Z jednej strony cieszy wszechobecna minimalizacja i integracja otaczających nas urządzeń, dzięki czemu oszczędzamy tak powierzchnię, jak i energię elektryczną, które tanieć niestety nie mają zamiaru, lecz z drugiej, wszelkiej maści zasilacze impulsowe i D-klasowe moduły wzmacniające o wszechobecnych wielkopowierzchniowych ekranach nie zapominając nie dość, że same z siebie potrafię nieźle w sieci elektrycznej naśmiecić, to jeszcze zepsuć brzmienie współpracujących z nimi przyległości. A jeśli tylko uświadomimy sobie fakt, iż część użytkowników zdana jest na dość leciwe i czasem bazujące na jednym/dwóch bezpiecznikach instalacje elektryczne skala zagrożeń, na jakie narażone są nasze systemy audio nawet u średnio obeznanych z materią audiofilów i melomanów powinna zapalić jeśli nie czerwoną, to chociaż pomarańczową lampkę ostrzegawczą. Krótko mówiąc jeśli tylko nie jesteśmy permanentnie zaimpregnowani na wiedzę i zdrowy rozsądek, a przy tym słyszymy coś więcej aniżeli owe przysłowiowe coś, to skoro na sprzęt Audio-Video wyasygnowaliśmy stosowną kwotę, to i o zasilanie owej misternej układanki powinniśmy zadbać odseparowując ją zarówno od czyhających w większości gospodarstw domowych zagrożeń, jak i wzajemnych interferencji. I w tym momencie na scenę wkracza przynajmniej do niedawna kojarzony głównie z desktopowo – przenośnymi rozwiązaniami dedykowanymi mediom cyfrowym producent, czyli dystrybuowany przez stołecznego Horna ifi i zza pazuchy wysmykuje własnej receptury panaceum na powyższe dolegliwości, czyli listwę zasilającą PowerStation
Jak sami widzicie, przynajmniej na pierwszy rzut oka nasza dzisiejsza bohaterka prezentuje się tyleż solidnie, co bez zbytniego przepychu. Ot standardowych rozmiarów sześciogniazdowa (całe szczęście sięgnięto po gniazda schuko) listwa z odpinanym przewodem zasilającym. I tu pozwolę sobie na małą dygresję, gdyż jeśli tylko macie taką możliwość, to fabrycznego przewodu możecie najlepiej nie wyciągać z kartonu, gdyż jest to zwykła komputerówka, więc sięgając po cokolwiek właściwej proweniencji w jej zastępstwie i tak będziecie wygrani. Ba, nawet nie wychodząc poza portfolio ifi do wyboru mamy aż cztery propozycje – Nova, SupaNova, Quasar i SupaQuasar.
Zgodnie z materiałami firmowymi ifi PowerStation wykorzystuje eliminującą wszelakiej maści szumy technologię Active Noise Cancelation II dodatkowo wspieraną pasywną filtracją dla każdego z sześciu gniazd, a jej korpus wykonano z masywnych aluminiowych profili, wewnętrze połączenia zrealizując przy użyciu miedzianych odlewów busbar z PurCopper (OFHC o czystości 99.9999%). Wszystkie gniazda wyjściowe posiadają własne, wytłumione octanem etylenowo-winylowym komory, które zapobiegają ewentualnym wzajemnym interferencjom i jak widać na powyższych zdjęciach po przeciwległej do wyposażonego we włącznik główny gniazda zasilającego znajdziemy autorski moduł kondycjonera AC iPurifier (dostępny również jako odrębne akcesorium) z wejściem umożliwiającym podłączenie uziemienia i wskaźnikami uziemienia i polaryzacji. PowerStation zapewnia ochronę na poziomie 30,000A @ 1,000V/10 μs. Urządzenie wyposażono w cztery przykręcane gumowe nóżki.
Przechodząc do części poświęconej brzmieniu przewrotnie powiem, a raczej napiszę, iż ifi PowerStation jest ewidentnym potwierdzeniem ludowej prawdy, jakoby coś, co jest do wszystkiego, jest zarazem do niczego. Od razu bowiem pozwolę sobie zaznaczyć, że jeśli ktoś uzna za stosowne wpinać w nią prądożerne wzmacniacze, bądź o zgrozo końcówki mocy, to robi to na własną odpowiedzialność i na własną szkodę. I nie chodzi w tym momencie o to, że tytułowa listwa temu wyzwaniu „fizycznie” nie podoła, gdyż o ile nie potraktujemy jej monstrum w stylu mającego na pokładzie dwa 2000 VA toroidy Gryphona Apex-a, bądź innej spawarki „usmażyć” jej nie powinniśmy, lecz aspekt brzmieniowy takiego konstruktu będzie najdelikatniej rzecz ujmując dyskusyjny. Dlatego też zarówno w domowych pieleszach po kilku przymiarkach zrezygnowałem z wpinania w nią czy to końcówki Brystona, czy integry Vitusa (oba wzmacniacze dysponują mocą 300W/8 Ω), jak i podczas gościnnych występów, gdy tylko nadarzyła się ku temu sposobność zdjąłem z jej barków obowiązek zasilania 100 W monobloków Soulnote M-3SE, którym to zdecydowanie lepiej służyło bezpośrednie wpięcie w ścianę.
