Skocz do zawartości
Akcesoria

AudioQuest DragonFly Cobalt

Z racji wykonywanej profesji, czyli szerokorozumianego audio-bajkopisarstwa, mam to szczęście, że o większości branżowych nowości nie tylko jestem na bieżąco informowany, lecz również, oczywiście jedynie w części przypadków, dane jest mi też rzucić na nie zarówno okiem jak i uchem. Do dość wiernego grona takowych dostarczycieli informacji i hardware’u z pewnością mogę zaliczyć amerykańskiego AudioQuesta, lecz wbrew pozorom nasze wzajemne kontakty praktycznie pomijają ich główne pole działalności, czyli wszelakiej maści okablowanie, lecz dotyczą od jakiegoś czasu sukcesywnie wprowadzanych przez nich akcesoriów. Mowa bowiem zarówno o słuchawkach np. NightOwl czy NightHawk , jak i cieszących się niebywałą popularnością, m.in., ze względu na rewelacyjną relację jakości do ceny, kieszonkową serię przetworników cyfrowo-analogowych USB z rodziny DragonFly. Czyli zminimalizowanych do granic możliwości podstawowego Black-a (vide jego protoplasty) i do niedawna topowego Red-a. Czas jednak płynie nieubłaganie, zarówno wzrastające oczekiwania odbiorców, jak i coraz bardziej mordercza konkurencja wymuszają ciągłe zmiany i koniec końców, gdy z obecnych modeli nie da się już nic więcej wycisnąć na drodze zmian firmware’u przychodzi taki moment, gdy wprowadzany jest kolejny, nowszy i oczywiście lepszy osobnik. I tak też było tym razem, gdy światło dzienne ujrzała nowa, tym razem granatowa „ważka” – Cobalt.

AudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0001.thumb.jpg.f010b185cf06c6447a0b66c383693c12.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0002.thumb.jpg.f96ca63beb9515b0d7394c4ec4b69968.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0003.thumb.jpg.aac627941d8ae157f413778436e3420d.jpg

AudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0004.thumb.jpg.ae3b220cf0a10ac39d10ca8fbfc297dd.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0005.thumb.jpg.a391fcc9ca1a12d412bbfe7642757b1d.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0006.thumb.jpg.9da789bde247911fd5ec5e7225d5c116.jpg

AudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0008.thumb.jpg.5360077f4729da1b50ab6eeb4c99b18b.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0009.thumb.jpg.970a46113df1f89f9c256b04c7f14dda.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0010.thumb.jpg.9b5275623b2fa8273353c885ed5cbb5b.jpg

AudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0011.thumb.jpg.3e4d6fed15436b5e2e33addb5f5133ed.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0013.thumb.jpg.f6833b66a207d75e6b126ae531d93464.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0014.thumb.jpg.fd1af39ae6738c1c3fa3bc94268ec6e1.jpg

AudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0015.thumb.jpg.9b5e5db58f3cbfec1fccfb0701ba0eb7.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0016.thumb.jpg.671f26a8ce9dc190e1c19f77185ed24a.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0019.thumb.jpg.1d32b834b08d12da2a6416503a977054.jpg

AudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0023.thumb.jpg.ac403e981834b0d9b90955d03c844c07.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0025.thumb.jpg.423fdd535f1cc3f0303b80045f1f0d4c.jpgAudioQuest_Dragonfly_Cobalt-0026.thumb.jpg.069257a0701cac927737742817ea6982.jpg

