Skocz do zawartości
Słuchawki

Audio-Technica ATH-AD1000X

Od naszego ostatniego spotkania z pełnowymiarowymi słuchawkami klasy premium sygnowanymi przez japońską Audio-Technicę minęły ponad cztery lata. Oczywiście przez ten czas zdążyłem przesłuchać trudną do zliczenia gromadę modeli bezprzewodowych i tych przeznaczonych do aktywności na zewnątrz naszych domostw, lecz najwyższy czas wrócić do korzeni i nausznie sprawdzić, cóż też zmieniło się od momentu pojawienia się na rynku zamkniętego modelu ATH-A990Z. Dlatego też, gdy tylko w naszym zasięgu znalazły się dystrybułowane przez Sieć Salonów Top HiFi & Video Design otwarte ATH-AD1000X czym prędzej zgarnąłem je na testy.

AudioTechnica_ATH-AD1000X-0001.thumb.jpg.c0e1ba4a68274b1d255518329ea06a17.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0002.thumb.jpg.df5bfe0b222e0b77042eaf4dfc32261c.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0003.thumb.jpg.d7056d38f115f9bac97a5204752acc18.jpg

AudioTechnica_ATH-AD1000X-0004.thumb.jpg.d6fcd05d5edf85d25f40f6aecc5d1bda.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0005.thumb.jpg.fdfba691c9dcf0ad97a5267737b21b71.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0006.thumb.jpg.400293ab324defae03dd95cd14310a1b.jpg

AudioTechnica_ATH-AD1000X-0007.thumb.jpg.758c3958043059f43f2d50171b1ea769.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0008.thumb.jpg.96babc7d68cdc708eb7df40fe45d7b4e.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0011.thumb.jpg.7d529a4c7c64009848d87c8cf49d8a8f.jpg

AudioTechnica_ATH-AD1000X-0012.thumb.jpg.07fbb4c11a3e4b0f37387c6113aa3b61.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0014.thumb.jpg.aecfb2d30051b73f26c31a6dc466c3b8.jpg AudioTechnica_ATH-AD1000X-0015.thumb.jpg.0914429a082218743667b880aa9284cd.jpg

Jak to zwykle w Audio-Technice bywa ATH-AD1000X oferowane są w nad wyraz skromnym, acz eleganckim kartonowym pudełku z oknem pozwalającym na kontakt wzrokowy z zawartością i plastikową wytłoczką, w której umieszczono same słuchawki. Zero welurów, atłasów i drewnianych puzderek. Najwidoczniej producent uznał, że nie ma sensu na tego typu zbytki marnować środków, które zdecydowanie więcej korzyści przyniosą na etapie R&D i doboru wyższej klasy materiałów. Trudno zaprzeczyć takiej logice, jednak odbiorcy kupujący „oczami” mogą obok srebrnego kartonika z napisem „AIR” przejść obojętnie. Cóż, ich strata. Gwoli ścisłości – topowe ATH-ADX5000 stosowny kuferek posiadają, więc jeśli komuś zależy na tego typu akcesoriach, to proszę się nie krępować, pamiętając jedynie przed podejściem do kasy o przygotowaniu drobnych 10 kPLN (bez złotówki). Same słuchawki to konstrukcje otwarte i na tyle ażurowe, że pierwszy z nimi kontakt może wywołać niedowierzanie połączone z obawą o ich solidność. Mamy bowiem do czynienia z modelem wokółusznym o imponujących 53mm przetwornikach i adekwatnych ich rozmiarom nausznicom o iście piórkowej wadze 265 g (bez kabla). Efekt podkreśla brak standardowego pasa nagłownego, który zastąpiono odpowiednio wygiętymi rurkami a punkty podparcia z czubka głowy przeniesiono na jej boki wykorzystując w tym celu miękkie piankowe poduszki zamontowane na autorskich wysięgnikach. Całe szczęście konstrukcja jest bardzo sensownie przemyślana tak od strony użytkowej, jak i wytrzymałościowej więc nic nie trzeszczy i nie „lata” a dokładność spasowania poszczególnych elementów śmiało możemy określić mianem wzorowej. Potężne pady pokryto przyjemnym w dotyku welurem zapewniającym z jednej strony dobry kontakt wokół małżowin, a z drugiej niepowodujące efektu ich (znaczy się małżowin) gotowania nawet podczas wielogodzinnych odsłuchów. Napęd przetwornikom zapewniają neodymowe magnesy i cewki CCAW (Copper-Clad Aluminium Wire) nawinięte spłaszczonym aluminiowym drutem pokrytym miedzią beztlenowej o czystości 7N. Osłony zewnętrzne wykonano z aluminiowej siatki o oczkach przypominających plaster miodu, za to korpusy są magnezowe. Trzymetrowy, zakończony pozłacanym 3,5mm jackiem z nakręcaną przejściówką na 6,3mm przeciwskrętny przewód biegnie do każdej z muszli.