Za to z charakteryzującymi się zdecydowanie bardziej ekologicznym poborem mocy nijakich problemów natury soniczno-użytkowej (spadek dynamiki i rozdzielczości) nie odnotowałem, więc i na nich oparłem swoje dalsze obserwacje. I tak, pierwsze co może nie tyle rzuca się w uszy, co ustawia odpowiednią optykę przekazu jest absolutne zaczernienie i nieprzeniknioność tła otaczającego rozgrywający się na wirtualnej scenie spektaklu. Wyeliminowaniu podlegają bowiem wszelakiej maści pasożytnicze artefakty powodujące ząbkowanie krawędzi źródeł pozornych, ziarnistość góry, czy też wielce irytujące rozedrganie ich brył, przez co dźwięk na dłuższą metę zniechęca swą podskórną nerwowością. A z ifi wszystko staje się perfekcyjnie gładkie i czyste. Ów efekt nie powoduje jednak uśrednienia przekazu, czy też jego asekuranckiego zaokrąglenia, lecz wręcz przeciwnie - poprawę rozdzielczości na drodze usunięcia zaburzającego jego czystość szumu. W kategoriach bezwzględnych wypadałoby co prawda wspomnieć, iż wraz z elektro-śmieciami znika również drobna część aury pogłosowej i informacji o kubaturach w jakich dokonano konkretnych nagrań, jednak pragnąłbym w tym momencie przypomnieć, że dla High-Endu zarezerwowane są dramatycznie wyżej urodzone akcesoria, więc śmiało możemy uznać, że wpinając w ifi urządzenia z pułapu 10-15 kPLN raczej nie powinniśmy liczyć się z jakimikolwiek kompromisami a jedynie wyraźną poprawą. Dlatego też bez większych oporów i świadomości konieczności przymykania oka i ucha na deficyt informacji, do których zdążyłem się już przyzwyczaić pozwoliłem sobie zaserwować przyjemnych kilka kwadransów z „Monteverdi - A Trace of Grace”, by praktycznie z automatu, pozostając w takich samych klimatach dodać do playlisty kolejny album Michela Godarda, czyli „Awakening”, gdzie oprócz muzyka można usłyszeć m.in. intrygująco przeszywający wokal Alima Qasimova. Dzięki usunięciu pasożytniczych artefaktów spowijających śmieciowym całunem reprodukowany materiał całość zachwycała skupieniem i precyzją. Zyskała przy tym komunikatywność, gdyż nawet dotychczas ginące gdzieś w półcieniach niuanse wreszcie zostały pozbawione pokrywającej je patyny i mogły dojść do głosu.
Na nieco bardziej złożonym i operującym na dramatycznie potężniejszych ładunkach energetycznym repertuarze jasnym stało się, że nie dość, ze możemy słuchać głośniej, to jeszcze dłużej, gdyż to co do tej pory wwiercało się w synapsy i operowało na granicy bólu wreszcie uwolnione zostało od bynajmniej wcale nie natywnego brudu. Włączcie tylko „Eye For An Eye...” Butcher Babies a sami się przekonacie, że nawet modyfikowane wokale nie odstręczają dwuwymiarową plastikowości, albowiem zyskały na wypełnieniu i soczystości, które wcale nie stępiły i nie uładziły właściwej im zadziorności. Wyrównaniu ulega również równowaga tonalna i liniowość, dzięki czemu całość wypada bardziej koherentnie i kompletnie.
Może i ifi PowerStation nie jest akcesorium dedykowanym ultra high-endowym zabawkom i kilku kilowatowym smokom zdolnym sprawić, że stół bilardowy zacznie grać jak estradowe kolumny. Jeśli jednak wepniemy w nią elektronikę nawet ze średniej półki, to z łatwością odkryjemy, że plusów jest nie tylko więcej niż minusów, co de facto wad nie ma. Otrzymujemy bowiem pozbawiony elektro-śmieci czysty i rozdzielczy przekaz sprawiający, że nawet od znanych na pamięć albumów nie sposób się oderwać przed wybrzmieniem ostatniej nuty.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable; Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Dystrybucja: Horn
Cena: 3 699 PLN
Dane techniczne
Redukcja szumu: > 40dB (> 100x)
Ochrona przeciwprzepięciowa: 30,000A @ 1,000V/10 μs
Max. Obciążenie: 2500W-10A / 250〜
Wymiary (D x S x W): 478 x 96 x 76 mm
Waga: 1,98 kg