Ponieważ od ponad siedmiu lat bryła klasycznego pendrajwa się sprawdza Amerykanie również i tym razem na nią postawili i zamiast kombinować z wymyślaniem koła na nowo w Cobalcie powielili  sprawdzone w bojach rozwiązania. Mamy zatem do czynienia z niezwykle zwartym, opalizującym metalicznym granatem korpusem przyozdobionym charakterystyczną ważką i z jednej strony zakończonym wtykiem USB (chronionym stosowną skuwką) a z drugiej gniazdem mini jack. W komplecie, wraz z DACzkiem otrzymujemy przewód / przejściówkę na USB-C i eleganckie skórzane etui. Do nas natomiast, dzięki uprzejmości dystrybutora - Sieci Salonów Top HiFi & Video Design, tytułowy przetwornik dotarł wraz z dodatkowym adapterem Micro USB, co pozwoliło na jego (AudioQuesta, nie dystrybutora) testy ze smartfonem.
A teraz ciekawostka natury przyrodniczej. Otóż pomimo faktu, iż sercem Cobalta jest 32-bitowy układ przetwornika ESS ES9038Q2M pozwalający na dekodowanie sygnałów PCM do 384 kHz a DSD do 22.6MHz a „mózgiem” mikroprocesor PIC32MX274, to flagowy DragonFly nadal swoje występy kończy na wydawać by się mogło mocno trącących myszką 24-bit / 96kHz, na otarcie łez dokładając jedynie dekodowanie MQA. Jednak w tym pozornym szaleństwie jest metoda. Otóż DragonFly’e zostały stworzone przede wszystkim z myślą o miłośnikach muzyki a nie komputerowych geekach, dla których pogoń za przysłowiowym króliczkiem i zmiany sterowników w kilkudniowych interwałach są chlebem powszednim. O nie, w tym przypadku ma być tak prosto i łatwo jak to tylko możliwe i rzeczywiście tak jest. Niezależnie bowiem czy podepniemy tytułowego malucha pod komputer, tablet, czy telefon on natychmiast zgłosi swoją gotowość do pracy, przyjmie na swoje barki obsługę wszystkich dźwięków systemowych i po podłączeniu słuchawek, bądź przewodu sygnałowego zakończonego mini-jackiem będzie można cieszyć się ulubioną muzyką. Zero kombinowania, zero stresów. W porównaniu z młodszym rodzeństwem poprawiono natomiast sekcję zasilania a szczególnie filtracji wszelakiej maści zakłóceń. Regulacja głośności jest 64-bitowa, oczywiście bit-perfect i obsługuje ją podobnie jak w modelu Red układ ESS Sabre 9601 a napięcie wyjściowe wynosi solidne 2.1 V, co powinno ucieszyć posiadaczy trudnych do wysterowania słuchawek. Warto również wspomnieć, że tak jak Black i Red, tak i Cobalt oferuje możliwość upgrade’u firmware’u z poziomu dedykowanej aplikacji AudioQuest Desktop Device Manager.
Jak nakazuje obecna w rodzinie DragonFly AudioQuesta tradycja informacje o częstotliwości próbkowania, oraz dekodowaniu MQA sygnalizowane są kolorem podświetlenia firmowej ważki. I tak  standard (domyślne ustawienia systemowe) to kolor czerwony, 44.1kHz zielony, 48kHz niebieski, 88.2kHz żółty, 96kHz jasnoniebieski, MQA fioletowy (purpurowy).

