Skocz do zawartości
Słuchawki

Audeze Mobius

Tym razem będzie nie tylko mocno nietypowo, co wręcz wbrew moim zwyczajom, rutynie, a nawet wyznawanym dogmatom. Czyli co – test wbrew woli i uszczęśliwianie na siłę w jednym? Teoretycznie tak, lecz w praktyce już wcale nie tak jednoznacznie. Ot klasyczny stan nieustalony i przysłowiowa incepcja w incepcji, gdzie nic nie jest tym, czym na pierwszy rzut oka się wydaje. Od dawien dawna nie ukrywam bowiem swojego ortodoksyjnego wręcz przywiązania do stereofonii, nagminnego wyłączania i unikania wszelakiej maści polepszaczy dźwięku (z wyjątkiem single maltów) na całkowitym ignorowaniu tematyki tzw. gamingu skończywszy. Tymczasem dystrybutor niezaprzeczalnie audiofilsko zakorzenionej marki Audeze – Sieć Salonów Top HiFi & Video Design, na testy dostarczyła słuchawki nie tylko naszpikowane elektronicznymi gadżetami niczym bakaliami bożonarodzeniowy keks, co skierowane głównie do graczy i wyposażone w procesory dźwięku dookólnego i 3D. W pierwszej chwili pomyślałem, że po prostu komuś w dziale odpowiedzialnym za kontakty z prasą pomyliły się redakcje, bądź to ewidentna podpucha i sprawdzają, czy w przypadku takiej „kukuły” powiem dość i poproszę o coś z „mojej bajki”. Całe szczęście nie mam w zwyczaju oceniać czegokolwiek li tylko po opakowaniu i sloganach umieszczonych na nim przez speców od szeroko rozumianego marketingu, więc kierowany najzwyklejszą w świecie ludzką ciekawością uznałem, że skoro już takowe cudo do mnie dotarło, to chociaż rzucę na nie uchem. Skoro zatem czytacie niniejszą epistołę, to jest to niezbity dowód na to, że Audeze Mobius, bo to o nich mowa, okazały się czymś zdecydowanie wykraczającym poza pojęcie słuchawek dla gracza.

Audeze_Mobius-0002.thumb.jpg.d6674dd1797c45bf05d694c49300b44e.jpgAudeze_Mobius-0003.thumb.jpg.b26d98528381996595892bdb3bed005f.jpgAudeze_Mobius-0004.thumb.jpg.8a0023f8121de69c41b62919ca7af2b0.jpg

Audeze_Mobius-0006.thumb.jpg.5818e6241b13a400578704bf89870162.jpgAudeze_Mobius-0007.thumb.jpg.27de2e6ecd448dfb748cb08d4ddcf2ad.jpgAudeze_Mobius-0008.thumb.jpg.139f0d22466e4d74ef3b6590b315f476.jpg

Audeze_Mobius-0009.thumb.jpg.8b13edb3b5f6285cc9ccb8847fe40fcf.jpgAudeze_Mobius-0010.thumb.jpg.ce289122c7c4e3b1d77b332e1bf3da8f.jpgAudeze_Mobius-0012.thumb.jpg.6ae3a069841c43d73c8b2179afb4a006.jpg

Audeze_Mobius-0013.thumb.jpg.40684922ae343eb57a5716c4f2397038.jpgAudeze_Mobius-0014.thumb.jpg.97fa050cdf1730541c0dba265834bad6.jpgAudeze_Mobius-0017.thumb.jpg.a69bc61e7a94007ee84c02d72f7fc177.jpg

Audeze_Mobius-0018.thumb.jpg.79358b4c02e5e5ea867ccbe540415498.jpgAudeze_Mobius-0019.thumb.jpg.60b50d577e46c8cb8e238953120dc6fc.jpgAudeze_Mobius-0020.thumb.jpg.539410f90f169215bb9b02e25fd9f6bd.jpg