Do tej pory „stacjonarne” i zamknięte modele Audio-Technici kojarzone były z rozdzielczym i dość analitycznym graniem świetnie sprawdzającym się w dochodzeniu do absolutnej prawdy o reprodukowanych nagraniach (vide ATH-A990Z ). Z kolei modele przenośne stawiały na eufonię, potęgę brzmienia i nieskrępowaną dynamikę, tak potrzebną w wielkomiejskim gwarze i niezbyt cichych „zbiorkomach”. A jak w takim razie wypadają na tle swojego rodzeństwa ATH-AD1000X? Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wybornie, gdyż łączą ogień z wodą oferując zalety obu wspomnianych przed chwilą obozów. Mając bowiem niezaprzeczalnie przyciemnioną charakterystykę tonalną oferują fenomenalną rozdzielczość i przestrzenność wydawać by się mogło zarezerwowaną li tylko dla konstrukcji planarnych. Weźmy na ten przykład iście epicki w swej spektakularności album „Dragon” Two Steps from Hel, gdzie orkiestrowe tutti potrafią przytkać niejeden aspirujący do miana high-endu system a tymczasem nasze tytułowe nauszniki owe bogactwo informacji potraktowały nie tyle ze stoickim spokojem, co z szeroko otwartymi ramionami, pozwalając delektować się potęgą wielkiego aparatu wykonawczego. Warto jednak zwrócić uwagę, iż zamiast przysłowiowej monolitycznej ściany dźwięku otrzymujemy tym razem istne hektary przestrzeni, fenomenalną gradację poszczególnych planów i co najważniejsze pełną czytelność spektaklu. Chodzi bowiem o to, że pierwszoplanowe wokalizy nie są przykrywane przez symfoniczno-elektroniczne tło a i ono samo ma własną, całkowicie niezależną trójwymiarową postać jakże daleką do uśredniania swego jestestwa manierą impresjonistycznych plam. O nie, tutaj wszystko jest z iście laserowa precyzją zdefiniowane i umiejscowione w przestrzeni, lecz bez nawet najdelikatniejszych prób epatowania swoją konturowością, czy też sztucznego podbijania kontrastu. To świetny przykład na to, że rozdzielczość wcale nie musi oznaczać antyseptycznej analityczności i świetnie potrafi współgrać z szeroko rozumianą muzykalnością.
Przesiadka na niespieszny „Another Time, Another Place” Jennifer Warnes pokazuje nieco bardziej liryczne oblicze tytułowych słuchawek, które równie świetnie co w hollywoodzkich superprodukcjach odnajdują się w okołojazzowych swingujących piosenkach, w których liczy się przede wszystkim flow i zdolność przykucia uwagi słuchacza do pozornie niezobowiązującej akcji. Wokal Warnes jest gęsty, kremowy, jedwabisty i kojący. Próżno doszukiwać się w nim wyczynowości i prób „zawłaszczania” spektaklu, co oczywiście robi, ale na zupełnie innych zasadach – bez gwiazdorzenia, czy taniej krzykliwości. Śmiem wręcz twierdzić, że na ATH-AD1000X Warnes brzmi zaskakująco analogowo i „lampowo” – z sugestywnie dosaturowaną barwą i lekko wypchniętą przed pierwszy plan bryłą. Jednak ów zabieg nie oznacza bynajmniej wtłoczenie wokalistki w mózgownicę odbiorcy a raczej umieszczenie jej na wyciągnięcie ręki – nieco bliżej od akompaniujących jej muzyków.
A jak wypada mniej naturalny, czyli zdecydowanie bardziej syntetyczny wsad materiałowy? Odpowiedź na powyższe pytanie daje odsłuch albumu „More than Just a Name” Infected Mushroom, który choć rozpoczyna się tytułowym utworem, którego pierwsza minuta wydaje się zapowiadać całkiem bezpieczny repertuar, to już po chwili władze przejmują syntezatory, komputerowe trzaski, stuki i w pełni cyfrowe, karkołomne pasaże subsonicznych tąpnięć. I co? I nawet z tej pozornej „dyskotekowej” kakofonii 1000-ki są w stanie wycisnąć wszystko co najlepsze. Z niezwykłą starannością rozplanowują poszczególne dźwięki na obszernej, trójwymiarowej scenie, podkreślają beat i drive a jednocześnie mając wszystko pod kontrolą nie pozwalają na najmniejsze nawet oznaki bałaganu, czy niesubordynacji. Dzięki czemu pulsujący bas nawet nie próbuje zawłaszczać sobie pozostałych podzakresów a wysokoczęstotliwościowe wizgi i cyknięcia nie męczą i nie zniechęcają po kilku minutach.