Ekipa AudioQuesta zachwala Cobalt jako „najpiękniej grającego DragonFlay’a, jakiego wyprodukowali do tej pory” i … nie wypada mi nie przyznać im racji. O ile pierwszy, będący protoplastą Black-a, model budził niekłamany podziw, że taki maluch w ogóle potrafi „rozruszać” słuchawki a Red po prostu wgniatał dynamiką w fotel, o tyle Cobalt idzie o krok, bądź nawet dwa dalej. Po pierwsze zachowując walory dynamiczne swojego czerwonoskórego ziomka dodaje do tego niesamowicie czarne, aksamitne tło i nie boję się użyć tego sformułowania … wyrafinowanie. Chodzi bowiem o to, iż sumując wyżej wymienione aspekty brzmienia bardzo szybko dochodzimy do wniosku, że właśnie owo wyrafinowanie i osiągnięty przez granatową ważkę poziom rozdzielczości mają się nijak zarówno do jej postury, jak i … ceny. W dodatku nie dość, że bez najmniejszych problemów wysterował dokanałowe Finale E3000, to najlepsze efekty uzyskałem z nausznymi Meze (99 Classics Gold99 Neo). Procedura akomodacji i wygrzewania przebiegła bez większych sensacji i jedyne co wpadło mi w ucho to fakt, iż nawet wyjęty prosto z kartonu, niemalże fabrycznie nowy Cobalt już jasno dawał do zrozumienia, że warto poświęcić mu dłuższą chwilę.
Dlatego też dałem mu spokojnie odnaleźć się w nowym środowisku a gdy okres ochronny minął od razu przystąpiłem do krytycznych odsłuchów sięgając po niezwykle mroczny i wielowarstwowy album „Sigur Rós Presents Liminal Sleep” Sigur Rós. Trudne do identyfikacji noise’owe trzaski, snujące się subsoniczne tło, które momentami wręcz miażdży swą bestialską potęgą bębenki słuchaczy i iście doomowe tempa sprawiają, że nie jest to repertuar lekki, łatwy a tym bardziej przyjemny. Jednak AudioQuest w swej szafirowej odsłonie potrafił pokazać jego surową monumentalność i niezaprzeczalne piękno. Barwy były ciemne, gęste lecz jednocześnie nie nosiły znamion przygaszenia, co dodatkowo podkreślało organiczną wręcz homogeniczność przekazu. O ile jednak Sigur Rós mógł sprawiać nieco klaustrofobiczne wrażenie (efekt całkowicie świadomy i zamierzony), o tyle pozostając w kręgu szerokorozumianej elektroniki, to już „A Different Kind Of Human – Step 2” Aurory rozpościera przed nami hektary przestrzeni a wokal artystki to się oddala, to niemalże wwierca się w naszą korę mózgową a najwyższe składowe pomimo swojej niezaprzeczalnie krystalicznej czystości pozbawione są nawet najmniejszych oznak ziarnistości, czy ofensywności.
Dokonując swoistej wolty i przechodząc do stricte naturalnego instrumentarium i cofając się do początku lat 60-ych odkrywamy drugie oblicze Cobalta, który na „Getz/Gilberto” João Gilberto i Stana Getza roztacza czar niczym rasowy lampowiec oferując dźwięk niesamowicie lepki i niemalże karmelowo słodki. Podczas słuchawkowego odsłuchu nie przeszkadza też nieco archaiczne podejście do umieszczania poszczególnych źródeł pozornych to w jednym, to w drugim kanale i dość ostentacyjne wypchnięcie pierwszoplanowych wokali. Tak jednak wtedy nagrywano a AudioQuest jedynie ową prawdę czasów nam prezentuje.
Za to hollywoodzka symfonika  - „Celebrating John Williams (Live At Walt Disney Concert Hall)” w wykonaniu Los Angeles Philharmonic pod batutą Gustavo Dudamela nad wyraz dobitnie pokazała, że i wielki aparat wykonawczy niepozornemu „pendrivewowi” niestraszny. Niezwykle sugestywnie został oddany nie tylko wolumen generowanego przez kilkudziesięcioosobową orkiestrę dźwięku, lecz przede wszystkim jego wieloplanowość i złożoność. To nie była bezkształtna masa, przysłowiowa ściana dźwięku, lecz … i tutaj będzie coś na kształt oksymoronu, czyli misternie utkany z poszczególnych, pojedynczych instrumentów, na wskroś transparentny monolit. Mamy bowiem jednocześnie do czynienia z potęgą nierozerwalnej całości, lecz bez najmniejszego problemu jesteśmy w stanie wniknąć w jego strukturę na praktycznie dowolną głębokość i nie tracić nic a nic z ostrości widzenia tak całości, jak i detalu. To coś jakby móc obserwować dane wydarzenie z dwóch perspektyw. Jednym słowem jest nie tyle dobrze, co bardzo dobrze a na tym pułapie cenowym wręcz nieprzyzwoicie … dobrze.

Jak mam nadzieję wynika z powyższego tekstu AudioQuest ani myśli spoczywać na laurach i opuszczać gardę, lecz czerpiąc z doświadczeń zdobytych przy modelach Black i Red po raz kolejny podnosi poprzeczkę wprowadzając na rynek DragonFly Cobalt. Warto podkreślić fakt, iż pozostając cały czas w kręgu całkowitej bezobsługowości swoich urządzeń i budzących u niezaznajomionych z tematem osobników uśmiech pobłażania parametrów pracy (24-bit / 96kHz) jest w stanie ze zdigitalizowanych zbiorów więcej aniżeli sięgająca po niemalże kosmiczne technologie, upsamplingi i DSD konkurencja. I jeszcze jeden drobiazg. Otóż wraz z Cobaltem otrzymujemy 3 miesiące Tidal Hi-Fi gratis. Mała rzecz a cieszy.  