O pewnych, zachodzących w podejściu do sprzedaży swoich produktów, zmianach w Audeze wspominałem już latem, przy okazji testu modelu LCD-2 Classic, który zamiast w hermetycznym, iście pancernym kufrze oferowany był w zwykłym, kartonowym pudełku. Podobny los spotkał również tytułowe Mobiusy i wbrew pozorom to wcale nie koniec podobieństw, gdyż zapoczątkowane w 2-kach zastępowanie drewna plastikiem, w przypadku dzisiejszych bohaterek przybrało formę całkowitej eliminacji naturalnych materiałów. Powyższa reguła dotyczy również wydawałoby się natywnego dla Audeze pałąka i mocowania muszli, więc lepiej od razu na początku najlepiej pogodzić się z faktem, iż Mobiusy plastikiem i sztuczną skórą stoją. Rozpaczać bynajmniej z tego powodu jednak nie ma sensu, gdyż po pierwsze target jest zgoła inny, aniżeli w przypadku audiofilskich LCD-2, a po drugie warto mieć na uwadze, że operujemy na poziomie 1 700 PLN i w dodatku mamy do czynienia z produktem dalece bardziej skomplikowanym, aniżeli w przypadku standardowych słuchawek ma to miejsce. Całe szczęście nie zapomniano jednak tak o komforcie, jak i jakości użytych materiałów, więc biorąc Mobiusy do ręki nie odnosi się wrażenia jakbyśmy otrzymali wyrób powstały z przetworzonych kubeczków po kefirze. Spasowanie poszczególnych elementów jest wręcz idealne, nic nie skrzypi, nie odstaje i po prostu nie budzi zastrzeżeń. Podobnie jest z ergonomią, gdyż pomimo całkiem pokaźnej, wynoszącej 350g wagi, słuchawki świetnie leżą na głowie. Spora w tym zasługa miękkich, obszytych sztuczną skórą wokółusznych padów z gąbki z efektem pamięci i podobnie wykończonego pałąka nagłownego. Do wyboru mamy dwie wersje kolorystyczne – czarno-złotą (miedzianą) i czarno – niebieską, przy czym w obu przypadkach kolorowe akcenty dekoracyjne utrzymane są w metalicznej  satynie.
Zarówno włącznik główny, jak i suwak wyciszenia mikrofonu umieszczono na zewnętrznej pokrywie lewej muszli słuchawek. Również lewą muszlę, a dokładnie jej krawędź, wybrano jako swoiste centrum zarządzania naszym nausznym wszechświatem, gdyż zlokalizowano tam pokrętła głośności dla samych słuchawek, odłączanego mikrofonu, gniazda przyłączeniowe na 3,5 mm jacka TRRS, USB-C i wspomniany mikrofon, oraz włącznik efektów przestrzennych. Ową „wirtualizację” dźwięku oparto o system Nx firmy Wavez i oferuje ona trzy ustawienia - 3D Manual z ręcznie ustalanym punktem centrowania (po naciśnięciu przycisku), 3D Auto z automatycznym centrowaniem i oczywiście 3D OFF, której znaczenia tłumaczyć raczej nie ma potrzeby.
Ponadto dostęp do dodatkowych funkcji i funkcjonalności natury nawigacyjnej uzyskujemy poprzez wciskanie wymienionych wcześniej pokręteł. I tutaj od razu pozwolę sobie na uwagę natury użytkowej. Otóż mając na uwadze, że mało kto po wypakowaniu dowolnego urządzenia audio, bądź generalne jakiegokolwiek urządzenia, sięga po instrukcję, w ramach gestu uprzejmości wspomnę iż pojedyncze wciśnięcie przycisku Power wybudza/usypia Audeze, za to podwójne wprowadza je w tryb parowania bluetooth, przy czym wspomniane wybudzanie/usypianie następuje przy zaskakująco długim, bo zbliżonym do 5 sekund, wduszaniu wiadomego przycisku.
Jakby tego było mało pełen wachlarz swoich możliwości Mobiusy uzyskują tak naprawdę dopiero po zainstalowaniu na spiętym z nimi za pomocą przewodu USB komputerze dedykowanej im aplikacji Audeze HQ. Do dyspozycji otrzymujemy wtenczas siedem (!) profili brzmieniowych dostosowanych do określonych typów gier, muzyki, etc., pełną kalibrację pod naszą głowę z dostosowaniem efektów przestrzennych i śledzenia jej ruchów, oraz „odpowiedzią” pomieszczenia włącznie. Jeśli w tym momencie zaczynacie zastanawiać się jakimi „lagami” obarczone są powyższe wynalazki, to możecie przestać się na zapas martwić, bo Audeze śledzi ruch naszej głowy 1000 razy na sekundę. Jakby tego było mało tytułowe słuchawki bez trudu emulują efekty przestrzenne właściwe systemom wielokanałowym do … 7.1 włącznie.

