"Kobieta samotna" - polski film psychologiczny z 1981 r.
"Kobieta samotna" - polski film psychologiczny z 1981 r. wg scenariusza i w reż. Agnieszki Holland
Główne role:
Maria Chwalibóg – Irena Misiak
Bogusław Linda – Jacek Grochala
Paweł Witczak – Bogdan Misiak, syn Ireny
"Bida z nyndzą". Tak mawiało się na temat ludzkich domostw, tych najbiedniejszych, zaniedbanych i ludzi w nich mieszkających. Do tego wiązanie końca z końcem i poczucie często całkowitego braku godności. Niektórzy z Was pamiętają czasy kiedy w ludzkich domach nie było toalety, bieżącej ciepłej wody i być może nie było co do gara włożyć. Ja na szczęście tego nie doświadczyłem, ale w takich domach bywałem - w latach 80-tych, czyli w okresie dzieciństwa. Agnieszka Holland postanowiła oprzeć fabułę właśnie o ten fundament polskiej biedy i braku perspektyw na przyszłość.
Bez czytania opisów rozpoznałem wrocławskie ulice. Najprawdopodobniej ul. Żeromskiego, gdzie mieszkał mój dobry kolega ze szkoły średniej. Gościliśmy u niego wielokrotnie. Żeromskiego 68/6. Łatwo było mi zapamiętać, ze względu chociażby na mikroprocesory komputerowe w kolejności powstawania 8086, 286, 386, 486, Pentium (586) i w latach 90-tych przewidywałem przyszłość dla procesora 686. Ulice: Żeromskiego, Jedności Narodowej. Nawet dzisiaj jest tam szaro, ponuro, przygnębiająco. Idealnie dobrane miejsce na kręcenie filmu o powojennej Polsce.
Pierwsza Komunia Święta. Pytanie do gości czy po uroczystości zostaną na obiedzie, kolacji. Chrzestny (Ryszard Kotys) odpowiada, że ma delegację do Bydgoszczy i rano musi wstać. Skąd ja to kurka wodna znam...
Dużo aluzji i metafor na temat Polski i Polaków w czasach PRL. Jest to nadal aktualne.
Zanotowałem co nieco ze słuchu:
Cyt.
"- Bardzo ładne. Niech pani spojrzy jak tutaj ruch jest uchwycony. Eghm... Co, Boguś, będziesz malarzem?" - Jacek
"- Nie, będę UB-kiem." - Boguś, syn Ireny
"- Boguś, no co ty mówisz?" - Irena
"- Ale lubisz malować?" - Jacek
"- Tak." - Boguś
"- To namaluj mi swoją mamusię. Zobacz jaka ładna jest twoja mamusia. Uhmm. Byłbym tobą, to bym ciągle malował." - Jacek
"- A jak pan sobie daje radę z tej renty? Chyba musi pan coś dorabiać, nie?" - Irena
"Tak. Trochę przypadkowo." - Jacek
"Pan nie pracuje?" - Irena
"O, nie, jak już się nie dam rady nabrać. Ja już się dla nich napracowałem. Trzy lata na kopalni do wypadku. Dziękuję bardzo. Już wolę dorabiać po kolejkach niż dać się do reszty załatwić. Tutaj nie ma dla mnie przyszłości. Ja myślę żeby wyjechać za granicę." - Jacek
"- Kiedy?" - Irena
"- Może w przyszłym roku. Teraz każdy co ma głowę na karku, to wyjeżdża. Rachunek ekonomiczny. Kolegów mam jeszcze z Wałbrzycha, to są tam. Piszą do mnie. Zresztą ja się tutaj w ogóle nieszczególnie czułem. Tutaj ludzie są tacy jacyś... Jak ktoś jest inny, to od razu wyśmiewają." - Jacek
"- A pan nie ma rodziny?" - Irena
"Mamusia umarła jak miałem sześć lat. Ojciec poszedł do zakładu." - Jacek (kogut zapiał)
"- A żona?" - Irena
"- Nie złożyło się. Wcześniej ten wypadek miałem. I wie pani. Sama pani rozumie." - Jacek
"Co pan mówi? Co tu noga ma do rzeczy? Już panu mówiłam, że nic nie widać. Pan jest chyba troszkę nieśmiały" - Irena (kogut zapiał)
"Ja? Nie. Ja się boję z ludźmi rozmawiać. Każdy sobie przekręca na odwrót." - Jacek
"Jak to na odwrót?" - Irena
"Ja tak sobie myślę, że w obcym języku łatwiej się wypowiedzieć." - Jacek
"I nie byłoby panu żal?" - Irena
"- Czego?" - Jacek
"- Kraju. Ja bym z Polski za nic nie wyjechała." - Irena
"- A co to jest takiego specjalnego ta Polska? Tu nic nie ma. Gdzie indziej też można żyć. Zresztą mogę zarobić i wrócić Mercedesem." - Jacek
"Mercedes dużo pali." - syn Ireny
"To może Trabanta kupię. To też dobry wóz. A Ty, jaki byś chciał?" - Jacek
"Dużego Fiata, tak jak wujek Władek." - syn Ireny
[...]
***
Byliśmy mistrzami w ukazywaniu ludzkiego przygnębienia, beznadziejności. Być może byliśmy w światowej czołówce przedstawiania pesymizmu i smutku za pomocą kinematografii.
Wrażliwy odbiorca powinien przemyśleć oglądanie. Ostatnia scena jest kwintesencją filmu. Totalne przeciwieństwo "hollywódzkich happyendów". Nie bez przyczyny świat nadal ma nas za smutasów. Cała nadzieja w nowym pokoleniu.