Na koniec jeszcze dosłownie dwa-trzy zdania o łatwości, bądź też jej braku, prawidłowego wysterowania ATH-AD1000X. Obecność małego jacka można interpretować jako sugestię, iż 1000-ki można próbować podpinać pod wszechobecne smartfony, bądź też bezpośrednio w wyjścia słuchawkowe laptopów. I rzeczywiście można, choć trzeba w tym momencie mieć świadomość kompromisów na jakie będziemy zmuszeni się zgodzić. Dość poważnemu ograniczeniu ulega bowiem rozdzielczość, rozmiar sceny i dynamika. Co jak pokazuje praktyka wcale nie musi być aż tak bolesne jakby na pierwszy rzut oka/ucha mogłoby się wydawać, gdyż przy gorszej jakości materiału źródłowego takie uśrednienie działa niejako kojąco i tonizująco na całość przekazu. Oczywiście jest to ewidentne odstępstwo od idei Hi-Fi, czyli wysokiej wierności, ale nie ma co się oszukiwać – czasem słyszeć mniej okazuje się błogosławieństwem. Jednym z najbardziej optymalnych pod względem finansowym rozwiązań jest wybór któregoś z kieszonkowych AudioQuestów DragonFly, a kolejnym krokiem jest zainteresowanie się ofertą ifi. Już z Micro iDAC2 Audio-Technici łapią wiatr w żagle i pokazują większość swoich zalet, jednak przesiadka na topowego DAP-a Astell&Kern A&ultima SP2000SE Vegas Gold zapewniła mi wejściówkę na audiofilski Olimp.

Patrząc przez pryzmat audiofilskich realiów Audio-Technica ATH-AD1000X to nad wyraz przystępna oferta dla amatorów iście high-endowych doznań nausznych. Są zaskakująco lekkie, niezwykle wygodne a jednocześnie pobłażliwe dla niezbyt wyrafinowanych źródeł. Oczywiście pełnię swoich możliwości pokazują dopiero z wyższej kasy elektroniką i właśnie z nią powinny docelowo pracować.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– DAC/Wzmacniacz słuchawkowy: Ifi Micro iDAC2 + Micro iUSB 3.0 + Gemini
– Wzmacniacz zintegrowany: Accuphase E-800
– DAP: Astell&Kern A&ultima SP2000SE Vegas Gold
– Słuchawki: Meze 99 Classics Gold; q-JAYS; Meze 99 Neo, ULTRASONE Edition 15 Veritas; OBRAVO HAMT-3 MKII; Campfire Audio Solaris Special Edition.
– Przewód USB: Goldenote Firenze Silver USB 2.0

Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 2 999 PLN

Dane techniczne
Przetworniki: dynamiczne, otwarte
Średnica przetwornika: 53 mm z magnesem neodymowym  i cewką CCAW
Pasmo przenoszenia: 5 - 40 000 Hz
Maksymalna moc wejściowa: 2000 mW
Dynamiki SPL: 102 dB
Impedancja: 40 Ω
Waga: 265 g bez kabla
Przewód: 3 m PC-OCC z osłoną TPE zapobiegającą plątaniu
Połączenie: pozłacany jack 3,5 mm stereo + przejściówka jack 6,3 mm stereo

Data dodania




Sezon festiwali 2025 nadchodzi – i będzie się działo!

Jeśli czujesz, że zbliżające się lato to nie tylko czas krótkich spodenek i lodów na patyku, ale przede wszystkim muzyka na żywo, śpiew pod sceną i ten specyficzny kurz unoszący się nad festiwalowym polem – to znaczy, że wiesz, co dobre. Bo sezon koncertów plenerowych i festiwali muzycznych w Polsce to coś, co fani dźwięków świętują niemal jak narodowe święto. A 2025 rok zapowiada się naprawdę kozacko. Zaczynamy klasykiem – Męskie Granie. To nie tylko seria koncertów, to zjawisko kulturowe,

AudioNews
AudioNews
Felietony

Laudberg M1

O ile w High-Endzie sky is the limit, czyli ceny już dawno poszybowały daleko poza Układ Słoneczny, tak w tzw. budżetówce da się zaobserwować zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiający do życia trend. Otóż okazuje się, iż wbrew pozorom i rozsiewanemu defetyzmowi o dramatycznym spadku jakości dostępnych na rynku towarów parafrazując szkoleniowców naszych boiskowych kopaczy nawet w segmencie zaskakująco niskich cen „nie ma słabych drużyn”. Po czym wnoszę? A po reprezentantkach do teraz zupe

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

SilentPower prezentuje OMNI LAN: Stworzony przez perfekcjonistów dla purystów

Southport, Wielka Brytania – SilentPower, marka-córka iFi audio – pioniera w dziedzinie innowacji audio oraz komponentów o wysokiej wydajności – z dumą ogłasza premierę OMNI LAN – optycznie izolowanego przełącznika sieciowego stworzonego z myślą o wymagających purystach, dla których liczy się najczystsze możliwe doświadczenie audiowizualne. Nawet najbardziej zaawansowane systemy AV mogą zostać niezauważalnie ograniczone przez jeden, często pomijany element – standardowy przełącznik sieciowy. S

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne 1

Czy muzyka stała się tylko tłem?

Wchodzisz do kawiarni – w głośnikach leci „coś”, czego nie rozpoznajesz, ale rytm buja. Włączasz Spotify – ładujesz playlistę „Chill Beats to Study/Work/Exist To”. Jedziesz autobusem – ktoś obok słucha lo-fi przez słuchawki z przeciekającym basem. Słuchamy więcej niż kiedykolwiek, ale... czy naprawdę słuchamy? Jeszcze dwie dekady temu kupowało się płytę po długim oczekiwaniu na premierę. Otwieranie opakowania, czytanie wkładki, poznawanie tekstów – to był rytuał. Dziś? Kliknięcie „play” i s

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony

Wardruna wraca do Polski – koncert we Wrocławiu już 27 listopada!

Pisaliśmy już wcześniej o fenomenie Wardruny – zespole, który w naszym odczuciu nie tyle gra muzykę, co tworzy mosty między światem dawnym a współczesnym, między tym co duchowe, a tym co głęboko osadzone w naturze. I oto niespodzianka: ten wyjątkowy projekt znów zagra w Polsce! Czwartek, 27 listopada 2025 / Hala Stulecia, Wrocław Po dwóch latach przerwy norweska Wardruna powraca do naszego kraju, by w zabytkowej Hali Stulecia zaprezentować materiał ze swojego najnowszego albumu Birna.

AudioNews
AudioNews
Felietony


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Gość
Ta zawartość jest zamknięta i nie można dodawać komentarzy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.