Prn_scr_1.thumb.jpg.2fa619473da585c162280cc6055f03b6.jpgPrn_scr_2.thumb.jpg.ef235045902ff168fe6927c1ee7571ad.jpgPrn_scr_3.thumb.jpg.b0fd5b9d173539473ee1ad7d2e2ea140.jpg


Warto jednak pamiętać, że pod całą tą iście lunaparkową otoczką siedzi właściwa dla Audeze, opracowana i sprawdzone przez lata w mniej gamingowych okolicznościach, dobrze znana audiofilom technologia przetworników planarnych. Dalej więc mamy do czynienia ze 100 mm ultra-cienką diafragmą Uniforce™ napędzaną przez neodymowe magnesy N50 Fluxor optymalizowane Fazorami a z racji komunikacji bezprzewodowej zaimplementowano również zbalansowany wzmacniacz o mocy 1W i zapewniający około 10h czas pracy akumulator litowo-polimerowy.
W komplecie, oprócz kompletu okablowania (USB-C/USB, USB-C/USB-C i Aux 3,5 mm TRRS/ 3,5 mm TRRS) znajdziemy również miękki woreczek ochronny. Niestety zarówno dedykowany stojak, jak i sztywne etui dostępne są za dodatkową opłatą.

O ile jednak właśnie wylistowane, wszelakiej maści trackingi, uprzestrzenniacze i pisane pod strzelanki, skradanie po lasach, czy też wyścigi, profile brzmieniowe przy konwencjonalnych, stereofonicznych odsłuchach wprowadzają więcej zamętu aniżeli pożytku, to skoro znajdowały się już na pokładzie uznałem, że warto byłoby wrodzoną niechęć do tego typu wynalazków przełamać i nausznie przekonać się co w owej wielokanałowej, wirtualnej przestrzeni piszczy. No i powiem Wam szczerze, że wpadłem jak przysłowiowa śliwka w kompot, bowiem z racji natłoku codziennych obowiązków po odpowiednim wygrzaniu dostarczonego egzemplarza do właściwych odsłuchów zasiadłem w któryś grudniowy wieczór. Przyjemny półmrok, w roli źródła dźwięku i obrazu dyżurny notebook, słuchawki na uszach, do minimum ograniczone inne bodźce zewnętrzne i … zaliczyłem przysłowiowy opad szczęki. Kilka sampli strzelanek, wyścigów, czy nawet zwykłych przygodówek sprawiły, że intensywność doznań i wsiąknięcie w wirtualny świat stały się wielce kuszące. Zamiast utożsamianego z tego typu rozrywką mocno przesadzonego i dudniącego basu dół pasma okazał się nad wyraz zwarty i świetnie kontrolowany, dzięki czemu strzały z broni ręcznej wreszcie nie brzmiały jak salwy z ciężkiej haubicy a silniki bolidów F1 jak amerykańskie muscle cary. Równie intrygująco wypadły projekcje kilku filmów z niepokojącym „Annihilation” i ostatnią, nad wyraz spektakularną częścią „Avengers” włącznie. O ile jednak przy filmach uwagę przykuwały dźwięki dookólne, to już w grach najbardziej zaskakującym a zarazem już po chwili zupełnie oczywistym i co logiczne nawet nie tyle przydatnym, co nieodzownym elementem okazało się śledzenie ruchów głowy. Oznaczało to, że jeśli słyszeliśmy dźwięk nadjeżdżającego / nadlatującego wehikułu z lewej strony i odwróciliśmy w tamtym kierunku głowę, to owa maszyna jechała/leciała już prosto na „naszą twarz”. O ile przy jednym monitorze taka funkcjonalność wydawała się dość ekstrawagancka, to już przy trzech panoramicznych jednostkach, jakimi z reguły dysponują komputerowi maniacy takie „śledzenie” okazuje się spełnieniem marzeń.
