dostarczają taki bezlik informacji, że jasnym staje się, że to nie one mogą mieć problem z ich reprodukcją, co my z odbiorem i ogarnięciem wszystkiego własnymi zmysłami. Kiedy trzeba dźwięk jest gęsty i powolny niczym wylewany na drogę asfalt, by po chwili zmienić swą postać na kruchą i suchą, przez co nie sposób, przynajmniej w trybie „HiFi” uznać dołu pasma za jakoś specjalnie faworyzowanego, czy też pogrubionego i podbitego. Co innego po przełączeniu na wszystkomówiący preset „Bass”, gdzie równowagę tonalną ewidentnie przesunięto ku dołowi a mega-basiszcze co i rusz próbuje zawłaszczyć nie do końca przynależne mu terytoria. Jak się jednak okazuje nawet takie, ewidentne „skrzywienie” charakterystyki może okazjonalnie się przydać, gdyż na daleko nie szukając „…And Justice for All” Metallici właśnie kilku dżuli partie basu potrzebują jak kania dżdżu a to właśnie 12-ki oferują. Całe szczęście intensywności najniższych składowych towarzyszy równie odważna prezentacja świetnie wysyconej średnicy i nie mniej ekspresyjnej góry.
Jeśli w tym momencie zastanawiacie się, czy taki zastrzyk adrenaliny nie przeinacza i nie przekłamuje repertuaru bazującego na delikatności i grze ciszą, to pragnę was uspokoić, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wokalowi Jaël na „Midlife” nie brakuje dziewczęcej lekkości i blasku a Jakub Józef Orliński na „Beyond” uparcie trzyma się rejestrów wydawać by się mogło zarezerwowanych dla płci pięknej i tych nieszczęśliwców, którym przez długie lata przyszło jeździć na bardzo niewygodnym rowerku i nieco za ciasnych spodenkach. Mamy zatem i swobodę i powietrze a co najważniejsze zgodne z zamysłem twórców tempa i wszechobecny spokój. Nie ma zatem obawy, że Dali same z siebie próbować będą sztucznie owo tempo zwiększać, bądź próbować szukać emocji tam, gdzie ich najzwyczajniej nie ma.
Na koniec jeszcze kilka słów o różnicach pomiędzy sposobami przesyłu danych. I tak, pomiędzy Bluetooth a USB spokojnie możemy postawić znak równości, gdyż choć na upartego USB oferuje minimalnie lepszą rozdzielczość, to jednak obecność przewodu w trakcie reprodukcji jest zauważalna a każde jego trącenie słyszalne. Z kolei w trybie pasywnym Dali nieco odpuszczają ze swojej żywiołowości i dynamiki, co jasno daje do zrozumienia, że do ich napędzenia warto sięgać po wydajne prądowo wzmocnienie (z pomocą przychodzą maluchy Audioquesta, Fiio, czy iFi). Niby z gniazdka słuchawkowego w smartfonie zagrają, lecz z takiego rozwiązania osobiście korzystałbym jedynie w ostateczności, gdyż w takiej konfiguracji IO-12 stają się własną, dość bladą kalką.

Reasumując, Dali IO-12 grają równie udanie, co wyglądają, więc jeśli tylko poszukujecie konstrukcji, którym tak żywiołowość, jak i wyrafinowanie nie są obce, a wydatek rzędu 4,8 kPLN mieści się w Waszym budżecie, to wybór Dali jest w pełni uzasadniony.

