Cześć, jeśli komuś to pomoże, podzielę się swoimi wrażeniami i przygodami z KEFami R3 Meta i obecnie Heglem H120. Kefy kupiłem w te wakacje, zastąpiły Q350 przez ciekawość 😄 Wcześniej odsłuchiwałem sporo innych marek, lecz raczej ich niższe serie, jakieś Monitor Audio, Focal, Klipsch. Później miałem też porównanie do wielu innych marek po AVS 2024, finalnie uważam granie KEFa za "moje granie". Byłem na odsłuchu razem z Elacami Carina, i o ile Elaci to bardzo fajne kolumny w swojej cenie i troszkę żałowałem, że nie dopłaciłem wcześniej do nich zamiast Q350, tak R3 dla mnie zmiotły je z planszy. Szukałem głośników z fajną przestrzenią, mocnym ale kontrolowanym basem i neutralnym dźwiękiem + im więcej ogólnej dynamiki tym lepiej. Nie przepadam bardzo za ciepłymi kluchami a jeszcze bardziej za rozjaśnionym graniem. R3 zaoferowały wszystko, czego chciałem. Słucham w 50% rocka/metalu a w 50% całej reszty, może poza jazzem i bluesem.
Na początku grały u mnie CXA81, potem dołożyłem jeszcze DacMagic 200m. U mnie totalnie nie powiedziałbym, że jest to jakieś ostre granie, być może czasem trochę suche przy używaniu DACa z CXA81, ale na pewno nic męczącego. Dacmagic trochę wg. mnie ocieplił brzmienie, wszystko brzmiało bardzo przyjemnie i całkiem dynamiczne ale miałem jeden duży i parę mniejszych zastrzeżeń. Największym "problemem" dla mnie był bas. Nie chciałbym być tutaj źle zrozumiany, że CXA jakoś totalnie nie ogarniał tych kolumn. Jak dla mnie w kwocie sub 3k, którą za nie zaplaciłem ciężko byłoby dostać tak fajny dźwięk. Bas ogólnie był okej, jednak w mojej muzyce często mimo wszystko nie nadążał. Było uderzenie, były szczegóły w basie, jednak przy szybkich partiach trochę się to wszystko zlewało. Do tego potrafił być przy niektórych momentach trochę "boomy". Stwierdziłem, że to najpewniej kwestia też akustyki, której idealnej nie mam (salon 18m2 razem z aneksem kuchennym, ale kolumny mają sporo miejsca wokół siebie, nie gnieżdżą się nigdzie między meblami). Co do innych zastrzeżeń, to przy zewnętrznym DACu było może nawet odrobinę za mało góry + dźwięk był może nawet za bardzo wygładzony. Powiedziałbym, że zagrało to troszkę "lampowo" zachowując oczywiście odpowiednią skalę porównania. Tak czy siak były to szczegóły, które nie przeszkadzały mi zupełnie cieszyć się muzyką, bo w końcu o to w tym wszystkich chodzi.
No ale moja ciekawość znowu wygrała i wypożyczyłem najpierw Hegla H95, a następnie finalnie zakupiłem H120. I po tym zmieniło się praktycznie wszystko 😄 Ale po kolei. Bas w końcu zaczął być faktycznie kontrolowany, jest świetne uderzenie bez przesadnego ciągnięcia się, do tego pojawiło się w nim więcej szczegółów. Na pewno jest go mimo wszystko mniej, ale wspominałem o tym "boomy" basie i tu pozbyłem się go w 90%. Mimo wszystko słychać, że pomieszczenie swoje ma do powiedzenia, ale jest zdecydowanie lepiej pod tym względem. Jest poczucie, że nie jest "oderwany" od innych pasm. Przykładem może będzie gitara elektryczna, a przynajmniej jej niższe oktawy, która nabrała fajnej masy i precyzji. Środkowe pasmo nie zmieniło się jakoś dramatycznie, ale jest faktycznie więcej dynamiki i szczegółów. Barwa powiedziałbym, że bardzo bliska neutralności. Jeśli już to w kierunku delikatnego ocieplenia, ale zakładam, że to bardziej sprawka KEFów. No i góra. O ile poprawy na basie się spodziewałem, tak tego, jak obecnie góra brzmi już nie. Wszystkie dzwoneczki, talerze stały się znacznie bardziej wyraźne, ale bez przejaskrawienia ani męczącej ilości. Gitara akustyczna brzmi jeszcze lepiej, badziej precyzyjnie i po prostu naturalniej. Tak jak pisałem, nie lubię rozjaśnionego brzmienia, ale Hegel mi pokazał, że góra jednak musi być na swoim miejscu. W takim połączeniu w życiu nie powiedziałbym, że KEF jest ciemny, a właśnie neutralny. Gra po prostu tak, jak powinien. Ta "ciemność" może wynika z faktu, że wg. mnie bardzo duża ilość innych zestawów gra po prostu jasno, do tego ubytki słuchu z wiekiem robią swoje.
Podsumowując dla mnie KEF i Hegel to faktycznie świetne połączenie w zasadzie pod każdym względem, ALE nie każdemu taki sposób grania może pasować. Pewnie niektórym zabraknie muzykalności, czymkolwiek ona jest, ale rozumiem ją jako podkolorowanie muzyki, wygładzenie dźwięków i ukrywanie ewentualnych wad nagrań. Nie twierdzę, że jej tu nie ma, bo nie czuję ani jakiejś ostrości (chyba że nagranie takie jest, to od razu to usłyszymy) ani takiego typowego cyfrowego dźwięku, ale to jest przeciwny biegun do takiego lampowego grania. U mnie sprawdza się świetnie i myślę, że na razie moja ciekawość jest w zupełności zaspokojona.