A jak Mobiusy wypadły niejako odarte ze wszystkiego co nieaudiofilskie? Z niekłamanym zadowoleniem melduję, że równie intrygująco. Oferują bowiem wielce pożądaną równowagę pomiędzy rozdzielczością i nasyceniem, oraz świetną dynamikę przy braku męczącej ofensywności. W sekrecie zdradzę, że w ramach zaspokojenia wrodzonej ciekawości sięgnąłem nawet po wersję 5.1 „Tubular Bells 2003” Mike’a Oldfielda, jednak z ulgą musiałem przyznać, iż ich wersja stereofoniczna brzmiała zdecydowanie normalniej i mniej sztucznie. Już na normalnym, ortodoksyjnie stereofonicznym materiale było wszystko, to co w „normalnych” Audeze tak bardzo lubiłem, czyli swoboda i przestrzenność sprawiające, że mając Mobiusy na uszach wcale nie musiałem po każdorazowej przesadce z systemu kolumnowego zaliczać kilkunastominutowej akomodacji odnośnie sposobu kreowania sceny muzycznej. Chodzi bowiem o to, że Audeze budują scenę nie w naszej przestrzeni międzyusznej, lecz wzorem konwencjonalnych zespołów głośnikowych przed nami, w stosownym oddaleniu, trzymając słuchacza na właściwy dystans i nie próbując wtłoczyć mu kilkudziesięcioosobowego składu symfonicznego do czerepu. Taki sposób prezentacji świetnie sprawdza się również przy nagraniach w nieco mniejszych, kameralnych składach ze szczególnym uwzględnienie realizacji koncertowych. W ramach potwierdzenia powyższej tezy gorąco polecam sięgnięcie po „Unzipped” Whitesnake, gdzie solistów będziemy mieli kilka metrów przed sobą, natomiast wokół nas wygodnie rozsiądzie się żywiołowo reagująca publiczność. Wysycenie środka pasma może się podobać i się podoba, bo nawet nieco sfatygowani szansoniści mający na swoim koncie dziesiątki lat niezbyt „higienicznej” egzystencji potrafią czarować głębią i aksamitnością swoich strun głosowych. Oczywiście nie jest to ten poziom intensywności co daleko nie szukając w LCD-2, lecz jeśli by był, to można byłoby uznać, ze Audeze świadomie, bądź nie, zaczyna podcinać gałąź na której siedzi. Chociaż … jak już jesteśmy przy porównaniach ze starszym rodzeństwem, to właśnie w stosunku do 2-ek odnoszę dziwne wrażenie, że Mobiusy może nie tyle mają nieco więcej do powiedzenia w kwestii aury pogłosowej, co akurat na „Antiphone Blues” Arne Domnérusa z tytułowymi nausznikami dostajemy ociupinkę więcej powietrza. Ciekawe, nieprawdaż?

Wbrew wcześniejszym obawom musze przyznać, że Audeze udało się osiągnąć rzecz pozornie niemożliwą. W jednej, dość przystępnej cenowo konstrukcji zaimplementowali bowiem wszystkie „wodotryski”, bez których zaawansowany gracz komputerowy nie wyobraża swojej egzystencji w wirtualnym świecie, a zarazem Mobiusy wykazują wszelkie cechy właściwe swemu starszemu rodzeństwu o bezsprzecznie audiofilskim rodowodzie. Czy mają zatem jakieś wady? Z mojego, niewątpliwie zmanierowanego punktu widzenia … takowych nie zauważam. Grają jak konwencjonalne Audeze a niejako w gratisie oferują nieprzebrany ogrom funkcji i ustawień pozwalających w chwili słabości zapuścić się odmęty gamingu i wielokanałowych projekcji. Ot sztandarowy przykład urządzenia, którego chęci posiadania nigdy bym u siebie nie podejrzewał, aż do czasu jego użycia. Szkoda, że testy przeprowadzałem tak późno, bo kto wie, co w tym roku znalazłbym pod choinką …