Marcin Olszewski

Dystrybucja: Horn
Cena: 4 799 PLN

Dane techniczne
Konstrukcja: aktywne, zamknięte, wokółuszne
Pasmo przenoszenia:  10 - 48,000 Hz ±3 dB
Skuteczność:  91 dB SPL, 1 mW @ 1 kHz (Passive mode); 300 mV rms, 94 dB SPL @ 1 kHz (Active mode)
Impedancja (Passive mode):  25 Ω
Maximum SPL:  100 dBA
Przetworniki: 50 mm pełnopasmowe z magnesami SMC i papierowymi membranami
Wzmocnienie: w pełni zmostkowany (BTL) pracujący w klasie D
Łączność: Bluetooth 5.2
Wejścia: 3.5 mm mini jack; USB-C
Obsługiwane  kodeki: AAC, aptX, aptX HD, aptX Adaptive
Obsługiwane sygnały audio: 32 - 96 kHz /16 - 24 bit
Funkcje dodatkowe: Wind Noise Suppression; ANC; Sound modes (Hi-Fi/Bass); Clear Voice Communication (CVC)
Czas pracy na baterii: max 35 h
Czas ładowania: 1h50min
Waga: 0.37 kg
Kolor: Dark Chocolate
Dołączone akcesoria: przewód 1.2 m USB-C; przewód 1.2 m mini jack; przewód 3.0 m mini jack; adapter 3.5 mm mini jack / 6.3 mm jack; adapter lotniczy; sztywne etui podróżne

Data dodania




Sezon festiwali 2025 nadchodzi – i będzie się działo!

Jeśli czujesz, że zbliżające się lato to nie tylko czas krótkich spodenek i lodów na patyku, ale przede wszystkim muzyka na żywo, śpiew pod sceną i ten specyficzny kurz unoszący się nad festiwalowym polem – to znaczy, że wiesz, co dobre. Bo sezon koncertów plenerowych i festiwali muzycznych w Polsce to coś, co fani dźwięków świętują niemal jak narodowe święto. A 2025 rok zapowiada się naprawdę kozacko. Zaczynamy klasykiem – Męskie Granie. To nie tylko seria koncertów, to zjawisko kulturowe,

AudioNews
AudioNews
Felietony

Laudberg M1

O ile w High-Endzie sky is the limit, czyli ceny już dawno poszybowały daleko poza Układ Słoneczny, tak w tzw. budżetówce da się zaobserwować zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiający do życia trend. Otóż okazuje się, iż wbrew pozorom i rozsiewanemu defetyzmowi o dramatycznym spadku jakości dostępnych na rynku towarów parafrazując szkoleniowców naszych boiskowych kopaczy nawet w segmencie zaskakująco niskich cen „nie ma słabych drużyn”. Po czym wnoszę? A po reprezentantkach do teraz zupe

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

SilentPower prezentuje OMNI LAN: Stworzony przez perfekcjonistów dla purystów

Southport, Wielka Brytania – SilentPower, marka-córka iFi audio – pioniera w dziedzinie innowacji audio oraz komponentów o wysokiej wydajności – z dumą ogłasza premierę OMNI LAN – optycznie izolowanego przełącznika sieciowego stworzonego z myślą o wymagających purystach, dla których liczy się najczystsze możliwe doświadczenie audiowizualne. Nawet najbardziej zaawansowane systemy AV mogą zostać niezauważalnie ograniczone przez jeden, często pomijany element – standardowy przełącznik sieciowy. S

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne 1

Czy muzyka stała się tylko tłem?

Wchodzisz do kawiarni – w głośnikach leci „coś”, czego nie rozpoznajesz, ale rytm buja. Włączasz Spotify – ładujesz playlistę „Chill Beats to Study/Work/Exist To”. Jedziesz autobusem – ktoś obok słucha lo-fi przez słuchawki z przeciekającym basem. Słuchamy więcej niż kiedykolwiek, ale... czy naprawdę słuchamy? Jeszcze dwie dekady temu kupowało się płytę po długim oczekiwaniu na premierę. Otwieranie opakowania, czytanie wkładki, poznawanie tekstów – to był rytuał. Dziś? Kliknięcie „play” i s

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony

Wardruna wraca do Polski – koncert we Wrocławiu już 27 listopada!

Pisaliśmy już wcześniej o fenomenie Wardruny – zespole, który w naszym odczuciu nie tyle gra muzykę, co tworzy mosty między światem dawnym a współczesnym, między tym co duchowe, a tym co głęboko osadzone w naturze. I oto niespodzianka: ten wyjątkowy projekt znów zagra w Polsce! Czwartek, 27 listopada 2025 / Hala Stulecia, Wrocław Po dwóch latach przerwy norweska Wardruna powraca do naszego kraju, by w zabytkowej Hali Stulecia zaprezentować materiał ze swojego najnowszego albumu Birna.

AudioNews
AudioNews
Felietony


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Gość
Ta zawartość jest zamknięta i nie można dodawać komentarzy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.