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature)
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini
– DAC/Wzmacniacz słuchawkowy: Ifi Micro iDAC2 + Micro iUSB 3.0 + Gemini
– Słuchawki: Meze 99 Classics Gold; Meze 99 Neo; Finale E3000
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi +  Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Dynaudio Contour 30
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference XLR
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Audiomica Laboratory Pebble Consequence USB; Fidata HFU2
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3

Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 1 333 PLN
 
Dane techniczne:
Obsługiwane rozdzielczości i częstotliwości próbkowania: max.24-bit / 96kHz, wsparcie MQA
Napięcie wyjściowe: 2,1V
Wzmacniacz słuchawkowy: ESS Sabre 9601
Mikrokontroler: PIC32MX274
Przetwornik: ESS ES9038Q2M
Regulacja głośności: 64-pozycyjna, 64-bit, bit-perfect
Wymiary (WxSxD): 12 x 19 x 57 mm

Data dodania




Audio-Technica ATH-CKS30TW+

Choć zaokienna aura na to nie wskazuje a i pesymistyczne prognozy meteorologów o czających się tu i ówdzie arktycznych wirach mogą nieco pokrzyżować wyjazdowe plany, fakt nadchodzącej wielkimi krokami majówki jest niepodważalny, więc trudno się dziwić, iż co bardziej niecierpliwi już zaczynają ustawiać się w blokach startowych. Dlatego też jak co roku jednostki niewyobrażające sobie odstawienia muzyki nerwowo rozglądają się za akcesoriami takowy kontakt z ulubionymi dźwiękami zapewniającymi. Na

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki

Sezon festiwali 2025 nadchodzi – i będzie się działo!

Jeśli czujesz, że zbliżające się lato to nie tylko czas krótkich spodenek i lodów na patyku, ale przede wszystkim muzyka na żywo, śpiew pod sceną i ten specyficzny kurz unoszący się nad festiwalowym polem – to znaczy, że wiesz, co dobre. Bo sezon koncertów plenerowych i festiwali muzycznych w Polsce to coś, co fani dźwięków świętują niemal jak narodowe święto. A 2025 rok zapowiada się naprawdę kozacko. Zaczynamy klasykiem – Męskie Granie. To nie tylko seria koncertów, to zjawisko kulturowe,

AudioNews
AudioNews
Felietony

Laudberg M1

O ile w High-Endzie sky is the limit, czyli ceny już dawno poszybowały daleko poza Układ Słoneczny, tak w tzw. budżetówce da się zaobserwować zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiający do życia trend. Otóż okazuje się, iż wbrew pozorom i rozsiewanemu defetyzmowi o dramatycznym spadku jakości dostępnych na rynku towarów parafrazując szkoleniowców naszych boiskowych kopaczy nawet w segmencie zaskakująco niskich cen „nie ma słabych drużyn”. Po czym wnoszę? A po reprezentantkach do teraz zupe

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

SilentPower prezentuje OMNI LAN: Stworzony przez perfekcjonistów dla purystów

Southport, Wielka Brytania – SilentPower, marka-córka iFi audio – pioniera w dziedzinie innowacji audio oraz komponentów o wysokiej wydajności – z dumą ogłasza premierę OMNI LAN – optycznie izolowanego przełącznika sieciowego stworzonego z myślą o wymagających purystach, dla których liczy się najczystsze możliwe doświadczenie audiowizualne. Nawet najbardziej zaawansowane systemy AV mogą zostać niezauważalnie ograniczone przez jeden, często pomijany element – standardowy przełącznik sieciowy. S

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne 1

Czy muzyka stała się tylko tłem?

Wchodzisz do kawiarni – w głośnikach leci „coś”, czego nie rozpoznajesz, ale rytm buja. Włączasz Spotify – ładujesz playlistę „Chill Beats to Study/Work/Exist To”. Jedziesz autobusem – ktoś obok słucha lo-fi przez słuchawki z przeciekającym basem. Słuchamy więcej niż kiedykolwiek, ale... czy naprawdę słuchamy? Jeszcze dwie dekady temu kupowało się płytę po długim oczekiwaniu na premierę. Otwieranie opakowania, czytanie wkładki, poznawanie tekstów – to był rytuał. Dziś? Kliknięcie „play” i s

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Felietony


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Gość
Ta zawartość jest zamknięta i nie można dodawać komentarzy.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.