Marcin Olszewski

Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 1 699 PLN

Dane techniczne
Konstrukcja: wokółuszne, zamknięte
Typ przetworników: Planarne
Membrana: Ultra-cienka Uniforce™
Matryca magnetyczna: FAZOR
Rodzaj magnesów: Neodymowe N50, Fluxor
Rozmiar przetworników: 100 mm
DSP: Audeze Cipher DSP
Wzmacniacz: wbudowany zbalansowany o mocy wyjściowej 1W
Max. SPL: >120dB
Pasmo przenoszenia: 10Hz – 50kHz
Zniekształcenia THD: < 0.1% (1 kHz, 1 mW)
Pady: Wyprofilowane z pianki posiadającej pamięć, pokryte sztuczną skórą
Mikrofon: Odłączany z dedykowaną regulacją głośności
Typ wbudowanej baterii: Litowo-polimerowa
Łączność bezprzewodowa: Bluetooth (SBC, AAC, LDAC)
Łączność przewodowa: USB-C, USB-A, 3.5mm mini-jack
Czas pracy na baterii: do 10 godzin
Waga: 350 g

 

 

Data dodania




Audio-Technica ATH-CKS30TW+

Choć zaokienna aura na to nie wskazuje a i pesymistyczne prognozy meteorologów o czających się tu i ówdzie arktycznych wirach mogą nieco pokrzyżować wyjazdowe plany, fakt nadchodzącej wielkimi krokami majówki jest niepodważalny, więc trudno się dziwić, iż co bardziej niecierpliwi już zaczynają ustawiać się w blokach startowych. Dlatego też jak co roku jednostki niewyobrażające sobie odstawienia muzyki nerwowo rozglądają się za akcesoriami takowy kontakt z ulubionymi dźwiękami zapewniającymi. Na

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki

Sezon festiwali 2025 nadchodzi – i będzie się działo!

Jeśli czujesz, że zbliżające się lato to nie tylko czas krótkich spodenek i lodów na patyku, ale przede wszystkim muzyka na żywo, śpiew pod sceną i ten specyficzny kurz unoszący się nad festiwalowym polem – to znaczy, że wiesz, co dobre. Bo sezon koncertów plenerowych i festiwali muzycznych w Polsce to coś, co fani dźwięków świętują niemal jak narodowe święto. A 2025 rok zapowiada się naprawdę kozacko. Zaczynamy klasykiem – Męskie Granie. To nie tylko seria koncertów, to zjawisko kulturowe,

AudioNews
AudioNews
Felietony

Laudberg M1

O ile w High-Endzie sky is the limit, czyli ceny już dawno poszybowały daleko poza Układ Słoneczny, tak w tzw. budżetówce da się zaobserwować zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiający do życia trend. Otóż okazuje się, iż wbrew pozorom i rozsiewanemu defetyzmowi o dramatycznym spadku jakości dostępnych na rynku towarów parafrazując szkoleniowców naszych boiskowych kopaczy nawet w segmencie zaskakująco niskich cen „nie ma słabych drużyn”. Po czym wnoszę? A po reprezentantkach do teraz zupe

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

SilentPower prezentuje OMNI LAN: Stworzony przez perfekcjonistów dla purystów

Southport, Wielka Brytania – SilentPower, marka-córka iFi audio – pioniera w dziedzinie innowacji audio oraz komponentów o wysokiej wydajności – z dumą ogłasza premierę OMNI LAN – optycznie izolowanego przełącznika sieciowego stworzonego z myślą o wymagających purystach, dla których liczy się najczystsze możliwe doświadczenie audiowizualne. Nawet najbardziej zaawansowane systemy AV mogą zostać niezauważalnie ograniczone przez jeden, często pomijany element – standardowy przełącznik sieciowy. S

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne 1

Czy muzyka stała się tylko tłem?

Wchodzisz do kawiarni – w głośnikach leci „coś”, czego nie rozpoznajesz, ale rytm buja. Włączasz Spotify – ładujesz playlistę „Chill Beats to Study/Work/Exist To”. Jedziesz autobusem – ktoś obok słucha lo-fi przez słuchawki z przeciekającym basem. Słuchamy więcej niż kiedykolwiek, ale... czy naprawdę słuchamy? Jeszcze dwie dekady temu kupowało się płytę po długim oczekiwaniu na premierę. Otwieranie opakowania, czytanie wkładki, poznawanie tekstów – to był rytuał. Dziś? Kliknięcie „play” i s

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.